Ten rozdział to mój wygryw.
- Nie rozumiesz, że cię kocham?
Uchyliłam minimalnie usta i nieznacznie zmarszczyłam brwi.
A serce?
Biło.
Przeraźliwie szybko.
Odwrócił wzrok i spojrzał gdzieś w bok, ale natychmiast ujęłam w dłonie jego twarz i nakierowałam na swoją. Ale zamknął oczy.
- Co ty mówisz...
Powiedziałam to tak cicho, że nie wiem czy usłyszał.
- Nie rozumiesz?- zwilżył usta i spojrzał mi w oczy swoimi jasnymi tęczówkami, w których widziałam najróżniejsze emocje.
Nie widziałam szczęścia.
Za to żal, smutek, rozczarowanie. I... strach.
- Nie zauważyłaś, że wszystko co robiłem, robiłem dla ciebie? Dla ciebie przyjeżdżałem, dzwoniłem. Dla ciebie oglądałem filmy i bajki, chodziłem na spacery wieczorami i jadłem lody. Dla ciebie robiłem przerwy w pracy, długo jadłem lunch i przekładałem spotkania, nie odbierałem telefonów. Dla ciebie kupowałem kwiaty, majtki czy cokolwiek innego. Dla ciebie stałem się miękką pizdą. Potrafiłem cię przytulić, pocałować z dotknąć dosłownie wszędzie. Leżałem z tobą w wannie, spałem z tobą jednym łóżku, jadłem z tobą śniadania, obiady i kolacje. Z tobą piłem słodkie czerwone wino. Nawet włosy ci czesałem- pokręcił głową- te wszystkie rzeczy robiłem dla ciebie i z tobą. Tylko z tobą, Layna. Bo tylko ty jesteś dla mnie warta, żebym robił to wszystko i się z tego cieszył. Powiedziałem ci kiedyś, że nie chcę być w związku i nigdy się nie zakocham. Bo kobieta w związku potrzebuje uwagi, a ja mam na głowie firmę i nie będę koło niej skakał. A koło ciebie skakałem jak wariat i nawet nie wiedziałem, że robię to, przed czym tak bardzo się broniłem. Moja firma upada, Layna.
Otworzyłam szeroko oczy
- A ja wysyłam ci kwiaty, zamiast coś z tym zrobić. I ty mi mówisz, że nie rozumiesz?
Wszystko co powiedział mówił tak cichym i pełnym żalu głosem, że serce mi stanęło.
Nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić, nie mogłam się ruszyć. A on patrzył mi w oczy i też jakby nie rozumiał.
- J-ja...
- Ty?- przerwał mi cicho i uniósł brwi- co ty czujesz? Powiem ci. Patrzysz na mnie i boisz się uwierzyć. Boisz się, że cię zranię? Nie. Boisz się, że przywiążesz się za bardzo i za bardzo będziesz mnie potrzebować. Ale to już się stało. Już jestem dla ciebie 'za bardzo'. Tylko ze mną spotkałaś się tak, żeby nikt nie wiedział, nawet twoja rodzina. Tylko mnie pozwoliłaś być tak blisko. Tylko mnie się oddałaś. Tak jak ja tobie. Bo żadna kobieta nigdy nie miała całego mnie. I żaden facet nigdy nie miał całej ciebie. A ja ciebie miałem. I dobrze o tym wiem. Ale ty nie możesz uwierzyć, że miałaś na własność całego mnie. A tego to ja nie mogę zrozumieć. Czy nie dałem ci do zrozumienia, że jestem tylko twój? Pokazałem ci to, Layna. Byłaś zbyt ślepa, żeby to zauważyć? Czy bałaś się po to sięgnąć? Nie znam twojej przeszłości. Ale wiem, że coś musiało się stać. Coś, co cię blokuje. Chcesz wiedzieć dlaczego pojechałem na most? Bo wiedziałem, że nie chcesz mnie widzieć. I jeżeli brak mnie w twoim życiu miałby dać ci szczęście, to mógłbym zniknąć. Ale sam nie jestem w stanie powiedzieć sobie 'dość'. Ciągnie mnie do ciebie. Kiedy za pierwszym razem chciałaś zakończyć naszą znajomość, powiedziałaś mi 'traktuj mnie jak powietrze, którym oddychasz'. Więc tak cię traktuję, bo tym dla mnie jesteś. I choć chciałabyś, żebym się odsunął, nie potrafię. Więc wyjście było jedno.
- Chciałeś skoczyć- wyjęczałam z łzami i zaczęłam płakać.
- Chciałem- przytaknął- żebyś mogła się ode mnie uwolnić.
- Ale ja nie chcę- zawyłam i obiema dłońmi złapałam go za kark- nie chcę.
- Wiem- powiedział, więc podniosłam głowę- dlatego przyjechałaś. Wiedziałem, że przyjedziesz. I mimo tego, że byłem pijany stałbym na tym moście tak długo dopóki byś mnie stamtąd nie zabrała.
- Wiedziałeś, że przyjadę...
- Oczywiście- wyciągnął dłoń i chwycił mój prawy policzek, ocierając łzy- w wiesz dlaczego? Bo kocham cię tak samo jak ty kochasz mnie, skarbie. I nie ma na tym świecie niczego, co mogłoby zmienić moje zdanie.
A ja?
Siedziałam naprzeciw niego na tej dziurawej podłodze i nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy.
Wiedział?
Cały czas wiedział?
- Od kiedy?- zapytałam drżącym głosem- od kiedy wiesz?
- Od tego wieczoru, kiedy powiedziałaś mi 'tak' wiedziałem, że jesteś już moja. I że nie dam ci odejść.
- Nie zdradziłeś mnie- powiedziałam, a on westchnął głęboko.
- Nie. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że ja też nie chcę być już sam. Że mam ciebie. Chcę być z tobą. Z żadną inną. Każde słowo, które słyszałaś było kłamstwem. Opisywałem twoje przeciwieństwo. Nie ciebie. Obiecałem ci, kiedy wracaliśmy z San Francisco. Obiecałem, że zrobię wszystko, żeby nikt się o nas nie dowiedział. A Amanda jakimś cudem wiedziała. Chciała, żebym udowodnił jej, że nic dla mnie nie znaczysz. Ale nie potrafiłbym się ciebie wyprzeć. Prędzej już skoczyłbym z tego mostu...
- Przestań- pokręciłem głową i objęłam go za szyję przytulając się- przestań tak mówić. Schudłeś. Wyglądasz źle. Przeze mnie- zawyłam ze łzami.
- Ty też nie jesz. Nie śpisz- powiedział, a jego ramiona owinęły moje ciało przyciągając bliżej- odsuwasz się od rodziny. Bo jest ci źle beze mnie.
Słuchałam zapach jego ciała. Nic się nie zmienił.
- Wszystko wiesz- pokręciłam głową- więc dlaczego nie powiedziałeś?- odsunęłam się lekko by spojrzeć na jego twarz.
- Z tego samego powodu, z którego ty się nie odezwałaś.
Odwróciłam wzrok.
- Bałeś się odrzucenia- powiedziałam cicho.
A on chwycił mój podbródek i odwrócił moją twarz w swoją stronę.
- A ty nadal się boisz. Ja już nie. Wiem, że po tym co ci dzisiaj powiedziałem nie dasz mi odejść.
Mówił to tak spokojnie, tak naturalnie, ale cicho. Nawet się nie uśmiechnął. A zawsze się uśmiechał w ten swój specyficzny sposób.
- Chcesz mnie mieć w swoim życiu. Od dawna chciałaś. I nie.
- Chciałam cię nienawidzić- spojrzałam w dół, uciekając wzrokiem- nie umiałam. Nie potrafiłam- pokręciłam głową.
- Byłaś wściekła- odezwał się- złamana. Nie chciałem tego, uwierz mi- zapewnił i chwycił w dłonie moje policzki, unosząc twarz w górę- błagam się, uwierz mi. Wczoraj powiedziałem za dużo, byłem pijany, choć to mnie nie tłumaczy. To były kłamstwa. Uwierz mi...
- Powinnam wierzyć?
A on pierwszy raz odkąd tutaj jestem... uniósł lewy kącik ust.
- Już w to uwierzyłaś. Nigdy cię nie okłamałem- powiedział i potarł kciukiem moje policzki- a teraz ty mi powiedz, bo chcę to usłyszeć. Powiedz mi, że...
- Że jesteś moim jedynym? Że nie umiem normalne funkcjonować, a mój organizm sam siebie niszczy, kiedy nie ma cię obok?
Znowu chce mi się płakać.
Bo czuję ulgę. Już nie bezradność.
- Boisz się powiedzieć, że mnie kochasz? Opisujesz, zamiast mówić wprost- trafnie zauważył.
Zagryzłam wargę.
Jestem gotowa żeby mu to...
No do skończonej cholery, czego ty jeszcze potrzebujesz?!
- Nigdy nikomu tego w ten sposób nie powiedziałam- przyznałam szczerze i zsunęłam dłonie, kładąc je płasko na jego klatce piersiowej- bo nikogo nie pokochałam tak, jak kocham ciebie.
Uniosłam wzrok.
Jego oczy mieniły się nienaturalnie jasnym blaskiem. A ja poczułam odwagę i pochyliłam się do jego twarzy.
- Kocham cię- wyszeptałam tuż przy jego uchylonych wargach- kocham cię, jako pierwszego i jedynego, którego kiedykolwiek mogłabym pokochać- przejechałam palcami po linii jego szczęki- kocham cię.
Potarł nosem o mój i uśmiechnął się.
- Czy... czy to znaczy, że ciebie mam?- zapytał cicho z małą nadzieją.
A ja?
Pokiwałam tylko głową.Powiem wam, że na ten rozdział czekałam dwa lata. A te ostatnie słowa... to pytanie zadał 22 lat temu mój tata mojej mamie...
Polsat Was kocha.
I liczy na opinie :)
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...