Rozdział 43.'Klient, nasz pan'

8.7K 586 33
                                    

We wanna dance till we can't no more
We wanna love with the lights down low
From Argentina to Morocco
We wanna dance it's about to go!

- Zamknij się- jęknęłam w poduszkę jak to miałam w zwyczaju i wyłączyłam budzik w komórce.
No jak mi się nie chce!
Przewróciłam się na plecy i przeciągnęłam mocno, ziewając przy tym.
A co!
Otworzyłam oczy i podniosłam się do siadu miętosząc przy tym kołdrę. Coś się pod nią poruszyło i po chwili owe coś wysunęło głowę.
Dlatego było mi tak ciepło.
- A tobie nie za wygodnie?- zaśmiałam się i pogłaskałam go za uchem.
Opadłam na poduszki i westchnęłam głośno.
Chwila
Chwyciłam jedną z kolorowych poduszek, z motywem Francji i zaciągnęłam się jej zapachem.
Był tu.
Spał ze mną.
Znowu!

We wanna dance till we can't no more...

- Halo?
- Dzień dobry, panno Grande- usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Cześć- szepnęłam z lekkim uśmiechem.
Ma wyczucie czasu, nie ma co...
- Jak się spało?
- Dobrze... bardzo dobrze- oparłam głowę i ramę łóżka i zaczęłam drapać Valara za uchem.
Takie przyzwyczajenie.
- Mnie też. Choć krótko, niestety- westchnął, ale i tak mam wrażenie, że się uśmiecha.
- Skąd wiedziałeś, że już nie śpię?
- Na wygaszaczu twojego telefonu był ustawiony budzik- powiedział, jakby to było normalnie, jakby codziennie sprawdzał o której wstaję.
- O której wstałeś?- zapytałam.
- O 5:00- powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Dziwny jesteś. Ja bym nie wstała.
Guzik prawda....
- Gdzie jesteś?- zapytałam i wstałam z łóżka.
- W biurze. Czekam na kawę aktualnie, bo zaraz zasnę.
- Już jesteś w pracy?- przystanęłam w drodze do łazienki.
- Muszę nadrobić zaległości, panno Grande.
- Ach, no jasne- mruknęłam, wchodząc do łazienki i stanęłam przed lustrem- osz ty w...- urwałam i przyłożyłam dłoń do ust. Kurwa.
Kurwa
Kurwa
KURWA!
- Layna?
- Zrobiłeś mi malinkę idioto?!- krzyknęłam i pokręciłam głową w szoku, cały czas patrząc na swoje odbicie. Brawo.
W odpowiedzi usłyszałam dzwięczny śmiech.
Nic nie poradzę, że również miałam ochotę się uśmiechnąć słysząc go, ale sytuacja nie pozwoliła.
- No i z czego się cieszysz! Zrobiłeś mi pieprzoną malinkę!
- Tak, zrobiłem skarbie- odparł z wyczuwalnym uśmiechem - nie podoba ci się?
- Podoba nie podoba- prychnęłam- pomyślałeś co będzie, jak ktoś to zobaczy? Co ja powiem...
- Powiesz, że prawie godzinę całowałaś się siedząc mi na kolanach u ciebie w salonie- powiedział jakby to było oczywiste- nie przesadzaj skarbie. Aż tak ci się nie podoba?
Wyczuwam... zawiedzenie?
- Nie, nie w tym rzecz... tylko...
- Tylko?
Westchnęłam
- Nikt wcześniej nie zrobił mi malinki.
- Nikt? Jestem pierwszym? To zaszczyt, kochanie.
Dlaczego czuję ciarki w brzuchu, kiedy mnie tak nazywa?
- Naznaczyłeś mnie- skrzywiłam się i przejechałam palcami po bordowym punkcie tuż pod lewym uchem.
Cholera
- Tak i tylko ja będę to robił.
- Skąd pewność, że ci na to pozwolę?
- Nie powiesz mi, że nie było ci dobrze, kiedy to robiłem- powiedział, a ja poczułam wszechogarniające mnie gorąco.
Oj tak... podobało...
- Jak jęczałaś.... ocierałaś się o mnie....
- Malik hamuj- przerwałam mu czując narastające... coś.
- Nic nie poradzę, że tak na mnie działasz, maleńka... Ana, daj mi tą pieprzoną kawę...
Otworzyłem szeroko oczy. On tak o tym mówi... przy niej?
- Tak, wiem, że ci przeszkadzam- usłyszałam jej głos, na co się zaśmiałam.
Lubię ją.
- Tak, przeszkadzasz- jęknął- wydrukuj mi umowę...
- Sam se wydrukuj- prychnęła, a chwilę później usłyszałam trzask drzwi.
- No panie prezesie, sam se wydrukuj- zaczęłam się śmiać.
- To nie jest śmieszne- powiedział, ale wyczuwam uśmiech.
- To czemu się uśmiechasz?
- Skąd wiesz, że...
- Po prostu- wzruszyłam ramionami, chociaż on tego nie widzi.
- Muszę kończyć- westchnął cicho.
- Um, jasne. Miłej pracy... i dzięki za malinkę- skrzywiłam się patrząc na to co mi zafundował.
- Do usług, panno Grande. Mam nadzieję, że niebawem to powtórzymy. Jasne, z miłą chęcią!
- Yhym...
- Do zobaczenia, maleńka.
- Cześć- mruknęłam i zakończyłam połączenie.
Odłożyłam telefon na szafkę przy umywalce i rozebrałam się.
Zaliczyłam standardowo prysznic z myciem włosów i piętnaście po siódmej zeszłam na dół ubrana w granatową obcisłą sukienkę na ramiączkach i tego samego koloru sandałki na koturnie. Musiałam zostawić rozpuszczone włosy. Będzie mi niemiłosiernie gorąco, ale trudno, nie mogę pozwolić na to, żeby ktoś to zobaczył.
Zjadłam standardowe śniadanie, czyli omlet i nakarmiłam psa. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu.
Za pięć ósma, zaparkowałam pod kawiarnią obok czarnego bmw.
Nina już jest.
Weszłam do środka i od razu skierowałam się na zaplecze.
- Cześć- uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.
- Co się stało?- zapytała od razu, kiedy tylko się od niej oderwałam.
- Co...
- Niall dzwonił do nas wczoraj i się żalił, że cytuję 'spierdolił po całej linii i nie ma co robić ze swoim życiem, bo ono bez ciebie nie ma najmniejszego sensu'. Zgaduję, że był pijany- skinęła głową.
Niall tak powiedział?
O mnie?
To dlaczego miał mnie w dupie przez prawie cztery lata?
- On...- wzięłam głębszy wdech powstrzymując łzy- od nie wracał do domu, bo nie chciał. Specjalnie odciął się od nas i... i ode mnie- powiedziałam i spuściłam wzrok.
- Jak to, specjalnie?- podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
- Po prostu. Stwierdził, że tak będzie lepiej- zacisnęłam usta w wąską linię i założyłam swój fartuszek z logo kawiarni.
- Lepiej?- powtórzyła patrząc na mnie dziwnie.
- Ta... chyba dla niego lepiej- bąknęłam i wyszłam do przodu, za ladę.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz