Rozdział 48. 'Będziesz moja?'

8.6K 562 28
                                    

Minęły cztery dni.
Ile ja się przez te cztery dni nasłuchałam to moje, poważnie.
Moja egzystencja ograniczała się do zażywania leków, jedzenia, łazienki, spania i gadania z Niallem.
Nic innego.
Zero nauki, zero pracy, zero sukowatej Camil, zero myślenia nad czymkolwiek i...
Zero Malika
Tak
To ostatnie zero nie było jednak zerem w stu procentach, bo przyznaję, kiedy Niall zasnął nie kto inny jak Malik zajmował moje myśli.
Dowiedziałam się o nim paru ciekawych rzeczy. Wiem, że Niall mu ufa. Ufa mu tak jak nam.
I czuje się z tego powodu jak ostatni chuj.
Dlaczego?
Bo okłamuje swojego przyjaciela.
Malik nic nie wie o życiu Horana, o prawdziwym życiu.
Nie wie o gangu.
Cieszę się z tego powodu. Naprawdę. Ale skręca mnie, jak widzę, że Niall wręcz przeciwnie.
*
Dziś jest piątek.
Normalnie właśnie umierałabym wewnętrzne, przed egzaminami końcowymi.
Normalnie.
Niall dostał telefon od dyrektora naszej uczelni. Zadzwoniłby do mnie, ale moja komórka lekko ucierpiała i jest tak jakby nie do użytku.
No po prostu została zmiażdżona przez kawałek betonu, tyle.
No
I dowiedziałam się, że egzaminy są za dwa tygodnie.
W sumie to i dobrze, więcej czasu na naukę.
Stwierdziliśmy, że dzisiaj 'wrócimy do miasta', czyli Niall do siebie do willi, a ja na Mills Street.
Nie możemy się chować przez cały czas, a już naprawdę jest w porządku. Niall jeszcze trochę musi się nafaszerować środkami przeciwbólowymi, bo złamane żebra jednak robią swoje.
Najważniejsze jest to, że nikt nie może o tym wiedzieć.
Mam nadzieję, że Malik nie zaczął węszyć tam, gdzie nie trzeba...
*
Podjechałam pod dom Nialla zaraz za jego samochodem. Było po dwudziestej, wstąpiliśmy jeszcze na małe zakupy. No i po mój nowy telefon.
Oczywiście Niall się uparł na iPhone, chciał mi kupić złotego, ale kategorycznie zabroniłam, już pomijając fakt, że zgodziłam się żeby za niego zapłacił.
Tak więc skończyłam z wielką torbą wszystkiego co jadalne i białym iPhone 6 w kieszeni.
Wysiadłam z auta i przystanęłam.
Czarny Bentley
Cholera...

Zayn
Podjechałam pod dom Nialla i szybko skierowałem się do środka. Dzisiaj miał wrócić, więc może się w końcu dowiem, co się z nim działo przez te cztery dni.
Z nim i z Layną oczywiście, bo żadne nie raczyło odebrać telefonu.
- Cześć- przywitałem się z chłopakami, którzy dalej tu mieszkają.
- Cześć- odparł smętnie Harry i skrzyżował ręce na torsie.
- A wam co?- ogarnąłem wzrokiem całą trójkę. Siedzieli jacyś przygaszeni.
- Co ma być? Czekamy, aż ktoś nam wreszcie powie cokolwiek - Louis przewrócił oczami.
- Co mam ci powiedzieć?- zdjąłem marynarkę i rozpiąłem górne guziki białej koszuli- mnie też to wkurwia- usiadłem na fotelu.
- Tobie przynajmniej powie cokolwiek.
- I za każdym razem dawała kolejne pytania, na które nie odpowiada. Tak, to rzeczywiście pocieszające- westchnąłem.
- Nie o to chodzi- Liam pokręcił głową - Niall zachowuje się dziwnie odkąd tu przyjechaliśmy. Chociaż nie wiem, które z nich bardziej mnie zaskakuje. On, czy Ellayna.
- Zgadzam się w stu...
Trzask drzwi
- ...procentach- dokończyłem oniemiały, kiedy wcześniej wymieniona dwójka weszła do salonu z siatami w obu rękach.
- Czy wy obrabowaliście supermarket?- zapytał Harry.
- I monopolowy?- zapytał Niall z uśmiechem - tak- skinął głową i odłożył zakupy na blat w kuchni, tak jak blondynka.
Teraz wyglądają, jakby się nic nie stało, ciekawe...
Raczej podejrzane.
- Idź usiądź - szepnęła cicho Layna i wskazała głową na kanapę, a sama zaczęła wkładać zakupy do lodówki i poszczególnych szafek. Niall przyszedł do salonu i usiadł na kanapie obok Harrego.
- Gdzie byłeś?- zapytał od razu Styles.
Niall zwilżył usta.
- Byliśmy u chłopaków, za miastem- wzruszył ramieniem.
Wiem, że kłamiesz
- I już jest między wami w porządku?- zapytał Liam.
- Tak- powiedziała Layna i weszła do salonu. Uśmiechnęła się do Nialla, a potem spojrzała na nas.
- Głodni?- zapytała.
- Jeszcze jak- Louis westchnął i chyba darował sobie kolejne pytanie.
- W takim razie mam nadzieję, że lubicie spaghetti- powiedziała i wróciła do kuchni.
Zrobi nam kolację?
Okey?
Siedzieliśmy w ciszy i oglądaliśmy jakiś mecz. Nie wiem nawet, kto grał. Moje mysli zajmowało coś innego.
- Gotowe!- zawołała z jadalni, a Niall z lekkim grymasem na twarzy wstał i poszedł do kuchni, a my za nim.
- Mam nadzieję, że będzie smakowało- uśmiechnęła się i położyła przed każdym z nas talerz z parującym jedzeniem.
Ale moment...
- A ty?- zapytałem, kiedy wycierała dłonie. Spojrzała na mnie zdziwiona i przełknęła ślinę.
- Ja...
- Nie jesz?- powtórzyłem, a ona zakłopotana przygryzła wargę. Odruchowo spojrzałem na jej usta, ale szybko powróciłem spojrzeniem na oczy.
- Ja... um, nie jestem głodna, poza tym muszę już wracać do domu - powiedziała i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Sweety...- zaczął Niall ostrzegawczym tonem, ale ona szybko wróciła do kuchni - Ellayna!
- Niall, muszę wracać do domu- mruknęła jedynie i założyła swoją bluzę.
- Musisz, to zjeść kolację- powiedział zirytowany.
- Zjem jak wrócę do domu.
Już to widzę...
Wiem, że schudła. Jak ją poznałem była szczupła, owszem, ale nie chuda.
- Ellayna, wracaj tu natychmiast!- krzyknął za nią, ale ona tylko sięgnęła po kluczyki do samochodu, leżące na blacie i szybko wyszła. Niall warknął pod nosem i pochylając się nad stołem zaczął powili jeść.
Chcąc nie chcąc, zrobiliśmy to samo.
Niall był wkurwiony. Nie odzywał się do żadnego z nas, nawet głowy nie podniósł.
Skończyliśmy kolację, a blondyn zmył się szybko do swojej sypialni. 
Później z nim pogadam.
Co jak co, ale tego mu nie odpuszczę...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz