Rozdział 34. 'Składasz mi niemoralną propozycję'?

8.8K 662 30
                                    

Ruszyłam z linii startu z piskiem opon i wsunęłam się szybko do przodu. W mojej głowie panował istny chaos, myśli rozbiegały się we wszystkich możliwych kierunkach.
Wróciło wszystko.
Uderzyła we mnie fala wspomnień i niechcianego bólu, którego za nic nie potrafiłam się pozbyć. Po prostu nie wiedziałam jak. Wszystkie wspomnienia, te dobre i złe łączyły się ze sobą tworząc jedną, wielką dziurę... wypełniało ją poczucie niechcianej samotności, której rzecz biorąc być nie powinno. Słyszałam głosy, wołania, ale nikt wie wolał. Widziałam twarze, które kocham, które będę kochać, ale ich też tu nie było.
Byłam tylko ja i tor przede mną.
Zamrugałam dwa razy i gwałtownie skręciłam kierownicą w prawo, chroniąc się w ten oto sposób przed czołowym zdarzeniem z rozpadającym się murem budynku.
O czym ty myślisz?! Skup się na tym co się dzieje wokół ciebie!
Przyspieszyłam i Dojechałam Tomsona, który zdążył mnie wyprzedzić, przez moje zagapienie. Trzymałam się za nim, bardzo blisko, nawet powiem, że niebezpieczne blisko bo gdyby choć trochę zwolnił, zostałaby z nas mokra plama. Weszliśmy w zakręt, wyjeżdżając zza rozpadającego się budynku. Droga oświetlona była specjalnie zamontowanymi lampami, których normalnie tu nie ma. Wyjechaliśmy na prostą, chciałam go wyprzedzić, ale zajechał mi drogę i tak za każdym razem. Kurwa zajebiście!
Tomson jest skurwysynem który myśli, że zawsze dostanie to czego chce. Nie liczy się z niczym zdaniem, szanuje tylko siebie, bo swoich kumpli miesza z błotem na każdym kroku, a oni po prostu się go boją, ale dalej liżą mu dupę. Jak sobie pozwalają na takie coś, ich sprawa, nie mieszam się.
Wracając do tematu... nienawidzę gościa z wzajemnością zresztą i nie chcę tego zmieniać, bo chuj działa mi na nerwy odkąd zaczęłam się ścigać. Nie ma żadnych zasad, nikogo nie uznaje nad sobą, mogę tylko powiedzieć, że Dave w jakiś sposób na niego działa, że nie miesza się w nasze sprawy na wyścigach. Ale to i tak nie zawsze.
Przyspieszyłam i zrównanałam się z nim, tor w tym miejscu był dość szeroki, a reszta została w tyle. Dwóch z głowy. Spojrzałam kątem oka na ścigacz obok mnie i dobrze, że to zrobiłam, bo facet chciał zdarzyć się bokiem z moją maszyną. Zjechałam dalej od niego, tym sposobem weszłam w następny zakręt po zewnętrznej i znowu zostałam w tyle.
Kurwa, wiedział, że tak zrobię. Wiedział, że ucieknię w bok, żeby uniknąć zderzenia.
Jesteś zbyt przewidywalna. Myśl!
No staram się!
Przyspieszyłam i dogoniłam go przed rogiem następnego budynku.
Wyścig pomiędzy rozpadającymi się murami bloków, to jest to.
Na normalnym torze byłoby zbyt łatwo, zwykle kółka i tyle. Znowu zajechał mi drogę, ale tym razem wyminęłam go zanim wrócił ma poprzedni pas. Wyjechałam do przodu i weszłam szeroko w zakręt bez redukcji biegów, więc i szybciej z niego wyszłam. Spojrzałam na znak mówiący dokąd jechać. W prawo. Spojrzałam w lusterko, gonił mnie, a ja miałam na liczniku ponad 160 kilometrów ma godzinę. To za dużo na ostry zakręt. Ale jak zwolnię, dogoni mnie na bank. Tak źle i tak niedobrze!
Dojechałam do zakrętu i nie zmniejszyłam prędkości przez co szerokim łukiem omal nie wrąbałam w ścianę. Przyhamowałam i wyjechałam znowu do przodu szybko osiągając prędkość 200 km. Ostatnia prosta. Ciemno jak w dupie! Jedyne światło jakie widziałam to meta.
Mój cel.
Już nie daleko, przyspiesz!
220...
Szybciej!
240...
I prosto do mety.
Nie zatrzymam się, nie ma szans na hamowanie!
Pierdol to. Chcesz wygrać?
Najbardziej na świecie.
To nie zwalniaj...
Posłuchałam. Utrzymałam prędkość. Zerknęłam w lusterko.
Cholera.
Szybciej, szybciej, szybciej!
Nie słyszałam kompletnie nic. Straszna przeraźliwia cisza rozdzierała mi bębenki. Słyszałam jak mi serce wali od tego wszystkiego!
Jeszcze trochę, dasz radę.
Nie wyhamuję, zabiję się.
Ufasz mi?
Tak
Więc po prostu jedź Sky...
Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy.
Zayn
Nie mogłem się otrząsnąć. Patrzyłam w ekran, jak wszyscy inni i śledziłem wzrokiem czarny ścigacz. Szybko wyszła na prowadzenie, trzymał się jej tylko jeden zawodnik. Widziałem jak jej przyjaciele obserwują każdy jej ruch, są zdenerwowani, Niall chyba najbardziej. Potrafi to ukryć, znam go nie od dziś i wiem, że właśnie przeżywa zawał. Spojrzałem na telebim. O mało nie doszło do zderzenia, a ja poczułem serce w gardle.
Ja pierdolę!
Patrzyłem na to wszystko i dalej do mnie nie docierało co się w tej chwili tam dzieje. Nagle zniknęła z ekranu, a zaraz za nią Tomson.
Ci jest?
- Ostatnia prosta- powiedział Brian- brak kamer.
No i mam odpowiedź.
Ciemno jak cholera, co ona tam widzi?!
Wytężyłem wzrok, na czarnej zasłonie mroku przed nami pojawiło się światło, bardzo małe, a zaraz potem drugie. Coraz bliżej i bliżej i bliżej...
Nikt nie wie, który jest który.
Było słychać coraz głośniejszy warkot silników, aż do pewnego stopnia nieprzyjemny i po chwili dwie jasne smugi przecięły linię mety.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz