44✉️

2.2K 206 2
                                    

- Cholera, Michael! Jedź szybciej! - krzyknął blondyn i nerwowo zagryzł wargę.
Luke w głebi był roztrzęsiony. Jak mały samotny chłopiec tulący swojego misia, zagubiony w środku wielkiego centrym handlowego. Nie wiedział co się dzieje, co robić. Pogubił się w swoich uczuciach i myślach. W ciągu kilku dni jego życie obruciło się do góry nogami. Miał wrażenie, że to wszystko to jeden wielki sen, a on zaraz się obudzi. Przez własną głupotę stracił najcenniejsze co go spotkało. Miał chęć tupnąć nogą, skrzyżować ramiona jak mały chłopiec, po czym usiąść na chodniku i płakać aż nie wróci to, co było. Tęsknił za byciem szczęśliwym z Caroline. Za chodzeniem do kina czy na lody, za przegrywaniem z nią w gry, za zamawianiem pizzy w nocy. Chciał powiedzieć jej jak wiele dla niego znaczy, jak bardzo go uszczęśliwia. Jak bardzo ją kocha. Ale tęsknił też za spędzaniem czasu z Maddie, a wiedział, że to już nie wróci. Chciał jeszcze raz zrobić z nią żart Calum'owi, chciał pójść z nią na plażę w upalny dzień, żeby ochlapać przypadkowych ludzi, chciał rzucać z balkonu balonami z wodą i zwalać winę na nieświadomego niczego Ashton'a. Chciał po prostu z nią posiedzieć i porozmawiać jak kiedyś.
Jednak jego życie się zmieniło. Wiedział, że nic nie będzie jak dawniej. Nawet jeśli znajdzie Caroline, a ona mu wybaczy, to już mu nie zaufa. A Madeline nie odżyje, nie wróci. Luke nie poszedł na jej pogrzeb, bo nie chciał widzieć jej smutnej twarzy zanim zakopią jej ciało. Nie chciał pamiętać jej z pogrzebu. Pragnął mieć w pamięci jej roześmianą twarz z wcześniejszych dni.
Chwile są ulotne. Znikają wcześniej niż nam się wydaje. A później zamiast cieszyć się życiem rozpaczamy po stracie, bo nie umiemy pogodzić się z losem, którego i tak nie zmienimy.


ten rozdział to tak bardzo ja
zapraszam jutro na maraton, nie wiem jeszcze o której godzinie
J.

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz