- Jestem nieprzytomna- jęknęłam w ramię Nialla, kiedy oboje zeszliśmy do kuchni coś po północy. Wróciliśmy do jego willi po 23:00, ale żadne z nas nie mogło zasnąć- wody mi daj, co?- padłam na krzesło i położyłam głowę na blacie.
Sięgnął do lodówki po butelkę wody i postawił ją przede mną razem ze szklankami.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się, sięgając po szkło.
- Masakrycznie ciepło- westchnął i usiadł obok mnie- chodź na kanapę- chwycił mnie za ramię i pociągnął za sobą, bo nawet oczy miałam zamknięte, szłam na ślepo.
Padłam na kanapę i położyłam głowę na jego kolanach.
- Jutro trening- wymamrotałam sennie.
- O nie...- jęknął bezradnie, odchylając głowę do tyłu- będę zdychał...
- Będziemy zdychać razem z Ashtonem- zamknęłam oczy.
- Nie mam siły się ruszyć, a co dopiero gonić jak popierdol po tych gruzach.
- Będzie dobrze. Trzy tygodnie codziennie o 6:00 i koniec. Ale musimy się sprężyć, bo jak Dave zobaczy, że zdychamy, to każe nam gonić dłużej.
- Yhym- mruknął tylko.
- Myślałem, że... że poszliście spać...
Otworzyłam oczy.
- Liam- podniosłam się na łokciach.
- Stary, co jest?- zapytał cicho Niall.
- Spać nie mogę- podał się za uchem.
Wstałam i wróciłam do kuchni, skąd przyszłam ze szklanką.
- Dziękuję- uśmiechnął się słabo, upijając łyk.
Siedział jakoś dziwnie, patrzył w podłogę, obracając szkło w dłoniach.
- Nie dogadaliście się- powiedziałam patrząc na niego, na co podniósł głowę- dzwoniłeś, ale znowu się pokłóciloście i wróciłeś do punktu wyjścia- przechyliłam głowę w prawo.
- Skąd wiesz?- uchylił usta, na co przewróciłam oczami rozbawiona.
- Ona ma dziwny mózg, wiesz, telepatia- powiedział Niall z zamkniętymi oczami.
- No co się dzieje, Liam- westchnęłam, opierając łokcie o kolana.
- Powiedziała, że nie przyjedzie- mruknął- powiedziała, że nie będzie się tu tłuc, bo nic się na pewno nie poprawi, a ona nie chce znowu płakać. A kurwa płacze przeze mnie. Nawet jak ze mną rozmawiała, słyszałem, że płakała. Co ze mnie kurwa za facet, że kobieta przeze mnie płacze- schował twarz w dłoniach.
- Liam... największy chuj to taki, który rozkocha w sobie kobietę, nie mając zamiaru jej kochać- powiedziałam cicho- jak ją kochasz, to ją kochaj, a nie uciekaj myśląc, że ona tego chce.
- Ale ona mnie nie chce- uniósł się.
- Chce- warknęłam- chce, do jasnej cholery. Więc weź się w garść, bo ci jeszcze wpieprzę za to, że ją krzywdzisz.
- Powiedziała, że mnie nienawidzi!- spojrzał na mnie z tak ogromnym bólem, że aż mnie ścisnęło.
- Powiedziała, że cię kocha, idioto. Ale nie powie ci tego wprost, bo się boi.
- Czego?- zapytał bezradnie- mnie?
- Nie ciebie- prychnęłam- boi się tego co jesteś w stanie zrobić. Tego, że będzie dobrze, a potem się rozsypie i znowu będzie cierpieć.
- Dlatego nie możemy być razem- mruknął załamany.
- Wy musicie być razem!- wstałam na równe nogi- musicie, rozumiesz?- wymierzyłam w niego palcem- uwierz mi, skrzywidzisz ją niewyobrażalnie, jeśli teraz zrezygnujesz- powiedziałam cicho i wyszłam z willi na plażę.
Dlatego rano byłam nieprzytomna. Kiedy dojechaliśmy na plac, gdzie czekali na nas uradowani bracia Wilson, myślałam, że padnę.
- Oni się cieszą, że nas udupią, Sweety- jęknął marnie.
- Nina...
Odwróciłam głowę w stronę Ashtona, który szedł jak na ścięcie, patrząc błagalnie na Ninę, która jeszcze w krótkim szlafroku stała na schodach w poważną miną.
- Biegaj, biegaj, kochanie- powiedziała tylko i wróciła do domu.
Jest 5:56.
Za co?!
- Cześć, mała- ziewnął, podając na moje ramię. Tak jak Niall, miał na sobie czarne dresy i bokserkę. Ja różniłam się tylko tym, że miałam czarny, sportowy stanik.
- Zmęczony to ty będziesz dopiero- powiedział Niall i przeciągnął się mocno- a ty czego rżysz, baranie?- warknął na Briana, który nie mógł powstrzymać uśmiechu, Matt z resztą tak samo.
- Bo już widzę jak będziesz mi pod nogami leżał i błagał o litość- zaśmiał się bezczelnie- o tak!- klasnął w dłonie.
- Spierdalaj- bąknął pod nosem, a w tej samej chwili na plac wyszedł Dave. Tylko w dresach.
Zastanawiam się czasem jak to jest, że on mimo swojego wieku, czyli 46 lat, nadal ma takie ciało jakie ma. To znaczy, mięśnie, klatę i kaloryfer. Niektórzy faceci tak mają, ale ich skóra jest już nie pierwszej ważności, że tak to ujmę, a Mayer trzyma się rewelacyjnie.
Czasami łapię się na tym, że myślę o jego przeszłości. A raczej prowadzę w głowie spekulacje, jaka ta przeszłość mogła być. Dave o sobie nie mówi. Nigdy tego nie robił, a my nigdy nie śmieliśmy pytać go o cokolwiek. Od zawsze tak było. Wiemy o nim to, co uznał, że powinniśmy wiedzieć. I choć nigdy nam tego wprost nie powiedział, wiem, że to nie jest nawet połowa...
- Widzę, że gotowi- przywitał nas tymi słowami.
- Tak, Dave- uśmiechnęłam się szeroko i mocno przytuliłam.
- Zlituj się- jęknął Niall, składając ręce jak do modlitwy- ja pojadę na tą siłownię, będę jeździł codziennie- zapewnił słabym głosem- ale nie każ mi tu umierać...
- Aż tak? Aż tak ci w dupę dałem dziesięć lat temu?- uśmiechnął się lekko.
- Tak!- wyrzucił ręce w powietrze- nawet bardziej!
- I mówisz, że będziesz chodził na siłownię? Codziennie?- uniósł brew.
Aha, coś się święci...
- Obiecuję- położył dłoń na sercu- święte słowo Horana.
- Dobra, może być- pokiwał głową, wsuwając dłonie do kieszeni dresów.
- Serio?
Yyy, nie?
- Tak, jasne. Brian, Matt- zwrócił się do nich- zamiast godziny dziennie, mają być dwie- zarządził.
-CO?!- krzyknął blady, a ja prychnęłam, słysząc śmiech Wilsonów.
Wiedziałam...
- A-ale...
- Miłego treningu- powiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wrócił do domu.
- KURWA!- wydarł się na całe gardło, napinając mięśnie.
- Damy radę- poklepałam go po ramieniu- a ty się tak nie ciesz, Brian- uśmiechnęłam się kpiąco.
- Księżniczko, zapraszam, przed wami dwie, jakże owocne godzinki- cmoknął ustami.
- To było do mnie, czy do Nialla?- uniosłam brwi- Horan- szepnęłam, łapiąc go za policzki- jeszcze zobaczysz, oni będą leżeć- uśmiechnęłam się lekko- chodźcie- chwyciłam obu za łokcie- trzeba się trochę pomęczyć...
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...