IV Rozdział 14. 'Coś przed nimi ukrywasz'

6.5K 513 165
                                    

Hmm, hej?
Jest tu jeszcze ktoś? Ktokolwiek? Jeśli tak, to ja witam serdecznie!
Cóż... No nie było mnie długo. Baaaardzo długo. Tłumaczyć się nie będę, dlaczego tyle mnie tu nie było. Po prostu.
I z góry zaznaczam, że nie wiem, kiedy kolejny, bo muszę wpaść w rytm.
Miłego! x

Siedziałam wieczorem przy basenie i patrzyłam ślepo w spokojną taflę wody.
- Hej- usłyszałam za sobą, więc odwróciłam głowę.
- Hej- powtórzyłam bez przekonania.
Usiadł obok mnie i westchnął głęboko.
- Wszystko zawsze spieprzę- mruknął pod nosem.
- Co?- zmarszczyłam brwi- nie...
- Będąc ze mną odsuwasz się od rodziny, Layna. Odkąd pojawiłem się w twoim życiu masz o wiele więcej problemów...
- Bzdury gadasz, Malik- pokręciłam głową- a miałam cię za inteligentną bestię.
Spojrzał na mnie, więc uśmiechnęłam się do niego.
Był mój.
- Zayn, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało- dotknęłam jego policzka- i mówisz, że przynosisz problemy? No gupi jesteś.
- Nie mówi się gupi tylko głupi.
- Ale ty jesteś moim... wyjątkiem od normy- stwierdziłam i szybko pocałowałem go w policzek- i nie mów głupot.
- Layna, nie chcę patrzeć...
- To oczy zamknij- przerwałam mu- albo nie, chcę w nie patrzeć- załapałam natychmiast jego policzki- piękna są. I moje.
- Tylko twoje.
- Nie, twoje trochę też- zmarszczyłam nos i zaczęłam się śmiać.
- I powiedz mi teraz- odetchnęłam- czym się martwisz? Bo wiem że nie tylko moim stanem psychicznym. Dostałeś telefon, co się stało?
Odwrócił wzrok.
- Ana... była na spotkaniu z zarządem firmy. Sam fakt, że prosili o to ją, a nie mnie- zacisnął usta w wąską linię i pokręcił głową- uważają że nie jestem w stanie prowadzić już firmy.
- Słucham?- otworzyłam szeroko oczy.
- Też tak powiedziałem- zaśmiał się cicho, ale natychmiast spoważniał- jestem skończymy. Dobitnie.
- Zayn, przecież zyski masz nie tylko z tej firmy, masz masę innych źródeł, a o większości z nich pewnie nie mam pojęcia. Dasz radę odrobić straty. Na pewno.
- To nie jest takie proste.
- Bo życie jest albo cholernie niesprawiedliwe, albo zbyt banalne. Ale można sobie z tym poradzić. I ty sobie poradzisz.
Uśmiechnęłam się i potarłam jego policzki.
- Wierzysz w to?- zapytał i przemknął powieki, jakby bardziej wtulając prawy policzek w moją dłoń.
- Wierzę w Ciebie- uśmiechnęłam się jeszcze raz.
- Jesteś słodka- stwierdził.
- Mogę być jaka tylko chcesz.
- Wyczuwam podtekst- uniósł kącik ust, uśmiechając się kpiąco.
- Więc masz nosa- stwierdziłam i pochyliłam się do jego ust.
Uśmiechnął się leniwie i również zbliżył.
A gdy prawne połączył nasze usta szybko odchyliłam głowę w tył.
- Nie- jęknął.
A ja wybuchnęłam śmiechem na całe gardło. Tak szczere. No on brzmiał jak dziecko w tej chwili.
- Przestań- pokręcił głową z uśmiechem.
A ja zamiast się opanować zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej. Za Chiny nie potrafiłam informować oddechu. Nawet nie wiem dlaczego.
Paranoja.
- Nie- jęknęłam tak jak on, powodując tym samym i jego śmiech.
W takich chwilach nie myślę o niczym złym. Jakby tej cholernie przeszłości nie było.
Położyłam się na plecach i ułożyłam dłonie na brzuchu.
- Wariatka- odetchnął głęboko.
Spojrzałam na niego i uśmiech dla się szeroko.
Było mi dobrze.
- Powiedz mi... czy jest coś, cokolwiek co możesz zrobić, by przekonać zarząd, że możesz nadal kierować samodzielnie formą?
Zmarkotniał.
- Jasne- prychnął- mieć pieniądze.
- Przecież je masz...
- Ale nie takie pieniądze. Tu mówimy o miliardach dolarów, Layna.
Oh.
- Przecież twój majątek jest ogromny. Możesz spać na pieniądzach.
Ty śpisz na pieniądzach...
- Owszem, jest ogromny. Ale to są pieniądze ulokowane w inwestycjach. Nie mam na koncie 80 miliardów dolarów. To wszystko przedstawia wartość tego czego właścicielem jestem.
- Biznes jest głupi- wyjęłam wargę.
Zaśmiał się pod nosem.
- Nie jest głupi. Jest logiczny.
- Jesteś bogaty, ale jednak nie. Gdzie w tym logika?- zmarszczyłam nos.
Bez sensu.
I właśnie w tej chwili coś do mnie dotarło.
- Skąd miałeś te 6 miliardów które przelałeś na moje konto, Zayn?- w jednej chwili podniosłam się do siadu.
Przez moment patrzył w moje oczy, aż w końcu się odezwał.
- Sprzedałem hotel.
- Jeden?
- Trzy.
- Czyś ty zgłupiał?!- jęknęłam.
- Często używasz tego słowa w stosunku do mnie- skrzywił się.
- Nad wyraz do ciebie pasuje!
- Nie krzycz- ucieszył mnie.
- Jesteś idiotą.
- Jestem. Dla ciebie.
- Oh przestań używać na mnie swojego uroku osobistego- warknęłam- potrzebujesz tych pieniędzy. Ty.
- Ty też. Twoje problemy to moje problemy. Teraz twoje są rozwiązane.
- A twoje?
- Jakoś...
- Jakoś? Co jakoś? Jakoś to naprawisz? A musisz naprawiać przeze mnie. Znowu wszystko przeze mnie- załapałam się za skronie- wszystko moja wina.
Poczułam okropne zimno.
- Nie, Layna przestań- złapał moje nadgarstki- to nie jest twoja wina. Rozumiesz? Nic złego nie zrobiłaś, skarbie- dotknął mojego policzka- uspokój się, proszę cię.
Jego dotyk był kojący. Dawał mi spokój i ciepło.
- Wdech wydech- wyszeptał.
- Możesz mnie przytulić?
Spojrzałam w jego tęczówki.
A on tak po prostu rozłożył ramiona dając mi dostęp do swojej klatki piersiowej, z którego natychmiast skorzystałam.
Nie obchodzi mnie czy ktoś zobaczy czy nie. Jest mój więc mogę robić co chcę.
- Malik.
Taka pewna jesteś?
Oderwałam się od niego jak opatrzona, słysząc to za sobą głos Nialla. Odwróciłam się tak jak i Zayn, obojga spojrzelśmy na chłopaków stojących na schodach prowadzących do domu.
Niall, Ashton, Nickodem, Brian, Matt, Oliver, Richard, William, Thomas, Bradley, Lucas, Michael, Dylan i Jeff.
Cała moja rodzina.
A Dave?
Nie ma.
Ale nic na to nie poradzę.
- Zayn, odsuń się od niej- odezwał się Niall- dla swojego własnego dobra- mruknął z przekąsem.
Że słucham?
- A może nie chcę?
Wszyscy jak jeden unieśli brwi. A Niall wytrzeszczył oczy.
To było chyba zbyt gwałtowne...
Powoli pochyliłam się i oparłam skroń o ramię mulata.
- Krzywdy mi nie zrobi- wzruszyłem ramieniem- poza tym... nie zapominaj, że gdyby nie on, nie byłoby mnie tu- do dałam ciszej.
Zszedł po schodach i przyklęknął przede mną.
- Wiem- dotknął mojego policzka i spojrzał głęboko w oczy- co nie zmienia faktu, że ma się do ciebie nie kleić.
I przeniósł poirytowany wzrok na mulata. A Zayn tylko uniósł brwi.
- Słyszałaś?- spojrzał na mnie- odsuń się, bo znowu będzie że się do ciebie kleję.
- To by była tragedia- westchnąłem pod nosem i wstałam.
Przeniosłem tyłek na jeden z leżaków, gdzie już zdążyła się rozsiąść cała moja rodzinka oprócz pań, które siedziały pewnie w salonie przy winie.
- O czym gadaliście?- zapytał Ashton.
- O tym, że jestem skończony- Zayn wzruszył ramieniem jak gdyby nigdy nic i usiadł naprzeciw mnie.
Spojrzeli na niego zdziwieni.
- Zarząd chce mi odebrać stołek dyrektora generalnego. Akcje uda w dół. Nie mam miliardów by to naprawić i ogólnie to wszystko się jebie- przetarł twarz dłońmi- ale nie ważne- westchnął głęboko- nie mówmy o tym dzisiaj, wystarczy mi Ana, która nadaje non stop kiedy jestem w pracy. Nie wiem czy ona sobie wzięła na cel dobitne uświadomienie mnie w mojej porażce, czy...
- Martwi się o Ciebie- odezwał się Nickodem.
- Wiem, ale mi tego nie powie- stwierdził- woli opowiadać o tym jakim jestem idiotą- przewrócił oczami.
- Jest szczera przynajmniej- mruknęłam cicho, ale usłyszał, bo spojrzał na mnie z uniesioną brwią i pochylił się do mojej twarzy.
- Przyznaj się. Ma to od ciebie. To ty zaczęłaś nazywać mnie idiotą.
- Ka zaczęłam nazywać się głupim- pokręciłam głową- to dwie różne rzeczy.
- Sweety, długo tu siedziałaś- zauważył Niall- do jakich ciekawych wniosków doszłaś?
- Skąd wiesz że do czegokolwiek doszłam?- skrzywiłam się.
Spojrzał na mnie znacząco.
Zna cię.
Położyłam się na leżaku i przetarłam twarz dłońmi.
- Minęło tyle czasu- pokręciłam głową- dwa tygodnie byłam w Anglii- zacisnęłam powieki- straciłam bardzo dużo. Sprawdzałam maile. Wiem, że Mike ogarnął zamieszanie w firmie, ale moje projekty stoją. Dostałam zaproszenia na bankiety i konferencje, a nawet nie znam tych ludzi, którzy mi je wysłali- spojrzałam na Zayna- jak mam tam iść i nie zrobić z siebie idiotki?
- Nie martw się tym teraz- pokręcił głową.
- Dotarło coś do mnie... coś ważnego.
- Po twojej minie widać, że nie bardzo ci się to podoba- stwierdził Oliver- co jest, kwiatuszku?
- Po tym wszystkim co się stało miałam domu czasu na myślenie. I zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo zmieniłam się w stosunku do was i jak bardzo zmieniło się całe moje życie.
Spojrzeli na siebie nawzajem.
- Wiesz...- zaczął Lucas- to widać.
- Zachowujesz się inaczej. Kiedyś z nami mieszkałaś, byłaś tu codziennie- powiedział Matt- później przeniosłaś się na Mills Street, ale nadal byłaś tu codzienne.
- I nagle coś się urwało- wtrącił Brian.
Przełknęłam gulę w gardle.
- Przychodzisz coraz rzadziej, nie rozmawiasz z nami tak jak kiedyś- zauważył Dylan- ja wiem, że nas tu nie było, bo byliśmy na Islandii, Oliver przez jakiś czas we Francji, Brad we Włoszech, Hiszpanii, a Horana w ogóle w Anglii na cztery lata wcięło, ale... teraz jesteśmy. Wszyscy razem.
- Alexa nie ma- zauważyłam cicho.
Nialla i Ashton zamknęli oczy.
- Ciebie też- powiedział Mike.
Spojrzałam na niego.
- Nie ma Cię. Coś przed nami ukrywasz. Coś Cię blokuje.
- Nie, to nie tak...
- Powiedz nam, czy sami mamy węszyć?- westchnął w końcu Ashton- bo to tylko kwestia czasu, mała.
Patrzyła na nich w szoku i nie wiedziałam co powiedzieć.
Odbij atak.
- Więc chcę kwestię czasu.
Powiedziałam to pewnie, z głową w górze.
- Czyli przyznajesz, że...
- Że coś ukrywam? Tak. Od pół roku- powiedziałam tak jakby to było oczywiste.
- Czy ty nam rzucasz wyzwanie?- Nick zmróżył oczy.
- Możliwe- mruknęłam zdawkowo- albo czekacie aż sama wam powiem, albo szukacie na własną rękę. Tylko się zastanówcie co się wam bardziej opłaci- uśmiechnęłam się kpiąco, gdy spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- To bez sensu- odezwał się Niall- po co zakład, czy dochodzenie? Powiedz tylko, czy to nie jest żadną głupota.
- Jakby to nie była głupota, to by wam powiedziała- odezwał się Zayn.
- No- mruknęłam sama do siebie- największa głupota jaką zrobiłam.
A wyszła mi na dobre.
*
Nie wiem jakim cudem, ale Zayn został na noc. Naprawdę nie wiem jak to się stało. Ja stwierdziłam, że zostanę, bo chciałam chociaż trochę zacząć naprawiać to co zniszczyłam między mną, a moją rodziną.
Chcę żeby było tak jak dawniej.
Nigdy nie będzie. Kiedyś między nami była szczerość.
Zacisnęłam pięści i wstałam z łóżka. Miałam dość leżenia patrząc w sufit. Był środek nocy, a ja nadal nie spałam. Częściowo przez rozmowę z ojcami, częściowo przez to, że Malik spał za ścianą. Był u Nialla.
Wyszłam z pokoju, później z mieszkania i przeszłam korytarzem na sam koniec, do ostatnich drzwi z czerwonym X. Minęłam salon i weszłam do sypialni Alexa, skąd wzięłam dużą czarną bluzę.
To śmieszne, ale ja nadal czuję jego zapach. Całą jego obecność.
*
- No przestań- jęknął i padł na pościel- idź że wreszcie spać, łajzo- wymruczał w poduszkę.
- Nie mów do mnie łajza. Czemu tak do mnie mówisz?
Przewrócił się na plecy i odniósł opierając na łokciach.
- Ciągle beczysz i jęczysz o wszystko- przewrócił oczami- przewracasz się na prostej drodze i nawet piłki nie umiesz złapać, a co dopiero kopnąć. Piszczysz na widok przekraczającego szybko samochodu i wszystko ci leci z rąk. Trzeba się tobą opiekować jak dzieckiem co ma dwa lata. Bądźmy szczerzy. Ty jesteś łajzą.
Odwróciłam wzrok i spojrzałam na swoje dłonie. Miałam otarcia na palcach, przewróciłam się.
Poczułam jak obejmuje mnie od tylu i ciągnie do siebie. Położył się razem, układając mnie na swojej klatce piersiowej.
- No i znowu beczysz- zaśmiał się cicho i pokręcił głową.
Pociągnęłam tylko nosem.
- Śpij- westchnął, zaczynając głaskać mnie po głowie- teraz już śpij.
- Dobranoc. Kocham Cię, Alex.
- Wiem o tym.
Podniosłam głowę i spojrzałam ma niego.
Znowu przewrócił oczami.
- Ja Ciebie też- uniósł głowę i pocałował mnie w czoło- nie zapominaj o tym. Nigdy.
- Nie zapomnę. Obiecuję.
- Więc śpij, Sky.
Ułożyłam policzek na jego torsie i zamknęłam oczy. Naprawdę mocno mnie przytulił. Mogłam odetchnąć. Niczego się nie bać. Przy nim mogłam nawet płakać.
- Łajza.
Mruknął cicho myśląc, że nie słyszę...
*
Wyszłam z domu i przeszłam na plac, później całkowicie poza budynek. Usiadłam za rogiem, tam, gdzie zawsze Dave palił. Albo któryś z nas. Alex też. To tam stało wiaderko wypełnione wodą.
Oparłam plecy o mur z czerwonej cegły i wyprostowałam nogi. Odetchnęłam mocno owijając się jego bluzą i założyłam kaptur. Wysunęłam papierosa między wargi i odpaliłam jego zapalniczką. Zawsze miał ją w tej bluzie.
Brałam powolne wdechy. Po każdym z nich przeglądałam papierosa z ręki do ręki.
- Nie śpisz.
Podskoczyłam w miejscu.
- Zayn- jęknęłam.
Miał ma sobie dresy i koszulkę Nialla.
Usiadł obok mnie i zdjął mi z głowy kaptur.
- Spać nie możesz, więc palisz sama?
- Palę z Alexem- sprostowałam, a on uniósł pytająco brwi- prawa ręka to ja, a lewa to Alex. I tak ma zmianę.
Uśmiechnął się rozbawiony.
- Nie mam więcej pytań- pokręcił głową, a ja podałam mu używkę.
- Masz. Możesz palić z nami.
- Nie będę przeszkadzał?
- Ty? Nie.

Jako że mamy 999 tyś wyświetleń...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz