Tak, to... Mam info. Po pierwsze Escape From The Memories. Nie wiem kiedy dodam rozdział. Mam go napisany, ale to jest ciągły tekst, nie ma wyszczególnionych dialogów, nie ma dużych liter, ani kropek. Dyktowałam go przez neta, bo nie miałam czasu go pisać. I nawet nie mam czasu go edytować. Ale jak go dodam, to razem z nim dodam już do końca, słowo daję.
I info drugie. To jest ostatni z moich napisanych na zapas rozdziałów. Więc nie obiecuję, że za tydzień w piątek następny się pojawi. Mam masę nauki, dzisiaj miałam egzamin, który zawaliłam doszczętnie. Jeśli nie zdam poprawki wyrzuca mnie z uczelni, bo powiedzieli, że już nie ma czegoś takiego jak zaliczenie warunkowe. I jestem przerażona.
Tyle z mojej strony. Miłego czytania. Żeby nie było, że nic się nie dzieje, jak to niektórzy z was piszą...Obudziło mnie poczucie zimna.
Przeraźliwe zimno, którego tak nienawidzę, bo zawsze towarzyszył mu strach.
Miałam zamknięte oczy, ale wiedziałam, że leżę w łóżku. Powoli uchyliłam powieki patrząc na pokój, który już widziałam. Jakbym już tu była. Obudziłam się, leżąc na brzuchu, czując mocny ból w podbrzuszu.
Co mi jest, do cholery?!
Zmarszczyłam brwi, patrząc na swoją rękę, którą miałam przed nosem. Miałam przecież sukienkę z długim rękawem...
Podniosłam się do siadu w ułamek sekundy.
I... ja byłam naga.
Nie miałam ubrań, nie miałam bielizny, leżałam naga pod tą kołdrą przykryta ją tylko do połowy.
Co się stało do jasnej cholery?! Gdzie ja jestem?!
- No proszę- odwróciłam się i natychmiast przycisnęłam kołdrę do piersi.
Zamarłam widząc w drzwiach Harrego.
Z uśmiechem, który mówił wszystko i więcej.
Nie, ja w to nie wierzę. Nie...
- C-co ty zrobiłeś...- zapytałam, a mój głos się łamał, do oczu machinalnie napłynęły łzy. Zapytałam o to, ale dobrze wiedziałam co zrobił. Nie mogłam tego do siebie dopuścić, to niemożliwe.
- A tak się zarzekałaś, że cię nie przelecę i co? I co? Zrobiłem to- powiedział powoli i dokładnie, patrząc mi prosto w oczy- zrobiłem to tego samego dnia, kiedy ci o tym powiedziałem- odepchnął się biodrem od futryny i powoli skierował w moją stronę.
A ja jak sparaliżowana i przerażona siedziałam na łóżku, niezdolna do wypowiedzenia słowa.
- I co zrobisz? Zrobiłem to i nigdy w życiu z niczym nie było mi tak dobrze. Wiedziałem, że chcę cię mieć i mam. Powiedziałem ci, że mam wszystko czego chcę i ciebie też dostałem- uśmiechnął się obleśnie, a ja nie powstrzymując łez, zaczęła się panicznie rozglądać po pokoju. Zlokalizowałam wzrokiem sukienkę, leżącą koło łóżka. Nie przejmując się niczym założyłam ją na siebie.
Już wiem skąd znam ten pokój. Ja go projektowałam. Jesteśmy u mnie w apartamentach.
Zerknęłam na szafkę nocną gdzie leżała moja torebka. Szybko ją chwyciłam biorąc też buty i po prostu stamtąd wybiegłam.
- Już uciekasz?- złapał mnie za ramię, kiedy byłam przy drzwiach windy. Mocnym, zdecydowanym ruchem odwrócił mnie w swoją stronę i przyparł do ściany.
Nie wiem co się ze mną działo, ja nie powstrzymywałam fali płaczu.
- Jeśli ktokolwiek się o tym dowie, zniszczę cię- wyszeptał przy moim uchu- zrozumiano? Radzę zamknąć gębę.
W tej chwili drzwi windy się rozsunęły, a ja jakby przebudzona kopnęłam go w krocze, odpychając od siebie.
*
Zayn
Wszyscy siedzieliśmy w domu Nialla.
Nie wróciła.
Nie wiedziałem co się dzieje, nie odbierała telefonu ani ode mnie, ani żadnego z chłopaków, nawet Sofia próbowała do niej dzwonić. Niall też nie odbierał. Nie wiedziałem co się dzieje. Nie miałem bladego pojęcia, odchodziłem od zmysłów. Miała wyjść tylko na jeden wieczór, a ja głupi nawet nie wiedziałem dokąd pojechała.
Trzask drzwi.
Nawet nie wiedziałem, kiedy wbiegła do salonu zalana łzami, boso, ale natychmiast skierowała się na górę.
Co się do kurwy nędzy stało?!
Chciałem pójść za nią, ale drogę zagrodziło mi czarne wielkie bydlę.
- Valar spierdalaj!- warknąłem, a pies warknął na mnie jeszcze głośniej i sam szybko cofnął się po schodach na górę. I choć nie miałem okazji z nią porozmawiać, nie miałam okazji spojrzeć na jej twarz, jeden szczegół mi nie umknął.
Niedosunięty zamek jej sukienki...
Tak minęło nie wiem ile czasu. Myślałem, że mnie jasny chuj strzeli!
Drzwi trzasnęły znów i tym razem do salonu wszedł luźno Harry, z rękami w kieszeniach w swojej czarnej kurtce i podartych spodniach. Jeszcze jego mi tu brakowało.
- Cześć wam- odezwał się luźno i usiadł na kanapie. Nikt mu nie odpowiedział, wszyscy byli w szoku.
- Co jest?- zapytał, a ja spojrzałem na Louisa kręcąc minimalnie głową, dając mu ten sam znak żeby nic nie mówił. Koniec końców ruszyłem schodami na górę, wiedziałem, że muszę się dowiedzieć co się jej stało, kto ją skrzywdził.
Zabiję skurwysyna. No po prostu zabiję.
Podeszłam do drzwi, które były zamknięte, zapukałem. Nic. Waliłem w nie. Nic.
- Layna?- odezwałem się- skarbie otwórz drzwi.
Ale odpowiedział mi tylko płacz.
Płacz, który zabijał mnie jeszcze bardziej niż wcześniej, bo wiedziałem, że kolejny raz ona płacze, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Chciałbym złapać ją w ramiona, zamknąć tak przed całym światem, powiedzieć, że już nigdy więcej nikt jej nie skrzywdzi. Obiecać bezpieczeństwo, zagwarantować jej to.
A wiedziałem, że nie mogę, bo nie jestem w stanie. Nie pozwoli mi na to.
Zszedłem na dół jeszcze bardziej złamany niż wcześniej. Louis spojrzał na mnie i kiwnął głową, a ja tylko wzruszyłem ramieniem. Co miałem mu powiedzieć? Nic.
Harrego nie było, poszedł na fajkę i dobrze niech stąd spierdala.
Tak spędziłem kolejne 4 godziny, bo po 16:00 znowu trzasnęły drzwi, ale tym razem głośniej i to w taki sposób, że miałem wrażenie, że wypadły z zawiasów.
- TY SKURWYSYNIE!
Ciężkie kroki rozległy się w holu, a chwilę później do salonu wszedł wkurwiony jak jasna cholera Niall. Miał na sobie spodnie do garnituru, rozpiętą od góry koszulę, marynarki nie miał, włosy miał całe porozwalane, a jego oczy były czarne.
On był po prostu wściekły. Nie, on był wkurwiony jak jeszcze chyba nigdy wcześniej. Oddychał tak głośno, że słyszeli go w całym pokoju. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim apogeum.
- GDZIE ON KURWA JEST?!- rozdarł się na cały głos, a w tej chwili Harry jak gdyby nigdy nic wszedł do salonu wyrzucając papierosa na taras.
- Co jest?- zmarszczył brwi zdziwiony, patrząc na Nialla, a ten jak strzała znalazł się przy nim i przyparł go do ściany- pojebało cię?!- krzyknął, chwytając go za nadgarstki.
- Mnie pojebało?!- warknął- mnie pojebało?!- krzyknął- GADAJ CO JEJ ZROBIŁEŚ, SKURWYSYNIE!- wydarł się na cały głos jeszcze bardziej, trzepiąc nim o ścianę.
I wtedy wszystko do mnie dotarło.
- MÓW CO JEJ ZROBIŁEŚ!- chwycił go dłońmi za szyję- CZYM JĄ NAĆPAŁEŚ?!- warknął, cały czas uderzając nim o zimną powłokę ściany.
- Już wiesz?- uśmiechnął się głupio- co?- prychnął- boli? Boli, że zagarnąłem twoją dziwkę dla siebie?!- krzyknął, a w tej chwili jego kolano na spotkało się z jego brzuchem.
Padł na ziemię.
- Chwila, ktoś mi wytłumaczy co tu się dzieje?- zapytał Liam.
- Chcesz wiedzieć co się dzieje?!- krzyknął Niall- chcesz kurwa wiedzieć?! ON JĄ KURWA NAĆPAŁ! NAĆPAŁ I WZIĄŁ JAK SZMATĘ!- krzyknął na cały głos, a to było dla mnie jak kubeł zimnej wody.
Spojrzałem na niego i poczułem tylko chęć mordu. Nic więcej.
- Co zrobiłeś?- zapytałem cicho, ale sam nie poznawałem swojego głosu w tamtej chwili.
Ja byłem gotowy go zabić.
- Ty chuju- Louis zacisnął dłonie w pięści, Liam to samo, a Sophie była przerażona.
Podniósł się na kolana i spojrzał na mnie z dołu z głupim uśmiechem.
- Jak nie ty to ja- powiedział, a ja chwyciłem go za ramiona i szarepnąłem nim, podnosząc do góry, słowo daję.
- Co jej zrobiłeś?- zapytałem.
- No co?- prychnął- pożyczyłem waszą dziwkę. Myślisz, że nie wiem, że ją przeleciałeś?- powiedział, a ja puściłem go uprzednio kopnąc w brzuch jeszcze raz.
- Umówmy się, Styles- zacząłem ostro- nigdy w życiu tego nie zrobiłem- powiedziałem- nigdy w życiu nie tknąłem jej tak jak tego nie chciała- powiedziałem zgodnie z prawdą- a ciebie za to po prostu zajebię- powiedziałem i przyparłem go do ściany, zaczynając okładać pięściami.
A Niall? Niall stał i patrzył.
- Powiedziałem ci- zacząłem- powiedziałem co ci kurwa zrobię jeśli tylko ją tkniesz!- krzyknąłem- a ty ją zgwałciłeś zajebany chuju!- warknąłem, a Louis i Liam chwycili mnie za ramiona i odciągnęli od niego.
- Uspokój się- warknął stanowczo szatyn.
- Zajebię cię, rozumiesz?!- krzyknąłem- ZAJEBIĘ!- rozdarłem się na cały głos chcąc rzucić się na niego, ale złapali mnie za ramiona.
- Wiesz co, Horan?- powiedział Styles, leżąc na ziemi, a z jego nosa lała się krew, z łuku brwiowego to samo, a całą twarz miał siną. Mogłem rozwalić mu ją bardziej.
Dla niej warto.
- Myślałem, że będzie lepiej- powiedział, a ja zmarszczyłem brwi- nigdy w życiu nie pieprzyłem takiego drewna- wycedził- ona jest drewnem, rozumiesz? Jest taką kłodą w łóżku, że to mało powiedziane. Ale wiesz? Z moją spermą na twarzy i kutasem w tych niewypażonych ustach, wygląda zajebiście.
I uśmiechnął się jeszcze raz.
A ja odetchnąłem od siebie chłopaków i kolejny raz na niego rzuciłem, byłem jak w transie, po prostu liczyło się tylko to, żeby jak najbardziej obić w mordę, żeby zadać mu taki ból, jaki on zadał jej.
Bo to jest niewyobrażalne. On nią skrzywdził w najgorszy możliwy sposób.
Ja go biłem, a on się śmiał.
- Zerżnąłem twoją dziwkę, Horan- powiedział- zerżnąłem i zrobiłbym to ponownie, rozumiesz? Tylko po to, żeby wam dopierdolić!- zaśmiał się.
- Zayn... Zayn, opanuj się- powiedział Louis łapiąc mnie za ramiona.
- Nie- odezwał się Niall- niech robi swoje- powiedział, a ja wstałem czując jak moje ręce po prostu płoną. Wszystko mnie bolało, wszystko w środku mnie bolało, ale nie dlatego, że ktoś mi zadał ból.
Ktoś jej zadał ból, to bolało mnie bardziej.
Odsunąłem się od niego oddychając głośno i stanąłem koło Nialla.
- Będziesz zerem- powiedziałem cicho- zniszczę cię, rozumiesz? Skończysz na samym dnie, skończysz tam skąd już się nie wraca. Zniszczę cię- powtórzyłem- Zniszczę, rozumiesz?
I w tej chwili usłyszałem kroki na schodach.
Odwróciłem się powoli.
Stała u dołu schodów, ubrana czarną koszulkę i spodnie, ręce miała za plecami i patrzyła pusto tylko i wyłącznie na Harrego.
- Proszę, kochanie. Wróciłaś- odezwał się krztusząc się krwią i zwijając z bólu na podłodze.
A mnie cieszył widok jego bólu. Cieszyłem się tym, po prostu się tym kurwa cieszyłam. Jak psychopata.
Spojrzałem w jej oczy. Były puste. Bez życia, bez emocji.
Chwilę trwało, nim podniósł się na nogi i oparł o ścianę, oddychając szorstko. Wszędzie była krew, jego koszulka była cała splamiona, a że była biała, było to dobrze widać.
I dobrze, kurwa niech widzi, niech czuje.
Wszyscy patrzyli na nią jak zaklęci, kiedy powoli stawiała kroki w jego stronę. Podeszła do niego, a on uśmiechnął się na jej widok obleśnie i chciał wyciągnąć rękę, ale cofnęła się natychmiast.
- Sweety...- zaczął Niall, ale uniosła lekko dłoń, uciszając go w sekundzie. Nie spuszczała wzroku z Harrego.
- Proszę, jaki wierny piesek- splunął krwią na podłogę.
- Jedno przeoczyłeś, Styles- odezwała się cichym, ale zimnym głosem.
- Co takiego, skarbie?- zaśmiał się z trudem.
- To.
Wzruszyła ramieniem obojętnie, wyciągając zza pleców pistolet. Zbladł natychmiast.
- Co?- zapytała- co teraz powiesz?- przechyliła głowę w prawo.
W tej pozycji wyglądała co najmniej przerażająco. Wyglądała jakby była chora psychicznie.
- Co ty robisz?- zapytał przerażony- pojebało cię...
- Mnie? A co ty zrobiłeś?- zapytała cicho- co zrobiłeś? Przyznałeś się już?
- Przyznałem się do tego, że zerżnąłem cię jak ostatnie ścierwo- powiedział.
Szarpnąłem się w jego stronę, ale Niall złapał mnie za ramię.
- Wiesz jak mi było dobrze? Wiesz jak było mi dobrze z tym, że jesteś wszystkiego powoli świadoma? Że czujesz to wszystko?
- Tak- pokiwała głową- więc dlaczego teraz mam cię nie zastrzelić? Powiedz?- zapytała, a ten jeszcze raz spojrzał na pistolet i przełknął ślinę- wiesz z kim zadarłeś?- zapytała powoli i dokładnie jakby chciała, żeby to wszystko dokładnie do niego dotarło- nie masz pojęcia. Zapomniałeś, że jestem w gangu?- zapytała- zapomniałeś, że umiem używać broni? Zapomniałeś, że mogę zadać ci krzywdę większą niż ty mnie? Uwierz, że jestem do tego skłonna, mogę zabić cię tu i teraz i nie będę czuć wyrzutów sumienia- powiedziała prosto.
Najdziwniejsze dla mnie było to, że Niall nie reagował. Nie odezwał się, po prostu patrzył, a ona w tej chwili zrobiła krok w jego stronę.
- Zapamiętaj sobie jedno, Styles- powiedziała i uderzyła go z pięści w brzuch.
Cofnął się na ścianę.
- Nie jestem dziwką- kopnęła go w żebra, a on padł na ziemię- nie jestem szmatą- kolejnego pojęcie- nie jestem jedną z tych, które możesz pieprzyć- kolejne kopnięcie. Cofnęła się o krok i wymierzyła w niego pistoletem.
To może dziwne, ale mogę powiedzieć, że poczułem jego strach, kiedy w moim przypadku zrobiła to samo.
- Ostatnie słowa?- zapytała.
- Jesteś pojebana- powiedział.
- Oh, nawet nie masz pojęcia jak bardzo- pochyliła się do poziomu jego twarzy chwytając jego brodę w dłoń- na twoje nieszczęście- prychnęła- ale wiesz co?- przechyliła głowę w prawo- to nie ja zrobię ci prawdziwą krzywdę- pokręciła nią.
W tej chwili do salonu wszedł Brian, Matt, Ashton, Oliver, Nick, Lukas, William, Thomas, Mike, Richard Cameron, Arthur i jeszcze dwóch facetów, których nie znam.
Spojrzeli na Stylesa, który już wyraźnie blady leżał na ziemi.
- Zabierzcie go stąd- powiedziała tylko, a oni podeszli do niego, chwycili za szmaty i nie wiem dokąd zabrali, ale potem było słychać tylko pisk opon samochodu.
Patrzyłem na nią przez moment.
A ona opuściła pistolet, a jej ciało po prostu zaczęło się trząść. Schowała twarz w dłoniach, Niall natychmiast do niej podszedł obejmując ramionami. To ja chciałem to zrobić.
Ale w jednej chwili wyrwała się i biegiem rzuciła na górę po schodach. Oczywiście pobiegliśmy za nią.
- Sweety- walnął w drzwi do łazienki, za którymi zniknęła- otwórz drzwi! Błagam cię, słyszysz?! Otwieraj! Proszę cię, otwórz drzwi, nie rób głupstw! Otwórz drzwi!- walił w nie bez skutku- Sweety, otwórz- powtórzył uparcie, waląc w drzwi, on wyglądał tak jakby chciał je wyważyć- otwórz drzwi, słyszysz? Otwórz!- krzyknął, uderzając w nie pięścią z całej siły.
- Niall, opanuj się- chwyciłem go za ramię- krzyk tu nic nie pomoże...
- To nie ty znalazłeś ją w łazience zalaną krwią!- krzyknął jak opętany.
Co?
WPOLSAT was kocha!
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...