II Rozdział 15. 'Chcę cię tutaj, teraz, ze mną'

8.9K 650 25
                                    

Szłam obok niego, nie odzywałam się. Nie bardzo wiedziałam co miałabym powiedzieć, a przecież jesteśmy w miejscu publicznym, nie chwycę go za ramię, za rękę, za cokolwiek!
A chciałabym!
Znaczy, za rękę złapać...
Nawet nie wiedziałam dokąd idziemy, po prostu on sobie szedł i gdzieś skręcał, a ja za nim.
Wyjechaliśmy schodami na drugie piętro i weszliśmy do prestiżowego salonu z męską odzieżą elegancką.
To już wiem, gdzie się ubiera.
Nikogo nie było, salon był pusty, tylko garnitury, koszule, manekiny ubrane w to wszystko.
Podszedł do lady, gdzie stała tyłem do nas brunetka, która przeglądała kolorowy magazyn.
- Wiem, że to ty- powiedziała obojętnym głosem i przewróciła na następną stronę. Malik marszcząc brwi oparł łokcie o ladę i splótł palce.
- Skąd?- zapytał, a ja podeszłam bliżej i stanęłam obok niego.
- A kto inny przychodzi na ostatniego klienta?- prychnęła cicho i odwróciła się do nas, odkładając magazyn. Spojrzała najpierw na Malika, potem przeniosła wzrok na mnie i jej oczy nieco się rozszerzyły.
Co znowu ja?
Dziewczyna miała niebieskie duże oczy podkreślone czarnym eyelinerem i tuszem do rzęs, długie falowane włosy prawie do pasa. Ubrana była w czarne spodnie, czarny żakiet i granatową koszulę zapiętą pod sam kołnierzyk.
Czy ja cię znam?
Uśmiechnęłam się do niej trochę nieśmiało może, nie wiem czego mogę się spodziewać.
- Cassandra, to jest...
- Ta, przez którą umierałeś?- spojrzała na niego kpiąco, a ja w szoku.
- Nie pogrążaj mnie- odchrząknął poprawiając kołnierzyk białej koszuli.
- Jestem Cass- wyciągnęła dłoń w moją stronę- tylko ten tu, mówi Cassandra- wskazała głową na Malika.
- Ellayna, miło mi- uścisnęłam jej dłoń z uśmiechem, który odwzajemniła.
- Malik, nie mówiłeś, że jest taka ładna- mruknęła do niego, a ja poczułam jak się kurczę. Spojrzałam na niego, później na brunetkę.
Rozmawiał z nią o mnie?
- Um... bo nie jestem- mruknęłam zawstydzona, spuszczając wzrok- w co ty mnie wkopałeś, człowieku?- zapytał cicho, a on uniósł brew.
- Mnie do tego nie mieszaj.
- A kogo? Myślałam, że nikt o tym nie wie.
- Nie bądź na niego zła, wygadać się musiał. A kto wysłucha złamanego faceta lepiej niż...
- Nie przesadzaj Cassandra, nie było że mną aż tak źle.
- Czyli nie ubolewałeś nad tym, że cię zostawiła?- uniosła brew i skrzyżowała ręce pod biustem. Malik zacisnął usta w wąską linię, po chwili odetchnął głęboko.
Czyli mam rozumieć, że wstyd mu przyznać, że... no co konkretnie? Że no nie wiem, tęsknił? Albo coś?
- Masz to, o co prosiłem?- zapytał w końcu, jakby bardziej rozluźniony.
- Tak, mam- uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła zza lady dość dużą czarną papierową torbę.
Postawiła ją na blacie, a on uśmiechnął się lekko.
- Widzisz?- zwrócił się do mnie i chwycił torbę- tak się robi zakupy- powiedział- dziękuję- uśmiechnął się do dziewczyny.
- Nie ma za co, tu masz kartę- podała mu ją, a on schował plastik do wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Robisz za niego zakupy?- zapytałam zdziwiona- poważnie człowieku?- spojrzałam na niego unosząc brwi.
- Czasem się zdarza- powiedziała- zależy o co chodzi, ale raczej on zamawia przez internet, a ja odbieram- wzruszyła ramieniem.
- A dziś?- zapytałam.
- Dziś...
- Cassandra, masz moje zamówienie?- wciął się, na co spojrzałam na niego.
- To nie kulturalnie przerywać, panie Malik- prychnęłam.
- Później ci powiem, skarbie- uniósł lewy kącik ust.
Nazwał mnie skarbem.
I to przy niej!
- Uroczy jesteście- prychnęła- mam twoje zamówienie- wyciągnęła na ladę pięć płaskich eleganckich pudełek, formatu trochę większego niż A4.
- Dziękuję- zapłacił za zakupy, które Cass schowała do kolejnej torby, tym razem z nazwą sklepu.
Kiedy oni sobie rozmawiali, ja zaczęłam się przyglądać się wystawie. Manekiny, na nich wspaniałe garnitury, czarne, dopasowane. Było ich tu mnóstwo, formy, fasony i kolory.
Mają uwagę przyciągnął chebanowy garnitur, zapinany na dwa guziki, gładki, z butonierką.
- Podziwiasz?- usłyszałam za sobą, na co odwróciłam się i pokiwałam głową.
- Dużo tu tego- przyznałam.
- Najlepszy wybór- uśmiechnął się- wracamy?- zapytał, a ja znów pokiwałam głową- to chodź- objął mnie w pasie i pociągnął do wyjścia. Odwróciłam się w kierunku lady i uśmiechnęłam się do dziewczyny, a ona puściła mi oczko i wróciła do czytania magazynu.
Wyszliśmy z salonu i powoli, nie spiesząc się, wyszliśmy z galerii. Czarny Range Rover stał zaparkowany na samym początku parkingu, dlatego nie musiałam długo taszczyć tego wszystkiego. Malik otworzył tylne drzwi, gdzie położył swoje torby, a później otworzył bagażnik.
- Proszę. Cały dla ciebie- uśmiechnął się, a ja wpakowałam tam wszystko co miałam w rękach.
- Dzięki- uśmiechnęłam się- myślę, że Niall będzie zadowolony- stwierdziłam i przeszłam do drzwi, chciałam je otworzyć, ale usłyszałam za sobą jak odchrząknął. Odwróciłam się. Patrzył na mnie unosząc brew, ręce miał skrywane na klatce piersiowej.
No miał taki wzrok, jakbym coś przeskrobała i szczerze powiem, zaczęłam się nawet zastanawiać co. Spuściłam wzrok zakłopotana i przygryzłam wargę.
No co jest znowu źle?!
Cofnęłam się o krok, kiedy podszedł do mnie i... otworzył mi drzwi do samochodu?
- Zapominasz się- mruknął tylko i wyciągnął dłoń. Chwyciłam ją dziwnie niepewnie i nie patrząc na niego, wsiadłam do środka. Zamknął drzwi i szybko zajął miejsce za kierownicą. Patrzyłam na swoje dłonie, później na widoki za szybą.
Tylko nie na niego.
Nie wiem dlaczego, powróciło znienawidzone uczucie strachu i niechciany lęk. Spięłam się, kiedy położył dłoń na moim udzie i lekko potarł je kciukiem. Spojrzałam na jego dłoń i przełknęłam ślinę, starając się za wszelką cenę powstrzymać drżenie ciała. Nie czułam się dobrze z jego dotykiem, nie chciałam go.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz