- Mike, do cholery jasnej! Nie chcę rozmawiać o tym co widziałem! Zamknij się i siadaj, łysy idioto - powiedział Luke spoglądając na przyjaciela.
- Więc o co chodzi? - zapytał z powątpieniem w głowie.
- O Caroline, mówiłem - warknął Luke, był już bardzo zirytowany zachowaniem przyjaciela.
- Luke, pogódź się z tym, że ona ci nie wybaczy... - zaczął kolorowowłosy, ale niebieskooki natychmiast mu przerwał.
- Nie o Caro i o mnie. Chodzi tylko o Caro.
- Huh? - zdziwił się Mike.
- Coś się stało, Michael.
- Co? O czym ty mówisz? - chłopak z coraz większym zdziwieniem patrzył na blondyna.
- Dostawała jakieś anonimy. Ktoś ją śledził. A od drugiego dnia po jej wyjściu nikt nie ma z nią kontaktu. No ty rozmawiałeś z nią tylko raz, tak?
- Tak, racja. Ale skąd to wiesz? - Mike niczego nie rozumiał.
- Rozmawiałem z jej matką i byłym, przy...
- Co?! Poszedłeś do jej matki?! - krzyknął.
- Oni do mnie przyszli. Nie mogli skontaktować się z Caro. Powiedzieli mi, że C. myślała, że oni wysyłają jej groźby i ją śledzą, ale to nie oni. Oni jej szukają, ale zniknęła.
- I wszystko ci tak po prostu powiedzieli? - zapytał z podejrzliwą miną.
- Powiedziałem im, że wiem gdzie Caro. Naściemniałem im trochę, Julie mi pomogła. A teraz muszę się dow... - znowu nie było mu dane dokończyć.
- Jaka Julie?
- Collins, ta z którą się często kiedyś widywałem. No wiesz, blond włosy, zielone oczy...
- Ta na którą leciał Ashton?
- Ta, ale mniejsza o to. Musimy znaleźć Caro, boję się o nią.
- Pomogę ci.ok, kolejny za nami
przepraszam, że tak późno, ale odsypiałam, bo byłam w kinie na Nocy Niezgodnej, wróciłam do domu dopiero wczoraj o 12, czyli jakieś 30 godzin bez snu, trochę zmęczona byłamdziękuję za 50k wyświetleń! jesteście niesamowici!
w ostatnim rozdziale dziękowałam za 120 obserwatorów? cóż, teraz jest 176
w życiu nie sądziłam, że stanie się coś takiegoposyłam wam wszystkim wirtualną pizzę
J.
CZYTASZ
who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]
FanficLudzie mają tendencję do myślenia, że jeśli jest dobrze to już tak zostanie. Prawda niestety taka nie jest. Jeśli się ułoży, to w każdej chwili może też się zepsuć. I taka jest chyba kolej rzeczy. Po każdej burzy przychodzi słońce, a po słońcu znowu...