III Rozdział 5. 'Płakałaś'

6.8K 595 68
                                    

Budząc się rano odgarnęłam włosy z twarzy. Niall nadal leżał tak jak go zostawiłam w nocy, czyli wgnieciony w pościel w samej koszulce i gatkach. Przeciągnęłam się mocno i natychmiast skrzywiłam, słysząc strzelające kręgi.
Cholera.
Wstałam powoli i weszłam do łazienki, żeby odżyć, czyli przepłukać twarz zimną wodą. Moje spojrzenie powędrowało na odbicie lustrzane. Zatrzymałam się w drodze do umywalki i powoli podeszłam do szklanej powłoki, z uchylonymi ustami.
Wyglądam okropnie.
Cóż, wliczając w to nieprzespane dwie godziny, zaśnięcie po 5:00 nad ranem i wstanie o 9:00.
Podkrążone oczy, blada cera i jakieś takie puste tęczówki. Niby niebieskie, ale jednak to nie to.
Tęsknię za nim. Chcę, żeby przyszedł, żeby mię przytulił, powiedział, że po tym wszystkim mnie chociaż przeprasza.
Nie zadzwonił przez cały poprzedni tydzień, nie próbował się ze mną skontaktować w jakikolwiek sposób. Nie licząc jednego, głuchego połączenia. Nawet przyznam się, że liczyłam na to, że pójdzie za mną. Że po tej scenie, którą mu urządziłam po prostu wstanie i mnie jakoś zatrzyma. Że pokaże w jakimkolwiek stopniu, że... że mu zależy. Że wydrze się na mnie na cały głos, że jednak tego nie zrobił. Że jestem pojebana, że do niego strzelam i że mam się opanować. A on? On po prostu padł na kolana. Myślałam, że zaprzeczy, powie, że tego nie zrobił.
Na Boga, jak nie zrobił, słyszałam to!
Słyszałam jak nazwał mnie dziwką, słyszałam, jak ją pieprzył!
*
- O o o tak, właśnie tu!
*
Nic nie zrobił. Nie odezwał się przez te siedem dni, a jak go widziałam wczoraj zachowywał się jakby nic się nie wydarzyło między naszą dwójką.
Tak, sama tego chciałam, chciałam mu pokazać, że sobie radzę i mnie to nie rusza, ale... rusza.
Rozpierdala od środka, od wewnątrz. I nic na to nie mogę poradzić, bo kurwa tak samo jak go nienawidzę, tak bardzo go kocham. Kocham go. Gdyby powiedział mi to samo, nawet bym się nie zastanawiała. Gdyby się odezwał, a on tylko pokręcił głową.
*
- Layna, n-nie- pokręcił błagalnie głową- obiecałaś mi... obiecałaś, że mnie nie zostawisz, obiecałaś mi, że nie znikniesz...
- Masz czelność wypominać mi cokolwiek w tej chwili?!
- Błagam cię...
- Błagaj... tyle ci zostało. Tylko błagać...- pokręciłam głową i uniosłam wyżej celownik- ostatnie słowa?
Otworzył usta powoli, jakby chciał się odezwać. Po chwili spuścił głową i lekko nią pokręcił.
*
Gdyby... gdyby to zrobił, jebłabym tym pistoletem o ścianę i po prostu padała przy nim na kolana mówiąc mu to samo. Mówiąc jak bardzo go kocham, jak mi na nim zależy, jak go potrzebuję. Bo mogę sobie wmawiać, że tak nie jest, ale w głębi tego czegoś, co ludzie zwą sercem, wiem, że długo nie wytrzymam. Pięknę. Moja szafa bólu i wspomnień wszystko z siebie wyrzuci, niszcząc cały ład.
Rozsypał mnie. Rozbił doszczętnie. I tylko on jest w stanie mnie naprawić. Nikt więcej.
Wytarłam twarz w puszysty ręcznik, a kiedy ponownie spojrzałam w lustro, zobaczyłam stojącego w drzwiach blondyna.
- Płakałaś.
Jasne. Wszystko zawsze zauważy.
- Wrzesień- powiedziałam cicho, patrząc na jakże ciekawy ręcznik, bez jakichkolwiek wzorów- męczy mnie- westchnęłam, odkładając go na półkę.
Wiem, że teraz kłamię, ale wiem też, że uwierzy i nie będzie pytał dalej.
- Chodź tu- westchnął jedynie, rozkładając ramiona.
I przytuliłam się do niego, jak bezbronne dziecko, płacząc ponownie.
Przez Zayna i nie tylko...
*
- Ciepło mi- powiedział, kiedy jechaliśmy do nory. Za nami jechała cała reszta w samochodzie Malika.
- Bo się denerwujesz- powiedziałam, wzruszając ramieniem- no i jest gorąco.
- Nie chcę powtórki...
- Niall... będzie dobrze. Poza tym, Zayn nadal jest twoim przyjacielem, jak mniemam- przełknęłam ślinę na wspomnienie o nim.
Niall przygryzł wargę.
- Co jest?- zapytałam, widząc, że się nad czymś zastanawia.
- Jest... dziwny.
Dziwny... że Malik?
- Zayn?- zapytałam, a on pokiwał głową- dlaczego?- odchrząknęłam cicho i potarłam skroń.
- Zachowuje się nienaturalnie. Wydaje mi się, jakby... jakby go coś bolało.
- Koleś został oskarżony o gwałt- mruknęłam niewyraźnie.
Nie drążyłam tematu wcześniej. Wyciągnęłam go z tego gówna, nic więcej. Nie interesuje mnie to, to go oskarżył i dlaczego. Mam to gdzieś, nienawidzę go.
Kurwa.
- Wiem, ale... nie widzę w nim chęci zemsty.
Że słucham?
- Zayn to facet, który z natury jest zaprogramowany na sukces. Chce za wszelką cenę udowodnić światu, że jest najlepszy we wszystkim, czego tylko się dotknie. Ma niepohamowane ambicje i wygórowane wymagania, jak pewnie zauważyłaś. Jak znajdzie 2% szansy na zarobienie pieniędzy, to zarobi. Dla niego milion w jedną, czy w drugą stronę, nie robi zbytniej różnicy, jeśli widzi okazję. A teraz... przejmuje się tym, że stracił niecałe 200 tysięcy na giełdzie. Normalnie to wzięłaby górę chęć odbicia się od dna, a on... nic. Nawet nie wykazuje chęci, żeby to odrobić. Coś jest z nim nie tak, zbladł dziwnie. Sam fakt, że to Harry prowadzi jego auto, a przecież Rover to jego oczko w głowie. Nie pozwala go dotykać, nawet jeśli chodzi o kluczyki, nawet Simon nie bardzo nim jeździ. Tylko, gdy nie ma innej możliwości. A teraz? Malik jedzie za nami jako pasażer i to gdzie? Kurwa na tylnym siedzeniu!
Nic nie powiedziałam, tylko wzruszyłam ramieniem.
Nie odzywałam się, aż nie dotarliśmy do placu, przejeżdżając między starymi blokami, na których rysowaliśmy graffiti lata temu.
Niall zatrzymał samochód i wysiadł.
- Idziesz?- zapytał, marszcząc brwi, kiedy obszedł maskę. Ja głupia siedziałam i czekałam, aż on mi drzwi otworzy i rękę poda.
On tak robił.
Przywykłam.
- Tak, jasne- mruknęłam i wysiadłam z samochodu akurat w tej chwili, kiedy od wysiadał.
Jego oczy patrzyły w moje tęczówki przez krótką chwilę i... Niall ma rację, były smutne.
*
- Pytam kim ona jest- powtórzyła uparcie, tym razem głośniej, a jej jazgot był wprost okropny.
- Dziwką- prychnął, a moje serce po prostu zostało starte w drobny pył.
W jednej jebanej sekundzie.
*
Odwróciłam głowę i podeszłam do blondyna. Przed schodami czekała cała reszta. Cała nasza gangowa rodzinka. Podeszliśmy do nich, a chłopaki spojrzeli na nas jak na idiotów.
- Dlaczego przywieźliście nas na jakieś miasto gruzów?- zapytał Harry, rozglądając się po upadających bokach.
- Wszystko odszczekasz- mruknął cicho mulat, wsuwając dłonie do kieszeni spodni- wszystko.
- Dobra- odetchnął głęboko Niall- zacznijmy od tego, że to nie sterta gruzów, Styles, tylko mój dom, więc się wysławiaj, z łaski swojej- spojrzał na niego znacząco, a ten otworzył szeroko oczy- chodźcie dalej, będzie z głowy- objął mnie ramieniem za szyję i weszliśmy po schodach na wewnętrzny plac, gdzie mamy basen. Wróciłam wzrokiem do Harrego, który stał w miejscu jak słup i... wyglądał jakby... no dziwnie.
- Kurwa- wydusił w końcu i obrócił się patrząc na wszystko dookoła.
- Szczekaj- Malik szturchniął go w ramię, wiec się otrząsnął- no już.
- Zwracam honor- powiedział.
- Ta, to jak jesteśmy w środku w to chodźcie do domu. Tylko bez epitetów, zgorszycie mi dziecko- powiedział Ashton i skierował do schodów, a my za nim.
- Tata!
Jack wstał z podłogi i podbiegł do ojca, a ten natychmiast wziął go na ręce.
- Nareszcie, myślałam, że zabłądziliście- odezwała się Nina, wychodząc z połączonej z jadalnią kuchni- cześć- uśmiechnęła się promiennie, całując Ashtona w policzek.
- Zasada numer jeden, jak ktoś spojrzy na nią w ten sposób, zabiję, jasne?- mruknął tak żeby dziecko nie słyszało. Ci pokiwali natychmiast głowami.
Ha!
- Ash, weź ich nie strasz- zaśmiał się Brian- wystarczy, że jak im brettę pokażę, to zbledną- prychnął.
- Ba- co?- zapytał Harry.
- Baretta, jełopie, taki pistolet- wtrącił Malik, a ja uniosłam brew. Zachiwuje się tak, jakby nie chciał tu być. I dobrze, niech spierdala, nie chcę go tu.
I chcę go przytulić!
- Siadajcie- wskazałam głową na kanapy- mamy sporo do wyjaśnienia- dodałam, kiedy zajęli miejsca.
- A co, macie jakiś tajny gang?- zaśmiał się Louis, ale moja twarz została jak najbardziej poważna.
- Nie...- wydusił, kiedy tak sobie cisza trwała- wy...
- Jesteś w siedzibie gangsterów, Tomlinson- Malik oparł się i skrzyżował ręce na torsie- radzę przywyknąć- westchnął.
- Niall, czy ty... czy ty jesteś gangsterem?- zapytał Liam, a ten przymknął powieki i spuścił głowę, lekko nią kiwając.
- KURWA ZAJEBIŚCIE!
Podskoczyłam na zbiorowy wrzask Louisa i Harrego, którzy aż wstali. Patrzyłam na nich zszokowana tak jak Niall i reszta.
- Znowu ta kuwa, tato?
Nie, ja zabiję.
- Tak się nie mówi, kochanie- wstałam i wzięłam chłopca na ręce- to bardzo brzydko- pacnęłam go w nos.
- Tamten pan tak mówi!
- Bo on zachowuje się nieładnie- pokręciłam głową, przytulając do siebie dzieciaczka, przy okazji mordując wzrokiem dwójkę idiotów- chodź, pójdziemy na dwór.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz