15✉

4K 365 4
                                    

Luke wysiadł z samochodu i obejrzał dokładnie dom, przed którym stał. Nie chciał wchodzić przez drzwi, bo to oznaczałoby prawdopodobnie spotkanie z matką dziewczyny, a tego raczej nie chciał. Pamiętał, że Caroline wspominała coś o balkonie, więc miał ułatwione zadanie. Przemieszczał się w cieniu, uważając, żeby nikt go nie zauważył. Czuł się jak włamywacz. Wziął do ręki mały kamień i rzucił nim w szklane drzwi. Powtórzył swój ruch jeszcze dwa razy. Na balkonie pojawiła się wyraźnie zdezorientowana dziewczyna. Zaśmiał się cicho i do niej pomachał. Miał szczęście, że zaraz obok balkonu było drzewo, po którym wspiął się bez problemu. Po chwili już stał obok blondynki, którą przytulił na przywitanie. Było w nim coś, co kazało mu to zrobić.

- Co tu robisz? – szepnęła.

- Miałem wpadać kiedy chcę. – wyjaśnił zmieszany.

- Luke, jest po północy, ludzie śpią o tej porze.

- Czy ty twierdzisz, że jestem normalny? – zaśmiał się – Mogę wejść?

- Okej, ale cicho, proszę. Mama śpi na parterze.

Chłopak położył się na łóżku przyjaciółki.

- To co robimy? – zapytał.

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz