Rozdział 28. 'Rozwalę mu łeb'

10K 619 37
                                    

Z każdą chwilą moje serce biło coraz szybciej. Panowała cisza, nie odzywaliśmy się do siebie odkąd wypowiedziałam to przeklęte zdanie.
Jedziemy do ciebie...
Nic mi na to nie odpowiedział, po prostu nadal trzymał dłoń na moim udzie i od czasu do czasu lekko nią pocierał. Ja oparłam głowę o fotel i przechyliłam ją w prawo. Wlepiłam wzrok w szybę, nie bardzo interesowało mnie to co za nią było. W pewnym momencie zamknęłam oczy i nawet chciałam zasnąć, ale myśli kłębiące się w moje głowie skutecznie mi to uniemożliwiały.
Po jaką cholerę ja się kurwa odzywałam?!
Nie wiem ile czasu jechaliśmy, aż zatrzymał samochód.
- Jesteśmy- usłyszałam jego głos. Niechętnie otworzyłam oczy i odwróciłam wzrok w jego kierunku. Nie patrzył na mnie, wyłączył wszystko w samochodzie i był skupiony tylko i wyłącznie na tym. Po chwili wysiadł z samochodu i zamknął za sobą drzwi co sprawiło, że wewnątrz samochodu zapanowała ciemność. Kurczowo trzymałam w dłoniach małą czarną torebkę. Każdy mięsień mojego ciała był napięty. Utkwiłam wzrok w przedniej szybie, ale on był pusty. Patrzyłam tak, jakbym wcale nie chciała patrzeć...
Drzwi po mojej stronie się otworzyły, powoli, bardzo powoli. Nie zareagowałam.
- Mogę prosić?- podniosłam wzrok. Wyciągnął dłoń, jak zawsze. Spojrzałam najpierw na jego dłoń, potem przeniosłam wzrok wyżej.
Miał bardzo spokojny wyraz twarzy, usta ułożone w lekki uśmiech. Spojrzałam mu w oczy.
Bursztyn
Ja nie wiem co te oczy w sobie mają. Bladego pojęcia nie mam, ale... są inne.
Podniosłam dłoń i powoli wsunęłam ją w jego. Była dużo cieplejsza niż moja. I z pewnością się tak nie trzęsła.
Wysiadłam z samochodu, a on zamknął za mną drzwi, nie puścił mojej ręki. Byliśmy na podziemnym parkingu, oświetlonym przez małe lampy. Nie rozglądnęłam się dookoła, nie interesowało mnie to, poza tym... byłam zmęczona.
- Chodź- zmarszczyłam brwi, kiedy splótł nasze palce i pociągnął mnie w kierunku windy. Nie odwzajemniłam jego gestu. Po prostu nie zabrałam ręki, ale to, że on trzymał moją dłoń wcale nie znaczyło, że ja trzymałam jego.
Weszliśmy do windy. Wpisał kod, a blaszana puszka ruszyła w górę. Nie puścił mojej dłoni ani na chwilę.
Zatrzymaliśmy się. Serce podskoczyło mi prawie do gardła. Prawie.
Zacisnęłam swoje palce na jego dłoni. Nie była już bezwładna w jego uścisku, stanowiła z nią jedność, całość. Potarł kciukiem wierzch jej wierzch.
Ciepełko!
Srebrne drzwi rozsunęły się powoli, ukazując krótki ciemny korytarz. Wyszliśmy z windy, nie słychać było nic prócz cichych stukotów złotych obcasów moich butów. Podeszliśmy do drzwi. Puścił moją dłoń i poczułam nieprzyjemne zimno. Wsunął dłoń do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął srebrną kartę magnetyczną. Przejechał raz po czytniku, coś piknęło, a ja usłyszałam dźwięk odblokowywania zamka. Elektroniczny, nieźle...
- Zapraszam- powiedział i otworzył przede mną drzwi.
- Dzięki- bąknęłam i weszłam do środka. Było ciemno. Bardzo ciemno.
Zamknął za nami drzwi, ponownie odnalazł moją dłoń i poprowadził w głąb apartamentu. Dalej nie zaświecił światła. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Puścił mnie i odszedł kawałek.
Jasność.
Zacisnęłam oczy i skrzywiłam się, to mnie raziło. Powoli zaczęłam się przyzwyczajać i uchyliłam powieki, po chwili normalnie się otworzyłam.
Apartament był bardzo duży, przynajmniej na razie mogę tak stwierdzić. Nowocześnie urządzone wnętrze, beżowe ściany z domieszką brązu i złote dodatki do mebli. Było bardzo, no nie wiem... nie zimno? Kojarzyłam jego mieszkanie z zimnymi kolorami i władzą, a było inaczej. Może nie jakoś strasznie domowo i przytulnie, ale nie odstraszało.
W końcu on tu jednak mieszka na co dzień.
A właśnie, Malik!
Odwróciłam się, ale go nie było.
- Mnie szukasz?- zesztywniałam i wyprostowałam się jak struna. Jakim cudem on się znalazł za mną do cholery?!
Założył mi włosy za lewe ramię, odsłaniając przy tym moje plecy. Położył mi dłonie na ramionach tak, że jednym ruchem mógł ściągnąć rękawy sukienki w dół, a jeśli rękawy to całą sukienkę. Wstrzymałam oddech.
Nie rób tego...
Wypuściłam powoli powietrze, kiedy delikatnie przebiegł palcami do mojej szyi, a potem wzdłuż kręgosłupa. Jego usta zetknęły się z moją skórą na ramieniu.
- Chodź- wziął mnie za rękę i poprowadził na piętro.
Piętro? 
Penthause?
Otworzył przede mną drzwi i przepuścił pierwszą. Było ciemno, ale wiedziałam gdzie jestem.
Sypialnia.
No jasne.
Poczułam jego oddech na karku, omamił mnie słodki zapach jego perfum. Powoli postawiłam krok do przodu, podeszłam do łóżka i położyłam na nim swoją torebkę.
Jest za mną.
Znowu poczułam jego dłonie na swoim ciele. Powili odwrócił mnie przodem do siebie i...
Wpił się w moje usta.
Stałam jak skamieniała, nie ruszyłam się, nie odwzajemniłam. Powoli poruszył swoimi wargami na mnich i mocniej mnie do siebie przyciągnął. Zacisnął dłonie na moich biodrach, przez co z moich ust uciekł cichy jęk. Wykorzystał to. Jego język powoli, leniwie połączył się z moim. To było... dziwne.
Nigdy się nie czułam tak jak w tej chwili. Nigdy w życiu. I było to dobre uczucie. Nowe, ale dobre. Skłamałabym gdybym powiedziała, że tego nie chciałam. Czekałam na to. Nie chciałam się do tego przyznać, ale tak, czekałam właśnie na ten moment. Od dnia, kiedy pierwszy raz jego usta zetknęły się z moją skórą. I się doczekałam. Jego usta są jak pieprzony puch, są słodkie, pełne i miękkie. Jego język powoli bada wnętrze moich ust, ocierając się o mój. Są zgrane, nie ma między nimi walki, są połączone we wspólnym tańcu. I to daje mi niesamowitą przyjemność. Jemu chyba też.
Zaczynamy się cofać. Po chwili upadamy na łóżko. Góruje nade mną, ale nie czuję jego ciężaru. Zacisnął dłonie na mojej talii, po chwili przeniósł je niżej, na biodra. Zjechał jeszcze niżej, dotarł do krawędzi sukienki. Poczułam jego ciepły dotyk na moich udach, powoli podwijał w górę sukienkę. Wplotłam palce w jego czarne włosy. Zamruczał cicho i mocniej napar na mnie swoimi anielskimi wargami. Starałam się nie myśleć co on właśnie ze mną robi, mocniej przyciągnęłam do siebie jego twarz. Położyłam dłonie na jego szorstkich policzkach i potarłam je lekko. Przeszedł go krótki dreszcz, a ja poczułam jego dłonie na biodrach, ale już pod sukienką. Oderwaliśmy się od siebie, dysząc głęboko i głośno. Nie otworzyłam oczu, kiedy oparł swoje czoło o moje.
- Spójrz na mnie...
Niepewnie rozchyliłam powieki, a moje oczy napotkały czarne tęczówki pełne żądzy i podniecenia.
Kurwa, co ja robię...
Jego dłonie wsunęły się pod materiał na ramionach, zsuwając go powoli.
Nie mam stanika.
Ale też go nie zatrzymałam.
Cały czas patrzył mi w oczy kiedy zsunął materiał tak, że odsłonił moje piersi. Zadrżałam, poczułam zimno. I nie tylko dlatego.
Leżę prawie naga przed człowiekiem, którego znam niecały miesiąc.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz