Rozdział 36 'Chwilowo mi przeszło i tego nie spierdol'

10.3K 669 35
                                    

Obudziłam się przed siódmą. Było mi gorąco i to bynajmniej nie przez Kalifornijskie upały.
Twarz miałam wciśniętą w poduchę, ręce gdzieś z przodu nad głową i byłam przykryta.
No może nie w tym sensie.
- Niall, muszę wstawać- jęknęłam z zamkniętymi oczami, a on jedynie poruszył głową na moich plecach. Tak, urządził sobie ze mnie poduszkę! Jak zawsze z resztą. Grzało mnie to niemiłosiernie.
- Uhh, spóźnię się na uczelnię, ciołku- wygramoliłam się jakoś spod jego cielska i poszłam do łazienki. Zaliczyłam prysznic i mycie włosów, potem balsam i te inne badziewia, kończąc na perfumach. Tak więc, gotowa na spotkanie z tą bandą idiotów zeszłam na dół o siódmej trzydzieści. Wszyscy spali i dobrze, nie musiałam udawać przed nikim, że świetnie się czuję, bo na pewno tak nie jest. Daleko mi dzisiaj do dobrego samopoczucia, jak stąd do Kanady, albo i dalej.
Nie mam na nic siły ani chęci. Najchętniej siedziałabym w domu z Niallem. Ale nie, ja muszę iść na pieprzoną uczelnię. Stanęłam przed lodówką i wyciągnęłam z niej butelkę czystej źródlanej. Wcisnęłam ją do torebki i wyszłam z domu. Pojechałam na uczelnię by spędzić następny wspaniały dzień z ludźmi, którzy uwielbiają mnie wkurwiać...
*
Pomocy...
- Mike- jęknęłam i oparłam głowę o jego ramię- zabierz mnie stąd- powiedziałam zmęczona i zamknęłam oczy.
Siedzę tu od rana. Jest prawie trzynaście godzin i mam dość. Jones przynudza jak zawsze, a to są przedostatnie zajęcia. Jeszcze jutro i finito.
Koniec.
Będę wolna!
- Grande, chciałabyś może mnie zastąpić?- piskliwy głos dotarł do moich uszu.
- Nie, dzięki- bąknęłam nie otwierając oczu.
- Co to za słownictwo?- zmarszczyła krzaczaste brwi.
- Niech pani mówi co ma pani do powiedzenia. Nie mam dzisiaj siły się z panią użerać.
- Nie mów do mnie takim tonem!
- Sorry - wyprostowałam się i niechętnie na nią spojrzałam.
Matko, co za brzydactwo!
- Nie używaj takiego języka na moich zajęciach!- założyła ręce na biodrach i spiorunowała mnie wzrokiem.
- A pani niech najlepiej w ogóle nie używa jakiegokolwiek języka...- bąknęłam- swojego szczególnie.
- Grande!
- Nie po nazwisku!- warknęłam.
Nienawidzę tego!
- Nie będziesz mi mówić co mam robić!
- Ty też- prychnęłam i skrzyżowałam ręce pod biustem. Spojrzałam na nią od niechcenia.
Oj
Chyba właśnie zafundowałam sobie dodatkową godzinę z tą suką...

Zayn
Siedziałem w czarnym skórzanym fotelu.
Znowu
Znowu u Nialla w salonie.
Ale tym razem nie miałem w dłoni szklanki whisky, ale puszkę piwa. Nie było złe, wręcz przeciwnie całkiem dobre jak na piwo. Dawno w sumie nie piłem zwykłego piwa. Przestawiłem się na drogie wino, whisky, szampana i burbon.
- Co robimy panowie?- westchnął Louis i upił łyk ze swojej puszki.
- Nie wiem- jęknął Horan- ja wiem, że muszę czekać na Elaynę- przetarł twarz dłońmi.
Ellayna
- O której ma być?- zapytał Harry.
- Pewnie za chwilę- powiedział i spojrzał na zegarek w komórce. W tej chwili usłyszeliśmy ciche kroki- o już- zaśmiał się cicho- Sweety?!- zawołał. Kroki stawały się coraz głośniejsze. Weszła do salonu, ubrana w czarne legginsy i kremową, zwiewną koszulę z kołnierzykiem i złotymi guzikami, zpiętymi pod samą szyję. Włosy spięte w koka jak zawsze, do tego czarno złote koturny.
Ogarnij spodnie Malik...
Spojrzała na nas wszystkich, a jej wzrok zatrzymał się na mnie. Szybko przeniosła go na Nialla.
- Hej, co jest?- zapytał od razu, a ona bez słowa usiadła na kanapie obok niego i oparła głowę o jego ramię.
- Mam dość- westchnęła i zamknęła oczy- wy też chodziliście na studia i wracaliście padnięci, bez jakichkolwiek chęci do życia?- zapytała cicho, nie otwierając oczu.
Szczerze mówiąc, to nie było tak źle. W moim przypadku.
- Znowu Jones?- zapytał Niall.
- Nie wypowiadaj przy mnie tego nazwiska- wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Już nic nie mówię- zaśmiał się- słuchaj... bardzo jesteś padnięta?
- Zależy...
- Od czego?- zapytał Louis.
- Od tego jak dużo będzie mnie kosztowało zrobienie tego czegoś, co ma w planach Niall- nadal nie otworzyła oczu.
- Wiesz... myślałem nad imprezą...
- Idźcie sami- westchnęła- ja odpadam...
- U Camerona?- zapytał szybko blondyn, a ona jak opatrzona podniosła głowę z jego ramienia.
- Daj mi dwadzieścia minut- mruknęła jedynie i prawie biegiem wyleciała z salonu.
- Co jej?- zapytałem, kiedy chłopaki skończyli się śmiać.
- Oprzytomniała- powiedział Horan- chodźcie się przebrać, bo ona nie żartowała. Naprawdę będzie gotowa za dwadzieścia minut, albo i wcześniej- westchnął i wstał z kanapy. Wszyscy poszliśmy na górę, ogarnąć dupy. Trzeba jakoś wyglądać.
Po szybkim prysznicu naciagnąłem na siebie czarne potargane spodnie, szarą koszulkę i skórzaną kurtkę. Standard.
Co poradzę, taki mój styl. Założyłem czarne martensy, zaczesałem włosy tworząc lekki przedziałek i założyłem kolczyki. A co.
Na dole wszyscy już czekali, tylko nie Layna.
- Sweety!
- Co?!- krzyknęła z góry jakby zirytowana.
- Resz tą dupę!- krzyknął Niall.
- Gdybym mogła to bym ruszyła! Sukienki nie mogę zapiąć!
- Pomóc ci może?!- zawołałam, a reszta zaczęła się śmiać.
- Chciałbyś Malik!- warknęła i zaczęła schodzić na dół. Słychać było stokot obcasów. Czekaliśmy jeszcze chwilę...
I się kurwa doczekaliśmy.
O ja pierdolę...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz