II Rozdział 19. 'Byłeś mi najbliższy'

8.2K 592 47
                                    

Bałam się odwrócić.
Stałam, zaciskając dłonie w pięści i uparcie patrząc w twarz Nialla, z której w jednej chwili odpłynęły wszystkie kolory.
To niemożliwe.
Nierealne.
Jak cała radości, spokój może ulecieć z ciała, a zamiast nich pojawia się strach i to uczucie, które skręca w środku. Chorobliwe gorąco i zimny pot. Szybsze bicie serca, które bije tak, jakby chciało uciec i płytki oddech, który przychodzi z coraz większym trudem.
To właśnie teraz czułam.
Wszystko na raz.
Skumulowało się wewnątrz mnie uczucie bezradności, którego nienawidzę doszczętnie i chęć rozwalenia wszystkiego w drobny mak.
Wiem, że Niall czuje teraz to samo co ja. Pod tym względem jesteśmy identyczni, czujemy to samo w taki sam sposób, w tym samym momencie. Ashton też.
I Alex.
Z nikim innym nie miałam, nie mam i nie będę miałam takiej więzi jak z tą trójką.
Łączy nas coś dziwnego. Nie jest to miłość większa niż ta, którą czuję do pozostałych jest dokładnie taka sama i kompletnie inna.
Piękny życiowy paradoks.
I przekleństwo.
Niall nerwowo przełknął ślinę.
Kątem oka spojrzałam na chłopaków. Nie byli tak zdenerwowani jak ja, Horan czy Stonner, ale również.
Z wyjątkiem Dave'a.
On był wściekły, ale potrafił to sprawnie ukryć. Nie przed wszystkimi, jak widać.
Nie było sensu wciąż udawać, że nic się nie dzieje. Nie było sensu stać tyłem do tego, co nadeszło szybciej niż powinno.
Dlatego się odwróciłam.
Wstrzymałam oddech, kiedy nasze oczy się spotkały. Ale tylko na moment. Szybko wrócił wzrokiem do Nialla i lekko przechylił głowę w prawo. Opierał się bokiem o blok, na którym graffiti odcisnęło spory ślad.
Wcale go nie malowałam. Wcale.
Miał na sobie dopasowane czarne spodnie, białą koszulkę i granatową bluzę z kapturem, z rękawami podwiniętymi do łokci, rozpętą. Jego brązowe oczy, zaszły zimnem i dystansem, ale zarazem ciekawością.
Nie ruszyłam się.
Nikt się nie ruszył.
Tylko on.
Leniwie odepchnął się od muru i spokojnym krokiem, z uniesioną głową ruszył w maszyn kierunku. Był jak zawsze pewny siebie, w tej sytuacji, aż nazbyt. Stanął przed naszą dwójką i wsunął ręce do kieszeni jeansów.
- Co ty tu robisz?- odezwał się Niall i położył spięty dłoń u dołu moich pleców.
- Przyjechałem się przywitać. Nie widziałem mojego przyjaciela tydzień. Wypadałoby powiedzieć 'dzień dobry', nie uważasz?- powiedział bez cienia uśmiechu i uniósł brew.
- To nie jest dobry moment...
- A kiedy będzie?- przerwał mu natychmiast i założył rękę na torsie- powiedz, kiedy będzie najlepszy moment?- zmarszczył brwi.
- Nie będzie- odezwał się Dave i szybko znalazł się obok nas.
- Nie z tobą rozmawiam- warknął.
- Spieprzaj stąd. Puki jeszcze możesz- powiedział, a jego oczy stały się czarne.
Wściekły Mayer, kurwa wspaniale!
- Nigdzie nie idę- powiedział- swoją drogą- zwrócił się do Horana- jak samochody?
Zginęło mnie w środku jeszcze bardziej.
- Zayn, to naprawdę nie jest dobry moment. Pogadamy jutro. Na spokojnie.
- Jutro?- prychnął- jak już wymyślisz jaki kolejny kit mi wciśniesz?- zapytał z kpiną.
Wściekł się. Niall chciał mu powiedzieć. Chciał, ale to chore, nikt nie może o tym wiedzieć.
- Myślisz, że jestem głupi? Że nie wiem, że okłamujesz mnie od samego początku?
Niall otworzył szerzej oczy.
- Co, zdziwiony?- zapytał i uśmiechnął się pod nosem- otóż, muszę cię oświecić przyjacielu. Doskonale wiem, że nie po to jechałeś do Kanady. Nie chodziło o auta. Wiem, że jak się dogadaliście nie wyjechaliście z Los Angeles. Byliście tutaj. Przez cały czas- spojrzał na mnie.
Odwróciłam wzrok i bardziej wbiłam się w bok blondyna.
- Wiesz, czasami też mam ochotę na mały spacer...około drugiej, może trzeciej nad ranem. Ciekawe rzeczy się wtedy dzieją na ulicach- powiedział poważnie.
Wiem, o co mu chodzi.
O akcję, którą mieliśmy tydzień po tym, jak odmówiłam. Chodziło o transport broni.
Widział nas.
Ale jak?!
- Nie wiem o co chodzi. Nie wiem co masz wspólnego z płonącym magazynem na obrzeżach miasta.
O tym też wie?!
- Nie wiem, dlaczego wracasz po tygodniu waszego niby pobytu za miastem cały poobijany.
No kurwa!
- Ja...
- Nie mam pojęcia- znowu mu przerwał- nie interesuje mnie to teraz, nie o to chcę zapytać. Raczej...- zrobił krok w jego stronę- dlaczego mi nie powiedziałeś?
To zdanie wypowiedział z niezrozumieniem, ciekawością i ledwie słyszalnym żalem.
Tak, żalem.
Niall spuścił wzrok.
- Myślałem, że się przyjaźnimy- odezwał się.
- Wiesz, że tak- natychmiast podniósł głowę i spojrzał mu w oczy- wiesz, że tak- powtórzył, tym razem dokładniej akceptując każde słowo.
Malik pokręcił głową, nieprzerwanie patrząc na jego twarz.
- Powiedziałem ci- zacisnął pięść- powiedziałem ci o sobie wszystko, zaufałem... myślałem, że mogę...
- Możesz- przerwał mu.
- Doprawdy?- zaśmiał się bez radości.
- Tak- powiedział pewnie.
- Jak mam ufać komuś, kto nie ufa mi? Powiedz, jak? Wiesz o mnie wszystko, byłeś, widziałeś nie jedno gówno. Pokazałem ci moje życie- mówił coraz bardziej tracąc nad sobą panowanie- a ty nie chcesz pokazać mi swojego...
- Nie mogę- powiedział poważnie.
- Nie chcesz- poprawił go- nie ufasz mi na tyle, żeby to zrobić, Horan. Widzę to. Ale nie wiem dlaczego. Nie wiem, co muszę zrobić, żeby zasłużyć na twoje zaufanie i wiesz co? Nie wiem, czy chcę.
- Nie rozumiesz...
- Więc mi to wytłumacz!
Ostry głos przeciął powietrze. Wiedziałam, że w końcu straci nad sobą panowanie.
- Powiedz, co takiego zrobiłem, co takiego robię, że nie ufasz mi tak jak ja tobie.
- Wiesz, że ci ufam.
- Gdybyś mi ufał nie miałbyś przede mną tajemnic- powiedział- byłeś moim przyjacielem...
- Jestem nim.
- Nie. Jak masz nim być, skoro nie potrafisz powiedzieć kim naprawdę jesteś? Ja ci powiedziałem, pokazałem ci!
- Zayn, wiem...
- Nie! Byłeś mi najbliższy, wiedziałeś o tym! Nikomu tak nie ufałem jak tobie, wiesz dlaczego, dobrze znasz powód!- wykrzyczał.
- Zrozum, nie mogłem ci powiedzieć!
Tak, Niall też ma granice.
- Nie oszukujmy się, Horan. Po prostu tak było łatwiej- westchnął- tak już jest. Myślisz, że masz przy sobie kogoś, kto jest z tobą szczery, a okazuje się, że jednak nie. Że nie jesteś tego wart...
Powiedział to do mnie.
Nie do Nialla, do mnie.
- Nie mów tak...
- Mówię, co myślę- syknął przez zaciśnięte zęby- jestem z tobą szczery- powiedział i cofnął się- myślałem, że jesteś moim przyjacielem. Te słowa we mnie uderzyły.
W blondyna też.
Spiął się niemiłosiernie, a jego serce zaczęło bić szybciej.
Posyłając mi ostatnie spojrzenie odwrócił się i ruszył przed siebie. - Zayn...
- Byłeś moim bratem, Niall- przystanął i odwrócił się na chwilę. Twarz miał obojętną, ale oczy zaszły mu tak cholernym bólem, że... No chciało mi się płakać- szkoda, że ja nie byłem godny bycia nim dla ciebie- spojrzał na mnie go smutno, ale z podniesioną głową i ruszył przed siebie.
*
Cisza
Nic tylko tykanie zegara gdzieś w tle.
Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach i trzecią godzinę poświęcałam na rozplanowanie bankietu.
Zostały dwa tygodnie.
Od powrotu chłopaków z Kanady znowu popadłam w monotonię. Wstaję, jem albo i nie jem, jadę na plac, wracam do domu, siedzę w papierach, przychodzi Niall, zostaje na noc, albo nie, idę spać, koniec.
Nic. Innego.
Nie odezwał się.
Do nikogo z nas się nie odezwał, do mnie też.
Wiem, że to co powiedział do Nialla, w rzeczywistości kierował do mnie. Nie wszystko, ale wiem, że ma mi za złe. Powiedział mi o swoim ojcu. O siostrze. O początkach na rynku. Samo to, jaki jest w stosunku do mnie, jak się zachowuje. Jak ja się przy nim czuję, co czuję... znaczy... ja nic do niego nie czuję, chodzi mi raczej o zaistniałą sytuację. Łapałam się na tym, że podświadomie czekałam na jego telefon. Czekałam, aż zadzwoni do drzwi.
Cóż, mogę sobie czekać ile wlezie. Jak widać nie ma już nic od dodania.
Jest tylko jedno pytanie.
Skoro wiedział, dlaczego zareagował dopiero teraz?
Jest piętnaście po dwudziestej. Za chwilę przyjdzie Niall.
- Sweety, jestem!
Mówiłam?
Nie odezwałam się, wiedział gdzie jestem, zawsze tu jestem.
Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie blondyn z papierową torbą.
- Przyniosłem ci kolację- uśmiechnął się słabo i usiadł obok mnie na łóżku.
- Dziękuję- mruknęłam i spojrzałam na niego, odrywając wzrok od ekranu laptopa.
Wyglądał... źle.
Był dziwnie blady, włosy odstawały we wszystkich kierunkach bardziej niż zazwyczaj.
Oczy były smutne. Mimo tego, że się uśmiechnął nie docierało to do mnie.
- Masz wyrzuty sumienia- powiedziałam i zamknęłam laptopa, odkładając go na pościel.
Spojrzał na mnie z żalem i schował twarz w dłoniach.
- Nie wiem co mam robić- westchnął bezradnie- chcę, żeby o tym wiedział. Żeby mnie znał. Mnie, a nie tego, który siedzi za biurkiem.
- Przecież wiesz, że tak nie jest.
- A jak? Wszystko co powiedział, było prawdą. Pokazał mi. Powiedział... A ja nie potrafiłem zdobić tego samego, Sweety. Straciłem kumpla na własne, kurwa życzenie...- pokręcił głową.
- Niall...
- Nie- przerwał mi natychmiast widząc, że będę zaprzeczać- nie ruszę z miejsca, jeśli mu nie powiem.
Zbladłam.
Skamieniałam.
Wstrzymałam oddech.
- C-co?- wydusiłam drżącym głosem, czując suchość w gardle.
On zwariował.
Doszczętnie oszalał!
Nie może mu powiedzieć.
Jeśli Malik się dowie, reszta też. Pójdzie analogicznie, Harry, Liam i Louis.
- Zwariowałeś- powiedziałam, kręcąc głową- Niall, nie możesz...
- Muszę. Muszę i chcę. Zrozum mnie, nie mam zamiaru patrzeć jak wszystko się rozpierdala. Ufam mu, wiem, że nikomu nie powie, ufam mu jak wam.
- A Dave? Reszta?
Ja?
- Pomyślałeś o nich? Co powiedzą? Dave się wścieknie, on nie znosi Malika. Nawet nie wiem dlaczego.
- Ja też nie. Ale nie obchodzi mnie to. Jutro jest wyścig. Wtedy mu powiem- oznajmił.
- Powiedziałeś chłopakom? Dave wie?- uniosłam brew.
- Nie.
Świetnie.
- Pomóż mi- poprosił i chwycił mnie za ramiona.
- Pomóc ci w...?- zmarszczyłam brwi i przechyliłam głowę- o nie nie nie nie- powiedziałam natychmiast i wstałam szybko z łóżka- nie ma mowy nawet. Wybij to sobie z głowy...
- Sweety, błagam- złożył ręce jak do modlitwy- ty go przekonasz. On ciebie posłucha, wiesz, że dla ciebie zrobi wszystko.
- Niall, to nie wyjdzie- odwróciłam się od niego.
Mam sama prosić Mayera, żeby zgodził się wciągnąć w to wszystko Malika? I mam mu powiedzieć?
No chyba nie.
- Proszę cię, jak nie ty, ja tym bardziej. On się nie zgodzi, jak z nim nie pogadasz, wiesz o tym- stanął przede mną z błagalną miną- proszę.
To dla niego ważne.
Wiem.
Więc się zgódź. Będziesz o krok bliżej.
Do czego niby?
Do niego. Tęsknisz za nim.
Nieprawda.
Wmawiaj sobie, Sky.
- Uhh, zgoda- warknęłam sama na siebie- zgoda, pogadam z nim. Załatwię ci to, Niall. Obiecuję.
I będę tego żałować...
*
Punktualnie o 20:30 w pełni gotowa na wyścigi podjechałam na plac przed blokiem. Wszyscy już czekali koło swoich maszyn, tylko Niny nie było, bo zostaje z Jack'iem.
- Cześć, kochanie- Brian objął mnie ramieniem- zwariował, wiesz o tym?- zapytał jak gdyby nigdy nic i wskazał głową na Nialla, który opierał się o swój ścigacz ze spuszczoną głową.
- Wiem- westchnęłam i razem podeszliśmy do reszty. Nie byli chyba zbytnio w humorze, z czego wnioskuję, że Horan już przedstawił im szczęśliwą nowinę.
- Ciebie do reszty pogięło!- Nick wyrzucił ręce w powietrze- jak ty to sobie wyobrażasz?!
- Normalnie, Nick, najnormalniej w świecie!- krzyknął zirytowany.
- Powiedz mu- zwrócił się do mnie- powierz mu, niech przejrzy na oczy, bo mu jebnę- jęknął błagalnie.
- Tyle, że...- zaczęłam niepewnie, a wszyscy prócz Nialla spojrzeli na mnie z niedowierzaniem pomieszanym z totalną załamką.
- Nie...- Mike pokręcił głową- nie mów, że ty też!
- Przecież...
- Lucas, wiem jak to wygląda- przerwałam chłopakowi- ale mogę się na to zgodzić. On nie wygada- pokręciłam głową.
- Masz pewność?- prychnął.
- Tak- powiedział natychmiast Niall- tak, mam pewność, mogę ci to nawet dać na piśmie.
- Posłuchajcie, wiem jak to wygląda, ale jeśli Niall mu ufa, to...- głęboki wdech- to ja się zgadzam. Chyba zauważyliście, że Malik nie jest takim snobem na jakiego wygląda.
- Może i nie, ale go kurwa nie znam!
- Bez epitetów do mnie, Nickodem- spojrzałam na niego zirytowana.
- Wybacz, słońce- westchnął i podszedł do mnie- przepraszam.
- W porządku- uśmiechnęłam się lekko- mówię poważnie, nie wygada się. A nie chcę, żeby Niall tracił przyjaciela. Więc jak?- spojrzałam na pozostałych.
- Ja się zgadzam- powiedział Ashton bez zbędnych formalności i stanął obok Nialla.
A nie mówiłam? Tacy sami!
Spojrzałam na Briana i Matta.
- Dobra- westchnęli jednocześnie.
- To spoko koleś- Brian wzruszył ramieniem i oboje podeszli do blondyna.
Uśmiechnęłam się.
- No? Panowie?- uniosłam brew i zerknęłam na Thomasa i Willa.
- W porządku- stwierdzili.
- Ja też się zgadzam- Nina zbiegła po schodach i podeszła szybko do Ashtona- zapunktował u mnie jak skopał Andersona.
Tak, u mnie też.
Lucas, Nick, Michael.
Zmróżyłam oczy.
- Uhh, dobra!- warknął Luke, wyrzucając ręce w powietrze- ale jak sypnie, odstrzelę mu łeb ze służbowej broni- pocałował mnie w skroń i podszedł do reszty.
- Pomogę ci zatrzeć ślady- westchnął Nick.
- Na mnie nie licz. Ja się trupami zajmować nie będę- powiedział Mike i wszyscy dołączyli do Nialla.
Uśmiechnęłam się patrząc na nich.
- A Dave?- odezwał się Matt- wie?
- Nie- westchnął Horan i przeczesał dłonią włosy- Sweety?- spojrzał na mnie.
- Wiem- spuściłam wzrok zrezygnowana- już idę- odwróciłam się i ruszyłam w stronę garaży- jakby coś, będę krzyczeć- rzuciłam przez ramię.
Weszłam do garażu, gdzie zapewne był Mayer, bo przed każdym wyścigiem dopieszcza swojego Harleya.
I się nie myliłam.
Zapukałam dwa razy w metalowe drzwi i oparłam się o nie ramieniem.
- Mogę?- zapytałam i uśmiechnęłam się do mężczyzny, który klęcząc na ziemi i polerował srebrne ramy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło.
- Jasne aniołku, właśnie skończyłem- powiedział i wytarłam ręce- świetnie wyglądasz- skompletował zerkając na mnie.
- Dziękuję. Nareszcie- poprawiłam kosmyk granatowych włosów, który opadł mi na czoło- posłuchaj...- zaczęłam niepewnie i włożyłam ręce do kieszeni spodni- jest sprawa...
- Co znów Niall zrobił?- uniósł brew natychmiast.
- Co? Nie, dlaczego?- zaprzeczyłam od razu.
Ten człowiek ma jakiś radar, czy co?!
- Bo zawsze, jak coś chce, przysyła ciebie- uśmiechnął się.
- Tak, um...- zastanawiałam się nad słowami- właściwie to...
- Wiedziałem- westchnął. Przygryzłam wargę i odepchnęłam się od drzwi- no chodź tu- skinął głową i rozłożył ręce. Uśmiechnęłam się szeroko szybko podeszłam do niego. Przytulił mnie do siebie i chwycił moje policzki- no to mów.
No to mów, nie wiem kurde jak!
Wprost.
- Tylko się nie złość, co?- zmarszczyłam brwi i przygryzłam dolną wargę.
In się wścieknie!
- Postaram się- uśmiechnął się- a teraz słucham.
Powietrza...
- Niall chce powiedzieć Malikowi o gangu.
Oczy ma czarne.
Ojoj...

~*~
YeY!
Bierzcie i czytajcie to wszyscy,
To jest bowiem twórczość moja,
Która dla was jest publikowana,
Dzisiaj pod wieczór.
Amen!
Sory, odwala mi dzisiaj, za dużo nauki :)
Tak dla was stwierdzilam, że dodam, bo jak za miesiąc mam tą maturę (Boże ratuj do złego) a mam 12 rozdziałów, to co mi tam, nie? I zapraszam na nowe FF już na moim profilu.
HIS LAW| Zayn Malik
Liczę, że zerkniecie.
❤❤❤
PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz