IV Rozdział 6. 'Jak mogłaś to zrobić?'

4.5K 564 137
                                    

Jako, że święta znajcie moje dobre serduszko. Wracamy do ponad 2000 słów :)
Nie no, a tak serio to mam masakre, wszystko się sypie i tak sobie pomyślałam, że jak ja mam źle, to wam zrobię dobrze.
Może kiedyś do mnie wróci :)

PS, co zostaliście????

Siedziałem wbity w fotel i nie miałem pojęcia co powiedzieć. To co usłyszałem było dla mnie ogromnym szokiem i chyba nie tylko dla mnie. Dziewczyny siedziały ze spuszczonymi głowami  i patrzyły na swoje dłonie.
Mena i Mia.
- Nigdy nie opowiadaliście tego w ten sposób- odezwała się Roxane.
- Bo nie mamy na to siły- Niall zamknął oczy i oparł się o kanapę- mam ochotę go ożywić i strzelić w kark ponownie- syknął- i tak kurwa w kółko.
- Nie rozpędzaj się.
Dave zszedł po schodach do salonu i spojrzał na mnie nieprzyjemnym wzrokiem.
- Pójdę już- odezwałem się cicho i wstałem po czym spokrzalem na Nialla- jeśli się obudzi, powiedz jej...
- Nikt nic jej nie będzie przekazywał- przerwał mi ostro- nie od ciebie.
Zacisnąłem usta i skierowałem się do drzwi, a Louis zaraz za mną.
Ale nagle zatrzymałem się gwałtownie i odwróciłem w jego stronę.
- Wiesz co?- wymierzylem w niego palcem- nie mam pojęcia co do mnie masz- pokręciłem głową.
Jego oczy w momencie stały się niemal czarne.
- Ale wiedz, że się dowiem- zapewniłem poważnie- obiecuję ci to. A jak ja coś komuś obiecuję to zawsze dotrzymuję słowa.
I odwróciłem sie, a następnie odpuściłem jego dom. I nawet udało mi się zapanować nad sobą na tyle, żeby nie trzasnąć drzwiami z całej siły.
- Co jest temu facetowi?- Louis pokręcił głową.
- Pojęcia nie mam- prychnąłem- ale od początku ho spina jak jestem obok. Odkąd się pojawiłem obok w nich w domu.
- Jesteś pewien, że nigdy przez przypadek nie wyszedłeś mu w drogę?
- Absolutnie- zmarszczyłem brwi- nigdy wcześniej nie widziałem go na oczy.

Ellayna
Uchyliłam powieki czując lekki chłód. Natychmiast owinelam się szczelniej kocem, który podciągnęłam pod samą brodę.
Wdech wydech, Sky...
Nie mogłam złapać powietrza.
- Aniołku, powoli i spokojnie.
Spojrzałam na postać siedzącą w fotel i przy łóżku.
Dave.
Moje ciało samo się trzęsło, mięśnie drżały, a sztuczne, urojone poczucie zimna zapanowało  nad moim ciałem.
Wstał powoli i usiadł na skraju łóżka. Wyciągnął dłoń i delikatnie odgarnął mi włosy z czoła.
Zacisnęłam powieki.
- Postaraj się uspokoić. To już koniec. To już nigdy nie zdaży się ponownie- pokręcił głową.
- Przepraszam- szepnęłam i spojrzałam mu w oczy.
To na pewno moja wina.
- Nie przepraszaj, nic złego nie zrobiłaś...
- Przepraszam- powtórzyłam ze łzami.
- Aniołku, nie...
- Przepraszam.
Westchnął zamknął oczy.
A do mnie coś dotarło.
- Zayn...- wydusiłam cicho.
Natychmiast przeniósł na mnie swój ciemny wzrok.
- Gdzie jest Zayn?- zapytałam cichym, ale dziwnie pewnym głosem.
- On?- zmarszczył brwi, a przez jego brązowe tęczówki przeszedł jawny gniew.
A ja o dziwo się tym nie przejęłam.
Uparcie patrzyłam w jego oczy żądając  odpowiedzi na zadane pytanie.
Gdzie Zayn?
Obiecał, że mnie nie zostawi.
- Dlaczego o niego pytasz?- zaczął dziwnym tonem- Niall, Ashton... To o nich powinnaś...
- Wiem, o kogo powinnam zapytać- podniosłam  się do siadu, na co jeszcze bardziej zmarszczył brwi i czoło- gdzie Zayn...
- Nie ma go tutaj i nie będzie.
Zamarłam.
- C-co?
- Dlaczego to o niego pytasz? Nie powinnaś się nim interesować. On się tobą nie interesuje. Nie pytał o ciebie.
Co?
- Niech wraca do swojej firmy, swoich pieniędzy i swojego życia, a nas zostawi wreszcie w spokoju- powiedział hamując gniew- lepiej tu bez niego. Wszędzie się wtrąca.
- Przecież on tylko...
- Bronisz go- trafnie zauważył i zmróżył oczy- dlaczego... przyjechałaś tu prawie pół roku temu, byłaś załamana, gdy zaproponował kupony twoich apartamentów. Później się dowiaduję, że byłaś nawet z nim na kolacji- podniósł się i zaczął chodzić po pokoju- nagle zniknęła cała złość na tego... tego...
- Nie obrażaj go- zacisnęłam pięści, co na moje nieszczęście zauważył.
- Znów go bronisz- mruknął podejrzliwie- co takiego się stało, że nagle zmieniłaś o nim zdanie...- pokręcił głową.
Uniosłam wyżej brodę.
- On się niczym nie martwi. Umie tylko wykorzystywać. Nic więcej- prychnął i znów zaczął chodzić po sypialni- nie ma żadnych zasad... jedyne co potrafi to pieprzyć swoje dziwki...
- Ja nie jestem dziwką.
Zatrzymał się, stojąc tyłem do mnie.
Odwrócił się bardzo powoli, a jego twarz wyrażała czysty szok i niedowierzanie.
- Nie obrażaj mnie- powiedziałam powoli- bo nie jestem taka jak one- dodałam ciszej, ale nadal pewnie.
Wyglądał tak jakby miał zemleć. Był biały jak ściana.
- Nie...- pokręcił głową- nie wierzę w to. Nie uwierzę... ty... ty z nim... nie- wydusił z trudem.
Odwróciłem wzrok i spojrzałam w dół.
- Nie zrobiłaś tego- podszedł i mocno złapał  mnie za ramiona- błagam cię, powiedz mi, że tego nie zrobiłaś- desperacko pokręcił głową i uniósł mój podbródek lekkim szarpnięciem, bo zacisnęłam powieki- powiedz to!
- Nie krzycz...
- Mów!- potrząsnął mną, na co wyrwałam się  szybko.
- Nie.
Cofnął się natychmiast.
- Jak mogłaś to zrobić?- pokręcił głową.
Patrzył na mnie inaczej.
Patrzył z żalem, ale... jakby z rozczarowaniem. Choć to za mało. Raczej z obrzydzeniem.
- Zachowałaś się jak pierwsza lepsza...
- Szmata?
Pewnie spojrzałam mu w oczy.
Otworzył usta w szoku na moją odpowiedź.
- Jak dziwka, chciałeś powiedzieć.
Przelknął ślinę.
- Ja...
- To chciałeś powiedzieć- przerwałam mu twardo- wyjdź.
- Nie, Aniołku...
- Wynoś się.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz