Ludzie zebrali się wokół czarno srebrnej Hondy, nie dało się przejść, co dopiero nic powiedzieć, bo tak się dali.
No ja się nie dziwię.
Malik zdjął kask i wstał, a obok niego magicznym trafem pojawił się Arthur, który jakoś zdołał się tam dopchać.
- Cisza wszyscy!- warknął głośno, na co umili, ale było słychać ciche rozmowy i szepty, oczywiście na temat zwycięzcy. Arthur powiedział coś do Malika, tem mu odpowiedział i pokręcił głową na 'nie'.
I tak się dowiem.
- Mamy zwycięzcę!- krzyknął i podniósł do góry prawą rękę mulata.
- Gdzie jesteś kurwa!
Dziecko się obudziło.
Ludzie się odsunęli tak, że miałam idealny widok na Malika i przy okazji wściekłego Thomsona. Łysy zdjął kask i z impetem rzucił min o beton, kierując się w stronę mulata.
- Chodź- Niall pociągnął mnie trochę bliżej.
- Ty!- wymierzył w niego palcem- gadaj kim jesteś!- krzyknął.
- Wiedziałbyś, gdybyś wygrał- prychnął, krzyżując ręce na torsie.
- Kurwa gadaj, ścierwo!- podszedł bliżej i chwycił go za kurtkę.
Nie zrobiło to na nim zbytniego wrażenia, rzekłabym nawet, że nie zwrócił na to uwagi zbytnio.
- Uspokój się, albo dostaniesz w ryj- Niall wyszedł z tłumu- nie będę powtarzał- wyprostował się, zaciskając dłonie w pięści.
- To twoja przybłęda?- prychnął kpiąco.
W jednej chwili Malik chwycił jego nadgarstki i wykręcił do tyłu. Thomson warknął głośno i wygiął plecy w łuk.
- Kogo nazywasz przybłędą?- syknął i po pchnął go do przodu. Upadł na beton i rozmasował nadgarstki.
- No, Horan- prychnął- gdzie reszta twojej bandy?- zakpił. Spojrzałam na chłopaków, a Brian skinął głową, dając tym samym znak, że możemy się wprosić.
I tak też zrobiliśmy!
Wyszliśmy pewnym krokiem z bandy ludzi i stanęliśmy obok Nialla.
- Są, wszyscy są- zaśmiał się i wstał, otrzepując rękawy kurtki- nawet dziwka jest- splunął.
Zacisnęłam dłonie w pięści i zrobiłam krok do przodu. Thomson podszedł do nas i stanął centralnie przede mną. Był wyższy, to oczywiste.
- Nie możesz sobie darować, że nie wiesz z kim przegrałeś?- prychnęłam- boli, nie?- uniosłam kpiąco brew.
- A ty co? Pewnie dobrze wiesz co to za jeden. W końcu dajesz dupy, to jemu pewnie też- zadrwił.
To bym moment.
Szybkim ruchem zdjęłam lewą rękawiczkę i właśnie z lewej pięści uderzyłam go w twarz. Głośny szmer przeszedł przez tłum, który nas otaczał, kiedy łysy cofnął się do tyłu, omal nie lądując na ziemi.
A mówili, że prawą rękę mam lepszą.
To nie o rękę chodziło. Wkurwił cię po prostu.
Nie przeszkadzaj teraz.
Serce waliło mi jak młot, oddychałam bardzo szybko, no wybuchnę tu zaraz!
Wyprostował się po chwili i położył dłoń na swoim lewym policzku.
- Rozwaliłaś mi twarz, suko!- warknął i ruszył w moją stronę. Brian i Matt chwycił i go za szmaty i unieruchomili.
- Ty nie masz twarzy, ty masz ryj- syknął Niall- jeszcze słowo a przypierdolę ci mocniej, z drugiej strony.
- Gdybyś jeszcze umiał...
Blondyn nie dał mu dokończyć, bo jego pięść wylądowała na drugim policzku tego sukinsyna. Tym razem bracia Wilson nie pomogli mu ustać na nogach i po prostu się przewrócił.
No Niall ma więcej siły niż ja.
Szkoda.
Spojrzałam na chłopaków, a Luke wskazał głową na blok, dając tym samym do zrozumienia, że koniec zabawy. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku mojego ścigacza, zabierając po drodze lewą rękawiczkę.
- Jeszcze będziesz ssać mojego kutasa!- śmiał się, a krew ciepła mu z rozciętego policzka.
Nie odwracałam się, bo po co?
Usiadłam na kanapie i zdjęłam drugą rękawiczkę. Lewa dłoń mnie trochę bolała. Pewnie spuchnie, ale trudno. Jakbym miała go jebnąć jeszcze raz, nie wahałabym się ani chwili.
- W porządku?- Nick usiadł obok mnie i chwycił moją dłoń.
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...