II Rozdział 7. 'Orgazm może wymęczyć'

10.7K 577 43
                                    

Odgarnęłam kołdrę i sięgnęłam pod poduszkę, skąd wyciągnęłam dużą koszulkę Alexa. Założyłam ją na siebie, przecież nie będę leżeć naga.
- Dlaczego to zrobiłaś?- jęknął Malik i padł płasko ma poduszki, gapiąc się w sufit.
- Co?- zaśmiałam się cicho, a on wypuścił głośno powietrze.
- Ubrałaś się- wydął dolną wargę i spojrzał na mnie obrażony.
No wygląda prze słodko!
Jak nastolatek!
- Nie będę paradować po domu bez majtek, Malik- prychnęłam.
- Wracamy do Malika?- przekręcił się na bok i podparł głowę na zgiętym łokciu.
- Czemu nie?- uniosłam brew z uśmiechem.
Co się dzieje?
Orgazm chyba dobrze działa na ludzi...
- Co chcesz teraz robić?- zapytał i chwycił mnie za rękę, ciągnąc do siebie. Położyłam się obok niego, a on położył dłoń na moim biodrze.
Czemu ja się na to godzę?
Nie mam majtek!
- Najchętniej wzięłabym prysznic, zjadła coś niezdrowego i poszła spać.
- Ale...?- przygryzł wargę.
Nie rób tak!
Podoba ci się.
- Ale mi się nie chce- jęknęłam - jakoś nie mam siły się ruszyć- podałam na poduszkę, a on zaczął się śmiać.
- Tak, orgazm może wymęczyć- powiedział i przysunął się do mnie- zawsze mogę zanieść cię pod ten prysznic i pomogę ci się umyć, skoro nie masz siły- uśmiechnął się, unosząc lewy kącik ust.
No ten uśmiech jest cudowny!
Ale chwila... CO?!
- Że jak?- zapytałam podnosząc się momentalnie do siadu.
- Spokojnie, skarbie, do niczego cię nie zmuszam, pamiętasz?- zapytał i potarł kciukiem mój policzek.
- Przepraszam, niepotrzebne panikuję- westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi.
- Zbyt często przepraszasz- usiadł obok mnie- to co robimy z tym jedzeniem?- zapytał i uniósł brew.
Czyli, że odpuścił?
- Um... coś się wymyśli- wzruszyłam ramieniem i wstałam- tylko się ubiorę- pozbierałam ubrania, które ze mnie ściągnął i ruszyłam do garderoby.
Założyłam nowe bokserki i cienki, koronkowy stanik bez żadnych usztywnień.
Lubię takie.
Potem zarzuciłam na siebie koszulę w kratę, bordowo- czarną, którą zwinęłam Brianowi czarne legginsy i skarpetki. Związałam włosy w koka, bylejakiego, bo mi się nie chciało.
Co się będę dla Malika stroić, nie?
Wyszłam z garderoby w odpiętej koszuli, bo ciepło w cholerę. Malik stał tyłem do mnie i coś oglądał. Podeszłam do niego i zdałam sobie sprawę z tego, że było to zdjęcie, które zawsze stoi na mojej szafce nocnej.
Zdjęcie nas wszystkich.
- Zrobiliśmy je sześć lat temu- powiedziałam, zwracając tym samym jego uwagę. Spojrzał na mnie, a potem znowu na zdjęcie.
- Kto to?- wskazał na blondyna, który obejmował mnie od tyłu jedną ręką, a drugą zarzucił na ramię Nialla, który siedział na swoim ścigaczu.
- To Alex- powiedziałam i podeszłam do drugiej szafki, skąd wzięłam telefon.
- Ten przyjaciel Nialla?- zapytał i odłożył zdjęcie z powrotem na szafkę.
- I mój- powiedziałam i wsunęłam iPhona do kieszeni koszuli. Malik stanął przede mną i zagryzł dolną wargę, krzyżując ręce na torsie.
- Co?- uniosłam brew, kiedy tak skasował mnie wzrokiem i czułam się jakbym nie miała na sobie kompletnie nic!
- Wyglądasz zajebiście, skarbie - powiedział i przysunął mnie do siebie, ciągnąc za koszulę.
- W koszuli Briana? Poważnie?- skrzywiłam się.
- Ile ty masz męskich ciuchów?- zaśmiał się.
- Chyba więcej nic damskich.
- Podoba mi się to- uśmiechnął się i powoli połączył nasze usta.
W niebie jestem!
Objęłam go w pasie i przycisnęłam się do jego klatki piersiowej.
A że miałam taki stanik jaki miałam...
Mógł spokojnie poczuć moje sutki!
Odsunął się ode mnie dość szybko, na co nieświadomie jęknęłam niezadowolona.
- Spokojnie, wszystko po kolei- zaśmiał się, a moje policzki oblała dorodna czerwień- najpierw jedzenie.
- Przestań- jęknęłam i wyszłam z sypialni na schody, a on za mną.
Weszliśmy do salonu połączonego z kuchnią, gdzie przy swojej misce leżał Valar. Podniósł głowę, ale nie na długo, bo za chwilę znowu nas olał.
- No. To co robimy?- zapytałam i oparłam się o blat.
- Chińskie, McDonald's, KFC, czy pizza?- wymienił szybko, a ja uśmiechnęłam się szeroko, unosząc brwi.
- Pizza już była. Tym razem KFC- wyciągnęłam telefon i sprawdziłam ofertę w internecie. Złożyłam zamówienie i odłożyłam komórkę na blat. Poczułem jak obejmuje mnie od tyłu i kładzie brodę na mojej głowie.
- Ale ty jesteś malutka- powiedział.
- Wcale nie- wydęłam wargę i obróciłam się przodem do niego, krzyżując ręce pod biustem- mam metr sześćdziesiąt sześć- powiedziałam i uniosłam wysoko głowę.
- Dobrze, karzełku- prychnął i skierował się w stronę kanapy, na której usiadł. Wyjęłam sok z lodówki i dwie szklanki, które zaniosłam na stolik.
Nagle poczułam jak łapie mnie za biodra i ciągnie na swoje kolana.
- Czy ty musisz się...- nie dokończyłam, bo przywarł wargami do moich. Przekręciłam się tak, że teraz siedziałam na nim okrakiem, nie odwracając się do niego.
Te usta to niebo.
Definitywnie.
Zarzuciłam mu ręce na szyję, przysuwając się do niego i znowu oparłam się o jego kolegę. Jęknęłam cicho, a on wprosił się z językiem do mojego wnętrza.
Nie wiem co się we mnie zmieniło.
Powiedziałam, że się zgadzam i zniknęło całe zakłopotanie, wstyd.
Jedna decyzja i proszę. Za chwilę wylądujemy w łóżku i nie skończy się wcale na tym co ostatnio. Choć biorąc pod uwagę to co się aktualnie dzieje, nawet nie doszlibyśmy do mojej sypialni. Zostałaby kanapa, korytarz, ewentualnie schody na górę. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy zabrakło nam powietrza, zdyszani. Oparłam swoje czoło o jego i zamknęłam oczy.
Powietrza!
- To było dobre- wydusiłam nadal głośno oddychając i spojrzałam na jego twarz. Patrzył na mnie, a oczy świeciły mu się jakoś dziwnie.
- Ty jesteś dobra- poprawił mnie i splótł ręce na mojej talii.
- Nie jestem...
- Nie dyskutuj - przerwał mi- wiem co mówię, próbowałem- poruszył brwiami, a ja poczolam jak moje policzki stają się gorące.
Jemu chodzi o... no kurwa no!
- Malik, błagam cię!- jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach, kręcąc przy tym głową. W odpowiedzi usłyszałam dzwięczny śmiech. Spojrzałam na niego, a on pokręcił głową i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
Nie powiem, to było... miłe.
- To nic złego, wręcz przeciwnie- uśmiechnął się.
- To jest dziwne- skrzywiłam się- ale zajebiste- dodałam i skinęłam głową.
- Zgadzam się, panno Grande- powiedział biznesowym tonem i skinął głową- ale to...- mruknął cicho, niskim głosem i powoli, ale na krótko połączył nasze usta- też jest zajebiste- powiedział i zrobił to jeszcze raz, ale tym razem nie odsunął się.
I to mogę nazwać rajem, po prostu!
Powoli, dokładnie.
Mogę tak siedzieć i nic innego nie robić.
Jego usta są jak puch.
Bóg miał dobry humor, jak projektował Malika.
Idealny w każdym calu.
Znaczy... uhh, co?
Przygryzł delikatnie moją dolną wargę i pociągnął do siebie.
Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się pod nosem tak jak tylko on potrafi.
Patrzyłam w te tęczówki i analizowałam każdy milimetr, każdą plamkę.
Nigdy nie widziałam takich oczu.
I pewnie gapiłabym się dalej.
Ale zadzwonił mój telefon.
- Serio?- odchyliłam głowę w tył, trzymając się jego ramion.
- Właśnie dałaś mi idealny widok na swoje piersi, wiesz o tym, prawda?- powiedział, a ja wyprostowałam się jak struna.
Cholera, nie zapięłam koszuli!
W sumie... widział mnie nago, wiec jaki problem?
- A co? Podobają ci się?- zapytałam i- sama nie wierzę, że to robię!- chwyciłam swoje piersi w dłonie i lekko ścisnęłam.
Kurwa!
Zagryzłam wargę powstrzymując jęk.
Do największych nie należą, ale płaska nie jestem.
- Bardzo- przygryzł wargę, a jego oczy w momencie stały się czarną głębią.
- To... fajnie?- uniosłam brew.
- Bardzo fajnie, skarbie- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Ma dobry humor.
Z resztą... ja już teraz też.
I całowalibyśmy się i całowali, ale?
Ale mój pies zaczął szczekać.
- A tak, telefon- mruknęłam w jego usta i wstałam. Podeszłam do blatu i zgarnęłam komórkę.
Niall.
- Cześć, no co tam?- zapytałam z uśmiechem i usiadłam obok Malika, który od razu wciągnął mnie na swoje kolana.
Miło.
- Cześć Sweety- usłyszałam, na co uśmiechnęłam się szerzej- co robisz?
- Siedzę i czekam na jedzenie- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jedzenie? To dobrze. Mam nadzieję, że jak wrócimy, będziesz wyglądać normalnie.
- Tak, będę- jęknęłam.
- A Zayn? Był u ciebie?
- Tak...
- Nie chcę być nie miły, Horan, ale właśnie nam przerwałeś- wciął się Malik, a ja spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Malik? W czym wam przerwałem? W wyczerpującym seksie?- prychnął ze śmiechem, a ja otworzyłam szeroko oczy.
- No prawie- powiedział mulat, na co tym razem zrobiłam się cała czerwona.
Znowu!
- Nie wnikam w szczegóły... Ale jak było?!- zapytał podekscytowany.
- Miałeś nie wnikać- przypomniał Malik.
- Racja- przytaknął.
- Weź Niall! Skończcie!- jęknęłam i włączyłam głośnik.
- Dobrze, że nie zadzwoniłem wcześniej. Nie bardzo mi się uśmiecha słuchać waszych jęków.
- Oj uwierz mi, jakbyś ją usłyszał, to...
- Malik, do cholery!- warknęłam głośno, ale nic nie poradzę, że zaczęłam się śmiać.
- Sweety, to nic złego- odezwał się Niall.
- Poddaję się- westchnęłam i napełniłam swoją szklankę.
- A mi już nie nalejesz?- Malik spojrzał na mnie urażony.
- Nie, sam se nalejesz- warknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
- Niall, muszę kończyć. Musimy się pogodzić, bo się na mnie obraziła.
- Tylko się zabezpieczajcie! - krzyknął Horan i zaczął się śmiać.
- Pogadamy później, kocham cię, pa- przerwałam połączenie i rzuciłam komórkę na kanapę. Usiadłam na nim okrakiem i skrzyżowałam ręce pod biustem.
Oczywiście, że tam spojrzał, czemu nie!
- Czy ty aby nie przesadzasz?- uniosłam brew, kiedy nie podnosił wzroku tak dość długo.
- Co?- spojrzał na mnie- co mówiłaś?- zapytał.
Nie, no ja nie wierzę.
- Wiesz, że jak on się dowie...
- Tak, wiem, zabije mnie w najbardziej bolesny i okrutny sposób, na jaki będzie go stać- przerwał mi szybko i przewrócił oczami- wiem, ale chyba nie myślisz, że po takich tekstach skojarzy cokolwiek- prychnał.
- To Niall. Nie jest głupi.
- O czym mówisz?
- Że nawet nie będziemy wiedzieć kiedy, a on już będzie wiedział, że coś jest nie tak...
*
We wanna dance till we can't no more...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz