Pięć.

457 51 12
                                    

7 miesięcy wcześniej
Sydney

Wszystko było gotowe. Luke zaplanował każdą minutę. Kiedy Caroline wejdzie do domu zobaczy płatki róż i pójdzie wzdłuż nich. Dojdzie do salonu pełnego płatków i świec, żadnego sztucznego światła. W pomieszczeniu nie będzie nic prócz okrągłego stolika i dwóch krzeseł. Hemmings będzie już na nią czekał. Nie wytłumaczy o co chodzi. Zjedzą kolację zamówioną z jednej z najlepszych restauracji. Potem zatańczą, aż blondyn uklęknie i wygłosi przygotowaną formułkę. Pierścionek już czekał schowany w szufladzie. To będzie idealne, najpiękniejszy dzień w ich życiu.
Usłyszał otwieranie drzwi i lekko spanikował. Oddychał głęboko, tak jak radził Michael. Nadal miał obawy, ale wiedział jedno - jeśli nie spróbuje, to się nie przekona. Więc stał i wyczekiwał swojej jeszcze dziewczyny.
Zdziwiona pojawiła się w drzwiach.
- Luke? O co chodzi?
Nie odpowiedział. Poprowadził ją do stolika i odsunął krzesło, żeby mogła usiąść. Nadal się nie odzywając zajął miejsce naprzeciw niej.
- Wytłumaczysz mi to? Coś się stało? - zapytała.
- Po prostu cieszmy się sobą i zjedzmy razem kolację. - wszystkie odpowiedzi miał już gotowe. Był ubezpieczony na każdą sytuację.
- Uh, okej.
Jedli rozmawiając i się do siebie uśmiechając. Luke zdziwił się słysząc trzaśnięcie drzwiami. Nie spodziewał się nikogo. Razem z Caroline wstali i poszli do drzwi.
- O cholera. - powiedzieli równocześnie, patrząc na osobę opierającą się o drzwi.

Julie po raz kolejny zadzwoniła do Ashton'a. Można się spodziewać, że nie odebrał. Usłyszała tylko ten durny głos automatycznej sekretarki. Westchnęła. Martwiła się. Ona się wręcz o niego bała. Wiedziała w jak złym stanie psychicznym jest i że w każdej chwili może zrobić coś głupiego. Znów spojrzała w stronę okna. Było ciemno, on był sam, zdolny do wszystkiego. Jednak uśmiech wtargnął na jej twarz, kiedy zobaczyła połączenie od ukochanego. Szybko odebrała, ale to, co usłyszała niekoniecznie ją zachwyciło.

Baltimore

- Mike, chodźmy na pizze. - zarządała Eveline, wpatrując się w telewizor chłopaka.
- Mam dość pizzy - stwierdził.
Roześmiali się, Clifford to osoba, która mogłaby jeść pizzę 24/7. Wstali leniwie i wyszli z mieszkania. Droga to pizzeri nie była długa. Nagle Eve stanęła, a Michael spojrzał na nią zdziwiony.
- Wracajmy, zapomniałam czegoś. - kłamała, widać, że kłamała.
- Nie wygłupiaj się, prawie jesteśmy.
- Proszę cię. Wracajmy.
Złapała go za rękę i pociągnęła. Jednak on się opierał. Brunetka zachowywała się podejrzanie. Nagle usłyszał, że ktoś biegnie w ich stronę. Odwrócił się i zobaczył dwóch policjantów. Dziewczyna też rzuciła się do biegu, ale nie miała szans. Złapali ją od razu. Ostatnie co widział Michael, to jej spojrzenie błagające o pomoc.

Gdzieś, nikt nie wie gdzie

- Namierzyliśmy go, szefie.
- Prawidłowo.

naprawdę byłoby mi miło, gdybyście komentowali

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz