Minęły cztery dni.
Ile ja się przez te cztery dni nasłuchałam to moje, poważnie.
Moja egzystencja ograniczała się do zażywania leków, jedzenia, łazienki, spania i gadania z Niallem.
Nic innego.
Zero nauki, zero pracy, zero sukowatej Camil, zero myślenia nad czymkolwiek i...
Zero Malika
Tak
To ostatnie zero nie było jednak zerem w stu procentach, bo przyznaję, kiedy Niall zasnął nie kto inny jak Malik zajmował moje myśli.
Dowiedziałam się o nim paru ciekawych rzeczy. Wiem, że Niall mu ufa. Ufa mu tak jak nam.
I czuje się z tego powodu jak ostatni chuj.
Dlaczego?
Bo okłamuje swojego przyjaciela.
Malik nic nie wie o życiu Horana, o prawdziwym życiu.
Nie wie o gangu.
Cieszę się z tego powodu. Naprawdę. Ale skręca mnie, jak widzę, że Niall wręcz przeciwnie.
*
Dziś jest piątek.
Normalnie właśnie umierałabym wewnętrzne, przed egzaminami końcowymi.
Normalnie.
Niall dostał telefon od dyrektora naszej uczelni. Zadzwoniłby do mnie, ale moja komórka lekko ucierpiała i jest tak jakby nie do użytku.
No po prostu została zmiażdżona przez kawałek betonu, tyle.
No
I dowiedziałam się, że egzaminy są za dwa tygodnie.
W sumie to i dobrze, więcej czasu na naukę.
Stwierdziliśmy, że dzisiaj 'wrócimy do miasta', czyli Niall do siebie do willi, a ja na Mills Street.
Nie możemy się chować przez cały czas, a już naprawdę jest w porządku. Niall jeszcze trochę musi się nafaszerować środkami przeciwbólowymi, bo złamane żebra jednak robią swoje.
Najważniejsze jest to, że nikt nie może o tym wiedzieć.
Mam nadzieję, że Malik nie zaczął węszyć tam, gdzie nie trzeba...
*
Podjechałam pod dom Nialla zaraz za jego samochodem. Było po dwudziestej, wstąpiliśmy jeszcze na małe zakupy. No i po mój nowy telefon.
Oczywiście Niall się uparł na iPhone, chciał mi kupić złotego, ale kategorycznie zabroniłam, już pomijając fakt, że zgodziłam się żeby za niego zapłacił.
Tak więc skończyłam z wielką torbą wszystkiego co jadalne i białym iPhone 6 w kieszeni.
Wysiadłam z auta i przystanęłam.
Czarny Bentley
Cholera...Zayn
Podjechałam pod dom Nialla i szybko skierowałem się do środka. Dzisiaj miał wrócić, więc może się w końcu dowiem, co się z nim działo przez te cztery dni.
Z nim i z Layną oczywiście, bo żadne nie raczyło odebrać telefonu.
- Cześć- przywitałem się z chłopakami, którzy dalej tu mieszkają.
- Cześć- odparł smętnie Harry i skrzyżował ręce na torsie.
- A wam co?- ogarnąłem wzrokiem całą trójkę. Siedzieli jacyś przygaszeni.
- Co ma być? Czekamy, aż ktoś nam wreszcie powie cokolwiek - Louis przewrócił oczami.
- Co mam ci powiedzieć?- zdjąłem marynarkę i rozpiąłem górne guziki białej koszuli- mnie też to wkurwia- usiadłem na fotelu.
- Tobie przynajmniej powie cokolwiek.
- I za każdym razem dawała kolejne pytania, na które nie odpowiada. Tak, to rzeczywiście pocieszające- westchnąłem.
- Nie o to chodzi- Liam pokręcił głową - Niall zachowuje się dziwnie odkąd tu przyjechaliśmy. Chociaż nie wiem, które z nich bardziej mnie zaskakuje. On, czy Ellayna.
- Zgadzam się w stu...
Trzask drzwi
- ...procentach- dokończyłem oniemiały, kiedy wcześniej wymieniona dwójka weszła do salonu z siatami w obu rękach.
- Czy wy obrabowaliście supermarket?- zapytał Harry.
- I monopolowy?- zapytał Niall z uśmiechem - tak- skinął głową i odłożył zakupy na blat w kuchni, tak jak blondynka.
Teraz wyglądają, jakby się nic nie stało, ciekawe...
Raczej podejrzane.
- Idź usiądź - szepnęła cicho Layna i wskazała głową na kanapę, a sama zaczęła wkładać zakupy do lodówki i poszczególnych szafek. Niall przyszedł do salonu i usiadł na kanapie obok Harrego.
- Gdzie byłeś?- zapytał od razu Styles.
Niall zwilżył usta.
- Byliśmy u chłopaków, za miastem- wzruszył ramieniem.
Wiem, że kłamiesz
- I już jest między wami w porządku?- zapytał Liam.
- Tak- powiedziała Layna i weszła do salonu. Uśmiechnęła się do Nialla, a potem spojrzała na nas.
- Głodni?- zapytała.
- Jeszcze jak- Louis westchnął i chyba darował sobie kolejne pytanie.
- W takim razie mam nadzieję, że lubicie spaghetti- powiedziała i wróciła do kuchni.
Zrobi nam kolację?
Okey?
Siedzieliśmy w ciszy i oglądaliśmy jakiś mecz. Nie wiem nawet, kto grał. Moje mysli zajmowało coś innego.
- Gotowe!- zawołała z jadalni, a Niall z lekkim grymasem na twarzy wstał i poszedł do kuchni, a my za nim.
- Mam nadzieję, że będzie smakowało- uśmiechnęła się i położyła przed każdym z nas talerz z parującym jedzeniem.
Ale moment...
- A ty?- zapytałem, kiedy wycierała dłonie. Spojrzała na mnie zdziwiona i przełknęła ślinę.
- Ja...
- Nie jesz?- powtórzyłem, a ona zakłopotana przygryzła wargę. Odruchowo spojrzałem na jej usta, ale szybko powróciłem spojrzeniem na oczy.
- Ja... um, nie jestem głodna, poza tym muszę już wracać do domu - powiedziała i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Sweety...- zaczął Niall ostrzegawczym tonem, ale ona szybko wróciła do kuchni - Ellayna!
- Niall, muszę wracać do domu- mruknęła jedynie i założyła swoją bluzę.
- Musisz, to zjeść kolację- powiedział zirytowany.
- Zjem jak wrócę do domu.
Już to widzę...
Wiem, że schudła. Jak ją poznałem była szczupła, owszem, ale nie chuda.
- Ellayna, wracaj tu natychmiast!- krzyknął za nią, ale ona tylko sięgnęła po kluczyki do samochodu, leżące na blacie i szybko wyszła. Niall warknął pod nosem i pochylając się nad stołem zaczął powili jeść.
Chcąc nie chcąc, zrobiliśmy to samo.
Niall był wkurwiony. Nie odzywał się do żadnego z nas, nawet głowy nie podniósł.
Skończyliśmy kolację, a blondyn zmył się szybko do swojej sypialni.
Później z nim pogadam.
Co jak co, ale tego mu nie odpuszczę...
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...