Luke
Wiedziałam, że muszę im powiedzieć coś wiarygodnego, co nie wzbudzi ich podejrzeń. Musiało to być miejsce daleko, ale bez przesady, bo podanie miejsca na drugim końcu miasta mogłoby być podejrzane. Usiedliśmy na kanapie, a oni wpatrywali się we mnie zamiast od razu przejść do rzeczy.
- Więc? - zapytałem zirytowany przerywając niekomfortową ciszę.
- Tydzień temu Caroline do mnie zadzwoniła - powiedziała kobieta, a potem znów milczała. Co jest z tymi ludźmi? Caro nie ma od czterech dni, to chyba powód do zmartwień. Wszystko byłoby prostsze gdyby Mikey powiedział mi gdzie ona jest. Ale rozmawiał z nią tylko pierwszego dnia, tak twierdził. Wiem, że on coś ukrywa.
- No i co powiedziała? - ponagliłem kobietę.
- Stwierdziła, że mamy przestać ją nachodzić. Tylko że my nic nie robiliśmy - dokończyła.
- A potem Caroline z tym samym zadzwoniła do mnie, mówiła, że śledzenie jej i wysyłanie anonimów jest głupie. Ale ja niczego nie zrobiłem, zdążyłem o niej zapomnieć - odezwał się ten idiota Max.
- A jaki ma to związek ze mną? - zapytałem.
- Dodała, że z jest z tobą i nic jej nie grozi. Chcieliśmy się nią z nią skontaktować, ale od czterech dni nie możemy się do niej dodzwonić. Więc ty ją ukrywasz - powiedziała pani Moon oskarżycielskim tonem.
- Caro nie mówiła o nękaniu i anonimach. Serio się tym nie przejęliście? - zapytałem z niedowierzeniem.
Zaczynałem się martwić. Cholernie martwić.220 słów, ale chyba nie tak źle
mam jeszcze 4 rozdziały do przodu napisane, powinnam pisać nowe, cri
ten miałam dodać jutro, ale musiałam teraz bo jesteśmy na 43 miejscu, wow!
oprócz tego jest ponad 40k wyświetleń i 4k gwiazdek, wow x2
jesteście cudowni, serio
CZYTASZ
who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]
FanficLudzie mają tendencję do myślenia, że jeśli jest dobrze to już tak zostanie. Prawda niestety taka nie jest. Jeśli się ułoży, to w każdej chwili może też się zepsuć. I taka jest chyba kolej rzeczy. Po każdej burzy przychodzi słońce, a po słońcu znowu...