Trzydzieści pięć.

126 16 1
                                    

3 miesiące później

Luke odebrał swoją walizkę i postarał się jak najszybciej opuścić lotnisko, miał dość tego tłoku i teraz liczył tylko na to, że jak najszybciej uda mu się złapać taksówkę i pojechać do swojego nowego tymczasowego mieszkania. Tym razem nie popełnił tego samego błędu i lokum załatwił jeszcze przed przylotem do wybranego miasta. Mało brakowało, a w Anglii spędziłby noc na ulicy, a taki obrót spraw by mu się nie podobał. Znalazł też kilka ofert pracy w pobliżu. W Londynie pracował w kawiarni i spodobało mu się to zajęcie. Może nie było to już to samo jak praca w ogromnej firmie i zarobki też były niższe niż w Sydney, ale Hemmings miał sporo oszczędności i teraz praca była dla niego tylko dużą przyjemnością i sprawiała, że nie siedział całe dnie przed telewizorem. Uwielbiał mieć kontakt z tyloma różnymi ludźmi. Często z nimi rozmawiał i usłyszał już wiele ciekawych historii.

Może mieszkanie, które Luke wynajął od starszej kobiety nie było szczytem marzeń, ale przynajmniej miał gdzie spać. Były tam tylko 4 pokoje - łazienka, kuchnia, sypialnia i salon. Nie zbyt wiele miejsca, ale blondynowi nie chodziło o życie w luksusie. I tak więcej czasu spędzał na mieście.

Jeśli chodzi o dziewczyny, to niebieskooki podobał się wielu, ale nie dopuszczał do siebie nikogo. Właściwie nawet nie zerwał z Caroline, a blondynka często pojawiała się w jego głowie. Myślał o tym co było i chwilami chciał po prostu zadzwonić, zapytać co u niej, jak dziecko, czy wszystko z nim w porządku. Ale najzwyczajniej w świecie był tchórzem. Czasem tylko zapytał Julie, jak jego była dziewczyna sobie radzi. To właśnie z Collins rozmawiał najwięcej, bo to ona umiała najlepiej doradzić i chętnie prowadziła z nim kilkugodzinne rozmowy. Ashton był trochę zazdrosny, ale rozumiał, że jego przyjaciel potrzebuje wsparcia.


Caroline nie radziła sobie najlepiej. Była załamana stratą Hemmingsa i mogła zrobić wszystko, żeby do niej wrócił. Ale teraz nawet nie miała jego numeru telefonu. Wszystko między nimi zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tylko czasem patrzyła na pierścionek zaręczynowy i myślała co mogłoby się stać, gdyby nigdy nie obudziła się w tamtym miejscu. Gdyby wzięła ślub z Lukiem. Żyliby długo i szczęśliwie?



ostatnio mam przypływ weny i powiem wam, że po pół roku bez niej to cudowne uczucie. napisałam nawet prawie całe ff, ale nie wiem czy kiedykolwiek je opublikuję, bo jest prawie takim kiczem jak to. następny rozdział tutaj postaram się dodać jak najszybciej.

xx Julia

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz