III Rozdział 4. 'Załamany zakochany kocha najbardziej'

6.7K 678 73
                                    

- Dobra, dosyć- powiedziałam, siedząc między nogami Nialla na podłodze i odłożyłam szklankę alkoholu na stolik- idziemy spać- powiedziałam widząc, że Harry zaraz przestanie kontaktować. Spojrzeli na mnie jak na idiotkę, a Louis wydął wargi.
- A-ale... ale n-nie- pokręcił głową pijacko.
- Ale tak- wstałam i pociągnęłam go za ramię- idziemy spać.
- A ja? Myślałem, że śpisz ze mną- Niall spojrzał na mnie rozczarowany i przygryzł wargę.
- A z kim mam spać? Jego odprowadzę i jak wrócę, masz być na gorze- powiedziałam, kierując się w stronę schodów.
- Ja się nim zajmę- powiedział Liam, wskazując na Harrego, który... chyba zasnął. Tak, zasnął.
- Dzięki- uśmiechnęłam się lekko.
Weszłam do sypialni Horana dziesięć minut później i hak się okazało- spał jak dziecko. Rozwalony na środku łóżka, na brzuchu, twarzą w poduszce. Zdjęłam mu spodnie i nie męcząc się ze zdejmowaniem koszulki, pozwoliłam mu w niej zostać. Sama poszłam pod prysznic, zabierając bokserki w kolorze czarnym i materiałowy stanik.
Z mokrą głową zeszłam do salonu z telefonem w dłoni. Było po 2:00, a ja... miałam nieodebrane połączenie.
Od Zayna.
Zrobiło mi się gorąco. Dzwonił po północy. Czego chciał?
Zablokowałam telefon i położyłam na blacie w kuchni, wyciągając z lodówki kawałki kurczaka, które zamówiliśmy z całodobowej knajpki. Do tego zabrałam sos, a kiedy się odwróciłam, zobaczyłam siedzącego przy stole Liama. Nie zauważyłam go wcześniej.
- Myślałam, że śpisz- przyznałam szczerze zdziwiona.
A ja w majtkach, cudnie...
- Nie chcę mi się- mruknął niemrawo, wzruszając ramionami- tak jakoś.
- Nie będę cię przeszkadzać?- uniosłam pytająco brew.
- Nie- pokręcił głową. Chwyciłam talerz z mięskiem, położyłam na stole i usiadłam naprzeciw niego.
- Jedz- wskazałam brodą na kurczaka i sos, splatając dłonie razem.
- Nie mam ochoty.
- Liam- westchnęłam- wyglądasz jakbyś miał umrzeć- powiedziałam cicho, posuwając mu talerz. Nic nie zjadłeś.
- Ni...
- Jak ma na imię?- zapytałam patrząc na jego twarz, a on zacisnął szczękę i zamknął oczy.
Wiedziałam.
- Sophie- wydusił koniec końców i spojrzał w moje tęczówki- Sophie- powtórzył ciszej.
- Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj, ale mimo to, zapytam. Co cię stało, że nie przyleciała z tobą?
- Skąd wiesz, że miała lecieć ze mną?- zmarszczył brwi.
- Jeśli powiedziałeś, że chodzi i kobietę, wnioskuję, że jesteś zawiedziony, bo chciałbyś, żeby była tu z tobą- powiedziałam.
Oparł łokcie o blat i schował twarz w dłoniach.
- Nienawidzi mnie- powiedział w końcu, a ja uniosłam brwi.
- Powiedziała ci to?- zapytałam.
- Tak. Stała w drzwiach, patrząc mi w oczy i powiedziała tylko to. A potem wyszła, choć ja błagałem, żeby nie szła.
Zagryzłam mocno dolną wargę.
*
- Nienawidzę cię, Malik.
*
- Liam co się między wami wydarzyło, że...
- Nie umiem jej kochać- przerwał mi smętnie, patrząc pusto na kurczaka.
Uchyliłam usta.
- Słucham? Jak to nie umiesz jej kochać?
- Nie potrafię.
- Dlaczego tak uważasz? Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy, hmm?- pochyliłam się bardziej.
Mam stanik.
I odstające sutki.
- Znam ja od kilku lat- zaczął powoli- jesteśmy razem od dwóch, nawiasem mówiąc. A... raczej byłyśmy- mruknął. Ścisnęło mnie za serce.
- A teraz nawet nie wiem, czy to była miłość.
- Masz wątpliwości?- uniosłam brwi, a co przygryzłam wargę.
- Nie wiem. Nie mam. Kocham ich, ale...
- Jeśli jest 'ale', Liam, coś jest nie tak- przerwałam ma z lekkim grymasem na twarzy.
- 'Ale'. Nie ma 'ale'- pokręcił głową- Ja chcę ją kochać jak najlepiej potrafię, ale... nie umiem. Przyniosę kwiaty- źle, zbiorę na kolację- źle. Igmorowałem ją, chciałem pokazać, że sobie radzę...
- Ignorując ją, pokazujesz,  że może sobie radzić bez ciebie- powiedziałam- to nie jest rozwiązanie problemu, nie możesz liczyć na to, że samo przejdzie. To tak nie działa, trzeba się dogadać.
- Jak? Cokolwiek zrobię...
- Posłuchaj- złapałam go z dłoń- pomyśl, że wasze uczucie to kwiat.
Zmarszczył brwi.
- Kwiat...- powtórzył powoli- jaki?
- Malutki. Taki, który jeszcze się nie rozwinął. Pomyśl... co robisz, żeby to zrobił?
- Podlewam go?- zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Dokładnie tak. Ale...?
Wzruszył ramieniem.
Westchnęłam przeciągle.
- Podlewasz go, żeby urósł. Ale jeśli wlejesz za dużo wody, nie urośnie. Zamiast ziemi zrobi się błoto, a korzenie zgniją. Chodzi o to, że będąc ze sobą, trzeba mieć wyczucie. Proponowałeś wyjście do restauracji. A zapytałeś, czy ona nie wolałaby zjeść zwykłych kanapek, które dla niej sam zrobisz? Kwiaty. Zapytałeś, czy nie woli iść na spacer i sama ich nazbierać, ale za to razem z tobą? Może ona woli zostać z tobą w domu i po prostu posiedzieć przed telewizorem, ale nie skupiać na nim swojej uwagi, bo chce po prostu poczuć twoją bliskość. Chce mieć się przy sobie, kiedy kładzie się spać i kiedy wstaje. Czasami chce iść pod prysznic razem z tobą. Ona chce jechać w nocy po prostu powłuczyć się po mieście bez celu, kiedy jest spokuj. Zrobić co śniadanie i pocałować na dzień dobry, a nie jeść samej każdego ranka, bo ty jesteś w pracy. Ona chce, że być wysłał jej SMSa, żeby ce ja kochasz, kiedy nie możesz powiedzieć jej tego osobiście. Chce trzymać cię za rękę, kiedy idziecie chodnikiem. Nie chcę się z tym kryć, dlaczego miałaby, jeśli jesteś jej? Ona Chce cię przytulić, kiedy wracasz do domu, ale też chce, żebyś ty to zrobił. Żebyś ja obudził i powiedział, że wychodzisz. Żebyś przyniósł już te róże, czy tam inne chwasty, ale uśmiechnął się, kiedy jej je dajesz. Czasami chciałaby zrobi dl ciebie kolację i potem pozmywać, zamiast czekać, aż kelnerzy przyniosą jej pod nos krewetki. Zrobi ci je sama, tylko ją poproś. Chce, żebyś założył na przyjęcie w pracy koszulę, którą ci kupiła, albo krawat. Nieważne, że nie pasuje do całości. Albo chciałaby, żebyś raz, dla odmiany został z nią po prostu w domu. Oma chce, żebyś powiedział jej, kiedy doda za dużo soli do jajecznicy, żeby Camus kiwa głową i udawać, że jet idealna, jak zawsze. Ona chce, żebyś zrobił jej herbatę, kiedy boli ją głowa, zamiast dzwonić po lekarza. Ona chce, żebyś pchnął ja na ścianę, albo zdarł z niej ubranie. Żebyś się nią pobawił w łóżku, ale pozwolił na to i jej. Chce, żebyś obudził ją w środku nocy i powiedział, że chcesz ją kochać. Chce, żebyś po tym wszystkim po prostu ją pocałował, przytulił i zasnął. I rób to. Bo ona tego chce.
Patrzył na mnie z uchylonymi ustami, patrzył jak zaczarowany.
- Powiedziałaś to... tak cholernie intensywnie.
Szczerze.
- Teraz ty powiedz,  dlaczego zerwaliście- kiwnęłam głową, biorąc kawałek kurczaka. Zamoczyłam w sosie i wpakowałam do ust. A co!
- Myślałem, że mnie nie chce. Że nie docenia tego, co jej daję, bo... po prostu nie jest już mną zainteresowana. Na początku było między nami inaczej, bólu więcej... więcej...
- Namiętności i szczerości?- przerwałam mu, a on pokiwał głową- wiesz... na moje oko to wpadliście w rutynę. I ty i ona. Myślałeś, zw oczekuje cudów, a ona chce z tobą normalność. Zwykłego kocham Cię.
- Tylko tyle?
- Aż tyle, Liam- poprawiłam go z małym uśmiechem- nie 'tylko', 'aż'. Ona chce być po prostu kochaną. Bo w tym znaczeniu, 'tylko', znaczy 'aż'. To pojebane, jak mówiłam, trzeba wyczuć.
- Mówisz jak psycholog- powiedział.
- Ta... psychologowie twierdzą, że ci, którzy mają dobre Redy dla innych, często sami ich potrzebują.
- Nie wyglądasz na nieszczęśliwą.
- Bo czasami uśmiechasz się, żeby nie wybuchnąć płaczem- powiedziałam, czując gulę w gardle.
- Nie powiedziałbym, że...
- E często mm okazję płakać?- przerwałam mu ze smutnym uśmiechem- gdybym za każdą łzę dostawała chociaż pół dolca, byłabym bogatsza niż Malik- prychnęłam, sięgając po drugi kawałek kurczaka. Ku mojej niermiernej radości, zrobił to samo. Jest sukces!
- Ona cię nie nienawidzi, Liam. Ona cię kocha. Ale to się często miesza, to znaczenie tych dwóch słów. Trzeba wyczuć.
- Co mam zrobić, żeby jej udowodnić, że ja też ją kocham... ja bez niej życia nie widzę.
- Miłości nie da się udowodnić. To się czuje, albo nie. Ale jeśli nigdy wcześniej nikogo nie kochałem...
- Chodź- wstałam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Spojrzał mi w oczy zdziwiony i powoli ją przyjął. Przeszłam przez salon, prowadząc go w stronę tarasu.  Otworzyłam drzwi, przepuszczając go przodem. Weszliśmy na drewniany, duży podest, otoczony barierkami, z którego schody prowadziły wprost na plażę.
Dom nad wybrzeżem, marzenie...
- Zdejmij buty- powiedziałam, na co spojrzał na mnie, marszcząc brwi- no nie patrz tak, tylko zdejmuj te buciory- zaśmiałam się cicho, wskazując na jego granatowe, wiązane na cienkie sznurówki, eleganckie buty.
Zdezorientowany przyklęknął i zdjął je, zostając w samych skarpetkach- skarpetki.
- Też?- uniósł brwi.
- Tak, skinęłam głową, krzyżując ręce pod biustem.
W samym staniku.
- Co teraz?- zapytał stojąc juz boso obok mnie.
- Teraz idziemy- powiedziałam i zeszłam po schodach na piasek. Stanęłam w odległości kilku kroków od linii wody i splotłam dłonie za plecami.
I tak staliśmy chwilę, on bez butów, ja bez reszty ubrań, tylko w bieliźnie, przed 3:00 w nocy. Uparcie patrzyłam przed siebie, podziwiając śpiące, spokojnie falujace wody oceanu. On nie wiedział co robić i też patrzył. Ale daję sobie rękę uciąć, że bił się z myślami.
- Nie jest ci zimno?- zapytał w końcu, kiedy minęło kilka minut ciszy.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Nie, dlaczego?- zapytałam, wciąż na niego nie patrząc.
- Wieje wiatr.
- Skąd wiesz?- zapytałam, unosząc wyżej podbródek.
Patrzył na moją twarz.
- Słucham?- zmarszczył brwi zdezorientowany.
- Skąd wiesz, że wieje wiatr?
- No czuję- odparł jakby zdziwiony moją głupotą.
Yey, tak.
- Więc chodź dalej- kiwnęłam głową, nie dając mu spojrzenia i weszłam do wody.
Zimne uczucie opanowało moje stopy, kiedy płytka fala odbiła się o moje palce, by ponownie uciec z powrotem do morza.
- No dalej, na co czekasz?- powiedziałam, kiedy tak stał. Zrobił krok w przód i przysięgam, przeszedł go dreszcz, widziałam to.
- Zimno- syknął i zrobił krok w tył, uciekając przed kolejną falą.
- Skąd wiesz?
- Czuję przecież- odparł.
Pochyliłam się u stojąc tyłem do niego i chwyciłam w dłoń suchy pasek.
- Masz- nasypałam mu go na dłoń.
- Po co dajesz mi piasek?- uniósł brwi.
- Powiedz mi, co to jest- wskazałam brodą na piach w jego dłoni.
- Mówię, piasek- prychnął.
- To twoja kobieta- powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Jego brązowe tęczówki rozszerzyły się znacznie.
- Słucham?
- Twoja kobieta. Twoja miłość- powiedziałam- trzymasz ją mocno. A teraz rozluźnij palce- dodałam.
Zrobił to, a maleńkie ziarenka uleciały tam, skąd je wzięłam.
- Widzisz? Musisz mocno trzymać ją przy sobie. Nawet nie wiesz, kiedy ją stracisz, nie będziesz świadomy. Dopiero po czasie dojdzie do ciebie, że masz w dłoni tylko ziarenko, a nie garść.
Patrzył oniemiały na piasek. Rozłożył dłoń, uniósł ją do swojej twarz i przyglądał mu się jak małe dziecko.
- Przejedź po nim palcem- poprosiłam cicho, a on to zrobił, bardzo delikatnie- i jaki jest?
- Wydaje się miękki. Taki... nawet ciepły- spojrzał mi w oczy.
Ale to nie były te drogowe tęczówki, które tak pokochałam. Nie miały czarnych rzęs. Nie były tak duże. Nie były tak głębokie dla mnie.
Nie były jego...
Zamknęłam oczy, czując łzy i odwróciłam głowę w stronę oceanu.
Nie mogę...
*
- Jeśli przepieprzysz mnie na tym biurku, uwierzę na słowo.
Może on tylko kłamie przed nią.
- Rozbieraj się.
*
Wdech.
- Liam...- odezwałam się, a kiedy na nie spojrzał, dmuchanęłam w kupkę piasku na jego dłoni. Syknął cicho, zaciskając mocno powieki.
- No co robisz?- przetarł szybko twarz i oczy.
- Boli?- uśmiechnęłam się kpiąco.
- No boli, czemu ma nie boleć?- wymamrotał.
- Czujesz?
- Czemu ciągle pytasz czy czuję?!- zapytał w końcu.
- Czujesz?- powtórzyłam uparcie, na co lekko przewrócił oczami zirytowany.
- Czuję- westchnął.
- Kochasz ją?- spytałam szybko.
- Tak- wzruszył ramieniem.
- Skąd wiesz?- odbiłam natychmiast.
- Bo to czu...
Zaczął się, jakby dał się zbliżenie sprawę ze znaczenia tego, o co zapytałam i tego, co chce opowiedzieć.
- Miłość, żeby była prawdziwa nie może być piękna i łatwa. Musi się psuć, naprawiać i tak w kółko, bo wtedy te dwie osoby widzą, że im na sobie zależy, skoro cały czas naprawiają. Kiedy przy niej jesteś, kiedy jesteście razem, czujesz ciepło, jest co dobrze. Ale szansami musicie na siebie powrzwszczeć, musi byś trochę goryczy, bo przestanie wam zależeć. A załamany zakochany kocha najbardziej i jest w stanie zrobić więcej.
Patrzył przez chwilę na piasek, potem odwrócił wzrok i spojrzał na granatowe fale.
- Ty ją bardzo kochasz, Liam. Bardziej niż myślisz- uśmiechnęłam się i dotknęłam lekko jego ramienia. Odwróciłam się i zaczęłam powoli iść sobie do domu.
Jestem zmęczona. Bardzo zmęczona tym wszystkim. Czas wypłacać się w poduszkę.
- Skąd wiesz?- zapytał za mną- Skąd wiesz, że mam przed oczami tylko ją?
Uśmiechnęłam się, nadal idąc przed siebie.
- Bo przez cały czas miałeś naprzeciw moje cycki i nie spojrzałeś ani razu.

~*~
Widzimy powiązania??
POLSAT

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz