Wybaczcie że nie było nic wcześniej. 2,5 K słów w nagrodę.
Patrzyłam na Olivera i nie mogłam się nadziwić. Wiele razy mnie malował czy czesał, bo ćwiczył sobie do zawodu, ale teraz?
Jego oczy były w pełni skupione na jej oczach aktualnie, bo właśnie tuszował jej rzęsy.
- Masz bardzo ładne oczy, wiesz?- odezwał się cicho.
- Wcale nie- mruknęła.
- Uwierz mi, tak- uśmiechnął się, a ona spojrzała w jego tęczówki- masz duże, piwne tęczówki i gęste, ciemne rzęsy. Sam kształt twojego oka jest bardzo ładny. I masz gęste, długie brwi, które idealnie to podkreślają. No prostu bajka.
- I myślisz, że naprawdę będę wyglądać...
- Jak milion dolarów? Zdecydowanie tak- odparł- wszystko zobaczysz, nie martw się.
No tak, nie pozwolił jej spojrzeć w lustro. Zawsze tak robi. Chcę mieć efekt 'wow'.
- Nie zasługuję na to- powiedziała i spuściła głowę odsuwając się, więc chcąc nie chcąc musiał przestać.
- Nie mów tak. Każdy zasługuje na to, żeby móc naprawić to co zepsuł- powiedziałam.
- Jak ty tak możesz? Myślałam, że mnie nienawidzisz.
- To za duże słowo. Poza tym, chcesz żyć inaczej. To się dla mnie liczy. Powiedz mi tylko, po co ci było to wszystko? Przedłużane sztuczne włosy, doczepiane paznokcie i rzęsy. Nawet wkładki do stanika. Przecież wyglądasz świetnie.
- Dziewczyny mówiły inaczej.
- A ja mówię tak i masz się słuchać- stwierdził Oliver- jestem profesjonalistą i wiem co się liczy w zawodzie.
- Profesjonalistą?- uniosła brwi.
- Tak. I masz się słuchać- wskazał na nią palcem.
Uśmiechnęła się lekko.
- Dobra, skończyłem- odsunął się od niej- co powiesz?- zwrócił się do mnie, więc podeszłam i spojrzałam na jej twarz.
Wow!
- Powiem, że jesteś genialny- stwierdziłam kręcąc lekko głową- a ty jesteś śliczna- uśmiechnęłam się do niej- chodź, musisz się ubrać, nie mamy czasu.
Poszłam z nią dla garderoby i pomogłam założyć sukienkę, żeby się nie rozmazała. Kiedy już stała przede mną w wysokich czarnych szpilkach i białej obcisłej sukience musiałam przyznać, że jest naprawdę bardzo ładna.
- Chodź, zobaczysz jak wyglądasz- złapałam ją za dłonie o razem zeszliśmy na dół. Zamknęła oczy, a ja zaprowadziłam ją przed to ogromne lustro w salonie.
- Spójrz.
Otworzyła oczy i wstrzymała oddech, przykładając dłonie do ust.
O tak.
Miła na sobie dostosowaną białą sukienkę z rękawem do łokci i złotym paskiem w talii. Paznokcie miała pomalowane bezbarwnym lakierem, miała je ładne, nie wiem po co jej te tipsy były... Ale nie, nieważne...
Piwne oczy zamiast sztucznych rzęs podkreślały jej własne, wystarczająco długie i podkręcone. Na powiekach trochę burgundowego cienia. Nie miała pudru, ani tony podkładu, a swój naturalny kolor buzi, co o wiele bardziej jej pasowało. Ale najlepsze były włosy.
Zamiast prawie białych, prostych doczepianych kłaków miała lekko pofalowane włosy do łopatek.
I one były ciemno brązowe!
- I jak?- zapytał Oliver, podchodząc do niej. Odwróciła się, a jej warga drżała- tylko nie płacz- zaśmiał się trochę spięty- podoba ci się?
- Tak, bardzo- pokiwała głową- dziękuję, dzięki tobie wygladam...
- Twoja buzia jast śliczna i bez mojej pomocy- przerwał jej spokojnie- tylko musisz się nauczyć to pokazać- wsunął dłonie do kieszeni spodni i wzruszył ramionami.Zayn
Wszyscy zgroamdili się w głównej auli uniwersytetu. Nikt jeszcze nie siedział na swoim miejscu, wszyscy rozmawiali z rodzicami, albo znajomymi, którzy przyszli na uroczystość.
Jak ja kończyłem szkołę nikt nie przyszedł. Tu każdy kogoś ma.
Niall już któryś z kolei raz sprawdził telefon, bo Layna jeszcze nie przyjechała, a za chwilę zaczyna się cała impreza.
- Niall, jesteś pewien że...
- Panie Hall, jak powiedziała że będzie, to będzie- odezwałem się.
- Dobrze, muszę iść. Jak tylko przyjdzie...
- Już jestem- usłyszałem, więc odwróciłem się natychmiast. Stała już za mną, a obok niej stała jakaś dziewczyna.
Znam ją?
- Ellayna, dobrze że jesteś- odetchnął- pan Fox cię szukał.
- Wiem, wszystko gotowe. W czymś jeszcze panu pomóc?
Cała Layna...
- Tak, poprowadzisz zakończenie.
Ooo.
- Ja?- zdziwiła się.
- Tak, ty- odparł jak gdyby nigdy nic.
- Ale nie jestem przy...
- Tak, dobrze, chodź- skinął dłonią i ruszył w stronę podwyższenia, na którym było kilka ustawionych w rzędzie krzeseł, stolik z nagrodami i mównica.
Ogólnie aula była ogromna. Stworzona z wielu rzędów krzeseł, a każdy wyżej niż poprzedni. Z samego przodu była duża scena, na którą prowadziły trzy stopnie długie na całą jej szerokość, a po lewej stronie podwyższenie dla władz uczelni. A wszystko było ustawione tak, że i absolwenci i dyrekcja miały idealny widok na scenę.
- Muszę iść- westchnęła cicho, a potem spojrzała na brunetkę- zajmij mi miejsce- poprosiła, a on pokiwała głową- trzymaj kciuki- uśmiechem się do Nialla i poszła.
A my obaj popatrzyliśmy na dziewczynę.
- Umm, ja... powinnam panów przeprosić- szepnęła, spuszczając wzrok.
- Mandy?- zmarszczył brwi.
- Nie, ja... jestem Mena. Mena Johnson- powiedziała cicho i podniosła wzrok.
- Mena- powtórzyłem- więc miło poznać, panno Johnson- wyciągnąłem dłoń, a ona zdziwiona ją chwyciła. Pocałowałem jak należy, na co wytrzeszczyła oczy i skinąłem głową.
- Widzę w tym rękę Olivera- stwierdził Horan i uśmiechnął się do niej.
- T-tak, on... on to wszystko zrobił.
- Jak się uśmiechniesz będzie jeszcze lepiej- stwierdził.
Uśmiechnęła się speszona i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie, a ja razem z Niallem weszliśmy na podwyższenie. Usiadłem na ostatnim krześle od lewej.
Światła powoli zgasły, a oświetlone zostało tylko podwyższenie, kiedy Hall podszedł do mównicy.
- Moi drodzy, zaczynamy...
Nikt go nie słuchał. Wszyscy dalej gadali. Nagle nie wiem skąd pojawiła się obok niego Layna i zabrała mu mikrofon.
- Cisza!- powiedziała głośno.
No i cisza.
- Zaczynamy uroczyste zakończenie naszej męki tutaj, więc proszę o szacunek dla pana dyrektora. Im szybciej skończymy tym szybciej będziecie wolni i nigdy nie będziecie musieli tutaj wracać- powiedziała, a na sali rozbrzmiały brawa i głośny śmiech.
Hall spojrzał na nią unosząc brew.
- Pozwólmy więc powiedzieć panu dyrektorowi kilka słów. Dziękuję.
I znowu cisza.
- Dziękuję- odchrząknął- powiedzcie mi jak to jest, że ja mogę prosić o uwagę i jej nie dostanę, a panna Grande...
- Bo ma ładniejsze nogi!- krzyknął jakiś chłopak z widowni, a cała sala znów ryknęła śmiechem.
- Napewno ładniejsze niż ty, Brooks- powiedziała, wywołując jeszcze większy śmiech- dobra, spokój!
- No- westchnął głęboko Hall- miałem w planie pozanudzać państwa jakimś życiowym przemówieniem, ale sobie daruję.
Brawa.
- Przejdziemy do rozdania dyplomów.
I przez następne ponad pół godziny czytano nazwiska. Masakra.
Layna siedziała obok Meny, która jeż dawno odebrała swój dyplom. Ogólnie to... wszyscy już odebrali.
- Proszę o ogromne brawa dla wszystkich absolwentów.
Zmarszczyła brwi.
Tak jak ja.
- Teraz proszę o podejście pannę Ellaynę Grande.
Otworzyła szeroko oczy.
- Jako najlepszą studentkę tego rocznika.
Wiedziałem.
Sala wybuchła brawami, a ona powoli podniosła się z miejsca.
- To wyróżnienie jest uhonorowane orderem naszej uczelni, który wręczył osobiście poprzedni absolwent, który również jest w jego posiadaniu. Pan Zayn Malik.
O. Tego to nie wiedziałem.
Wstałem z miejsca i poprawiłem marynarkę. Podszedłem do mównicy, tak jak ona, a w jej tęczówkach był tylko i wyłącznie szok, nic więcej.
Chwyciłem bordowe, małe, otwarte pudełko, w którym był order z logo uniwersytetu i zwróciłem się w jej stronę.
- Moje szczere gratulacje, panno Grande- wusunąłem dłoń, a ona powoli odebrała nagrodę.
- Dziękuję- skinęła głową- powiedzmy, że ci wierzę, Malik- uśmiechnęła się kpiąco.
Cisza na sali.
I ten typowy odgłos wstrzymania powietrza.
- Wystawię ci to na piśmie.
- Będę wdzięczna.
- Nie ma za co.
- Ależ wiem- uśmiechnęła się szeroko- coś jeszcze chciałbyś dodać?
- Kobiety mają pierwszeństwo.
- No własne dlatego pytam- prychnęła, na co dało się słyszeć to 'uuu'.
Bez słowa wyciągnąłem dłoń. Chwyciła ją, ale gdy chciałem unieść ją do ust, zatrzymała ją.
- Nawet nie próbuj- zagroziła.
- Jak sobie życzysz...- skinąłem głową i szybko pocałowałem ją w prawy policzek- skarbie- mruknąłem jej do ucha.
Odsunąłem się a na ajej twarzy był czysty szok.
Wróciłem na swoje miejsce pełen satysfakcji i wygodnie usadowiłem się na krześle.
- Oczy ci się świecą- stwierdził cicho Niall, na co zamrugałem dwa razy.
- Wydaje ci się.
- W pysk dostaniesz.
- Śmiało.
- Dobrze, panno Grande, oto dyplom i certyfikaty z kursów językowych- wręczył jej ozdobną teczkę, a ona podziękowała i zajęła swoje miejsce.
- To już wszyscy. Skoro mamy to za sobą proszę o kilka słów ze strony zaproszonych byłych absolwentów.
I spojrzał na nas.
- Malik pójdzie, ma gadane- Niall chwycił mnie za ramię. Chcąc nie chcąc wstałem i podszedłem do mównicy.
- Mogę być ja?- zapytałem, a Hall skinął głową.
- To lepiej niż Horan- westchnął cicho i usiadł.
- Ze swojej strony mogę tylko jeszcze raz pogratulować ukończenia edukacji- zacząłem formalnie- wiem jak to jest czekać uparcie na koniec i wreszcie zacząć żyć po swojemu. Bo tak naprawdę to was teraz czeka. Może jeszcze nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale opuszczając uczelnię dopiero teraz stajecie się dorośli. Część z was rozpocznie własny biznes, część wejdzie do rodzinnych firm, a jeszcze inni może mają kompletnie inne plany i na tym kierunku wylądowali przez przypadek.
Śmiech.
- Ale każdy z was będzie musiał być za siebie odpowiedzialny. Za siebie, być może za swoich przyszłych pracowników. Nie będę wam mówił co musicie zrobić by być dobrym w tym co robicie. Każdy z was dojdzie do tego sam. Bądźcie tylko cierpliwi i konsekwentni w podejmowaniu decyzji. Nie pozwólcie by rządziły wami zasady ustanowionych wcześniej systemów...
- Zasady są po to by je łamać- odezwała się.
Uśmiechnąłem się patrząc na nią.
- I ustalać nowe na ich miejscu- dodałem- nie będę się nad tym rozwodził, pewnie chcecie już stąd wyjść. Ale powiem jeszcze jedno. Najważniejsze. Nigdy nie przedkładajcie biznesu nad rodzinę i życie prywatne. Nauczanie się to odróżniać. I słusznie wybrać co jest dla was ważniejsze. Tyle.
I dostałem ładne oklaski. Bardzo ładne. Nawet się nie spodziewałem.
- Mówiłem, masz gadane- mruknął, gdy usiadłem obok.
- Wiem.
*
Po ostatnim przemówieniu dyrektora ci którzy chcieli mogli iść do domu, a ci którzy chcieli mogli zostać. Ale wszyscy chcieli zostać.
- Gratulacje!- Niall objął ją mocno, kiedy tylko zszedł z podwyższenia- Sweety skończyła oficjalnie etap edukacji!
Uśmiechnęła się szeroko.
- Mała!
- Mike! Zdaliśmy!- rzuciła mu się na szyję- możemy prowadzić firmę! Czaisz to!
- No jakoś to do mnie nie dociera. Widziałaś Camerona?
Cameron? Po co on to?
- Tak, już przyjechał, jest z tyłu. Chodź, trzeba wszystko ogarnąć. Niall, my idziemy. Usiądzie w pierwszym rzędzie, co?- przechyliła głowę w prawo.
- Ale gdzie idziesz?
- Zobaczysz- uśmiechnęła się tylko i złapała Mike'a za rękę.
Co mieliśmy zrobić? Usiedliśmy obok Meny.
Znowu zrobiło się ciemno, wszyscy gadali, a w pewnej chwili przed opuszczoną kurtyną zapaliło się małe światło i stanęła tam Layna.
- Proszę o ostatnią chwilę uwagi- zaczęła- w tym roku postanowiliśmy, że występ będzie trochę inny niż w latach poprzednich. Zawsze było o szczęściu i szczęśliwym starcie, albo o zakończeniu i pożegnaniu. Ale życie to nie zawsze kolorowy happy end. Więc... zapraszamy.
I światło zgasło.
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...