Jak myślicie, koniec problemów?
Zabadła.
- Zaczekaj tu na mnie- powiedziałem i wstałem z łóżka.
- A-ale...- zaczęła panicznie- nie...
Spojrzałem na nią.
- Nie dodawaj mnie mu, błagam Cię- szepnęła drżącym głosem, a w jej oczach zebrały się łzy.
Nie dodawaj?
- Layna, uspokój się, proszę Cię- pochyliem się i dotknąłem jej policzka- zaraz do Ciebie wracam.
Pocałowałem ją w czoło i szybko skierowałem się do drzwi.
Zamknąłem je za sobą i przeszedłem przez korytarz na schody.
- Co jest?- zapytałem od razu.
Jest środek nocy, a on zdał sobie sprawę z tego, że jej nie ma.
Brawo.
- Musisz mi pomóc- powiedział zdenerwowany.
Wkurwiony.
I dobrze.
- Ona uciekła- powiedział.
- Jak to uciekła?- zapytałem- nie mów mi, że jej nie upilnowałeś we własnym domu- podniosłem nieco głos.
- Nie wiem jak to się stało- warknął- nie mam pojęcia. Wchodzę do jej mieszkania, a jaj nie ma.
- I co ja mam niby z tym zrobić?
Westchnął głęboko.
- Po prostu jeśli odezwie się do Ciebie daj mi znać.
- Dam znać- powiedziałem tylko.
- Dzięki. Mogę na Ciebie liczyć, Zayn- dodał jeszcze, a mnie naszły wyrzuty sumienia.
Rozłączył się, a ja wróciłem do sypialni.
Pchnąłem drzwi i zobaczyłem ją siedzącą skuloną na środku łóżka. Nogi podciągnęła pod brodę i schowała głowę w ramionach.
- Layna?- podszedłem powoli, a ona podniosła wzrok, dzięki czemu zobaczyłem jej mokre policzki- nic się nie stało, nie płacz- usiadłem przy niej.
- Stało się- powiedziała cicho- ale ty jeszcze nie wiesz- otarła policzki.
O czym znowu nie wiem?
Dlaczego tu przyszła.
- Niall dzwonił i powiedział, że uciekłaś. Dlaczego?
Spuściła wzrok.
I zaczęła się cisza.
- Powiedz mi- złapałem ją za dłoń, a ona spojrzała na nasze złączone palce i po chwili odwróciła wzrok.
- Uciekłam, bo... bo...
Znów zbladła, a do jej oczu naleciały łzy. Wyglądała na przestraszoną i zagubioną.
- Dave- odezwała się w końcu, a ja zmarszczyłem brwi.
Mayer?
- Co on...
- On wie.
I w tej chwili wszystko do mnie dotarło. Nie musiała już nic więcej mówić, wiedziałem o co chodzi. Dowiedział się o nas. O tym, że ze mną była. Albo gorzej. Że ze mną spała. Cholera jasna.
- Wie, że z tobą spałam.
Chyba sam zbladłem.
- Obudziłam się. Był przy mnie. Ale Ciebie nie było- podniosła wzrok i spojrzała mi w oczy.
Powinienem być.
- Więc zapytałam. Zapytałam gdzie jesteś. A on powiedział, że nie tobą powinnam się interesować, a rodziną. Obrażał cię. Powiedział, że powinieneś zniknąć i dać nam wszystkim spokój. Że powinieneś wrócić do swoich interesów i pieniędzy. I pieprzyć swoje dziwki- przemknęła ślinę, a ja zacisnąłem pięści.
Co z tym gościem jest nie tak...
- I wtedy ja powiedziałam, że nie jestem dziwką.
Uchyliłem usta.
- Dotarło do niego, że byłam z tobą. Że zrobiłam co zrobiłam. I wtedy się wściekł. Chciał mnie obrazić, ale się powstrzymał...
- Chciał cię tak nazwać?- syknąłem przerywając jej.
Pokiwała głową bez słowa.
Zabiję go.
Zacisnąłem pięści i spojrzałem za szklaną ścianę, wypuszczając spięty oddech.
No zabiję dziada.
- Tylko proszę Cię, nic nie rób- szybko podniosła wzrok.
- Nie zostawię tego tak- powiedziałem poważnie- nikt nie będzie Cię obrażał. Nikt.
- Ale nie zrobisz mu krzywdy?- zapytała cicho.
Westchnąłem głęboko.
- Bardzo go kochasz- zauważyłem.
- Za bardzo. Nie mówmy o tym. Chcę zapytać o coś innego.
- Więc pytaj- odetchnąłem- słucham.
- Tam w Anglii... ty... skąd miałeś broń?- powiedziała w końcu i zagryzła wargę.
Moja kolej na tłumaczenia, jak rozumiem...
- Mam pozwolenie na broń. Niewiele osób o tym wie, prawie nikt, jakby nie patrzeć.
- Po co Ci ona?- zapytała.
- Jest wiele osób, którym zależy na zlikwidowaniu mnie- uniosłem brew patrząc na nią.
Otworzyła szeroko oczy i nim zdążyłem się odezwać przylgnęła do mnie całym ciałem objęła za szyję.
- Nikt nie może zrobić Ci krzywdy- szepnęła mi tuż nad uchem- nikt. Ja bym tego nie przeżyła- pokręciła lekko głową.
- Nic mi nie będzie, nie musisz się martwić- przejechałem dłonią od jej karku po dół pleców.
Cholernie schudła.
- Nie jesteś głodna?- zapytałem mimo tego, że już jadła.
Pokręciła przecząco głową.
- Layna, mów do mnie- westchnąłem zmęczony.
- Nie, nie jestem- powiedziała cicho i zagryzła wargę odwracając wzrok.
- O czym myślisz?- zapytałem, odgarniając jej włosy z czoła.
- Bo... bo tak myślę...- objęła się ramionami- on tak dzwoni...
Spiąłem się.
- A ty kłamiesz- szepnęła- ja kłamię... to jest złe. Wcześniej tak nie było. Nigdy nie miałam przed nimi żadnych tajemnic. Nigdy ich nie okłamałam. A odkąd Cię poznałem kłamię cały czas.
I teraz dotarło do mnie jak wiele zniszczglem w jej życiu. W ich życiu. Między nimi. Byli rodziną, a ja wpierdoliłem się do ich życia. Do jej życia i nie pytałem o pozwolenie. Nigdy o nie nie pytałem. I teraz tak myślę, że w sumie w żadnej sytuacji jej nie pytałem. Przychodziłem, kiedy chciałem i robiłem co chciałem. Nigdy jej do niczego zmuszałem, to prawda, ale... byłem samolubny.
- A ja chcę z tobą być i... oni się kiedyś o tym dowiedzą. Muszą. I wtedy będę musiała się tłumaczyć. Ty będziesz musiał się tłumaczyć. Będą pytania o nas i o to, dlaczego to ukrywaliśmy.
- Więc będziemy się tłumaczyć- złapałem ją za dłonie- nie myśl o tym teraz, póki co nikt nie wie.
- Ale musimy im powiedzieć- spojrzała mi w oczy- i nie ważne co powiedzą.
- Co masz na myśli?- zmarszczyłem czoło.
- Nie interesuje mnie ich zdanie na nasz temat. Będzie mi źle, jeśli nie będą tego akceptować, ale zrobię wszystko, żeby jednak to zrobili. Chcę z tobą być, Zayn- powiedziała poważnie- jestem z tobą. A ty ze mną. I moja rodzina powinna się z tego cieszyć. Znalazłam kogoś, kogo kocham tak, jak jeszcze nigdy nie kochałam i myślałam, że nigdy nie pokocham. Mimo wszystko. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Dałeś mi szansę na miłość. I jeśli jesteś częścią mojego życia chcę, żebyś był częścią czegoś więcej.
- Czego?- zapytałem, a ona ułożyła obie dłonie na mojej.
- Mojej rodziny. Naszej.
Otworzyłem szeroko oczy.
- Nie patrz tak- pokręciła głową i uśmiechnęła się lekko- jeśli wszystko wyjdzie na jaw chcę, żebyś wiedział, że zrobię wszystko, żebyś należał do rodziny. Ja ci ufam. I oni też.
- Dave nie- zauważyłem.
- Nim się nie przejmuj- westchnęła cicho- możemy już iść spać? Bo mam dosyć.
- Oczywiście, że możemy- pocałowałem ją w skroń, a ona odsunęła się i ułożyła na poduszkach.
Położyłem się na plecach, i nie minęła chwila, a poczułem jej drobne ciało przy sobie. Oczy same mi się zamykały, ale miałem wrażenie, że to nie koniec na dzisiaj.
- Dobranoc, Zayn- westchnęła cicho i ułożyła policzek na mojej klatce piersiowej.
- Dobranoc, skarbie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Jednak koniec.
*
Obudziłem się przez lekkie szarpnięcie. Od razu otworzyłem szeroko oczy i podniosłem się do siadu. Przez ostatnie tygodnie miałem bardzo niepewny sen. Czasami sam siebie obudziłem w środku nocy przez poruszenie się na łóżku. Ale teraz nie obudziłem siebie sam.
Spojrzałem na miejsce obok.
Leżała na prawym boku, twarzą w moją stronę, a dłonie miała zaciśnięte na kołdrze tuż przy klatce piersiowej. Spała bardzo blisko mnie, jednak nie dotykała mojego ciała. Za to poruszyła ręką i mocniej docisnęła do siebie pościel, równocześnie zsuwając ją ze mnie.
Co ciekawe nie była nią przykryta.
Tylko ją trzymała.
Delikatnie objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej sobie. Odkryłem nas kołdrą i odetchnąłem.
Spała.
Nie wiem czy coś się jej śniło właśnie w tamtej chwili, ale spokojnie spała.
Patrzyłem ja jej twarz. Odgarnąłem jasne włosy z jej czoła. Nie mogłem nadziwić się... całej jej osobie. Teraz, kiedy miałem ją przy sobie śpiącą, wydawała mi się tak bezbronna i krucha. Tak bardzo nieodporna na wszystko co ją otacza.
Na cały świat.
I mimo tego wiem jak bardzo się mylę.
Nie znam drugiej tak silnej osoby jak ona.
Po całym tym piekle ma siłę by się do mnie uśmiechnąć. By dać się dotknąć. Sama to robi.
Patrzyłem na jej ciało. Na śliniaki na brzuchu, rękach, ramionach i udach. Kolana miała poobijane, policzki nadal czerwone, prawy lekko siny. Rozciętą dolną wargę.
A ja tylko stałem, kiedy on zadawał jej ból.
- Nad czym myślisz?
Zamknąłem oczy, by zaraz spojrzeć na jej twarz.
Miała przymknięte powieki, czułem jej oddech na torsie.
- Nad niczym ważnym- odezwałem się cicho- już nie śpisz?- przejechałem opuszkami palców po jej karku.
- Nie- mruknęła cichym głosem- ale dobrze spałam, dziękuję.
Wyciągnęła dłoń i delikatnie dotknęła mojego policzka, rozprowadzając przyjemne deszcze.
Uwielbiam to uczucie.
- Jest mi tu dobrze i ciepło- powiedziała i przysunęła się bliżej- a mam w głowie to, że muszę już iść.
Zamarłem.
I na pewno to poczuła, bo podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
- Jesteś smutna- zauważyłem, a ona westchnęła cicho i położyła głowę na poduszce.
- Nie chcę stąd iść. W ogóle nie chcę się stąd ruszać. Wszystko mnie boli. Nie mam siły.
Nigdy bym nie powiedział, że będzie przyznawać się do słabości, nigdy.
- Layna...
- Zayn?!
Zbladłem.
Ona też.
Kurwa.
- Niall- wydusiła przerażona, a ja natychmiast zerwałem się na równe nogi.
- Poczekaj tu- rzuciłem szybko idąc do drzwi, ale nim złapałem za klamkę on to zrobił. Szepnął w stoją stronę i nim zdążyłem mrugnąć zobaczyłem twarz blondyna.
- Malik.
- Czego?- warknąłem i zasłoniłem sobą wejście.
- Ty jeszcze śpisz?- uniósł brwi- jest po dziesiątej- zauważył i przepłynął się do środka.
Szybko spojrzałem za siebie, ale... łóżko było puste.
- Jest sobota- mruknąłem, drapiąc sie po karku- po co mnie budzisz?
- Nadal jej nie ma.
Spiąłem się.
- A nie pomyślałeś o tym, że ona nie chce narazie wracać?
Spojrzałem na niego, a on usiadł na fotelu i przetarł twarz dłońmi.
- Może ona chce sobie to wszystko poukładać? Pomyśleć. Nie każ jej od tak wracać do normalnego życia, bo sam dobrze wiesz, że to tak nie działa.
- Nie wiem gdzie ona jest. Nie było jej całą noc. A Ty mi każesz czekać?
Zacisnął pięści.
- Tak- pokiwałem głową spokojnie- wszystko zależy od niej. Nie bój się, nie zdobi żadnej głupoty, wie, że się martwisz. Wszyscy się martwicie...
Urwałem, słysząc dźwięk jego telefonu. Odebrał, coś pogadał i wstał chowając telefon do kieszeni.
- Nick dzwonił, kazał wracać do domu- mruknął smętnie.
- Więc wróć do domu i się uspokój. Wróci jak będzie chciała- skrzyżowaniem ręce na torsie.
- Jesteś dziwnie spokojny- zmróżył oczy i podszedł do drzwi.
- Staram się nie panikować. Ty też się postaraj, bo zwariujesz.
- Już zwariowałem.
Odprowadziłem go do drzwi i czekałem aż jego samochód zniknie z podjazdu. Kiedy tak się stało odetchnąłem i wróciłem na górę.
- Layna?- odezwałem się wchodząc z powrotem do sypialni.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
Jedyne co przychodziło mi do głowy to garderoba, więc podszedłem do drzwi i powoli uchyliłem, a zaraz po tym odetchnąłem.
- Poszedł?
Siedziała na długiej pufie na samym środku pomieszczenia i bawiła się palcami. Nie patrzyła na mnie, była skupiona na swoim zajęciu.
- Poszedł. Nie bój się- przykucnąłem przed nią i złapałem ją za dłonie.
- Znowu musiałeś kłamać, Zayn- odwróciła wzrok- przeze mnie- zmarkotniała.
- Skarbie, nie myśl tak o tym...
- Wiesz, że z każdym dniem wpadamy w coraz to głębszy dół- spojrzała mi w oczy z rażącym skutkiem- i nie łatwo będzie nam się z niego wydostać.
- Ja tam mogę w nim siedzieć- wzruszyłem ramionami- jeśli będziesz tam ze mną.
Uśmiechnęła się minimalne. Nie dużo, ale zawsze.
- No chodź- wyprostowałem się i wyciągnąłem do niej obie dłonie- wracamy do łóżka.
Wysunęła dłonie w moje i razem ze mną wróciła do sypialni, ale nie położyła się, tak jak ja.
- Layna, co...
- Muszę wracać, Zayn.
Nie chciałem tego od niej usłyszeć.
- Wcale nie musisz- powiedziałem cicho.
- Nie mogę tu zostać- objęła się ramionami i spuściła wzrok- muszę iść.
I wróciła do łazienki skąd wzięła suche już ubrania, w których tu przyszła. Sam się ubrałem wiedząc, że nie dam rady jej przekonać.
Kiedy stanęła przede mną już ubrana wyglądała tak jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Błądziła wzrokiem po wszystkich zakamarkach mojej podłogi w holu. Bez słowa wyszliśmy na zewnątrz i przeszliśmy do stalowej bramy.
- Na pewno?
Podniosła wzrok.
Przełknęła ślinę i niepewnie wyciągnęła dłonie. Objęła mnie za szyję i zbliżyła się o krok.
- Kocham cię- powiedziała, patrząc prosto w moją koszulkę i zsunęła dłonie na mój tors- powiedziałabym, że nawet nie wiesz jak bardzo. Ale ty wiesz- podniosła wzrok- bo kochasz mnie tak samo.
Dotknęła mojego policzka i uśmiechnęła się tak bardzo szczerze i prawdziwe, że zrobiło mi się gorąco.
- Kocham cię, Layna- złapałem w dłonie jej oba policzki i połączyłam nasze czoła- i nie ważne co inni na to.
- Ależ wiem- zaśmiała się cicho, schodząc dotykiem na moje żebra.
Poczułem tam jej paznokcie.
- Nie chcę Cię zostawiać. Naprawdę nie chcę. Ale muszę wracać...
- Wcale nie. Możesz zostać ze mną- mruknąłem cicho.
- Muszę wyjaśnić wszystko.
- Masz do nich żal, że Ci nie uwierzyli- stwierdziłem cicho- że dali wiarę temu, że naprawdę brałaś heroinę.
Pokiwała tylko głową.
- Mam- potwierdziła po chwili- bo to boli. Ale chcę porozmawiać. A ty nie tęsknij za bardzo- uniosła kącik ust.
- Już zacznę- prychnąłem śmiechem- zostawiasz mnie.
- Ale wrócę. Wiesz o tym. Nie wytrzymam bez Ciebie za długo- skrzywiła nosem- taka mała słabość.
- Od kiedy przyznajesz się od tak do swoich słabości?- zapytałem i musnąłem nosem jej nos.
- Od kiedy mam kogoś, przed kim się ich nie wstydzę.
Uniosłam głowę i spojrzała na moje usta.
Tak...
Powoli przyciągnęła mnie do pocałunku.
Moja.???
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...