Rozdział 31. 'Witamy z powrotem'

9.7K 620 74
                                    

Zayn
- Kurwa...- jęknąłem patrząc na zegarek na nadgarstku. Jest po osiemnastej, a ja nadal tkwię w biurze zawalony papierami. Kazałem Anie iść do domu i tak nie może mi pomóc, a jest piątek, po co ma tu siedzieć skoro zrobiła wszystko co do niej należało.
Odłożyłem kolejną teczkę na pokaźny stos, który piętrzył się na moim biurku i westchnęłem głośno, odchylając się do tyłu. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór.
Nie mam pojęcia, o co chodzi tej kobiecie.
Słowo daję, że nie wiem.
Nie odbiera, nie odpisuje.
Siedziałem wczoraj w firmie do 22:00. Byłem zmęczony i wkurwiony, bo nie lubię, bardzo nie lubię kiedy się mnie ignoruje. Opuściłem szybko budynek i rzuciłem teczkę na tylne siedzenie samochodu. Wsiadłem za kierownicę czarnego Bentleya, ale nie pojechałem do apartamentu. Chwyciłem telefon i wybrałem numer, którego dawno nie używałem.
- Wiedziałam, że sobie i mnie przypomnisz- seksowny głos powitał mnie po ciężkim dniu.
- Jesteś w domu? - zapytałem od razu.
- Czekam na ciebie.
- Będę za dziesięć minut- rozłączyłem się i rzuciłem telefon na siedzenie obok. Szybko skręciłem kierownicą, przejeżdżając na czerwonym świetle, ale miałem to w dupie. Jestem wkurwiony, ktoś musi pomoc mi się tego pozbyć, a na nią nie mogę liczyć.
Pieprzona cnotka.
Dojechałem pod dom Amandy dość szybko i od razu skierowałem się do drzwi.
Poznaliśmy się trzy lata temu, nie ukrywam, znajomość się opłaciła obu stronom. Nie mieliśmy żadnej umowy, robiliśmy co chcieliśmy. I ja i ona. Kontakt urwał się parę miesięcy temu, kiedy wyjechała do Australii, a ja szczerze mówiąc chciałem czegoś innego. Wczoraj spotkaliśmy się z czystego przypadku, nie wiedziałem, że wróciła. Poszliśmy na obiad i skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w łóżku. Nie zastanawiałem się długo, ponad dwa tygodnie bez seksu to dla mnie wieki. A ona zawsze jest chętna, wiec dlaczego nie skorzystać? Jest dziwką. Bądźmy szczerzy, zachowuje się jak dziwka. Ale jest dobra w tym co robi, co mi bardzo odpowiada.
Otworzyła mi wysoka szczupła blondynka o piwnych oczach i seksownym uśmiechu, doprawionym czerwoną szminką. O tak. Już nie wspomnę, że miała na sobie tylko krótki, czarny, aksamitny szlafrok...
Nie czekając na jakiekolwiek słowa powitania westchnąłem ją w głąb holu i zamknąłem z trzaski drzwi. Przycisnąłem ją do ściany, a ona w piła się zachłnnie w moje usta.
Nie lubiłem tego.
Nie lubiłem całować pustych dziwek, zwyczajnie im na to nie pozwalałem, Amanda się do tej grupy zaliczała, ale potrafiła mnie zadowolić jak nikt inny, dlatego też jej nie odpychałem.
Odsunęła się ode mnie ciągnąc ku sobie moją dolną wargę.
- Na kolana- warknąłem i wsunąłem palce w jej rozpuszczone włosy, ciągnąc za nie mocno. Wiem, że to lubi. Uśmiechnęła się pod nosem i bez zbędnych formalności po prostu uklęknęła i rozpięła moje spodnie, zsuwając je do kostek razem z bokserkami.
- Zawsze zdecydowany- mruknęła jedynie, a ja zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu, oddając się przyjemności...

Wyszedłem z jej domu po północy, miałem w dupie to, że śpi, po prostu ubrałem się i skierowałem do swojego samochodu. Wróciłem do apartamentu, wziąłem prysznic, przebrałem się i rzuciłem na łóżko. Byłem padnięty po całym dniu i po spotkaniu z Amandą, ale... nie zmróżyłem oka ani na chwilę. Moje myśli krążyły wokół pewnej osoby, która nie powinna być teraz w mojej głowie. A jest.
Dlaczego jest?
Pierwszy raz po seksie i to bardzo udanym seksie, czuję się... nie wiem, źle?
Chyba mogę to tak nazwać. Czuję się wręcz beznadziejnie. Tylko nie wiem dlaczego. Mam wrażenie jakbym zrobił coś złego, jakbym ją kurwa zdradził. Ale my nie jesteśmy razem, nie ma między nami żadnej relacji.
Co ty pierdolisz człowieku, parę dni temu wylądowaliście w łóżku!
Do niczego nie doszło, to prawda, ale zastanawiam się czy gdyby nie to, że kazałem jej się ubrać to może... w końcu pozwoliła mi się rozebrać, widziałem jej piersi do cholery! I przyznaję się. Nigdy wcześniej nie dotykałem, nie całowałem tak idealnych piersi. Na samą myśl o nich robię się twardy.
Tak. Podniecała mnie sobą do granic możliwości.
Wstałem z fotela i zamknąłem laptopa. Wczorajszy wieczór i noc minęła mi na przemyśleniach jak już mówiłem, wiec chce się jak najszybciej położyć spać.
Ale kurwa nie mogę!
Muszę odebrać przyjaciół z lotniska.
Ale najpierw dom.
Wyszedłem z biura i włączyłem alarm. Po drodze na dół w windzie zdążyłem rozprawić się z pieprzonym krawatem. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i z powrotem do samochodu, tym razem na lotnisko. Zadzwoniłem po drodze do Simona, żeby przyjechał jeszcze jednym samochodem. Bagaże się nie pomieszczą.
Dojechałem na lotnisko dziesięć minut przed czasem i zaparkowałem samochód obok czarnego bmw, którym przyjechał Simon. Wysiadłem z samochodu i podałem mu dłoń.
- I jak tam?- zapytał z uśmiechem.
Nijak.
Pokiwałam tylko głową i oparłem się o maskę auta.
- Nie wyglądasz na zadowolonego z życia, Malik- zaśmiał się cicho, wsunął ręce do kieszeni i też oparł się o mój samochód.
- Bo nie jestem- westchnąłem i utkwiłem wzrok w głównych drzwiach- jedyne czego chcę to iść spać.
- W piątek? O 19:00?- uniósł brew- myślałem raczej, że planujesz wypad do klubu. Wracają twoi przyjaciele przecież.
- Wiem, ale jestem padnięty- spuściłem wzrok.
I Layna nie chce ze mną gadać, a ja się czuję jak ostatni chuj, bo piętrzyłem się z Amandą. Nie powinienem się tak czuć, nie zrobiłem nic złego. Często to robiłem, odczuwam przyjemność, wiec dlaczego teraz nie czuję się dobrze? Grande nie jest dla mnie ważna. I nigdy nie będzie. Po prostu chciałem traktować ją inaczej, samo jej zachowanie tego wymaga. Amanda jest dziwką, będę szczery, zachowuje się jak dziwka, jest tak traktowana i nie przeszkadza jej to, wręcz przeciwnie, o tego chce. W końcu z tego się utrzymuje, jakby nie patrzeć. Nie wie co to praca, czy odpowiedzialność za cokolwiek. Layna natomiast to jej zupełnie przeciwieństwo. Może to dlatego tak na mnie działa. Kiedy tylko ja widzę, mam ochotę po prostu na seks z nią. Wszędzie: na łóżku, na stole, na podłodze, przy ścianie, na kuchennym blacie, w wannie, pod prysznicem, dosłownie wszędzie. Jest niewinna, naturalna i przede wszystkim piękna i seksowna. Bo bądźmy szczerzy... Amandy bym się nie tknął, gdyby nie jej makijaż i to w co jest ubrana. A Layna wygląda zajebiście w samej za dużej koszulce, nie pomalowana z mokrymi włosami...
- Hej, Malik! - podniosłem głowę.
Nie mogłem się nie uśmiechnąć.
W moim kierunku szła trójka najlepszych kolesi jakich kiedykolwiek poznałem. Każdy miał na ramieniu sportową torbę i plecak. Nie wyglądają jak biznesmani.
- Cześć Stary!- krzyknął Louis, rzucił torbę na ziemię i rzucił mi się na szyję.
Dzieciak.
- Też się cieszę, że cię widzę Tommo- Poklepałem go po plecach i odsunąłem się- zapuściłeś brodę- zaśmiałem się.
- Zawsze miałem zarost, Malik- prychnął- teraz po prostu mam dłuższy.
- Tomlinson, będziemy teraz gadać o twoim zaroście? - zapytał Harry i podszedł do mnie. Spojrzał mi w oczy i pokiwał głową- no Zayn...
- Co?- zaśmiałam się i zmarszczyłem brwi.
- A nic- powiedział w końcu- chodź tu- mruknął i przycisnął mnie do siebie.
- Jesteś dziwny- westchnąłem bezradnie- i nadal nosisz babskie spodnie- odsunąłem się od niego i spojrzałem na jego nogi. Jak on może w tym chodzić, przecież kutas mu się udusi. - To nie są babskie spodnie, Malik- prychnął, a ja przywitałem się z Liamem.
Moment.
- A gdzie Horan?- zmarszczyłem brwi i Rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem go stojącego na końcu parkingu, z rękami w kieszeniach. Patrzył przed siebie, jakby nad czymś usilnie myślał- co mu? - wskazałem na niego głową.
- Nie dziw mu się- westchnął Liam- nie było go tutaj prawie cztery lata.
- Ta, wiem- odchrząknąłem- wydaje mi się, że będzie miał sporo do nadrobienia...
- Na pewno- zaśmiali się- wreszcie zobaczy swoją wielką miłość- Louis zatrzepotał rzęsami i złapał się za serce.
- Um, a jak tam ty i Sophie? - zapytałem Liama, a on tylko westchnął i już wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Nijak- stwierdził niechętnie.
- No nie mów mi, że zarwaliście...
- To tylko kwestia czasu- powiedział tylko, a ja zrozumiałem, że mam już o nic więcej nie pytać. Wróciłem wzrokiem do Nialla. Odwrócił się i chwycił leżącą obok niego torbę. Założył ją na ramię i skierował się do nas. Uśmiechnął się pod nosem jak to miał w zwyczaju i podszedł do mnie.
- Witamy z powrotem- zaśmiałem się i przytuliłem go jak facet faceta.
- Ta, wiem. Dobrze cię widzieć, Malik- poklepał mnie po ramieniu.
- Ciebie też- odparłem.
- 1319- westchnął i znowu spojrzał tam gdzie wcześniej.
- 1319 czego?- zapytałem i zmarszczyłem brwi.
- 1319 dni mnie tu nie było- westchnął i włożył torbę do bagażnika Rovera. W tym czasie podeszli kilku gości i przyniosło resztę walizek- dziękuję panowie- skinął głową.
- Jesteście gorsi niż stado bab- jęknąłem i zacząłem pakować wszystko do bmw. Wsiadłem za kierownicę, Niall obok, a reszta do tyłu- Dokąd jedziemy? Możemy do mnie, jak nie macie planów.
- No to do ciebie- stwierdzili zgodnie.
Kiedy myślałem, że dzisiaj odpocznę choć na chwilę byłem w błędzie. Oj i to dużym. Nie miałem pojęcia, że Horan wyciągnie nas na całą noc gdzieś nawet nie wiem gdzie...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz