12✉

4.9K 392 6
                                    

Luke i Caroline wyszli z kina. Wybrali losowy film, ale okazał się być nawet śmieszny. Hemmings stwierdził, że zna najlepszą lodziarnię w Sydney i muszą się tam wybrać. Blondynka się zgodziła. Prawdopodobnie zgodziłaby się na wszystko, cokolwiek zaproponowałby chłopak.

Kolejka była okropnie długa, ale w końcu opłaciło im się czekanie. Luke zamówił dwa wielkie desery lodowe z niezliczoną ilością dodatków. Nie słuchał przekonywania, że Caroline chce zwykłego loda z jedną gałką, uparł się. I trzeba przyznać, że miał rację, opowiadając jak niesamowicie dobre są tam przysmaki. Całą drogę na plażę milczeli, zajadając. Kiedy byli na miejscu usiedli w cieniu jednej z licznych palm. Zaczęli rozmawiać, o wszystkim i niczym. Na żywo ich kontakt był jeszcze lepszy, niż w internecie. Caroline nadal nie mogła uwierzyć, że ktoś tak przystojny jak Hemmings mógł się nią zainteresować. Prawdę mówiąc jej samoocena jest bliska zeru i uważa, że nie zasługuje na kontakt z kimś lepiej wyglądającym.

Trochę po 19 postanowili, że czas wracać. Hemmings odprowadził Moon do jej domu, w drodze ciągle się wygłupiali, zachowywali się jak najlepsi przyjaciele.

- Więc... - zaczął, ale chyba nie wiedział jak skończyć.

Wpatrywał się w blondynkę zmieszany.

- Więc... - powtórzyła po nim.

Przegryzł wargę.

- Do zobaczenia? – zapytał, niepewny, czy dziewczyna chce go widywać częściej.

- Do zobaczenia. – odparła.

Na jego usta wkradł się delikatny uśmiech. Chciał odejść, więc odwrócił się na pięcie, ale szybko zmienił zdanie i mocno przytulił dziewczynę. Nie puszczał jej przez kilka minut.

- Dusisz mnie. – zaśmiała się.

- Um, przepraszam. – odsunął się.

Poszedł, a blondynka jeszcze chwilę stała w miejscu. Potem weszła do domu, od razu spotykając rozzłoszczoną matkę.

- Kto to był?!

- Kolega, mamo. – westchnęła.

- Max nie ma nic przeciwko? Przytulił cię! – oburzyła się kobieta.

- Max mnie już nie obchodzi. – wytłumaczyła.

- Jak możesz! Max cię kocha, a ty więcej nie spotkasz się z tym chłopakiem! – krzyknęła Berta.

- Będę się z nim spotykała, bo go lubię, a ty mi nie zabronisz. – jej irytacja wzrastała z sekundy na sekundę.

- Dzisiaj przyjdzie Max, spędzicie miło wieczór. A teraz oddaj mi telefon.

- Telefon? Niby dlaczego?

- Żebyś nie kontaktowała się z tym chłoptasiem!

- Jest u góry, idę po niego. – mruknęła, skłamała.

Telefon spokojnie leżał na dnie jej torebki, po prostu najpierw musiała napisać do Luke'a. Wiedziała, że by się martwił.

Caro: Nie dam rady pisać kilka dni, jak coś wpadaj x

Po chwili wyłączyła urządzenie i wróciła na parter, by oddać je matce. Potem poszła do pokoju i położyła się na łóżku. Zapowiadała się cudowna noc z serialem i upierdliwym chłopakiem.

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz