Czterdzieści dziewięć.

83 12 4
                                    

najlepszy komentarz = dedykacja następnego rozdziału

Caroline była w ciąży.

Do Luke'a nadal nie docierała ta informacja. Za kilka miesięcy zostanie ojcem. Okej, starali się o to, ale nie spodziewał się, że to nastąpi tak szybko. Uderzyło w niego przekonanie, że przecież nie jest gotowy. Nie miał pojęcia jak wygląda opieka nad dzieckiem. Sam był po części dzieckiem i się tego obawiał. Ale z drugiej strony śmiało można powiedzieć, że był najszczęśliwszą osobą na świecie. Kochał Caro, planowali się pobrać, więc co stało na przeszkodzie? Co prawda musieli przesunąć termin ślubu ze względu na ciążę, ale to przecież nie koniec świata. Ceremonia opóźni się o rok, bo Moon uparła się, że miał być to czerwiec. Luke się nie kłócił. Bo przecież nie ważne kiedy i jak, ważne, że z Caroline.

- Luke, może chcesz zrobić mi kawy? Padam z nóg - powiedziała blondynka, od razu kiedy zjawiła się w salonie. Dzień był męczący, a ona miała dość. Wiedziała, że Hemmings się jej nie oprze, w końcu była w ciąży, a on traktował ją jak porcelanę od kiedy wiedział.

- Możesz wziąć moją, ja muszę wyjść na chwilę. - Luke podał jej swój kubek, wystukując coś na ekranie telefonu. 

- To nie może poczekać? - zapytała, wpatrując się w niego intensywnie.

- Przepraszam skarbie, ale nie tym razem. Niedługo wrócę.

Pocałował ją krótko, ale nadal nie odrywał wzroku od telefonu. 

- Pośpiesz się! - krzyknęła jeszcze, zanim zniknął za drzwiami.

Rozłożyła się wygodnie na kanapie i włączyła telewizor. Skakała po kanałach, nie szukając niczego konkretnego. W końcu zatrzymała na jakiejś kreskówce. Rozkoszowała się tą chwilą samotności, mając nadzieję, że już zawsze będzie tak szczęśliwa, jak w tym momencie.





Luke wszedł do nowego (dosłownie nowego, bo odebrał klucze kilka godzin wcześniej) mieszkania Ashtona, rozglądając się wokół. Panował półmrok, na wszystkich możliwych powierzchniach porozstawiane były świeczki i czerwone płatki róż. Hemmings zniszczył całą atmosferę, włączając światła.

- Jeśli planujesz mi się oświadczyć, to jestem już zajęty Irwin. Może gdyby zamiast ciebie był tu Michael, to bym się zgodził, ale wybacz, nie jesteś tak seksowny jak on i nie zdobędziesz mojego serca - powiedział blondyn, patrząc na przyjaciela rozkładającego wszystko na okrągłym stole w środku salonu. Pomieszczenie było puste, jak prawie wszystkie. Urządzona była łazienka i kuchnia, a w sypialni znajdował się duży dmuchany materac i jakaś komoda.

- Zamknij się i mi pomóż. Za godzinę jadę po Julie, a wszystko wygląda tragicznie! - krzyknął zdenerwowany chłopak.

- Okej, okej. Wyluzuj, kotku. Ja się wszystkim zajmę, a ty idź się ogarnąć, bo wyglądasz gorzej niż Calum po jego jednodniowej pracy w zoo. A przypomnę, że był cały od gówna i dało się go wyczuć z kilometra przez następny tydzień - zaśmiał się Hemmings, po czym podszedł do stolika i zabrał się za układanie sztućców. Ashton posłał mu mordercze spojrzenie, ale się nie odezwał. Zamiast tego popędził w jakimś kierunku.

Kiedy skończył, rozejrzał się uważniej po nowym mieszkaniu przyjaciela. Salon był dość duży, a największą uwagę przykuwały okna ciągnące się od sufitu do podłogi, zajmujące dwie sąsiadujące ściany. Widok był piękny, wręcz oszałamiający. Ale co się dziwić, skoro znajdowali się na prawie najwyższym piętrze jednego z nowo wybudowanych wieżowców. Po lewej było przejście do jakiegoś pustego pomieszczenia, w którym jeszcze niczego nie było, więc Luke nie mógł stwierdzić, co później tam będzie. Dalej była kuchnia, cała czarno-biała. Hemmings chciał kontynuować zwiedzanie, ale przerwał mu jego przyjaciel.

- Jak wyglądam? - zapytał, stając w progu.

Hemmings zlustrował przyjaciela wzrokiem, po czym się wyszczerzył i pokazał mu dwa kciuki w górę.

- Dobra, ja jadę po Julie. Ty tu zostań, napiszę do ciebie za jakieś 15 minut i zapalisz do końca świeczki. Wtedy możesz się ulotnić, klucz zostaw pod wycieraczką. Módl się, żeby wszystko wyszło jak należy - powiedział szybko Irwin.

- Nie martw się. Julie cię kocha, to będzie idealny wieczór. A teraz jedź, bo moja kobieta na mnie czeka.






jeszcze kilka rozdziałów + epilog (który już napisałam, zabijecie mnie chyba), a potem koniec z tym fanfiction na zawsze. cieszycie się?

zapraszam też na inne fanfictions, bo wracam na wattpada na poważnie i teraz wszędzie będą się pojawiały rozdziały :-)

who are you? ♦ hemmings [1, 2, 3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz