II Rozdział 35. 'Przytul mnie'

8.2K 592 45
                                    

Ledwie zamknęłam za sobą drzwi i już wiedziałam, że czeka mnie ciężki wieczór.
A miało być spokojnie...
Nadal rozmawiał przez telefon, choć nie nazwałbym tego rozmową, on się darł jak popieprzony! Krzyczał, warczał, żeby tylko! Przekleństw nie słyszałam, pewnie gadał z jakimiś szychami, ale normalnie szło ogłuchnąć! Weszłam do sypialni, a on łaził w jedną i drugą stronę z telefonem przy uchu i po prostu wrzeszczał.
Nawet nie zauważył, że przyszłam, okej.
Jego głos był tak zimny i ostry, że mnie dreszcze przeszły. Słowo daję, jak ryknął, aż się cofnęłam. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie, jeśli mam być szczera po prosto mnie przerażał w tej chwili. Patrzyłam na niego, ale to było jakbym miała przed sobą zupełnie obcą mi osobę. Objęłam się ramionami czując dziwny chłód.
- Nie! Wie pan co się dzieje?! Nie ma pan pojęcia! On ma za to zapłacić! Nie chcę go więcej widzieć! Chyba, że w więzieniu!
Przełknęłam ślinę i zrobiłam krok do tyłu. Znowu. I chyba zbyt pochopnie, bo obcas stuknął głośniej niż myślałam. Odwrócił się w moją stronę.
Wyciągnęłam gwałtownie powietrze, kiedy spojrzałam na jego twarz.
Był wściekły, chłód i złość biły od niego na kilometr, a jego tęczówki były czarne jak węgiel.
Odwróciłam się i szybko wyszłam z pokoju do salonu, gdzie stanęłam przed szklaną ścianą.
Padać zaczęło.
Odgoniłam niechciane myśli i uczucie zimna i odetchnęłam głęboko, kiedy wszystko ze mnie spłynęło. Prawie wszystko.
Miasto wyglądało brzydko. Po prosto brzydko. Było ciemno, szaro, mokro... żadnego, choćby najmniejszego uroku.
Zamknęłam oczy i tak sobie stałam dość długą chwilę. Chciałam spokoju. Tylko tyle.
Wzdrygnęłam się, słysząc za sobą kroki. Czułam jego zapach, kiedy objął mnie ramionami i przyciągnął do swojego torsu.
Uspokój się, on ci nic nie zrobi...
Jedną dłonią przejechał w górę mojego ciała, jego palce powoli musiały skórę mojej szyi. Chwycił mój podbródek bardzo delikatnie i odwrócił moją twarz w swoim kierunku.
Patrzył na mnie jakby... skruszony? Winny?
- Przepraszam, skarbie. Nie chciałem, żebyś przy tym była- powiedział cicho. W momencie cię odwróciłam i zacisnęłam dłonie na jego koszulce, przylegając do jego ciała.
- Przytul mnie- wyszeptałam czując, że się trzęsię. Natychmiast to zrobił. Objął mnie ramionami i zaczął powoli mną kołysać.
- Nie chcę, żebyś się mnie bała.
- Nie chodzi o to, że się ciebie boję, to nie prawda- spojrzałam na niego szybko- po prostu... pierwszy raz cię takiego widziałam. Miałeś takie zimne oczy. Nigdy tak na mnie nie patrz Zayn, przeraziłeś mnie w tamtym momencie- powiedziałam cicho, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Obiecuję, skarbie- westchnął i podniósł mnie do góry za uda. Usiadł na kanapie, a ja siedząc na nim okrakiem, chwyciłam do za szyję.
- W porządku?- spytałam cicho, pocierając jego zarośnięty policzek.
- To ja powinienem o to zapytać- poczułam jak jego dłonie wchodzą po moją koszulkę.
Zaczął mnie miziać u dołu pleców!
- Nie przejmuj się. Po prostu jak cię zobaczyłam takiego wkurzonego... to był taki mały szok. Powiedz lepiej czego się dowiedziałeś, co załatwiłeś- kiwnęłam głową.
- Jutro jadę do prawnika, mam tu zaufanych ludzi, jeśli o to chodzi. Upoważnię ich do załatwienia sprawy i wracam do Los Angeles. Ten wyjazd i tak spieprzył mi grafik, nie mogę sobie pozwolić na kolejne dni opóźnienia. Wystarczy, że wideokonferencje muszę zrobić tutaj. A jeśli chodzi o Nelsona, wytoczę mu proces i na jednym nie skończę- zacisnął szczękę, a jego oczy znowu stały się ciemniejsze- zamknę go na lata. A jak wyjdzie będzie zniszczony tak, że bardziej nie można, nigdzie się nie dostanie, skończy na samym dole- wycedził.
- Przerażasz mnie- stwierdziłam- jesteś prawie tak mściwy jak ja- spojrzał na mnie marszcząc brwi- nie patrz tak, nie widziałeś mnie jeszcze wkurwionej- prychnęłam.
- Nie przeklinaj- potarł nosem o mój nos- jesteś kobietą.
- Kobietą, która ostatnie lata życia spędziła z bandą samców- powiedziałam- czasami czuję się jak facet.
- O, nie ma mowy, nie będziesz facetem- przyciągnął mnie do siebie, tuląc twarz do moich cycków- nawet mi nie mów, musiałbym zmienić orientację- skrzywił się.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Co?- zaśmiałam się- czemu niby?
- No jak to czemu? Przyzwyczaiłem się do ciebie- powiedział, a ja...
Wybuchnęłam wewnętrznie.
- Głupoty gadasz, Malik- prychnęłam spięta- nie mówmy już o tym, zostańmy jednak przy tym, że jestem kobietą- ułożyłam usta w dziób po prawej stronie.
- Panno Grande, zgadzam się w 100%- mruknął nisko, unosząc głowę do mojej- i liczę, że mimo wszystko ten wieczór będzie owocny dla nas obojga- połączył nasze czoła.
- Malik czarujesz- zacmokałam językiem o podniebienie- dlaczego to kupuję, powiedz?
- Mnie się nie odmawia- stwierdził i wstał ze mną na rękach.
Na koalę! Łiiii!
- Czyli co, masz w planach szybki numerek w łazience?- objęłam go za szyję ramionami, a on przystanął w drodze do kuchni.
- Wolałbym w łóżku, jeśli mam być szczery- stwierdził i po chwili podszedł do blatu, skąd chwycił butelkę wina i dwa kieliszki. Taki szczegół, że trzymał moje dupsko jedną ręką- proszę bardzo- podał mi butelkę i kieliszki i tak zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku, otworzył winko i napełnił oba kieliszki.
- Przebiorę się- mruknęłam i podeszłam do walizki, z której wyjęłam białe koronkowe majtki i białą koszulę nocną, którą ostatnio kupiłam. Miała takie fajne rękawy, dziury na ramionach i ramiączka. Bajer.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz