II Rozdział 16. 'Nieładnie mnie tak męczyć'

9.8K 584 37
                                    

Jak powiedział, tak zrobił.
Dlatego teraz siedziałam w salonie z kieliszkiem w dłoni. Nawet się nie przebrał, tylko ściągnął marynarkę i odpiął górne guziki białej koszuli. Obracałam w dłoniach kieliszek i patrzyłam na krwistą ciecz.
Krew.
Wygląda jak krew.
- Lepiej?- zapytał i usiadł obok, z kieliszkiem w dłoni. Nie dotknął mnie przy tym.
- Tak, dziękuję- powiedziałam cicho, nie podnosząc głowy.
Wygląda jak krew.
Opanuj się.
- Nie umiesz kłamać, kochanie- zaśmiał się cicho i upił łyk.
Westchnęłam i odłożyłam kieliszek na stolik. Skrzyżowałam ręce na torsie i oparłam się o kanapę, zakładając nogę na nogę.
- Zachowała się jak...
- Layna, przestań- przerwał mi, przymykając powieki.
- Nie, posłuchaj- odwróciłam się do niego. Spojrzał na mnie i oparł wyprostowane ramię na oparciu- nic na to nie poradzę. Nie wiem dlaczego... dlaczego się tak zachowałam. Ogarnęła mnie panika, poczułam się źle, ale to nie przez ciebie. To...
Powiedz mu.
- To jest dla mnie trudne. Nie chcę, żebyś myślał, że robisz coś źle. Ja naprawdę się staram przyzwyczaić, zobacz- chwyciłam jego dłoń i położyłam na swoim udzie. Zdziwił się, ale jej nie zabrał- widzisz? Nie boję się ciebie. Tylko czasami nachodzą mnie wątpliwości, panikuję, ale to nie jest twoja wina- cały czas mówiłam szybko- nawet to polubiłam. Powiedziałam ci to, czym się oczywiście ośmieszyłam w cholerę, ale już trudno. Ja to zrobię. Ale... ale nie potrafię się przełamać- ostatnie zdanie powiedziałam ciszej i spuściłam wzrok.
Nie lubię mówić w słabościsch.
Puściłam jego dłoń, a on potarł moje udo i uniósł moją brodę.
- To... to była chyba najszczersza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałem- powiedział z małym uśmiechem.
- Ja... chciałam, żebyś to wiedział. Żebyś... żeby wiedział, po prostu- wzruszyłam ramionami. Podniosłam wzrok, który mimowolnie powędrował na jego usta.
- No zrób to- szepnął cicho.
Czemu robię się czerwona?!
Spojrzałam mu w oczy, ciemne, ale ciepłe i delikatnie, ale zdecydowanie połączyłam nasze usta w jedność. Powoli pchnęłam go tak, że leżał na plecach, a ja usiadłam na nim okrakiem, nie przerywając pocałunku. Pochyliłam się nad nim, kładąc ręce po obu stronach jego głowy. Poczułam jak jego dłonie zaciskają się na mojej odkrytej talii, dalej uczucie przyjemnego ciepła.
Kto by pomyślał.
Siedzę na nim!
Odsunęłam się po chwili i przeniosłam dłonie na jego policzki.
- Widzisz? Nie boję się- uśmiechnęłam się.
- Widzę, że nie- powiedział- i cieszę się.
- Ja też- przyznałam- a właśnie!- wyprostowałam się gwałtownie- Muszę ci coś pokazać- powiedziałam i wstałam z niego- zakupy w samochodzie?- zapytałam idąc do drzwi.
- Tak- skinął głową- kluczyki na blacie w kuchni- szybko wyszłam z domu i pozbierałam wszystkie torby w Rovera. Wróciłam obładowana do salonu i postawiłam wszystkiego na podłodze.
- Tak, zdecydowanie wolę mój sposób robienia zakupów- stwierdził, patrząc z uniesionymi brwiami na moje torby.
- Cicho- mruknęłam nie patrząc na niego, kucając na podłodze i przeglądając zawartość toreb- ta jest twoja- podałam mu dużą czarną i szarą torbę i wróciłam do przeszukiwania zakupów- kupiłam jedną rzecz...- zaczęłam i wyciągnęłam torebkę z nową bluzką.
Nie to.
- ... i nie wiem, czy to dla mnie, czy dla ciebie raczej- powiedziałam i spojrzałam na niego przelotnie. Uniósł brwi i uśmiechnął się pod nosem- nie patrz tak, pokaże ci później- usiadłam na panelach i zdjęłam szpilki.
- Chyba zbyt poważnie wzięłaś do siebie słowa Nialla.
- On nie kłamał. Naprawdę sprawdzi mi garderobę- westchnęłam i zaczęłam przeglądać kupione dzisiaj ubrania.
Zaszalałam, nie ma co.
- Tak się składa, że ha tez coś dla ciebie mam, ale musisz poczekać- powiedział, przygryzając dolną wargę. Przełknęłam ślinę.
Goraco mi się robi, kiedy to widzę.
- O znalazłam!- ucieszyłam się, wyciągając z papierowej torebki niewielkich rozmiarów pudełko, zapakowane w czarno srebrny papier. Wstałam szybko i wróciłam na kanapę, ale zamiast na nią, usiadłam na jego kolanach.
Zdziwiło go to, ale nic nie mówiąc objął mnie w talii.
- Doszłam do wniosku, że muszę się jakoś zrewanżować- zaczęłam niepewnie, patrząc w jego oczy. Zmarszczył brwi i przechylił głowę lekko w prawo.
- Zrewanżować- powtórzył- za co?
- No... za to wszystko- wyciągnęłam pudełko, kiedy na nie spojrzał, uśmiech zniknął, a przez brązowe tęczówki przeszło zdziwienie- i stwierdziłam, że może ci się spodoba- przygryzłam wargę, bo kurwa nie wiem, czy trafiłam!
Wysunęłam prezent w jego stronę, modląc się, żeby przyjął!
- To dla mnie?- uniósł brew i spojrzał na mnie.
- Dla ciebie, chyba nie dla mnie- przewróciłam oczami i zaśmiałam się spięta. Podałam mu pudełko. Powoli ściągnął papierową nakładkę i otworzył granatowy futerał. Jego oczy znacznie się powiększyły, kiedy zobaczył zawartość, a ja pokusiłam się o malutki uśmiech satysfakcji.
- Nie mogę tego przyjąć- pokręcił głową patrząc na mnie.
- Racja. Nie możesz. Musisz- podkreśliłam.
- Wiesz ile to kosztuje?
- Wiem. Kupiłam dzisiaj- skinęłam głową- i masz przyjąć, bo jak nie, wracam do domu- skrzyżowałam ręce pod biustem. Zaśmiał cię cicho i przeniósł wzrok na podarunek.
- Skąd wiedziałaś?- zapytał w końcu.
- Przeglądałeś rano stronę tego sklepu. Znaczy rano, po śniadaniu- poprawiłam się, bo wstaliśmy po 12:00- No przymierz. Muszę wiedzieć, czy pasuje- ponagliłam go.
Wyciągnął z futerału zegarek od Tiffany & Co, z białą tarczą, na czarnym, skórzanym pasku.
- Zapnij mi- uśmiechnął się. Zrobiłam o co prosił i założyłam go na jego nadgarstek. Przyglądnął mu się jeszcze raz i uśmiechnął się pod nosem- Nikt wcześniej nie...- zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy- nikt wcześniej nie dał mi czegoś takiego- przyznał- nie chodzi o fakt, że to drugi zegarek, tylko... dalsze mi coś, bo chciałaś. Bez okazji- spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
Już któryś raz z rzędu, nie potrafię rozszyfrować tego spojrzenia.
- Ja... chciałam, żeby miał coś ode mnie. Ty też kupiłeś mi bieliznę, która bardzo mi się podoba i dziękuję- pochyliłam się i połączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.
- Będę to robił znacznie częściej- powiedział i jeszcze raz jego wargi zetknęły się z moimi, tym razem na dłużej.
- Jesteś głodna?- zapytał, kiedy odsunął się ode mnie. Pokręciłam przecząco głową- Niall mnie zabije, wiesz o tył?- uniósł brew.
- Nie chce mi się jeść, Ana wyciągnęła mnie na ciasto- wydęłam wargę- właśnie, muszę zadzwonić do Nialla.
- Ja też. Albo on zadzwoni- wzruszył ramieniem.
- A ty? Jadłeś kolację?- zapytałam.
- Nie jestem głodny.
- Czyli nie jadłeś- wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni- może być spaghetti?- zawołałam, przeszukując szafki.
- Ale zjesz ze mną?!
- Zjem!
*
- Nie, w porządku. Powiedz lepiej, jak u was.
Przechadzałam się po ogrodzie, koło basenu, i rozmawiałam z Niallem.
Po kolacji Malik zaniósł wszystkie zakupy do sypialni i zaszył się w gabinecie, aby uporządkować swoje sprawy.
- Nie jest dobrze, Sweety- westchnął, a mnie ogarnęło ciepło- wątpię, by obyło się bez większych problemów.
- Nawet tak nie mów.
- Mieliśmy odebrać broń i wracać do Kalifornii. Przełożyli termin już drugi raz, muszą coś kombinować. Mam tylko nadzieję, że nic na tym nie stracimy, bo jak już mam się plątać w strzelaniny, to chcę coś na tym zyskać.
- Ile jest warta ta broń?- zapytałam przysiadając na stopniach tarasu.
- Prawie 120 tysięcy.
- To sporo. Masz rację, szkoda tego. Ale Niall, z drugiej strony... nie chcę znowu widzieć cię połamanego.
- A ja nie chcę oberwać- zaśmiał się głośno- nie martw się, Sweety, wrócimy cali.
Mam nadzieję.
- Wiem - westchnęłam- nic nie poradzę, biją się o was. Kto ci będzie dupę ratował quality mnie tam nie ma?
- Ashton- prychnął.
- Zapomnij!- krzyknął Stonner, a ja zaczęłam się śmiać.
- Dobra, kończę. Zadzwoń jak będzie się wiedzieć coś więcej.
- Zadzwonię. Mam nadzieję, że mnie nie okłamałaś i wracasz do normy.
- Tak, wracam. Zadzwoń do Malika, powie ci, że zjadłam kolację- przewróciłam oczami.
- Zadzwonię- zapewnił- kocham cię, Sweety.
- Ja ciebie też. Dobranoc- rozłączyłam się i położyłam dłonie na kolanach.
Nienawidzę, jak są gdzieś daleko i to beze mnie.
- Uśmiechnij się.
Podniosłam głowę, marszcząc brwi. Stał na dużym balkonie i opierał się łokciami o balustradę z mlecznego szkła. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam- chodź tu do mnie.
- Nie za dużo byś chciał?- skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Ciebie bym chciał- wzruszył ramieniem i w tej chwili zadzwonił telefon. Zwiesił głowę i wyjął komórkę z kieszeni spodni.
- Co znowu chcesz?- prychnęłam śmiechem, na jego słowa.
- Tak.
- Tak, nawet ja tam zawiozłem.
- Zjadła.
- Nie, nie przeszkadzasz, oczywiście, że nie- pokręcił głową.
- Tak.
- Yhym, byłem. Niall, nie przesadzaj- westchnął, a ja weszłam z powrotem do domu i założyłam buty. Przeszłam schodami na górę i skierowałam się do drzwi na balkon.
- Tak, dam znać, nie martw się- powiedział i zakończył połączenie.
- Powiedziałeś, że zjadłam i poszłam grzecznie spać?-zapytałam, a in obrócił się w moją stronę z zadziornym uśmiechem.
- Powiedziałem, że odwiozłem cię do domu.
- Poniekąd- podeszłam do niego i założyłam mu ręce na szyję. Uśmiechnął się unosząc lewy kącik ust.
Jak zawsze!
- Mogę o coś zapytać?- wplotłam palce w jego włosy na karku. Skinął głową- pokazałeś mi cały dom?
Zmarszczył brwi.
- Tak, wydaje mi się, że tak. No oprócz najniższego poziomu, ale tam jest tylko magazyn i garaż. Dlaczego pytasz?
- Tak jakoś- wzruszyłam ramieniem i spuściłam wzrok, który zawiesił się na jego klatce piersiowej, okrytej czarną bokserką.
Znowu przeszły mnie niechciane dreszcze.
Uspokój się.
- Jestem zmęczona- powiedziałam w końcu- a jeszcze miałam ci coś pokazać- uśmiechnęłam się nieśmiało, patrząc na jego twarz. Pocałowałam krótko te cudowne usta i odwróciłam się, by wejść na korytarz.
- Kusisz, skarbie- powiedział idąc za mną, ale nie odwróciłam się. Weszłam do sypialni, później do łazienki, zabierając jedną z toreb. Ściągnęłam z siebie ubrania i założyłam komplet białej bielizny z koronki, oczywiście. Na to szlafrok, również biały i bardzo delikatny. Poprawiłam jeszcze usta bordową szminką, którą miałam w kosmetyczne i założyłam szpilki, w których tu weszłam. Spojrzałam na swoje odbicie lustrzane i obejrzałam dobrze swój tył.
Prezentuję się należycie.
Tak myślę.
Chwyciłam klamkę i mimo lekkiego stresu, co ja pieprzę, serce mi do gardła podeszło, ale uchyliłam drzwi. Leżał rozwalony na łóżku, w samych spodniach dresowych.
Ta, i kto to kogo kurwa kusi?!
- Nie czaj się tak- mruknął nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
- Łatwo powiedzieć- mruknęłam i wyszłam z łazienki, gasząc przy okazji światło.
Przeniósł na mnie swoje spojrzenie, które momentalnie pociemniało i usiadł na łóżku. Objęłam się ramionami, próbując unormować oddech.
Wiem, że jak ostatnia idiotka panikuję, ale nic na to nie poradzę!
To Malik!
Przy nim trzeba wyglądać perfekcyjnie!
A mnie niestety duże do tego określenia brakuje...
Wyciągnął dłoń w moim kierunku. Ruszyłam się z miejsca i na trzęsącymi się nogach powili do niego podeszłam. Starałam się to zrobić z jaką taką gracją, po to miałam te pieprzone szpilki!
Wsunęłam swoją małą dłoń w jego, a on przyciągnął mnie do siebie tak, że stałam między jego nogami. Wstrzymałam oddech, kiedy uniósł moją dłoń do ust i delikatnie ucałował jej wierzch. Założył ją na swoje ramię, więc analogicznie położyłam tam drugą. Chwycił moje biodra, a jego dłonie powoli sunęły do paska szlafroka. Oblało mnie gorąco, oddech przyspieszył, kiedy go rozwiązał. Moja klatka piersiowa uniosła się szybciej niż zwykle i nie mogłam nad tym zapanować, nie umiałam. Rozchylił biały materiał i wciągnął głęboko powietrze.
Ma piękny widok na moje cycki, idealnie wprost!
Znów położył dłonie na moich biodrach, potem u dołu kręgosłupa i przysunął mnie do siebie jeszcze bardziej. Pochylił się i złożył długi, mokry pocałunek na moim brzuchu, gdzie wszystko się skręciło w jedną wielką masę. Objęłam go za szyję i wplotłam palce w jego czarne włosy.
- Zaskakujesz mnie- wymruczał tuż przy mojej skórze, powodując falę iskierek.
- Podoba ci się?- zapytałam cicho drapiąc go po głowie.
Takie ma cudne to włosy no!
- Bardzo. Ale bardziej ty mi się podobasz właśnie w tym- uśmiechnął się.
- Mówiłam, że to bardziej dla ciebie, niż dla mnie- potarłam dłonią jego policzek.
- Więc teraz znowu coś dla mnie- powiedział i wstał, kierując się do garderoby, skąd wrócił z płaskim pudełkiem.
- Przymierz- wręczył mi je, wiec nie pozostało mi nic innego, jak tylko wrócić do łazienki i rozpracować co tam w środku jest.
Więc to zrobiłam.
Zamknęłam są sobą drzwi, zdjęłam buty i siadając na brzegu wanny, otworzyłam pudełko.
Kurwa
Bordowa bielizna!
Oczy aż mi się zaświeciły, kiedy spojrzałam w lustro, mając ja na sobie. Uśmiechnęłam się szeroko i nawet nie zakładając butów, ani szlafroka wyszłam z łazienki. Stał do mnie tyłem, więc kiedy tylko się obrócił, założyłam mu ręce na szyję i przytuliłam policzek do jego nagiego torsu. Spiął się, ale objął mnie ramionami i dobrze, bo stałam na palcach!
- Jest cudowna- powiedziałam i oparłam brodę o jego tors uśmiechając się- trafiłeś z kolorem, z fasonem, że wszystkim!
- Nie wiedziałem, że sprawi ci to taką radość- przyznał i odsunął mnie od siebie na długość ramion- to chyba nie był dobry pomysł- powiedział skanując moje ciało ciemnym wzrokiem, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
- N-nie podoba ci się?-zapytałam cicho, czując jak nogi mi miękką. Spojrzał zdziwiony na moją lekko chyba przerażoną twarz.
- Nie, nie dlatego- uśmiechnął się lekko i kładąc dłonie na moich biodrach przycisnął mnie do siebie tak, że, czułam jego sztywne przyrodzenie w bólu mojego brzucha.
- Dlatego- mruknął nisko do mojego ucha, spiętym głosem.
- Oh...- wydusiłam tylko.
- Wyglądasz apetycznie, wiesz?- oparł czoło o moje.
- Chyba wiem- pokiwałam głową- i bardzo mi się podoba- powiedziałam i szybko połączyłam nasze usta. Oczywiście chciał więcej. Wprosił się z językiem w moje wnętrze, zaciskając palce na moich biodrach, przez co jęknęłam i dałam mu większy dostęp, co natychmiast wykorzystał.
Będzie mi się tu rządzić?
Czemu zawsze on?
Nadal stojąc na palcach uniosłam lewą nogę i wsunęłam pomiędzy jego. Warknął gardłowo i przygryzł moją wargę, mocno zaciskając palce na moich pośladkach. Uśmiechnęłam się przez pieszczotę i pociągnęłam go lekko za te wspaniałe, czarne włosy, równocześnie torturując jego kolegę. Naparł na mnie, przez co się cofnęłam i upadłam na łóżko, a on znalazł się nade mną.
- Nie ładnie tak mnie męczyć, panno Grande- mruknął niskim barytonem i pochylił się do pocałunku, ale chwyciłam go za ramiona i powaliłam na miejsce obok.
Jak ja to zrobiłam?!
Usiadłam na nim okrakiem i oparłam ręce po obu stronach jego głowy.
- Bardzo ładnie- uśmiechnęłam się, patrząc na jego zdezorientowaną minę i wyprostowałam się. Przygryzłam nerwowo dolną wargę, kiedy przy ruchu otarłam się o jego twardą męskość, co skutkowało natychmiastowym jękiem z jego strony!
On jęknął!
Przeze mnie!

Mnie, która ma na sobie tylko stanik i majtki!

Uśmiechnęłam się pod nosem i zrobiła to kolejny raz, a on złapał mnie z biodra i mocno docisnął do swojego kolegi.

Aż mną wygięło!

- Zrób to jeszcze raz, a rzucę się na ciebie...

~*~
Jeszcze jeden. Tak z okazji pieprzonego poniedziałku :)
I jak coś, to zapraszam na mojego insta, jeśli ktoś chce moją mordkę zobaczyć, w co wątpię. Nie pytajcie, założyłam wczoraj... Patrixia97
♥♥♥
PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz