No przecież myślałam, że się uduszę!
Śmiałam się jak nigdy, nie pamiętam, kiedy wybuchłam tak szczerym i głośnym rechotem. Nawet jak mnie posądzili o związek z Niallem nie wybuchłam aż tak.
Co może małe dziecko...
Spojrzałam na Malika, który patrzył na Jack'a z uniesionymi brwiami i rozdziawioną gębą.
- Co?- wydusił oniemiały, a chłopczyk spojrzał na niego.
- Jesteś ciotem jak mój tata?- zapytał, a ja po raz kolejny wybuchnęłam śmiechem, a ze mną cała reszta- Lany, cemu se smiejes- zapytał i podszedł do mnie, chwytając w dłonie moje mokre od łez policzki.
- Nic, kochanie, mów dalej, porozmawiaj sobie z kolegą- pokiwałam głową, hamując śmiech. Malik stał i patrzył na nas jak na ostatnich idiotów. No w sumie to mu się nie dziwię.
- Jack, chodź się przebrać- Nina wyciągnęła rękę w jego stronę, a chłopczyk westchnął i ruszył z nią na górę.
Odetchnęłam głośno i opadłam na kanapę, bolały mnie policzki i brzuch.
- Dlaczego on nazwał mnie ciotem?- zapytał i wskazał kciukiem za siebie, w kierunku schodów.
- Nie pytaj, to dziecko przechodzi samego siebie. Usłyszał jak Niall z tobą gadał przez telefon. Jak na trzylatka jest cholernie inteligentny- powiedział Brian i objął mnie ramieniem.
- Niall?- zawołał, a blondyn wyszedł z kuchni przeżuwając jak sądzę kanapkę.
- Hmm?- mruknął od niechcenia.
- Czy ty nazwałeś mnie ciotą?- uniósł brew, krzyżując ręce na torsie. Blondyn przełknął to co miał w ustach i spojrzał na Malika lekko spięty chyba.
- Nieeee?- przeciągnął i splótł ręce za plecami.
- Czyżby. Bo się właśnie dowiedziałem, że dla pewnego jakże uroczego dziecka jestem ciotem- powiedział i zrobił krok w jego kierunku, a Niall się cofnął.
Niall. Się. Cofnął!
Co ja widzę!
- Zayn, no przestań...- zaśmiał się, kiedy mulat nie przestawał się do niego zbliżać.
- Niall, czy ty się go boisz?- zapytałam oniemiała.
- Ja? Ja się niczego nie boję- prychnął i w tym momencie brunet ruszył biegiem w jego stronę- kurwa!- wrzasnął i pędem poleciał do drzwi wyjściowych, a ten za nim.
A my co?
No za nimi!
Wyszliśmy na plac wewnętrzny, gdzie chyba każdy z nas, łącznie ze mną, rozdziawił gębę i patrzył, jak Malik całym sobą przyciska Nialla do płytek przy basenie, wykrecajac mu ramię do tyłu. No leżeli na sobie po prostu!
- No powtórz, jestem ciotą, tak?
- Tak- skinął głową, a mulat bardziej wykręcił mu ręką- dobra, nie! Nie! Puść do cholery!- krzyknął, a Malik puścił go i usiadł na płytkach. Blondyn odetchnął i położył się na plecach- przypakowałeś- stwierdził- musimy iść na ring- dodał w końcu.
- Pójdziemy- skinął głową ze śmiechem- chociaż tobie bardziej się to przyda- powiedział i wstał, podając Horanowi rękę.
A ja patrzyłam na nich oniemiała, tak jak pozostali.
- No Niall- zaczęłam- chyba te trzy tygodnie to będzie za mało- westchnęłam, a on jęknął i powlókł się do domu.
- Swoją drogą, to całkiem nieźle- powiedziałam do mulata, kiedy szedł obok mnie. Weszliśmy do salonu, gdzie cała gawiedź oblegała kanapy. Usiadł obok Nialla i uniósł lewy kącik ust.
Oj, nie rób tak, facet błagam, nie teraz!
- Dzięki- powiedział, a ja odwróciłam się i ruszyłam w stronę schodów.Zayn
Patrzyłam jak idzie przez salon, patrzyłam na jej nogi, na jej tył, na biodra i talię. Kurwa, czemu ona tak na mnie działa?!
- Zayn- Niall szturchniął mnie w ramię.
- Hmm?- mruknąłem jedynie i dopiero po chwili przeniosłem na niego wzrok. Patrzył na mnie marszcząc brwi, a jego oczy były dziwnie ciemne- co?
- Zajebać ci?- warknął lekko zirytowany, a ja zmarszczyłem brwi- powiedziałem ci, dotknij jej tylko...
- Niall, musiałbym być ślepy, chory, albo homo, żeby nie spojrzeć na taką dziewczynę jak ona- przewróciłem oczami- no sorry, sam przyznaj- wskazałem głową w kierunku schodów- co nie znaczy, że zaraz zaciągnę ja do łóżka, ogarnij się- powiedziałem trochę oburzony.
Owszem, nie mówiłem teraz prawdy, bo plany miałem inne w stosunku do blondynki, ale na pewno nie zrobię nic wbrew jej woli. Poza tym, ona sama do mnie przyjdzie.
- Cieszę się, że mamy jasność- poklepał mnie po ramieniu.
Myślę, że naprawdę by mnie zajebał, gdyby jakimś cudem dowiedział się o tym co zamierzam zrobić. A raczej zamierzamy, bo Layna już jest moja. Wiem to, widzę to, no kurwa czuję to.
Moja i tyle.
I żaden inny chuj nie będzie jej dotykał. Po prostu oderwę mu ręce i tyle. A z drugiej strony, ona sobie na to nie pozwoli. Wiem, że jestem jedynym facetem, któremu pozwoliła się do siebie zbliżyć w ten sposób, co jest kurewsko satysfakcjonujące, przyznaję. Bo kurwa, ta kobieta to spełnienie fantazji chyba każdego faceta. A jest moja. Może jeszcze nie całkiem, ale poczekam ile będzie trzeba, pragnę jej zawsze, kiedy ją widzę, a szczególnie wtedy, gdy ma na sobie tylko koszulkę i majtki. A największego mentalnego kopa daje to, że ona też tego chce. Podoba się jej to co z nią robię, podoba cię jej jak ją dotykam. O jej cudownych ustach mogę się rozwodzić godzinami, a jak to ona przejmuje kontrolę czuję się jak pieprzony szczeniak, który wygrał zakład. Nigdy nie pozwalałem, żeby jakakolwiek kobieta mnie zdominowała, zacznijmy od tego, że nie pozwalałem się dotykać, jak robi to ona. A tu proszę, powali mnie na łóżko, a mnie się to podoba. W chuj podoba. A jak sobie wyobrażę, co z nią będę robił, to momentalnie sztywneję.
Kurwa no, chcę ją!
- Tak, będę, tylko powiedz o której- z zamyślenia wyrwał mnie jej głos. Weszła do salonu z telefonem przy uchu, a za nią podążało to czarne bydle.
Czarne bydle, które teraz kierowało się w moją stronę.
- To mogę. Tylko tak za godzinę.
Pies podszedł do mnie i obwąchał moje kolano, potem dłoń i lekko szturchniął ją nosem. Powoli położyłam palce na jego głowie i przypomniałem sobie, że ona zawsze drapie go za uchem, więc zrobiłem to samo. I o dziwo zadziałało. Położył łeb na moim kolanie i tak się na mnie gapił tymi czarnymi oczami.
- Dobrze. Będę równo o 18:00- powiedziała i zakończyła połączenie. Oparła łokcie o kuchenny blat i schowała twarz w dłoniach.
- Sweety?- odezwał się Niall- co się dzieje?- podniosła wzrok jakby zmęczona i ogarnęła wzrokiem wszystkich w salonie. Oparła się tyłem o wyspę kuchenną i skrzyżowała ręce pod biustem.
- Dzwonił Stive. W tym tygodniu muszę lecieć między innymi do San Francisco i do pozostałych trzech budynków, bo są w pełni umeblowane. Muszą przejść kontrolę i można wstawiać sprzęt. A otwarcie trzeba przesunąć o kolejne dwa tygodnie, bo nie wyrobimy się w czasie ze wszystkim- westchnęła i podeszła do nas- jak tak dalej pójdzie to otwarcie będzie za pół roku. Ostatni budynek wykończymy jak wrócę, bo chcę przy tym być, tutaj będzie bankiet i wszystko ma być perfekcyjne- usiadła obok mnie. OBOK MNIE.
- Kradniesz mi psa, wiesz o tym?- spojrzała na mnie obojętnym wzrokiem.
- Wybacz- zabrałem rękę i przestałem go drapać, a on tak jakoś dziwnie zaburczał i tracił nosem moje kolano.
- Valar, chodź- wyciągnęła do niego rękę- wracamy do domu- westchnęła i wstała- potem odwiozę twoje auto- powiedziała.
- Tak właściwie to mógłbyś Hondę tu zostawić- odezwał się Brian. Spojrzałem na niego marszcząc brwi- przydałoby się wymienić parę części i olej- powiedział.
Aha, czyli już sobie pozwolili zmacać mój ścigacz.
- Jeśli to nie problem, to pewnie- wzruszyłem ramieniem.
- Jaki problem, to nasza robota- prychnął Matt- za parę dni będzie gotowy.
- Ja się zbieram. Narazie, panowie- wstała z kanapy.
No czekaj na mnie!
- Jedziesz też?- zapytała- mam to pokwitowanie za przelew, dam ci od razu.
Pokwitowanie.
Za przelew.
Za jaki kurwa przelew?
- Tak, jasne. Będzie z głowy- powiedziałem i wstałem- Niall, pamiętasz, że w poniedziałek...
- Pamiętam- przerwał mi, patrząc znacząco w kierunku Ellayny, która szła w stronę drzwi wyjściowych- o 9:00- wysunął dłoń, którą przyjąłem- na pewno to wypali? Bo jak nie, jestem skończony, wiesz o tym?- powiedział.
- Nie martw się, załatwiłem wszystkie przelewy i cały transport. Wszystko dotrze w jednym kawałku, a kupiec w Londynie czeka jedynie na potwierdzenie- uśmiechnąłem się.
- Dobra. Dzięki stary- skinął głową.
Wyszedłem na plac wewnętrzny, gdzie jest basen i jeszcze raz ogarnąłem wzrokiem wewnętrzne ściany budynku.
Niesamowite.
Przez tunel wyszedłem na plac przed blokiem, gdzie Layna siedziała w swoim samochodzie, który stał obok mojego białego porsche. Patrzyła na coś w telefonie, ignorowała mnie totalnie.
Bo musi.
- Rusz się- mruknęła jedynie i odpaliła silnik. Wsiadłem za kierownicę i ruszyłem zaraz za nią.
Podjechaliśmy na Mills Street, wysiadłem z samochodu, ona w tym czasie otwierała drzwi do domu. Kiedy tylko je otworzyła i weszła do środka, pchnąłem ją na ścianę, wpijajac się w jej usta i kominkiem zamknąłem drzwi. Przylgnąłem do niej całym ciałem, chwyciłem jej nadgarstki i przycisnąłem do ściany nad jej głową. W momencie stałem się kurwa tak twardy, że chyba muszę zdjąć spodnie. Jęknąłem, kiedy chwyciła moje biodra i przysunęła do siebie.
Od kiedy jest taka śmiała w stosunku do mnie...
- Zayn...- jęknęła, przygryzając moją dolną wargę, a ja poczułem jej paznokcie na plecach... pod koszulką.
Kurwa.
Zjechałem pocałunkami na linię jej szczęki, później szyję, zacząłem ssać jej tętnicę. Odchyliła głowę w tył i zacisnęła paznokcie na moich łopatkach. Odsunąłem się od niej i zdjąłem przez głowę koszulkę, którą rzuciłem na podłogę i znów połączyłem nasze usta.
- Co ty mi robisz...- wymruczała w moje wargi.
Co ja Ci robię?
Co ty mi robisz.
- To samo pytanie- oderwałem się od niej i połączyłem nasz czoła. Otworzyłem oczy.
Czułem jej oddech na twarzy, policzki miała różowe, prawie czerwone, a oczy nadal zamknięte.
- Nie mogę wracać do domu- powiedziałem- jestem tak twardy, że nie dojdę do auta- potarłem nosem o jej.
- Ale do mojej łazienki chyba dojdziesz?- uniosła brew i uśmiechnęła się nadal mając zamknięte oczy.
- Do sypialni bliżej- powiedziałem i ścisnąłem jej pośladki. Otworzyła oczy.
- Nie mam czasu cię teraz zaspokajać- powiedziała.
- Uważaj, bo ci uwierzę, że nie jesteś mokra- uśmiechnąłem się pod nosem.
- A co miałoby mnie podniecić, panie Malik?- zbliżyła twarz do mojej i spojrzała na moje usta.
- Na przykład to, panno Grande- naparłem sztywnym przyrodzeniem między jej nogi.
Aż się wygięła w tył, a z jej ust uciekł głośny jęk. Napaliłem się z kurewską satysfakcją.
- Nie martw się skarbie, zdążę zaspokoić nas oboje- powiedziałem i podniosłem ją, przez co oplotla mnie nogami w pasie. Ruszyłem schodami do jej sypialni, otworzyłem drzwi łokciem i położyłem ją na łóżku.Ellayna
Stał i patrzył na mnie z góry, a ja cóż, pomimo tego, że miałam na sobie spodenki i crop top, czułam się nagusieńka. No obnażona kompletnie!
Mój wzrok tak jakoś wylądował na jego spodniach, z których coś jawnie próbowało się wydostać, a nie mogło. Przebiegłam spojrzeniem w górę, patrzyłam na jego tors, na mięśnie, na tatuaże, na kurwa wszystko i było mi mało.
- Podziwiaj skarbie, nie mam nic przeciwko- przygryzł wargę i powili w cholernie seksowny sposób znalazł się nade mną. Leżałam pod nim i patrzyłam w jego iskrzące się oczy. Tak, iskrzące!
Chwyciłam jego twarz w dłonie i połączyłam nasze usta, no spodobało mi się w cholerę całowanie go. Mogłabym nic innego dzisiaj już nie robić. Tylko leżeć i smakować tych słodkich warg. Uzależniam się chyba. I to mnie martwi.
Jego dłonie sunęły w górę mojego brzucha, podniósł mnie do siadu i zdjął moją bluzkę. I tak za wiele nie zakrywała, bo była krótka, ale no. Pozbył się swoich spodni i moich spodenek, zostawiając mnie z samej czarnej bieliźnie. Pchnął mnie w tył, rozsunął moje nogi i zawisł nade mną, opierając się na rękach.
- Suchy seks, mówi ci to coś?- zapytał i naparł na mnie swoimi biodrami. No znowu wygiąło mną jak strzałą!
- Myślałam, że mierzysz wyżej- wysapałam z trudem, zaciskając dłonie na kołdrze. Uśmiechnął się kpiąco i zbliżył usta do moich.
- Na więcej mi nie pozwolisz- wymruczał nisko i pocałował mnie z takim pieprzonym pożądaniem, że aż mną wstrząsnęło. Położyłam dłonie na jego brzuchu, później na żebrach i przysięgam, że się spiął. Tak go sobie zmacałam po klacie, bo było co pomacać, i w końcu chwyciłam go za kark i przyciągnęłam bliżej. Poczułam jego dłoń na mojej szyi, później między piersiami i po prawej stronie, na żebrach. Znowu docisnął do mnie swoje sztywne przyrodzenie, wygięłam plecy w łuk, a on jednym sprawnym ruchem odpiął mi stanik.
Jakim kurwa cudem?!
Nie przerywając pocałunku zdjął go ze mnie całkowicie i dopiero potem się odsunął.
Aż mnie dreszcze wzięły.
Patrzył na mój biust jak dziecko na wystawę zabawek przed świętami. No ślinił się okropnie. Ale to mi schlebia, nie?
- Jesteś moja- powiedział i przyssał się do mojej szyi.
- Nie bądź zaborczy- prychnęłam z trudem łapiąc powietrze i wsunęłam mu łapki we włosy. No ma je cudowne. Jego dłoń znalazła się na mojej prawej piersi i dość konkretnie ją zgniotła, że mi sutki stwardniały jeszcze bardziej. Obsypała mnie gęsia skórka, dreszcze, oblało gorąco, wszystko na raz. Wliczając w to oczywiście wodospad między nogami. Dotknął mnie przez koronkę majtek i dam sobie głowę uciąć, że poczuł jak bardzo podniecona jestem. No poczuł, bo odsunął się od mojej skóry i wyszczerzył jak psychopata.
- Jesteś mokra, skarbie- uśmiechnął się pięknie- czyżbyś na coś liczyła?- uniósł brew.
- Aż się ogarniesz i w końcu przejdziesz do rzeczy- powiedziałam z desperacją w głosie.
I zaczął się śmiać.
- Z przyjemnością- wymruczał mi nisko do ucha, a w moim brzuchu szalały koliberki. Mówi się motylki, ale będę oryginalna- taka kobieta jak ty, jest moim moim życiowym fartem.
I teraz to koliberki napierdalały kurwa 200 na godzinę.~*~
Obiecałam :)
Ale dajcie więcej gwiazdek! Ja kocham wasze gwiazdki!
❤❤❤
PATIX
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...