- Jeśli zaraz nie rozszarpię cię na strzępy, to jesteś cholernym szczęściarzem! - krzyknęła Caroline, zanim Hemmings zamknął drzwi do swojego pokoju hotelowego.
Luke wziął głęboki oddech i wrócił na korytarz, żeby zobaczyć wściekłą kobietę. No pięknie - pomyślał.
- Zgaduję, że um... słyszałaś? - zapytał niepewnie.
- Oczywiście, że słyszałam! Ty naprawdę wiedziałeś kto zrobił to naszej córce i nikomu nie powiedziałeś?! Aż takim chujem jesteś?! - blondynka krzyczała coraz głośniej, gdy odległość między nimi się zmniejszała.
- Może zabrzmi to dziwnie, ale nareszcie przyznałaś, że Bella to też moja córka i nie mogę się nie cieszyć - stwierdził blondyn, ignorując resztę wypowiedzi dziewczyny.
- Hemmings! Kim była ta kobieta?!
- Wejdź, porozmawiamy.
Może Caroline nie miała ochoty rozmawiać, ale sprać chłopaka stojącego przed nią, ale przecież gdyby go uderzyła ledwo by poczuł, a ona wiedziała, że musi myśleć racjonalnie. Więc kiwnęła głową i wyminęła Luke'a w drzwiach.
- Mów - powiedziała od razu, kiedy usiadła na zawalonej ubraniami kanapie.
- Arzaylea Rodriguez. Uganiała się za mną, może miałem do niej małą słabość, ale tego nie można nazwać nawet związkiem. Potem wyjechałem. Cóż, znalazła mnie i chce zemścić się, bo podobno strasznie ją zraniłem. Stwierdziła, że planowała już ślub. Dowiedziała się, że wy... że Bella to mój słaby punkt. A przecież w takie powinno się uderzać. Ale zrozum, ja nawet nie mam dowodów. Słowo przeciwko słowu. Ja i ona wiemy jaka jest prawda, ale nie pozwoli, żeby ktoś jeszcze się dowiedział.
Moon wpatrywała się w niego, nie wiedząc co powiedzieć. Ale z czasem zaczęli rozmawiać. I naprawdę żadne z nich nie wiedziało, jak to się stało, że skończyło się to składaniem pocałunków na ustach drugiej osoby.
muszę przyśpieszyć akcję, czas zakończyć to gówno
+ naprawdę nie obrażę się za komentarze
+ old love to moje nowe dziecko, zapraszam
CZYTASZ
who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]
Hayran KurguLudzie mają tendencję do myślenia, że jeśli jest dobrze to już tak zostanie. Prawda niestety taka nie jest. Jeśli się ułoży, to w każdej chwili może też się zepsuć. I taka jest chyba kolej rzeczy. Po każdej burzy przychodzi słońce, a po słońcu znowu...