Wszedłem do łazienki, żeby wziąć prysznic i ogarnąć się w miarę przez spotkaniem z Layną.
Randka tego nie nazwę, bo nie chodzę na takie coś, ale spotkanie owszem.
Wziąłem prysznic i w samym ręczniku przeszedłem do sypialni. Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju weszła Eliz ze szklanką soku pomarańczowego.
Kocham tę kobietę!
- Ubierz się Zayn- powiedziała podając mi szklankę.
- Aham, już- wypiłem wszystko za jednym razem i ruszyłem do garderoby.
Co tu założyć...
- Mogłeś powiedzieć, że chcesz więcej, przyniosłabym cały karton- powiedziała i weszła za mną. Oparła się o strunę drzwi i skrzyżowała ręce pod biustem- a ty co?- zapytała, kiedy przeglądałem ubrania, nie mogąc się na nic zdecydować.
- Do Layny jadę, muszę się przebrać- mruknąłem cicho, dalej szukając odpowiedniej koszulki.
- Do Layny? A ona czasami nie przedstawiała się jaki Ellie?- uśmiechnęła się pod nosem.
- Przedstawiała, ale ja mówię Layna. Lepiej brzmi.
- Powiedz dziewczynie, że jej imię źle brzmi, masz rację- prychnęła.
- Nic takiego nie powiedziałem!
- Dobrze- westchnęła i podeszła do mnie. Wzięła z półki jakieś spodnie, koszulkę i rzuciła tym we mnie.
Co?
Złapałem ubrania i zmarszczyłem brwi.
- Co...
- Idź się ubierz- zarządziła wskazując na drzwi.
- Okey?- wzruszyłem ramionami i po prostu poszedłem do łazienki po drodze zabrałem jeszcze skarpetki i bokserki.
Wytarłem się do sucha ręcznikiem i założyłem ubrania. Obcisłe jasne rurki obniżone w kroku i zwykła czarna koszulka z białym napisem GO!
Mówiłem, że kocham tę kobietę?
- Jesteś genialna- powiedziałem, kiedy wyszedłem z łazienki.
- wiem- prychnęła i podała mi parę butów.
Czarne Nike, prawidłowo.
- Co ja bym bez ciebie zrobił?- usiadłem na łóżku i zacząłem zakładać buty.
- Zapewne dalej grzebałbyś w tych ciuchach i nie znalazłbyś nic odpowiedniego. Potem je bym miała tylko więcej układania- powiedziała kobieta- masz 26 lat Zayn, a czasami zachowujesz się jakbyś miał 20...
- Nie mów tego mojej matce...- prychnąłem i poszedłem do garderoby po skórzaną kurtkę. Wybrałem tą bez kołnierza i zarzuciłem na ramiona.
- A tak właściwie, to co u niej?
O nie...
- Nie wiem, nie dzwoniła- bąknąłem i zabrałem z szafli portfel i telefon.
- A ty nie dzwoniłeś?- ciągnęła temat.
- Jakoś nie było okazji- powiedziałem wymijająco.
- Zayn...
- Tak, tak, wiem. To moja matka, wychowała mnie, dbała o mnie, kocha mnie bla, bla, bla... - przewróciłem oczami- szkoda, że nie stanęła po mojej stronie, kiedy tego potrzebowałem.
I już spierdolony humor...
- Skarbie, wiem, że masz do niej o to żal, ale nie możesz się od niej odcinać przez cały czas.
- Serio? Myślę, że mogę...
- Dzwoniła do mnie- przerwała mi, a ja wybałuszyłem na nią oczy.
Jak to dzwoniła?! Kiedy dzwoniła?! Po co do kurwy nędzy dzwoniła?! Teraz się jej przypomniało, że ma jebanego syna?!
- Martwi się o ciebie- powiedziała i położyła mi dłoń na ramieniu.
- Akurat- prychnąłem i po prostu wyszedłem z sypialni.
Moja matka się martwi, już to widzę. Jedyną rzeczą, k która ona się zawsze martwiła był ojciec. Nikt inny. Ojciec i tylko ojciec. My się ni liczyliśmy. Nigdy nie patrzyła na to, że Wal jest nieszczęśliwa, że Safaa go unika. Cały czas miała nas za szczęśliwą rodzinę, której tak naprawdę nigdy nie było. Przynajmniej kiedy ja dorosłem...
Kurwa i znowu się zachowałem jak chuj w stosunku do Elizabeth.
Zszedłem do garażu i wsiadłem do porsche carrera. W międzyczasie zamówiłem pizzę na adres Layny i pojechałem.
Po piętnastu minutach zaparkowałem na podjeździe, a chwile później przyjechał facet z pizzą.
- To ja zamawiałem- powiedziałem, a on spojrzał najpierw na mnie, a potem na mój samochód.
Chciałoby się byś miliarderem co?
- Pan?- zapytał i jeszcze raz spojrzał na mnie.
- Tak ja. Ile się należy?- zapytałem twardo i trochę niecierpliwie.
Mam jeszcze dwie minuty i jestem spóźniony.
Ja się nie spóźniam, przecież!
- Dwadzieścia trzy dolary- powiedział i leszcze raz spojrzał na samochód. Zabrałem od niego pudełko, wcisnąłem trzy dychy do ręki i po prostu ruszyłem do drzwi. Odwróciłem się jeszcze. Dalej się gapi. Podniósł wzrok, kiedy zorientował się, że mu się przyglądam, szybko wsiadł do swojego autka i odjechał.
Nareszcie!
Zadzwoniłem na dzwonek i usłyszałem po drugiej stronie głośne warczenie.
Kurwa zajebiście.
Znowu to coś będzie mi się wpieprzać?
Bo bądźmy szczerzy.
Wiadomo i co mi chodzi i jakie mam plany względem niej.
A przy okazji liczę na to, że uda mi się ją przekonać do sprzedaży apartamentów, na które czekam od prawie roku.
Wiem, że będą moje.
I ona też będzie.
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...