IV Rozdział 8. 'Nie boję się Ciebie'

4K 495 105
                                    

Hej cześć!
Nawet nie wiecie jak mi dobrze moc wreszcie dodać rozdział. Po ponad miesiącu masakry, Hiroszimy i Nagasaki, wreszcie mam psychiczny spokój. Sesja zdana, więc jest rozdział :)
I... jak będzie duuuużo komentarzy, to dodam jeszcze dwa w tym tygodniu.
Normalnie święta!
Więc... postarajcie się!
Endżoj!

Już nigdy nie będę mogła mieć dziecka...
Te słowa odbijały się echem w mojej głowie.
Patrzyła mi w oczy tak jak ja patrzyłem w jej. I jedna samotna łza spłynęła po jej policzeku.
Zła, której tam kurwa być nie powinno.
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie mogłem przyjąć do wiadomości tego jak wielki dar jej odebrano.
- Teraz... już wiesz- powiedziała cicho i zdjęła moje ręce ze swoich ramion- wiesz, z czym muszę żyć. Wiesz z jakimi myślami budzę się codziennie rano. Przy Tobie zaczynałam zapominać. To było dobre. Nie mieć w myślach tego koszmaru- mowiła- i za to Ci dziękuję. I za to, że potrafiłeś mnie pokochać. Za to dziękuję Ci najbarcziej. Że mogłam się poczuć szczerze kochaną.
- Layna... ja...
Odebrało mi mowę.
- Ja n-nie miałem pojęcia- pokręciłem głową- nie wiedziałem.
Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.
Nie umiałem zrozumieć.
- Teraz wiesz. Więc...
- To nic nie zmienia- przerwałem jej natychmiast- nic, rozumiesz? Ja nigdy nie przestanę Cię kochać.
- Zayn...
- Nie- wyrąciłem- powiedziałaś, że jeżeli Ty przełamałaś się do miłości to tylko raz i już na zawsze. Że oddałaś mi wszystko. Ja Tobie też oddałem wszystko. Pokochałam Ciebie raz i już na zawsze. I powiedziałem Ci. Nie ma na świecie niczego co mogłoby zmienić moje zdanie. Niczego, Layna.
- Chcesz być z kobietą wykorzystywaną w dzieciństwie?- uniosła głowę by patrzeć mi w oczy- z kobietą, która była gwałcona i molestowana? Która była zmuszana do obciągania własnego bratu? Wiesz co kazał mi robić? Co to tak bardzo cieszyło? Najbardziej lubił bawić się ze swoim psem. Chodzić z nim na spacery. Lubił, kiedy pies robił to, co on mu kazał. Z tym, że tym psem byłam ja- wskazała na siebie palcem- wiesz do czego mnie zmuszał? Do chodzenia za nim na kolanach. A jego penisem w ustach!- krzyknęła ze łzami.
Miałem, że się przewrócę.
- To najbardziej lubił. Chodził tak tyłem po pokoju, a ja za nim. I tak w kółko. Przychodził do mnie i robił ze mną co chciał. Rozbierał mnie kiedy chciał. I wiedz, że ja nigdy tego nie chciałam. Broniłam się. Z każdym dniem coraz bardziej. Więc i on krzyczał coraz bardziej. Bił coraz mocniej. Gwałcił coraz boleśniej. Jednego wieczoru skończył i zostawił mnie niemal martwą na podłodze. Nie chciałam dać się rozebrać. Pobił mnie tak, że nie mogłam ruszyć ręką. Później zgwałcił. I znowu zaczął bić. Wiesz dlaczego? Bo zadał pytanie, na które nigdy nie chciałam dawać mu odpowiedzi.
- Jakie?- przełknąłem gulę w gardle- jakie pytanie?
- Bardzo często pytał 'kim jesteś'? Oczekiwał jednej odpowiedzi. Miałam powiedzieć, że jestem dziwką. A cały czas wmawialam sobie, że jednak tak nie jest. Nie odpowiedziałam. Więc uderzył. I powtórzył pytanie. Znów nie odpowiedziałam. A on znów uderzył. I po nie wiem ile powtórkach powiedziałam. Przyznałam się to tego, że jestem jego dziwką. Ale powiedziałam to nie patrząc mu w oczy, bo nie miałam nawet siły podnieść wzroku czy obrócić głowy w jego stronę- powiedziała z lekką kpiną- uderzył kolejny raz i żądał powiedzenia tego jeszcze raz. Więc powtórzyłam. Patrzyłam mu w oczy i powiedziałam. Ale zrobiłam to zbyt cicho- jej głos zadrżał od pustego śmiechu- więc uderzył jeszcze jeden raz. Dopóki głośno, wyraźnie, patrząc mu w oczy powiedziałam, że jestem dziwką. Wtedy się uśmiechnął, pogłaskał mnie po obitym wcześniej policzku i wyszedł.
Cała się trzęsła.
- Na tym polegała zabawa 'pytanie- odpowiedź' i zabawa 'w pieska'. Na resztę nie mam nazw. Wiem tyle, że bolało. Kiedy przywiązywał mnie do łóżka, bolało. Kiedy mnie gwałcił, bolało. Kiedy mnie bił, bolało. Nawet, kiedy krzyczał, bolało. A ja chciałam, żeby wreszcie bolało tak mocno, żebym już się nie obudziła- zacisnęła pięści- żeby kiedyś zrobił to tak mocno, żeby nie było następnego dnia. Chciałam, żeby samym sobą mnie zabił. Modliłam się o to. Ale on nigdy nie pozwolił mi po prostu umrzeć. I ty też mi nie pozwoliłeś. Zrobiłaś to samo co on. Nie dałeś mi umrzeć. Z tym, że jego za to nienawidziłam. A Ciebie kocham. Dlatego właśnie nie możesz, ze mną być. Powinieneś być z kimś lepszym. Nie z...
- Powinienem być z kimś kogo kocham- wyrąciłem się- a kocham Ciebie. Ciebie i tylko Ciebie. I tylko z Tobą będę. Nie pozwolę Ci odejść. Nie pozwolę Ci być samej.
- Zayn...
- Powiedz mi- złapałem ją za ręce- powiedz mi prosto w oczy i szczerze. Powiedz, że beze mnie będziesz szczęśliwa. Że tego właśnie potrzebujesz i pragniesz. Że mam odejść, żeby zdać Ci szczęście. Jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwa... odejdę.
Patrzyła mi w oczy i widziałem, że ją tym złamałem. Widziałem, że nie jest w stanie mi teho powiedzieć, bo wie, że to nie ma najmniejszego sensu.
Pokręciła głową i spuściła wzrok.
- A-ale... ja nie mogę dać co tego co może każda inna kobieta- powiedziała, a z jej oczu uciekły łzy- nie mogę mieć dziecka. Nie mogę być matką- zniosła się płaczem- nie mogę dać ci prawdziwego szczęścia.
Jej płacz przerodziła się w koszmar.
Płakała tak jakby chciała nadrobić wszystkie te momenty w życiu, kiedy chciała płakać, a nie mogła.
Ostrożnie objąłem ją ramionami i przytuliłem do siebie. Znowu była jak bezbronne dziecko, które mimo prób nie dało się uspokoić.
- Layna przy tobie zawsze będę szczęśliwy. Z dzieckiem, czy bez niego. Zawsze, rozumiesz? Jesteś dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko żebyś przestała się bać. Tylko ze mną bądź.
- Naprawdę tego chcesz?
Podniosła głowę i spojrzała na mnie z dołu.
- Chcesz być ze mną? Po tym wszystkim czego się dowiedziałeś? I mimo to?
- To jest przeszłość. A ja chcę być z tobą tu i teraz- zapewniłem i złapałem w dłonie jej ciepłe policzki- na zawsze. Nigdy nie dam ci odejść. Nie uwolisz się ode mnie- pokręciłem głową.
Spojrzała na moment na swoje dłonie.
- Kocham Cię, Zayn- powiedziała cicho i podniosła wzrok- bardzo Cię kocham.
- A ja kocham Ciebie, skarbie. Pamiętaj.
Odetchnąłem, kiedy złapała mnie za rękę. Wróciliśmy na górę, a ona pociągnęła mnie do łazienki. W środku było ciemno, a ona zostawiła mnie na samym środku i podeszła do włącznika światła. Później stanęła tyłem do mnie i zdjęła z siebie moją bluzę. Zmrużyłem oczy, kiedy zapaliła światło. Podeszła do mnie w samej bieliźnie. Był to jeden z kompletów, które zostawiła u mnie w garderobie.
A mój wzrok powędrował na jej ciało.
Na jawny podpis bólu.
Na żebrach, brzuchu, ramionach miała siniaki. Na nadgarstkach też. Po prawej stronie żeber skóra była sina, miejscami czerwona i fioletowa. Mogłem policzyć jej żebra. Gdy się odwróciła zobaczyłem wyróżniający się kręgosłup. Była wychudzona i pobita. Miała sine policzki, rozciętą dolną wargę i lewą brew. Wcześniej to widziałem. Teraz miałem okazję się temu przyjrzeć. I co najważniejsze. Jej skóra już nie była blada. Była rozpaloma i czerwona. Po prostu opatrzona przez gorącą wodę.
- Spójrz na plecy- powiedziała cicho.
Stanąłem za nią i delikatnie odgarnąłem jej włosy za ramię.
- Nigdy nie miałeś okazji zwrócić na nie uwagi. Bo uwagę zwróci tylko ktoś, kto o nich wie. Więc będziesz wiedział, żebyś mógł zwrócić uwagę.
- Ale na co?- zapytałem przebiegając wzrokiem po sinej, miejscami fioletowej skórze.
- Przypatrz się dobrze. Ciągną się przez całe plecy.
Pochyliłem się.
I zobaczyłem.
Najpierw jedną.
Biegnącą od karku pod żebra po lewej stronie. Później drogą ciągnącą się od lewej łopatki niemal po prawe biodro. Później kolejna. I kolejna. I kolejna.
Przecinały się.
Całe jej plecy były w cienkich niczym nici bliznach.
Patrzyłem na podłużne, cienkie znaki, których nigdy wcześniej nie widziałem. Nie miałem pojęcia, że je ma. Były to długie kreski, ciągnęły się w różne strony i przecinały w różnych miejscach. Od ramienia po żebra, od karku po biodra czy pośladki.
- Nie miałem pojęcia- pokręciłem głową- nigdy ich nie zauważyłem- przyznałem szczerze i wyciągnąłem dłoń.
Już miałem dotknąć jednej z najdłuższych blizn, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogę.
Nie mogłem jej dotknąć.
- Zrób to- szepnęła cicho, patrząc w dół- dotknij.
I delikatnie przejechałem opuszkami palców po jej skórze. Jej mięśnie się napięty, widziałem to wyraźnie, ale zaraz się rozluźniła. Słyszałem jak odetchnęła głęboko.
Stanąłem przed nią i lekko uniosłem jej podbródek. Miała zamknięte oczy.
Znowu się trzęsła.
- Layna- pogłaskałem kciukiem jej policzek- co on...co on ci zrobił?- zapytałem przerażony.
- Chłostę.
Kurwa.
- Otwórz oczy, proszę cię. Spójrz na mnie, skarbie.
I Spojrzała.
Ale jakby z obawą i strachem.
Znowu.
- Nie odrzuca cię to?- zapytała cicho- to są blizny, których się nie pozbędę. Już zawsze będę je miała.
- Nie wiedziałem, że je masz.
- Skąd mogłaś wiedzieć?- wzruszyła ramionami i spojrzała na swoje dłonie, z którymi nie wiedziała co ma zrobić- mówiłam już. Zauważa je ktoś, kto ma świadomość, że są. Ja je zauważam.
- To nic nie zmienia- pokręciłem głową- wiem, że dla Ciebie to okropna pamiątka. Ale nie sprawi, że przestanę Cię kochać.
- To oszpeca- powiedziała i cofnęła się minimalnie- sam popatrz- uniosła wzrok i spojrzała mi w oczy.
Rozłożyła ramiona i powoli odwróciła się do mnie plecami, później znów przodem. Sama spojrzała na swoje ciało, na siniaki i zadrapania.
Ja też patrzyłem. Patrzyłem, i miałem przed oczami to, jak on ją bije. Jak dosłownie rzuca nią o ścianę, jak pada na płytki i nie może się ruszyć. Jak później z bólu obejmuje się ramionami, ale nie ma siły żeby się podnieść.
- Layna...- chciałem do niej podejść, ale wyciągnęła dłonie przed siebie- boisz się?
- Boję- przyznała.
Nigdy nie chciała się do tego przyznać. Nie dopuszczała do siebie myśli, że może się bać czegokolwiek.
- Wiesz, że nie zrobię ci krzywdy.
- Wiem- spojrzała mi w oczy- nie tego się boję.
- Więc czego?- zapytałem.
Zamknęła oczy i schowała twarz w dłoniach kręcąc przy tym głową.
- Wszystko ci powiedziałam. Wszystko. Wiesz co mi robił. Do czego mnie zmuszał...
- Boisz się, że przestanę Cię kochać, bo wiem o Tobie to wszystko?- zapytałem i mimo wszystko podszedłem do niej.
- Już nigdy nie spojrzysz na mnie tak jak wcześniej- powiedziała patrząc pusto w dół- wtedy tego nie wiedziałeś... kiedy byłeś ze mną w San Francisco. Nie wiedziałeś. Teraz wiesz i już zawsze będziesz wiedział, nie zapomnisz. Już nie...
- Boisz się, że przestałaś być dla mnie atrakcyjna?- odezwałem się w końcu- o to chodzi?
Niepewnie uniosła głowę.
- Już nie będziesz mnie pragnął- powiedziała ze smutkiem- nie będziesz patrzył na mnie tak jak wtedy.
- Layna...- pokręciłem głową nie wierząc w jej słowa.
Nigdy bym nie pomyślał, że tego właśnie się boi.
- Naprawdę myślisz, że przestanę Cię pragnąć?- zaśmiałem się cicho- że po tym wszystkim przestanę dostrzegać perfepcję, którą mam przed sobą?
- Nie jestem...
- Nie kłóć się, ze mną- uniosłem dłoń by dotknąć jej policzka, więc spojrzała mi w oczy- jesteś moją kobietą i tylko Ciebie pragnę. Tylko i wyłącznie Ciebie.
- Nawet jeśli...
Chciałem jej przerwać, ale ona sama urwała. Jakby zastanawiała się jak dobrać odpowiednie słowa.
- Nawet jeśli... n-nie będę- wzięła oddech- nie będę umiała być twoja? Jeśli nie będę umiała Cię zadowolić?
Uchyliłem usta.
Nie wierzę, że teraz o tym myśli.
W głowie się nie mieści.
- Ja nie wiem, czy potrafię- przyznała jakby ze wstydem- nie wiem, czy będę umiała...
- O czym ty mówisz?- zmarszczyłem brwi.
- No...- podniosła wzrok- o...
- Nie o to chodzi- przerwałem jej spokojnie- Layna, na wszystko trzeba czasu. Musisz odpocząć, dojść do siebie. I zapamiętaj- chwyciłem w dłonie jej policzki- zapamiętaj to dobrze- spojrzałem jej prosto w oczy- to ja jestem od tego, żeby zadowalać Ciebie- powiedziałem powoli i povalowalem ją w nos- nie na odwrót.
Pokiwała tylko głową i zagryzła wargę.
- M-mogę... mogę Cię przytulić?
Uśmiechnąłem się i rozłożyłem ręce cofając się o krok.
- Jestem cały twój- powiedziałem, a ona uśmiechnęła się i podeszła do mnie, obejmując za szyję.
Przylgnęła do mojej klatki piersiowej i wyraźnie się rozluźniła.
- Tęskniłam za tym. Za całym tobą. Kiedy się obudziłam nie było Cię- powiedziała- teraz jesteś. I tak ma być.
Uśmiechnąłem się wsuwając dłoń w jej włosy.
- Kocham cię, Zayn- powiedziała, a jej oddech owiał moją skórę.
- Ja też cię kocham- zamknąłem oczy, opierając brodę o jej głowę- i nigdy nie próbuj myśleć inaczej- powiedziałem cicho, a ona odwróciła głowę pocałowałem mnie tuż pod lewym obojczykiem.
- Mogę iść spać?- zapytała, a ja miałem wrażenie, że to jednak nie koniec.
Jeszcze nie wyjechaliśmy sobie wszystkiego.
Co więcej, ona wielu rzeczy nie wiedziała.
I nadal kierował nie strach.
- A chcesz iść spać?- spojrzałem na nią z dołu odsuwiając się lekko.
Pokiwała głową.
- Odpowiedź- poprosiłem cicho- będzie lepiej, jeśli będziesz mówić, niż kiwać głową.
- Przepraszam- powiedziała natychmiast i spuściła wzrok, a jej ciało spięło się okropnie.
Brawo.
Westchnąłem głęboko.
- Nie przepraszaj- pokręciłem głową- Layna, nie masz za co przepraszać, więc tego nie rób.
- Przepraszam- powtórzyła i zaraz zacisnęła powieki- nie, przepraszam- pokręciła głową i schowała twarz w dłoniach- nie chciałam tego powiedzieć, przepraszam.
Uniosłem brwi.
- Czyli przepraszasz, czy nie?
- Nie- pokręciła głową i zaraz na mnie spojrzała- tak? Nie. Nie wiem- wydusiła przerażona.
- Layna musisz się uspokoić- odezwałem się cicho- przede wszystkim przestań się mnie bać.
- Nie boję się Ciebie.
- Boisz się tego co powiem. Boisz się mojej reakcji na swój sprzeciw. Nie myślisz trzeźwo, bo zamiast skupiać się na swoich myślach skupoasz się na moich. Na tym, co ja pomyślę- zauważyłem.
Spuściła głowę.
- Prze...
Urwała.
Podniosła wzrok i zmarszczyła brwi.
- Ja... jak tylko nie chciałam, żebyś był na mnie zły.
- Myślisz o mnie tak jak o nim?- zapytałem, choć nie chciałem znać odpowiedzi.
Spojrzała mi w oczy.
- Nie- powiedziała cicho- nie myślę tak o Tobie. Nie mogłabym bo wiem, że chcesz dla mnie dobrze. I mnie kochasz. Więc...- zagryzła wargę- chcę iść spać- powiedziała cicho, ale już pewniej.
- Więc to zrób- uśmiechnąłem sie do niej.
- A... czy ty... czy może mógłbyś...- zamknęła oczy i odetchnęła- chodź ze mną. Chcę, żebyś poszedł ze mną.
Uniosłem brwi.
- Mam spać razem z tobą?
- Tak. Obok mnie- powiedziała patrząc w moje tęczówki- chcę się do ciebie przytulić.
- Więc to zrób.
Zagryzła wargę i wyciągnęła do mnie dłoń.
Złapałem jej palce, w ona pociągnęła mnie do drzwi i zgasiła światło. W sypialni zapaliła lampkę przy łóżku i weszła na pościel.
- Już nie jest ci zimno?- zapytałem i usiadłem na łóżku.
- Teraz nie- pokręciła głową i przybliżyła się do mnie.
I jakie było moje zdziwienie, kiedy wyciągnęła dłonie i złapała za brzegi mojej koszulki. Przeciągnęła materiał przez moją głowę i rzuciła na koniec łóżka. Potem objęła mnie za szyję i przytuliła. Ale tylko na moment, bo odsunęła się po chwili i przechyliła głowę w prawo.
- Chcę Cię jeszcze o coś zapytać.
- Słucham.
- Co się stało z Larissą? Gdzie ona jest?
Wiedziałem, że prędzej czy później o to zapyta.
- Jest w więzieniu.
Uchyliła usta, ale zaraz pokiwała głową.
- I co z nią będzie?
- Tego jeszcze nie wiem. Zadecyduje prokurator.
- Dobrze- westchnęła cicho- ale chcę z nią porozmawiać. Kiedyś.
- Kiedyś- powtórzyłam.
Nie chciałem, żeby z nią rozmawiała.
- Teraz...
Zadzwonił mój telefon.
Sięgnąłem po niego, a ona zamarła widząc napis na ekranie.
Niall.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz