II Rozdział 29. 'Masz obok siebie mordercę'

8.9K 612 40
                                    

Wygiąło nim!
Tak bardzo!
Odchylił głowę w tył i zacisnął powieki, a z jego ust wydobyło się głośne warknęcie, którego nie mógł powstrzymać pomimo, że zacisnął zęby.
Aż wytrzeszczyłam oczy!
Nagle oblało mnie cholerne skrępowanie. Ja go za kutasa trzymałam!
- C-co ty robisz...- wyjąkał i spojrzał na mnie czarnymi oczami. Jego klatka piersiowa unosiła się szybko i w takim samym tempie opadała, a ja nie mogłam się nadziwić, że on aż tak na to reaguje.
Ty bardziej jęczysz...
Stól. Dziób.
- Ja? Nic- pokręciłam niewinnie głową i zacisnęłam mocniej palce, przejeżdżając kciukiem po jego główce.
A potem się zaczęło.
W górę i w dół, w górę i w dół... Boże co ja robię...
- Layna...- wydyszał i zacisnął dłonie na moich biodrach, przyciągając nie do siebie. Zrobiło się duszno i to nie była zasługa gorącej wody, w której oboje siedzieliśmy. Znaczy ja siedziałam, bo on prawie leżał. Dobrze, że ma dużą wannę! Usiadłam bokiem obok niego, cały czas pracując, czy jak to nazwać... robiąc mu dobrze.
- Czy... jest dobrze?- przygryzłam wargę, wiedziałam, że jestem czerwona jak pomidor.
Co za idiotyczne pytanie!
- Kurewsko dobrze- warknął nisko, wsuwając dłoń między moje uda.
Co jest...
- Ale nie będę ci dłużny...
- O Zayn...- jęknęłam, kiedy poczułam jego dłoń tuż przy moim wejściu. Analogicznie przyspieszyłam ruchy dłoni na jego przyrodzeniu.
Wspominałam, że jest cholernie wielki?
- Widzisz?- zapytał cicho, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem, przez który przebijało czyste podniecenie. No we własnej dłoni czułam jak bardzo podniecony był. A ja co za tym idzie, również.
- Zayn, j-ja... o mój jedyny- wygięłam się w tył, kiedy wsunął we mnie dwa palce- mocniej- zamknęłam oczy i zacisnęłam dłoń na jego karku, przyciskając do siebie nasze czoła. Nasze oddechy mieszamy się ze sobą, dyszeliśmy sobie w usta, a ja czułam jak moje podbrzusze przeżywa kryzys, kiedy zaczął szybciej we mnie wchodzić swoimi palcami.
- Jestem blisko, Layna- wydyszał, podnosząc się bardziej do siadu- doprowadź mnie do końca, maleńka- jęknął.
- Zaraz dojdę- stęknęłam, poruszając biodrami, przy jego dłoni. Ścisnęłam mocno jego kolegę, a on stłumił głośny jęk i zaczął masować kciukiem moją łechtaczkę- Zayn...- zawyłam płaczliwie.
- Pragniesz mnie?- objął mnie mocno w talii- tak jak ja ciebie?- spojrzał mi w oczy tymi czarnymi tęczówkami.
- Tak... Tak, Zayn. Kurwa, chcę...- jęknęłam, wplatając dłoń w jego włosy.
- Pocałuj mnie- sapnął nisko, a ja czując nadchodzący armagedon, wzięłam jego usta w mocnym pocałunku.
I w tej chwili poczułam jak eksploduje między moimi plecami, dokładnie w tym samym czasie, kiedy moje soki wytrysnęły w jego dłoni. Wygięłam plecy w łuk, zaciskając dłoń na jego męskości.
- Zayn...
- Layna...- warknął i pochylił się do przodu, przylegając twarzą do moich cycków. O matko. Oparłam brodę o jego głowę i wracałam na ziemię, kiedy on cały czas poruszał we mnie palcami. Ale inaczej, powoli i subtelnie. Objęłam go za szyję obiema rękami i drapałam po głowie, tak słodziutko. Był teraz jak małe dziecko. Ogólnie, podczas całej naszej... zabawy? Był bezbronny, goły i wesoły.
- Uwielbiam cię- odetchnął, całując skórę między moimi piersiami. Przytuliłam policzek do jego włosów i uśmiechnęłam się lekko, cały czas tak go sobie miziając po głowie.
- Chyba musimy się umyć- powiedziałam w końcu. Bo nie żeby coś, ale jego sperma była wszędzie.
- A po co bierzemy kąpiel?- zapytał, unosząc lewy kącik ust.
- Żeby zaspokoić potrzeby seksualne w wannie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a on wciągnął mnie na swoje kolana. Czy przejmowałam się tym, że miałam jego kutasa między nogami? Ani trochę.
- Dokładnie tak- skinął głową i przyssał się do mojej szyi.
Znowu.
Chwyciłam szampon, stojący na specjalnej półce przy wannie i nalałam trochę na dłoń, którą zanurzyłam w jego włosach.
- Umyć się trzeba, panie Malik- uśmiechnęłam się, kiedy niechętnie odsunął się ode mnie, niezadowolony. Po chwili na głowie miał pełno białej piany, przez którą przebijały czarne włosy.
- No i z czego się śmiejesz?- skrzyżował ręce na torsie, kiedy ja hamowałam rechot.
- Wyglądasz komicznie- nie wytrzymałam- takie słodkie dziecko z ciebie!- zaśmiałam się głośno, chwytając jego policzki w obie dłonie- urocze- ścisnęłam je.
- Wcale nie zabawne- wymruczał, a jego głos był zniekształcony, bo gniotłam mu twarz. Ryknęłam śmiechem na całe gardło, a po chwili przymknęłam się, czując jego usta na moich- tak lepiej- stwierdził.
Umyłam jego włosy, potem swoje i chciałam ogólnie umyć siebie, ale mi na to nie pozwolił, upierając się, że on to zrobi. Ta, chciał se zmacać cycki i tyle.
Przeszkadza ci to?
No właśnie cholera nie!
Wyszliśmy z wanny po prawie godzinie, byłam mokra, dziwnie zmęczona i... zaspokojona!
- Przyniesiesz mi koszulę?- zapytałam, wybierając włosy ręcznikiem.
- A nie możesz spać bez?- jęknął, załamując ręce- już wszystko widziałem- dodał, a ja odwróciłam się, cała czerwona.
- Nie tylko widziałeś- bąknęłam, owijając się ręcznikiem.
- W rzeczy samej- podskoczyłam, kiedy usłyszałam jego głos przy uchu- co tak nerwowo, maleńka- zaśmiał się cicho.
- Nie lubię niespodzianek, wiesz o tym- wzruszyłam ramionami- nie będę spać nago, bo ty tak chcesz. Będziesz mnie macać, jak zasnę- skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Nic z tych rzeczy- udawał poważnego, a ja odwróciłam się, wyszłam z łazienki w samym ręczniku i chwyciłam komplet granatowej bielizny, którą mi kupił.
- Ubierz się- jęknęłam błagalnie, odwracając się od niego, kiedy taki obnażony stanął w drzwiach łazienki.
Trzymajcie mnie!
- Pół godziny temu ci to nie przeszkadzało, skarbie- wymruczał nisko.
Poczułam niebezpieczne drgania w podbrzuszu.
Nie dobrze.
- Nie zaczynaj znowu...
- Boisz się, że wzbudzę w tobie pożądanie? Sam mój głos cię podnieca?- uśmiechnął się w ten swój jedyny sposób.
No teraz to na stówkę jestem czerwona.
Nienawidzę czerwonego!
Położył dłonie na moich biodrach i zaczął podwijać do góry ręcznik, którym byłam okryta.
- Ubrać się chcę, wyjdź.
- Po pierwsze, to moja sypialnia. Po drugie...- zbliżył usta do mojego ucha- już widziałem wszystko- wymruczał w taki sposób, że jeszcze dwa zdania i jestem kurwa mokra w cholerę.
- Zayn!- pisnęłam zirytowana.
- No co? Chcę sobie popatrzeć.
Odwróciłam się szybko, zdjęłam ręcznik, pokazując mu tym samym wszystko jeszcze raz. Obwiązałam nim jego biodra, chwyciłam bieliznę i naga, weszłam do łazienki, zostawiając go osłupiałego na środku pokoju.
- Idiota- burknęłam pod nosem, będąc już sama. Wytarłam w ciałko balsam cytrusowy, założyłam nowy komplet z koronki i stanęłam przed lustrem.
Wyglądam niczego sobie, przyznaję. Nie jak modelka, ale nie jest najgorzej. Rozczesałam włosy i trochę potrzepałam je dłońmi, żeby się pokręciły po myciu. Wyszłam z łazienki, a on akurat nalewał wina do kieliszków. Odwrócił się i podał mi jeden, za co cicho podziękowałam.
- Teraz mam ochotę to z ciebie ściągnąć- wysunął kieliszek i delikatnie stuknął nim bo mój.
- To ty mi ją kupiłeś. Nago spać nie będę, na więcej nie licz- upiłam łyk krwistego alkoholu, a on wyciągnął kieliszek z mojej dłoni i odłożył na szafkę przy łóżku, tak jak swój- co robisz?- zmarszczyłam brwi.
- Chcę ci zrobić zdjęcie- powiedział, a mnie zginęło.
Zdjęcie chce zrobić...
- Mnie? Ale po co? Nie wychodzę dobrze na zdjęciach- skrzywiłam się.
- Powiedziała kobieta z figurą fotomodelki- przewrócił oczami.
- Nieprawda- zaprzeczyłam od razu- nie jestem...
- Nie, masz rację, nie fotomodelka- pokręcił głową zamyślony.
Oh...
- One się przy tobie nie umywają- powiedział i chwycił mnie za rękę, ciągnąc na taras.
Dobrze, że nie widział moich czerwonych policzków w tej chwili.
Wyszliśmy z sypialni na duży balkon, taras, zwał jak zwał. Zatrzymał się mniej więcej na środku i odwrócił się do mnie.
- Więc? Pozwolisz mi?- zapytał, nie puszczając mojej dłoni.
Pozwolę co? Że zdjęcie?
- N-no, no tak- mruknęłam niewyraźnie, na co zmarszczył brwi w rozbawieniu.
- Czy pani się mnie krępuje, panno Grande?- zakpił, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Przestań- bąknęłam, obejmując się ramionami- nie lubię jak się ze mnie śmiejesz, Malik- spojrzałam gdzieś w bok. Uniósł mój podbródek i przyciągnął bliżej siebie.
- Jestem w stu procentach poważny, Layna. Chcę zrobić zdjęcie pięknej kobiecie- powiedział i skłonił się, unosząc moją dłoń do swoich ust. Ucałował jej wierzch i jeszcze raz skinął głową, nieprzerwanie patrząc mi w oczy.
Pamiętać o oddychaniu. Wdech, wydech.
- Jak ty to robisz, powiedz, że za każdym razem potrafisz mnie zbajerować, co?- pociągnęłam go za dłoń i objęłam za szyję ramionami.
- Urok osobisty- wzruszył ramieniem i krótko pocałował mnie w sam środek ust.
- Więc co mam robić?- zapytałam w końcu. Niech już mu będzie.
- Co tylko chcesz- pokręcił głową i wyjął komórkę z kieszeni dresów.
- A mogę buty założyć? Będę wyższa- powiedziałam, a on pokiwał głową. Szybko wyleciałam na palcach do sypialni, wzięłam łyk wina, potem do łazienki, gdzie założyłam swoje czarne szpilki i pomalowałam usta bordową szminką. Dobrze, że ją tu zostawiłam. Poprawiłam jeszcze wilgotne włosy i wyszłam z łazienki, kierując się na taras, po drodze jeszcze raz napiłam się wina.
Nic na trzeźwo.
Dokładnie.
- Jestem- powiedziałam, odganiając czarną zasłonę. Podniósł wzrok znad telefonu, a jego oczy lekko się rozszerzyły. Wyciągnęłam do mnie dłoń i poprowadził do balustrady.
- Stań tyłem do mnie- zrobiłam jak kazał- rozłóż ręce na barierce na boki i skrzyżuj lekko nogi.
Nie powiem, czułam się dziwnie.
Oparłam dłonie o balustradę, szeroko po bokach swojego ciała i założyłam jedną nogę za drugą.
- Obróć głowę lekko w prawo... idealne- stwierdził, kiedy spojrzałam na ocean. Słońce już prawie zaszło, niebo było w kolorach od pomarańczowego, do różowego.
Cudo.
- Już?- zapytałam po chwili.
- Tak- powiedział, a kiedy się odwróciłam, zrobił kolejne zdjęcie- świetnie- mruknął cicho, patrząc na wyświetlacz- oprzyj się i chwyć balustrady...
To w jaki sposób na mnie patrzył... odbiło się to we mnie. I to dość... dogłębnie.
- A teraz...- przechylił głowę w prawo- teraz pomysł o ty co robiliśmy pół godziny temu.
Cholera jasna.
Zamrugałam kilka razy i odgoniłam skrępowanie.
Byleby tylko nie być czerwona!
Jak sobie przypomniałam co my robiliśmy w tej wannie... jego dłonie na moim ciele... usta tak cholernie słodkie... to jak na mnie wtedy patrzył...
- Idealnie...- jego głos sprowadził mnie na ziemię. Spojrzałam na niego i objęłam ciało ramionami, jakoś mnie dreszcz przeszedł. Bynajmniej nie z zimna. Podeszłam do niego, a on natychmiast objął mnie w talii, przyciągając bliżej siebie- spójrz- podsunął mi telefon.
Wow...
- To jest... to jestem ja?- zapytałam, przejeżdżając kciukiem po ekranie- ile ty ich zrobiłeś?- mruknęłam pod nosem, bo zdjęć nie było końca. I wszystkie były zajebiście dobre. Nie chodzi o to, że taka oh ah i w ogóle jestem, ale chodzi o samo zdjęcie- powinieneś być fotografem- stwierdziłam z podziwem- te zdjęcia są świetne- oddałam mu telefon.
- Ponad przeciętne, bo ty na nich jesteś- poprawił mnie- ale to tylko zwykłe fotki strzelone komórką, nic więcej- wzruszył ramieniem.
- Bardzo mi się podobają, wiesz?- oparłam brodę o jego tors i spojrzałam na niego z dołu- bardzo.
- Cieszę się- pocałował mnie w czoło i poprowadził do środka. Zdjęłam buty i weszłam na łóżko tak jak on, tyle że wcześniej pozbył się spodni. Przykrył nas kołdrą i podał mi kieliszek wina. Oparłam się plecami o wezgłowie. Nastała cisza. I coś czułam, że to ja tym razem muszę ja przerwać. Upiłam spory łyk alkoholu i westchnęłam głęboko.
- Niall wyjechał prawie cztery lata temu...- zaczęłam powoli, zwracając tym samym jego uwagę. Nie patrzyłam na niego, wystarczyło, że obejmował mnie ramieniem- miał przejąć firmę, którą pozostawił mu ojciec. Jesteś jego przyjacielem, wiesz, że jego rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Studiowliście razem, nie muszę ci o tym opowiadać... Po jego wyjeździe, dużo rzeczy się zmieniło. Ja się zmieniłam... nie jestem pewna, czy na lepsze. Na pewno jestem bardziej uparta i samodzielna. Nie było go obok, musiałam sobie radzić sama. Mogłam liczyć na resztę, ale to nie to samo. Chciałam tylko jego, bo on potrafi zapewnić mi unikalny spokój. On i Ashton. I Alex- dodałam- z tą trójką jestem najbliżej. Nie chodzi o to, że kocham ich bardziej. Po prostu oni potrafią mnie zrozumieć jak nikt inny... Jeśli chodzi o gang, to właśnie między innymi przez to pogodziłam się z Niallem. Ten płonący magazyn. O mało nie wywaliło nas w powietrze- powiedziałam, a jego mięśnie napięły się w momencie- wcześniej nawrzeszczałam na niego, nie chciałam go widzieć, ale jak go zobaczyłam na ziemi w kałuży krwi...- pokręciłam głową- wszystko pękło...
- Został postrzelony?- zapytał napiętym głosem.
- W bok. Miał szczęście, że przeżył. Nie zawsze będę ratować mu dupę- wzięłam łyk wina.
- Ty? Byliście tam wszyscy...
- Ale tylko Ellayna idiotka wbiegła na chama do walącego się budynku, żeby ratować jeszcze większego idiotę, któremu zachciało się zgrywać bohatera- prychnęłam- to akurat mam po nim.
- A ci, którzy go pobili i postrzelili...
Spięłam się momentalnie.
- Co z nimi?- zapytał, jakby bal się, że zna odpowiedź na to pytanie.
Zacisnęłam pięść na pościeli.
- Zabiłam ich.
Patrzyłam tępo przed siebie, utkwiłam wzrok w drzwiach. Powiedziałam mu.
Dobrze zrobiłaś.
Czyżby?
- Masz obok siebie mordercę, Zayn- wyszeptałam obojętnie.
Odsunął się ode mnie.
Wiedziałam.
Wyjął z mojej dłoni kieliszek i odstawił na szafkę. Patrzyłam na swoje dłonie pustym wzrokiem, czekałam aż się odezwie, co wydawało mi się wiecznością. Poczułam jak chwyta mój podbródek i unosi do góry.
- Obok mnie siedzi kobieta, która została złamana wewnętrznie. Na pewno nie morderca...

~*~
Czeeeeeeeeeeeeść! Co u was? Bo ja dzisiaj matury cholerne skończyłam i u mnie świetnie! No więc wracamy do rozdziałów, które będą częściej niż raz na tydzień! A jeśli zawieszę, to dowiemy się piątego lipca, bo właśnie wtedy są wyniki, a to prawdopodobne, że się do sierpnia pożegnamy, powiem udupiła mnie matma. Więc korzystać, skoro możecie!
❤❤❤
PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz