Skinęłam głową i poszłam przodem. Otworzył mi drzwi i przepuścił pierwszą. Weszliśmy do środka, a on zamknął cicho drzwi i oparł się tyłem o biurko.
A ja stałam jak ciołek na środku i nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.
- Jak się czujesz? - zapytał cicho i przeniósł na mnie wzrok.
Serio?
- Poważnie? Po to mnie tu przyprowadziłeś?- zapytałam.
Zamknął oczy i westchnął głęboko.
- Jak się czujesz? - powtórzył po chwili.
- Jakoś- powiedziałam i podeszłam do biurka, oparłam się o nie tak jak on. Oczywiście zachowałam odstęp. Objęłam się ramionami i skuliłam.
Spuściłam wzrok. Spojrzałam na jego prawą dłoń, którą zacisnął na krawędzi blatu.
- T-twoja ręka- jęknęłam i odsunęłam się id biurka. Stanęłam na przeciw niego i chwyciłam jego dłoń w swoje obie- to przeze mnie. To jest moja wina- szepnęłam patrząc na jego dłoń. Była spuchnięta, a knykcie sine.
Kurwa zajebiście!
- Przepraszam cię- spojrzałam mu w oczy.
Nienawidzę tego.
Odsunęłam się od niego. Zabrałam ręce i pokręciłam głową.
Jestem do dupy.
- O czym ty mówisz skarbie?- zapytał i podszedł do mnie- to nie jest twoja wina, jak mogłaś w ogóle o tym pomyśleć- pokręcił głową- to ja jestem odpowiedzialny za dzisiejsze zajście- powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.
Co?
- Jestem odpowiedzialny za swoich pracowników- wyjaśnił.
Moment, chwilunia, bo nie czuję.
- Czy ty właśnie usiłujesz mi powiedzieć, że od prawie czterech lat pracuję w twojej kawiarni? - zapytałam zdezorientowana.
- Zgadza się - skinął głową.
- O rany- westchnęłam jedynie- czy jest coś, cokolwiek co nie jest tutaj twoje, Malik?
- Twoje apartamenty na przykład - powiedział, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Czy mogę już iść?-zapytałam szybko.
Odechciało mi się rozmowy z nim. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Matt i Brian.
Nareszcie!
- Wracamy do domu- powiedzieli równocześnie.
- Już idę.
- Panno Grande?
Znowu Malik.
- Będę wdzięczny za telefon- podał mi swoją wizytówkę. Nawet nie wiem skąd ją wytrzasnął.
Chwyciłam ją bez słowa.
Wyciągnął rękę.
Serio? Będziemy się w to bawić?
Chwyciłam ją po chwili wahania i spojrzałam na niego.
- Do zobaczenia.
- Cześć- szepnęłam tak, że tylko on mógł to usłyszeć.
Skinęłam głową i wyszłam.
*
Dojechaliśmy do nory. Bez słowa skierowałam się na najwyższe piętro, do swojego starego mieszkania. Nie nazwę tego miejsca moim domem, bo już nim niestety nie jest.
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...