Yey!
Witam Was w czwartej części Save Me!!!!!
Kto się cieszy? Ja!!!
I mam informację. Otwórz wkraczamy w dziwne rozdziały. Rozdziały które zaplanowałam co do słowa już ponad dwa lata temu, kiedy ten fanfik miał mieć jedną część a w niej 30 rozdziałów.
To ryje mózg.Dwa tygodnie.
Czternaście dni.
Północna Anglia.
Zamknięta w piwnicy rodzinnego domu.
Przychodził codziennie rano i wieczorem.
Codziennie siadał i patrzył. Siadał na podłodze i patrzył na moją twarz. Opowiadał. Opowiadał historię z mojego życia po sieci ojca. Opowiadał o prawie dwóch latach mojego piekła z jego udziałem. Opowiadał o mojej krzywdzie i cierpieniu. Wspominał to. Jak dobre wakacje. I zawsze zanim wyszedł całował mnie w czoło i mocno przytulał. Mówi, że mnie kocha. Że tylko mnie kocha.
Dzień za dniem.
Wciąż to samo.
I nic więcej.
Dzisiaj też przyszedł.
Siadł na podłodze naprzeciwko mnie.
Nie mogłam uwierzyć, że przez siedem lat niemal nic się nie zmienił. Ja tak go zapamiętałam. I taki sam jest teraz.
Lśniące jasne włosy.
Zielone oczy, który zdążyłam znienawidzić i w chorobie psychicznej pokochać.
Był pięknym mężczyzną na zewnątrz.
Czystym diabłem w środku.
Bił i krzyczał.
Przytulał i pocieszał.
Wyzywał od szmat i dziwek.
Głaskał i całował w czoło.
Kochał mnie.
I nienawidził.
Mój starszy o pięć lat brat.
Syn kobiety, z którą po odejściu mojej matki związał się mój ojciec, a która zmarła sześć lat po ich ślinie. Kochała nas. Nas wszystkich. Adama, Larissę i mnie. Nas wszystkich tak samo. Nas wszystkich miała za swoje ukochane dzieci. A zabrała ją choroba. Rak zaatakował serce.
Miała je dla każdego z nas.
A nie miała go dla siebie.
Miałam dziewięć lat.
Po jej śmierci zajął się nami ojciec. On i nianie, które mieliśmy latami.
Ceniony biznesmen i zawodowy żołnierz.
Zestrzelono samolot wojskowy, którym wracał do kraju.
Adam miał już osiemnaście lat. Mógł się nami zająć i robił to.
Ale każdą z nas zajmował się inaczej.
Larissa miała co chciała. Lubiła mieć.
A Ellayna chciała tylko kogoś, kto się nią zajmie. Kogoś, kto pokaże jej, że nie jest sama. Kogoś, kto będzie dla niej dobry. Kto ją pokocha tak po prostu i niczego nie będzie chciał w zamian.
Adam kochał. Bardzo kochał.
W swojej chorobie kochał w zły sposób.
Chciał posiadać.
Ona nie chciała być przedmiotem.
Raz przyszedł w nocy.
Płakała.
Kolejny raz.
Usiadł na pościeli i mocno przytulił, pocałował w czoło.
I powiedział, że sprawi, że już zawsze będzie szczęśliwa i nie będzie się bać.
Zaczął ją rozbierać, nie wiedziała dlaczego, po co.
Przycisnął do materaca.
I jedna swoją decyzją zamienił jej życie w piekło. Robił to szybko i mocno. A ona miała niecałe trzynaście lat. Krzyczała. Szamotała się, wyrywała. Nic to nie dało. On czerpał przyjemność z ciała swojej małoletniej siostry. Chciał mięs swoją zabawkę. Swoje zwierzątko. I wreszcie je dostał.
Zostawił ją leżącą nielam nieprzytomną na środku łóżka. Omamioną bólem i strachem.
Zgwałconą mała dziewczynkę.
A ona patrzyła z ledwo uchylonymi powiekami na niedomknięte drzwi do pokoju. A dokładniej na szczelinę między mini a futryną.
Patrzyła w niebieskie przestraszone oczy.
Dokładnie takie same jak swoje.
Tak.
Larissa wszystko widziała.
On wie wiedział, że patrzy.
Przychodził codziennie.
A ona codziennie stała pod drzwiami i patrzyła. Albo słuchała, kiedy zamknął całkiem drzwi.
Ellayna nie wychodziła z pokoju w którym była czerwona podział na łóżku. To był jej pokój. I tam była zamknięta. Tam jadła i spędzała całe dnie i noce. Ale nie często była sama. Bo był z nią starszy brat, który się nią opiekował.
Z czasem stała się jego zwierzątkiem. Tak ja traktował. W ona jego jak właściciela. Który w gniewie bił i karał. Później przerażona tym co zrobił przepraszam, głaskał po głowie, przytulał, nawet płakał nad jej cierpieniem. Ale to no jej je zadawał.
Tylko on.
Minęły brawie dwa lata.
A siostry nie były już siostrami.
Jedna piękna i wspaniała. Miała wszystko czego zapragnęła, bo brat wszystko jej dawał. Ale w swojej chorej głowie uważał, że wszystko oddaje tej drugiej. Zamkniętej w pokoju na dole.
Mówił, że tylko ja kocha. O kochał. W zły sposób.
On kochała jego.
Bo mimo cierpienia, które jej dawał był jedynym, który okazywał jej swoją zniszczoną przez chorobę miłość.
A Larissa?
Nie miała siostry.
Bo to coś co siedziało w pokoju na dole nie było jej siostrą.
To było zwierzątko jej brata. Nie jej.
Nie miała z tym nic wspólnego.
A pomimo to, ojciec temu zwierzątku zapisał swoją firmę i trzecią część majątku.
A to było tylko zwierzątko jej brata, które zawsze tak bardzo pragnął mieć...
Zavisnelam oczy i przyłożyłam dłonie do skroni.
To znowu się dzieje.
On znowu przyjdzie.
I przyszedł chwilę później.
Znów usiadła na podłodze, tak jak przed czternaście ostatnich dni. Długich dni.
Miał na sobie dresowe spodnie. Tylko, nic więcej nie widziałam.
- Cześć, kochanie- uśmiechnąłem pięknie. Zawsze uśmiechał się pięknie.
Minekdezwal się nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się. Zawsze się bałam, kiedy był obok. Odkąd to zrobił. Odkąd zacząłem na swój dziwny sposób mnie kochać.
Jego oczy stały cenniejsze.
Nie odpowiedziałam.
- Co się mówi?- warknął nisko.
Należał do osób, które zmieniały nastrój w zastraszającym tempie.
Był chory.
- P-przepraszam- wyszeptałam.
- Głośniej!- uderzył pięścią o panele.
- Przepraszam- powiedziałam i zaczęłam płakać.
Kiedyś nie było dnia, żebym tego nie robiła.
I znów tak jest.
Znów to będzie.
Będzie tak jak kiedyś.
- Jeszcze raz- zaczął twardo- cześć.
- Cześć- jęknęłam cicho- cześć- powtórzyłam.
Wróciłam do piekła.
- Oh, kochanie- spojrzał na moje mokre już policzki- nie płacz, proszę cię. Wiesz, że nie chciałem cię przestraszyć. To twoja wina, wiesz o tym.
Pokiwałam twierdząco głową, nadal dusząc się łzami.
- Nie płacz, proszę cię.
- Przepraszam- powiedziałam szybko.
- Wiem, nie będę zły. A teraz chodź tu do mnie skarbie- rozłożył ramiona i uśmiechnął się znowu- chodź do mnie.
A ja?
Na kolanach przusunęłam się o niego i przylgnęła do jego ciepłej klatki piersiowej. Objął mnie ciasno ramionami i pocałował w rozgrzane od płaczu czoło.
W piwnicy było bardzo zimno.
A on był taki ciepły.
Zamknęłam oczy wdychając mocny waniliowy zapach. Jego zapach.od lat taki sam.
- Mam dla ciebie nową koszulkę- powiedział cicho, gładząc moje plecy- czerwoną. Cieszysz się?
- Tak, bardzo- powiedziałam szczerze i uniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy.
Był piękni.
I kochał mnie.
- Bardzo- powtórzyłam.
Czerwony to mój ulubiony kolor...Polsat
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...