We wanna dance till we can't no more
We wanna love with the lights down low
From Argentina to Morocco
We wanna dance it's about to go!- Zamknij się- jęknęłam w poduszkę jak to miałam w zwyczaju i wyłączyłam budzik w komórce.
No jak mi się nie chce!
Przewróciłam się na plecy i przeciągnęłam mocno, ziewając przy tym.
A co!
Otworzyłam oczy i podniosłam się do siadu miętosząc przy tym kołdrę. Coś się pod nią poruszyło i po chwili owe coś wysunęło głowę.
Dlatego było mi tak ciepło.
- A tobie nie za wygodnie?- zaśmiałam się i pogłaskałam go za uchem.
Opadłam na poduszki i westchnęłam głośno.
Chwila
Chwyciłam jedną z kolorowych poduszek, z motywem Francji i zaciągnęłam się jej zapachem.
Był tu.
Spał ze mną.
Znowu!We wanna dance till we can't no more...
- Halo?
- Dzień dobry, panno Grande- usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Cześć- szepnęłam z lekkim uśmiechem.
Ma wyczucie czasu, nie ma co...
- Jak się spało?
- Dobrze... bardzo dobrze- oparłam głowę i ramę łóżka i zaczęłam drapać Valara za uchem.
Takie przyzwyczajenie.
- Mnie też. Choć krótko, niestety- westchnął, ale i tak mam wrażenie, że się uśmiecha.
- Skąd wiedziałeś, że już nie śpię?
- Na wygaszaczu twojego telefonu był ustawiony budzik- powiedział, jakby to było normalnie, jakby codziennie sprawdzał o której wstaję.
- O której wstałeś?- zapytałam.
- O 5:00- powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy.
- Dziwny jesteś. Ja bym nie wstała.
Guzik prawda....
- Gdzie jesteś?- zapytałam i wstałam z łóżka.
- W biurze. Czekam na kawę aktualnie, bo zaraz zasnę.
- Już jesteś w pracy?- przystanęłam w drodze do łazienki.
- Muszę nadrobić zaległości, panno Grande.
- Ach, no jasne- mruknęłam, wchodząc do łazienki i stanęłam przed lustrem- osz ty w...- urwałam i przyłożyłam dłoń do ust. Kurwa.
Kurwa
Kurwa
KURWA!
- Layna?
- Zrobiłeś mi malinkę idioto?!- krzyknęłam i pokręciłam głową w szoku, cały czas patrząc na swoje odbicie. Brawo.
W odpowiedzi usłyszałam dzwięczny śmiech.
Nic nie poradzę, że również miałam ochotę się uśmiechnąć słysząc go, ale sytuacja nie pozwoliła.
- No i z czego się cieszysz! Zrobiłeś mi pieprzoną malinkę!
- Tak, zrobiłem skarbie- odparł z wyczuwalnym uśmiechem - nie podoba ci się?
- Podoba nie podoba- prychnęłam- pomyślałeś co będzie, jak ktoś to zobaczy? Co ja powiem...
- Powiesz, że prawie godzinę całowałaś się siedząc mi na kolanach u ciebie w salonie- powiedział jakby to było oczywiste- nie przesadzaj skarbie. Aż tak ci się nie podoba?
Wyczuwam... zawiedzenie?
- Nie, nie w tym rzecz... tylko...
- Tylko?
Westchnęłam
- Nikt wcześniej nie zrobił mi malinki.
- Nikt? Jestem pierwszym? To zaszczyt, kochanie.
Dlaczego czuję ciarki w brzuchu, kiedy mnie tak nazywa?
- Naznaczyłeś mnie- skrzywiłam się i przejechałam palcami po bordowym punkcie tuż pod lewym uchem.
Cholera
- Tak i tylko ja będę to robił.
- Skąd pewność, że ci na to pozwolę?
- Nie powiesz mi, że nie było ci dobrze, kiedy to robiłem- powiedział, a ja poczułam wszechogarniające mnie gorąco.
Oj tak... podobało...
- Jak jęczałaś.... ocierałaś się o mnie....
- Malik hamuj- przerwałam mu czując narastające... coś.
- Nic nie poradzę, że tak na mnie działasz, maleńka... Ana, daj mi tą pieprzoną kawę...
Otworzyłem szeroko oczy. On tak o tym mówi... przy niej?
- Tak, wiem, że ci przeszkadzam- usłyszałam jej głos, na co się zaśmiałam.
Lubię ją.
- Tak, przeszkadzasz- jęknął- wydrukuj mi umowę...
- Sam se wydrukuj- prychnęła, a chwilę później usłyszałam trzask drzwi.
- No panie prezesie, sam se wydrukuj- zaczęłam się śmiać.
- To nie jest śmieszne- powiedział, ale wyczuwam uśmiech.
- To czemu się uśmiechasz?
- Skąd wiesz, że...
- Po prostu- wzruszyłam ramionami, chociaż on tego nie widzi.
- Muszę kończyć- westchnął cicho.
- Um, jasne. Miłej pracy... i dzięki za malinkę- skrzywiłam się patrząc na to co mi zafundował.
- Do usług, panno Grande. Mam nadzieję, że niebawem to powtórzymy. Jasne, z miłą chęcią!
- Yhym...
- Do zobaczenia, maleńka.
- Cześć- mruknęłam i zakończyłam połączenie.
Odłożyłam telefon na szafkę przy umywalce i rozebrałam się.
Zaliczyłam standardowo prysznic z myciem włosów i piętnaście po siódmej zeszłam na dół ubrana w granatową obcisłą sukienkę na ramiączkach i tego samego koloru sandałki na koturnie. Musiałam zostawić rozpuszczone włosy. Będzie mi niemiłosiernie gorąco, ale trudno, nie mogę pozwolić na to, żeby ktoś to zobaczył.
Zjadłam standardowe śniadanie, czyli omlet i nakarmiłam psa. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu.
Za pięć ósma, zaparkowałam pod kawiarnią obok czarnego bmw.
Nina już jest.
Weszłam do środka i od razu skierowałam się na zaplecze.
- Cześć- uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.
- Co się stało?- zapytała od razu, kiedy tylko się od niej oderwałam.
- Co...
- Niall dzwonił do nas wczoraj i się żalił, że cytuję 'spierdolił po całej linii i nie ma co robić ze swoim życiem, bo ono bez ciebie nie ma najmniejszego sensu'. Zgaduję, że był pijany- skinęła głową.
Niall tak powiedział?
O mnie?
To dlaczego miał mnie w dupie przez prawie cztery lata?
- On...- wzięłam głębszy wdech powstrzymując łzy- od nie wracał do domu, bo nie chciał. Specjalnie odciął się od nas i... i ode mnie- powiedziałam i spuściłam wzrok.
- Jak to, specjalnie?- podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
- Po prostu. Stwierdził, że tak będzie lepiej- zacisnęłam usta w wąską linię i założyłam swój fartuszek z logo kawiarni.
- Lepiej?- powtórzyła patrząc na mnie dziwnie.
- Ta... chyba dla niego lepiej- bąknęłam i wyszłam do przodu, za ladę.
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...