III Rozdział 15. 'Ellayna nie jest szmatą'

6.4K 608 37
                                    

Zaparkowałem przed willą i wysiadłam z samochodu, poprawiając koszulkę.
Chcę ją zobaczyć. Muszę ją zobaczyć.
Wszedłem do domu i kiedy miałem zamknąć drzwi, poczułem dłoń ma ramieniu.
- Jeszcze ja.
Styles.
- Ta, chodź- mruknąłem cicho, przepuszczając go w drzwiach- gdzie byłeś?- zapytałem. Niedziela, wieczór, a on gdzieś łazi.
- Zapalić- wzruszył ramieniem.
Uniosłem brwi.
- Odkąd ty palisz?
- A od jakiegoś czasu. Spodobało mi się- uśmiechnął się i ruszył do salonu. Poszedłem za nim, chociaż z jednej strony chciałem stąd wyjść i w ogóle nie przychodzić, tak z drugiej... potrzebuję jej. Muszę ją widzieć, wiedzieć, gdzie jest.
Stanąłem przy schodach do salonu.
Niall siedział na kanapie, raczej leżał, z nogami na stole i pilotem w ręce. Ale nie patrzyłem na Nialla.
Obejmował ją ramieniem. Tak, jak kiedyś ja to robiłem, jak mi pozwoliła. Leżała zwinięta na boku przy nim, z głową na jego brzuchu i rękę przerzuconą przez jego tors. Mnie też tak obejmowała. Zawsze.
I najdziwniejsze było to, że nawet nie wiedziała, że tu jestem.
Spała.
A on, gładził ją po głowie
- O, cześć- odezwał się ciszej, wyłączając telewizor i odłożył pilota na stolik- Malik, wyglądasz jak człowiek, brawo- uśmiechnął się kpiąco.
- Zabawne.
W chuj, po prostu.
Przewrócił oczami, nie przestając się uśmiechać i lekko potarł jej ramię.
- Sweety, pobudka, dość tego dobrego- podniósł się do siadu, a jej głowa wylądowała na jego udach.
- Gdybyś był bardziej uważny, wiedziałbyś, że nie śpię.
Uniosłem brwi zdziwiony.
- Od kiedy?- zapytał, kiedy się podniosła.
- W ogóle. Głowa mnie boli, wiesz, że wtedy nie ma siły, żebym zasnęła.
- Tabletki są w szufladzie w kuchni, weź sobie- uśmiechnął się, a ona pokiwała tylko głową i wstała.
- Cześć- uśmiechnęła się, ale mam wrażenie, że nieszczerze.
Gupi jesteś, jeśli się dziwisz...
W sumie to nie.
Mądre dziecko.
Zniknęła w kuchni, a w tej chwili dosłownie, do salonu weszli Liam i Sophie.
- Cześć- powiedziała do nas brunetka, a on tylko skinął głową.
- O, jesteście już- Layna wychyliła się z kuchni- co chcecie na kolację? I gdzie jest Louis?- skrzywiła nosem.
Uwielbiam, gdy to robi.
- Jestem, kochanie!
Zbiegł po schodach i podszedł do nas tak, żeby widzieć ją w kuchni- tęskniłaś?- wyszczerzył się szeroko, a ona tak samo się do niego uśmiechnęła.
Szczerze w stu procentach i prosto z serca.
- Oczywiście- pokiwała głową- to co z kolacją?
- Pomogę ci- zaoferowała natychmiast Sophie i po pocałowaniu Liama, poszła do kuchni- lasagne?- uniosła brew.
Spojrzeliśmy na siebie wszyscy i zgodnie pokiwaliśmy głowami. Brzmi dobrze.
Kobiety zniknęły w kuchni, a ja wymigałem się na moment pod pretekstem zapalenia papierosa. Zawsze działa, wiedzą, że jeśli będę chciał wyjść zapalić to wyjdę tak czy siak.
Wszedłem na taras i schodami skierowałem się na plażę. Żałuję teraz, że nie kupiłem willi tuż przy wybrzeżu tak jak Horan.
Oparłem się plecami o ostatnią barierkę i wyciągnąłem z kieszeni paczkę nikotyny i zapalniczkę.
Odetchnąłem głęboko, kiedy narkotyk wypełnił moje płuca. Bądźmy szczerzy, mówię narkotyk, bo jest dla mnie właśnie tym. Palę codziennie, przeważnie wieczorem, nie potrafię z tego zrezygnować i nie chcę, nie mam po co. Poza tym, nie mają się czego czepiać. Moje życie.
- Malik, podziel się, co?
Odwróciłem głowę tylko po to, żeby spojrzeć na idącego po schodach w dół Stylesa. Niech go diabli wezmą. Cokolwiek.
- Jasne, bierz- wzruszyłem ramieniem, rzucając mu paczkę z zapalniczką w środku. Stanął obok mnie i oddał moją własność, kiedy umieścił używkę między wargami. Jakoś to do mnie nie trafia, Styles i fajki?
Nic mnie już nie zdziwi.
- Co powiesz?- odezwał się, na co spojrzałem na niego unosząc brew.
- Mianowicie?
- No o niej- kiwnął głową w stronę domu- niezła, co?- uśmiechnął się pod nosem.
- Co z tego- wzruszyłem ramieniem.
- Stary... jak ją widzę, mam ochotę po prostu wyciągnąć ją z pokoju i przepieprzyć na korytarzu- zaśmiał się cicho.
Zacisnąłem usta, po chwili wypuszczając dym.
Ja ci kurwa dam zbliżać się do mojej kobiety.
- Nie radzę- powiedziałem, siląc się na obojętny ton głosu. Patrzyłem przed siebie, na ocean, nie mogłem mu pokazać, że mnie wkurwił.
- Widziałeś jak jeżeli z Horanem? Wyobraź sobie, ty leżysz, oglądasz mecz, a ona leży obok i robi ci dobrze. Ma dobre usta. Chociaż nie wiem, czy pozwoliłbym jej leżeć, niech klęczy.
Zacisnąłem pięści, zaciągając się dymem. Jej usta są kurwa idealne, ale należy je całować, a nie pieprzyć, do chuja. I jej miejsce nie jest kurwa na podłodze.
- I tak dzień w dzień- odetchnął głośno, wypuszczając dym.
- Nie zapędzaj się- syknąłem.
- Spokojnie, po kolei. Jakaś kolacja, czy wino, parę słów i sama do mnie przyjdzie. Jest jak każda inna laska, zobaczysz.
- Horan cię zniszczy, jeśli choćby jej dotkniesz.
- Nie no, podzieli się chyba- prychnął.
- Co ty mi...
- Zayn, nawet ja to zauważyłem- przewrócił oczami- widziałeś jak się zachowują. Ona go całuje, on może ją dotknąć jak chce. Nie uwierzę w to, że nie korzysta. Nie zdziwię się, jak oni wszyscy ją mają, w końcu to gang.
- Ty ją kurwa masz za dziwkę- warknąłem, rzucając niedopałek do piasku. Spojrzałem na niego jawnie wkurwiony, a ten zmarszczył brwi.
- Ej, co ci? Taka prawda- wzruszył ramieniem.
- Styles, spróbuj tylko, a obe... a Niall obetnie ci kutasa- fuknęłam zły- co ty myślisz? Że jak ona jedna, a ich nie wiem ilu, to mają w domu dziwkę?- warknąłem.
- Zayn, no co ty. Kiedyś dało się z tobą pogadać na te tematy, odwaliło ci?- zapytał.
- Nie. Ale Ellayna nie jest szmatą, żebyś tak o niej mówił.
- Bo co?- odezwał się, krzyżując ręce na torsie.
- Bo to, że w przeciwieństwie do ciebie, miałem okazję ją poznać i nie jest jedną z tych, które masz w zwyczaju pieprzyć, to po pierwsze. Po drugie, kurwa trochę kultury, bo mówisz o siostrze swojego kumpla, która przypomnę ci, nawet teraz robi ci kolację. Więc się hamuj.
- Ty, a może już zdążyłeś zaliczyć tą cipkę i nie chcesz...
Nie wiem nawet, kiedy chwyciłem go na koszulkę.
- Nie waż mi się nic sugerować, Styles- syknąłem powili i dokładnie- dla twojego własnego dobra.
- Wiesz co?- chwycił moje nadgarstki i odsunął się o krok- kto powiedział, że skorzystam tylko raz? Będzie moja, rozwali trochę mojej kasy, a ja będę miał kogo pieprzyć. A ty nic mi nie zrobisz. Jak będę chciał ją zerżnąć, zrobię to bez twojej zgody- uśmiechnął się kpiąco.
- Hej...
Obaj spojrzeliśmy w górę.
Stała na tarasie przy schodach i uśmiechała się lekko.
Kurwa, nie teraz.
- Co jest, skarbie? Pomoc ci w czymś?- zapytał natychmiast z miłym uśmiechem.
- Nie, nie, dziękuję- pokręciła głową- chciałam tylko zapytać, co chcecie do drinka.
Alkohol...
- Ja nie piję, dzięki- odmówiłem.
Nie mam siły wlewać w siebie na nowo tego chujostwa.
- A ty, Harry?- zwróciła się do niego.
- Obojętnie. Cokolwiek mi zrobisz, będzie świetne, na pewno- wyszczerzył się szeroko.
- Dobra- uśmiechnęła się kolejny raz i zniknęła w salonie.
- Cokolwiek zrobi będzie zajebiste- spojrzał na mnie- a lód w szczególności- powiedział i wszedł ma schody- i nic na to nie poradzisz, Malik.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz