Siedem.

461 63 11
                                    

coś za dużo tych rozdziałów ostatnio, nie sądzicie?

i przypominam, że najlepszy komentarz do dedykacja następnego rozdziału x

7 miesięcy wcześniej
Sydney

Luke i Caroline opuścili szpital o 5 rano, zostawiając Julie samą. Z Ashtonem nie było tak źle, jak im się wydawało. Złamał kilka żeber, założyli mu szwy i po kłopocie. Mimo to lekarze zostawili go na obserwacji do wieczora. Collins siedziała na korytarzu i stwierdziła, że zaczeka, aż Irwin wyjdzie. I tak musiałaby po niego przyjechać.
Weszli do domu, a Caro od razu postanowiła zapytać Hemmingsa o co chodziło mu poprzedniego wieczoru.
- O co chodziło wczoraj?
- Ugh, nieważne. Posprzątam to później, idę spać. - mruknął blondyn.
- Wytłumacz mi, chcę wiedzieć.
Zagrodziła mu drogę swoim ciałem. Musiało to wyglądać komicznie, bo była prawie 25 centymetrów niższa niż niebieskooki.
- To i tak już nie ma znaczenia. Połóż się, idziesz do pracy za kilka godzin.
- Mam dzisiaj wolne i nie dam ci spać, dopóki nie wyjaśnisz mi tego.
- Chcesz? Okej. - zdenerwował się - Miałem ci się oświadczyć. To wszystko miało być inaczej. Miało być idealnie, jak w snach. Przygotowywałem to cholernie długo, nawet specjalnie założyłem koszulę! Ale oczywiście jak zwykle coś musiało się spieprzyć!
- Ty... ty chciałeś mi się oświadczyć? - spojrzała na niego jak na ducha.
- Coś w tym dziwnego? - nie rozumiał.
- Jesteś tego pewny?
- Czego miałbym nie być?
- Że mnie kochasz... - spuściła głowę.
- Cholera, Caro! Przecież wiesz, że cię kocham! Jesteś najważniejszą osobą w moim pieprzonym życiu i niczego nie jestem pewien tak bardzo, jak tego, że cię kocham! Jak mogłaś myśleć inaczej?
- Nigdy mi tego nie mówisz. - szepnęła.
Nie było dla niej w tym momencie nic bardziej interesującego, niż własne stopy. A Luke po prostu patrzył na nią wzrokiem mówiącym zbyt wiele, żeby to opisać. W jego oczach było widać smutek, troskę, poczucie winy ale też bezgraniczną miłość, którą ją darzył. Nie odpowiedział nic. Po prostu pokonał dzielący ich dystans i przytulił ją najmocniej jak potrafił. Tak, jakby trzymał w ramionach cały swój świat.
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię. Nigdy w to nie wątp. - szepnął w końcu.
- Ja też cię kocham. - odszepnęła po chwili.
Odsunęli się od siebie, a Luke podjął spontanicznie jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko, które miał przygotowane na wieczór, klęknął na jednym kolanie i zapytał:
- Caroline, to nie miało tak wyglądać, ale wyjdziesz za mnie?
Zobaczył, jak zaszkliły się jej oczy. Pokiwała twierdząco głową. Wstał i wsunął na jej palec pierścionek, a ona złączyła ich usta w pocałunku.

cri, wybaczcie, ale nie umiem pisać takich scen xd
ostatnio padło też pytanie odnoście sceny 18+ i mówię, że takiej nie napiszę. po pierwsze nie mam nawet 18 lat i moim zdaniem to głupota, że 11-latki i 12-latki piszą tutaj takie sceny. po drugie nawet nie umiałabym jej napisać, nie nadaję się. więc nawet, jeśli między luke'iem i caroline zajdzie coś więcej (czego na razie nie planuję), to ta sytuacja nie będzie tutaj opisana.
J.

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz