III Rozdział 33. 'Szkoda, że taki chuj z ciebie, wiesz?'

5.9K 615 71
                                    

Wszyscy patrzyli w szoku na faceta w podartych jasnych jeansach, białej koszulce, wysokich czarnych trampkach i skórzanej kurtce. Miał skórzaną rękawiczkę na prawej dłoni, ale taką bez palców.
- Kurwa, Veans- wydusił Will i wstał, a za nim cała reszta. Podeszli do niego szybko i skutecznie utrudnili mu oddychanie, zgniatając w uścisku.
Oni naprawdę są rodziną.
- Powietrza, idioci- jęknął, a oni odsunęli się od niego i dopuścili Nialla- prawie cztery lata- powiedział wsuwając ręce do kieszeni spodni.
- Kurwa, nawet mi nie przypominaj- pokręcił głową i objął go za szyję- dobrze cię widzieć, Brad- powiedział i odsunął, ale nadal trzymał go za kark.
- Was też- przyznał cicho- no. A teraz rusz dupę, zasłaniasz mi słońce.
I odsunął go od siebie.
Bo ona stała centralnie za blondynem.
Stanął przed nią z rękami w kieszeniach i wyprostował się.
Patrzyła mu w oczy z zaskoczeniem, dezorientacją i... smutkiem?
- Powiedz mi teraz- zaczął cicho i pochylił się do jej twarzy- bardzo tęskniłaś? Czy tylko trochę?- uniósł brew. I uśmiechnął się do niej.
Świetnie.
I ciekawe jak ja w tej sytuacji mam zrobić cokolwiek?
Pomyśl, idioto. Nic więcej, po prostu wysiłku istotę szarą i istotę białą.
Co?
Mózg, jełopie. Mózg!
- Powiem ci tylko, że szedłem tu z buta. Z samego lotniska- podkreślił.
- Tęskniłam- powiedziała- nawet trochę bardzo. Pół roku to dużo czasu- objęła się ramionami.
- Więc mnie przytul- rzucił luźno, a ona chwyciła go za ramiona i wskoczyła na niego, obejmując nogami w pasie.
- Nadal przytulasz się jak koczkodan.
- A ty nadal lubisz z!acać mnie po dupie- oparła czoło o jego.
Spojrzałem na jego ręce.
Kurwica mnie chwyci zaraz. On ją chamsko trzymał za pośladki!
Ujuj... Ale nie płaczemy, nie płaczemy...
- Żałujesz mi?- uniósł brwi.
- Nie, a ty?
- Też nie- stwierdził- więc będę mógł zmacać cię częściej?
No chyba nie.
- Jasne- roześmiała się- tylko nie przez sen- zagroziła palcem, a on postawił ją na ziemi.
- Dla ciebie wszystko, Bella.
Bella?
- Fajnie, że jesteś, Brad- odezwała się- ale to nic nie zmienia- spojrzała na Nialla- nic.
- Ktoś mi powie co się dzieje?- odezwał się Louis, za co byłem mu cholernie wdzięczny- bo zgubiłem się przy słowach 'dzisiaj zagrałaś.'
Ja też.
Nic nowego.
Zamknij się.
- Bradley, to jest Louis, a to...
- Zayn Malik- powiedział za niego, a ja uniosłam brew.
Ogólnie to wszystkich wcięło.
- Wiem kim jesteś- skrzyżował ręce na torsie- zajebiście bogatym gościem, który stworzył linię najlepszego sprzętu elektronicznego na świecie.
Jasne.
- Mniej więcej- pokiwałem głową i sztywno wyciągnąłem dłoń. Spojrzał na nią obojętnie i uniósł brwi. Potem chwycił ją powoli.
A potem takie jeb!
Potrząsnął nią jak pojebany i wyszczerzył się szeroko.
- Wyglądasz na spoko gościa, Malik. A skoro tu z nami jesteś, to musi tak być. I nie patrz tak na mnie, jestem idiotą- wzruszył ramionami i poklepał mnie po ramieniu.
Okej, to było dziwne.
No to Brad. A Brad to psychiczny, szczery do bólu optymista.
Skąd Wiesz?
Bez komentarza...
Usiadł na kanapie, tak jak cała reszta.
- Pójdę się przebrać. Mena, chodź dam ci coś- uśmiechnęła się do niej.
Brunetka spojrzała na Olivera, a on tylko skinął głową. Wstała i podeszła do niej, by skierować się w stronę schodów.
- A- odwrócił się w pewniej chwili- nic nie zmienisz, Brad. Moja odpowiedź to 'nie.'
I weszła na schody szybko znikające na górze.
Kiedy tylko trzasnęły drzwi w sypialni, wszyscy zwrócili się w jego stronę.
- Kurwa- jęknął pochylając się w przód i złapał z włosy- no prawie ją miałem.
Co?
- Już się prawie zgodziła, prawie powiedziała 'tak'- warknął i kopnął w fotel zły- już jej wszystko obiecałem, już ją miałem w garści, jasna cholera!
- Ciszej- upomni go Nick.
- Co ciszej? Ja mu złamię fiuta jak go zobaczę- zacisnął pięści- miałem szansę przywrócić wszystko na swoje miejsce- pokazał palcem z dół- i gówno kurwa z tego- znów pochylił się w przód opierając łokcie o kolana.
- Dobra, dosyć- uniosłem dłonie i wstałem- idę zapalić i tak nic z tego nie wiem.
- Idę z tobą- powiedział Niall- ja wiem aż za dużo- westchnął głęboko i razem wyszliśmy na taras.
Oparł się o ścianę, a ja rzuciłem mu paczkę fajek. Odpalił papierosa i zaciągnął się dymem, a jego oddech był cholernie niestabilny.
- Niall, mówiłem ci, nie pal, jak jesteś wkurwiony, bo wyglądasz jak ćpun na głodzie- podszedłem​ do niego szybko i chwyciłem za nadgarstek, kiedyś chciał ponownie przyłożyć używkę do ust. Przymknął powieki i uspokoił oddech, opierając głowę o ścianę.
- Nie daję rady. Mam kurwa dosyć wszystkiego- syknął.
- Spokój- upomniałem go- nie dam ci zapalić, póki się nie uspokoisz.
Odwrócił głowę i przez moment tylko oddychał.
- Już?- uniosłem brew, a on skinął głową i odetchnął- no to proszę- puściłem jego rękę i sam zaciągnąłem się dymem.
W ciszy wypaliłem papierosa i wróciłem do środka.
- Będę się zbierał- chwyciłem marynarkę, a w tej chwili zeszła na dół, a za nią Mena.
- Już idziesz?- zapytała.
- Mam dużo papierów...
- Nie tłumacz się- uniosła dłoń, przerywając mi- jak masz iść to idź. Myślałam, że chociaż na kolację zostaniesz- wzruszyła ramieniem i zniknęła w kuchni.
No i co?
No wcisnąłem dupę w fotel. Innego wyjścia nie było. Papiery poczekają.
*
Skończyło się na tym, że po trzech godzinach gang wrócił do siebie. Został Niall, ja i Louis.
I Bradley.
Kurwa.
Layna poszła spać.
Widziałem​, że była zmęczona dzisiejszym dniem i jakby... Wszystkim wokoło.
Brad siedział na wysokim krześle przy wyspie kuchennej i stukał palcami o blat. Niall był na górze, a Louis sprawdzał coś w telefonie.
- Ugh, cholera to nie tak miało być- jęknął i schował twarz w dłoniach opierając łokcie o blat.
Zmarszczyłem brwi.
- Co?- zapytałem i chcąc nie chcąc podszedłem do niego siadając naprzeciwko.
Widziałem, że coś z nim nie tak, a nie jestem obojętny na coś takiego. W każdym razie... na cierpienie nie jestem obojętny, a on... no coś go gryzie.
Westchnął opierając czoło o blat.
No co mu?
- Mogłem wszysyko zmienić. Wszystko- pokręcił głową i podniósł wzrok- a teraz? Jestem w czarnej dupie.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz- przyznałem szczerze.
- O Ellaynę mu chodzi- mruknął znad telefonu Louis. Spojrzałem na niego po czym wróciłem wzrokiem do Bradleya.
- Już prawie się zgodziła.
Chwila...
On przeżywa jak mrówka okres, że nie zgodziła się na seks z nim? I Niall o tym woe?
- Śpi- odezwał się Niall, schodząc na dół w samych spodniach dresowych- nareszcie śpi- westchnął i otworzył lodówkę, wyjmując butelkę wody. Później postawił na blacie cztery szklanki i wszystkie napełnił.
- Wiesz, że to nie jest twoja wina- powiedział blondyn.
- A czuje jakby była moja- warknął i zacisnął pięści.
- Spokój- mruknąłem Niall.
- Miałem ją w garści, Niall- spojrzał na niego z powagą- dwa, trzy słowa i byłaby moja...
- Wiem- powiedział- ale jak chcesz coś zdziałać, musisz zaczynać od nowa.
- Co zdziałać?- zapytałem.
Nie wiem o co chodzi do cholery.
Brad westchnął kolejny raz i oparł łokcie o blat.
- Ona była niesamowita- powiedział patrząc na swoje dłonie- nigdy nie spotkałem takiej kobiety.
Nie zapedzaj się...
- Niall?- zwróciłem się w niego- weź coś powiedz- oparłem się o krzesło, przejeżdżając dłonią po twarzy.
Byłem zmęczony.
Naprawdę zmęczony.
Wszystkim. Miałem dość życia, dość ludzi i przede wszystkim dość siebie samego.
Horan spojrzał na załamanego Brada i westchnął głęboko.
- Ta sama sytuacja- spojrzał mi głęboko w oczy- tylko dlatego, że ci ufam. Ponad pięć lat temu... Ellayna zakończyła pewien etap w swoim życiu. Chociaż powiem raczej, że to życie samo go zakończyło, a ona się temu poddała.
- Była tancerką- mruknąłem oniemiały, a on pokiwał głową z małym uśmiechem.
- Tancerką?- prychnął Brad- ona była najznamienitrzą figurą, którą mogła poruszyć muzyka. Potrafiła ruszać się jak nikt inny- pokręcił głową patrząc pusto w blat.
Skąd w nim takie słownictwo?
- Posłuchaj- odezwał się znowu Niall- miała przed sobą wszystko, mogła być najlepszą i była nią. Ale kiedy Alex...- przymknęła na moment powieki- odsunął się- powiedział jakimś dziwnym tonem- skończyła z tym. Bez niego nie była w stanie zatańczyć- pokręcił głową.
- Więc na tym filmie...
- Była ona i Alex- dodał- tak.
- Ale skoro to było takie ważne dla niej, to dlaczego Alex...
- Nie jest w stanie- powiedział sztywno Niall i zauważyłem, że zacisnął pięści.
- Ale ty tańczysz- powiedziałem do Brada.
- Co z tego?- zapytał z kpiną i spojrzał na mnie- co z tego że tańczę? Co z tego, że wkładam w to serce, duszę, całego siebie? Nic. Nie jestem w stanie być dla niej takim, jakim był dla niej Alex. Choćbym nie wiem co robił i jak się starał. Nie ważne, że ja tym żyję- pokręcił głową- nie ważne, że życie poświęciłem, żeby być tu gdzie jestem i umieć to co umiem. Ile potu, ile bólu, ile kurwa nawet łez...- wycedził dosłownie się trzęsąc- to jest moje życie- spojrzał mi w oczy- i to za mało.
Jego oczy były pełne smutku, żalu, gniewu i bezsilności. Wszystko to widziałem.
- Prawie się zgodziła. Obiecałem, że będziemy tańczyć w nocy, tak jak najbardziej lubiła. Że to będą najlepsze noce w jej życiu i ona dobrze wie, że właśnie tak by było.
Czyli te noce i których pisał... Kurwa, ale ulga.
- Ale to jestem tylko ja- westchnął- ja, a nie Alex. A ja to zawsze za mało.
- Nieprawda.
Spojrzeliśmy w stronę schodów.
Tak jasne Niall, poszła spać.
Powoli podeszła do niego i odwróciła krzesło tak, by stać tuż przy nim.
- Posłuchaj mnie- chwyciła jego policzki- nigdy nie chciałam, żebyś tak o sobie myślał- pokręciła głową- nie porównuj się do Alexa. Oboje jesteście niesamowici na swój własny sposób. Nie możesz być taki sam jak on, bo nie byłbyś sobą, a właśnie takiego cię kocham.
Kocham. Kocham. Kocham.
Kurwa.
- Nie chcę, żebyś myślał o sobie w tak chujowy sposób. Nie chodzi o to, że nie jesteś Alexem. Ja po prostu już nie potrafię tańczyć...
- Głupota- prychnąłem.
Spojrzała na mnie i uniosła brew.
- Znowu masz coś do powiedzenia?- warknęła nieprzyjemnie.
- A mam- skinąłem głową- jeśli raz nauczyłaś się tańczyć, jeśli byłaś tancerką to niemożliwe żebyś​ teraz nie umiała. Tego się nie zapomina. Każdy wyuczony układ, wszystkie kroki- pokręciłem lekko głową- to cały czas jest w tobie, musisz to pamiętać.
- Skąd ty możesz to wiedzieć?- prychnęła, a Niall spojrzał na mnie.
- Po prostu to wiem- mruknąłem.
- On ma rację- powiedział Brad- ty potrafisz tańczyć- złapał ją w talii i przyciągnął bliżej siebie.
Zabieraj łapy.
Jesteś zabawny.
Spierdalaj.
- Tylko pozwól mi ci to udowodnić- poprosił cicho.
- Nie ma czego udowadniać- westchnęła cicho- ja się zmieniłam. Nie potrafię włożyć w to...
- Serca?- przerwał jej.
- Duszy. Umysłu. Umysł mi na to nie pozwala.
- Serce i dusza to dopełniająca się niezmienna całość. To to, co nas określa i kieruje nami. Serce bez duszy nie ma prawa bytu, a dusza nie wypełni serca sama z siebie. Potrzebują się nawzajem. Nie mogą się wykluczyć.
To co on mówi jest niesamowite.
Nigdy bym nie powiedział, że potrafi opowiadać w taki sposób.
Taki potłuczony, co?
No.
- Więc nie mów mi, że nie potrafisz zatańczyć całą sobą jak sprzed laty. Nie kupię tego kitu. W życiu. Jesteś taką jaką byłaś. Nic się nie zmieniło.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami i uchyliła usta.
Po chwili wyprostowała się i otrząsnęła.
- Chcesz mnie kupić- zmróżyła oczy.
- Chcę- skinął głową- po co kałamać?- uśmiechnął się- a wiesz czemu? Bo wiem, z jeśli do tego nie wrócisz nadal będziesz nieszczęśliwa. Bo to dawało ci szczęście. Nie zaprzeczaj- zagroził widząc, że otwiera usta by coś powiedzieć- przyznaj sama przed sobą Bella. Wiesz, że ma rację.
Odsunęła się od niego o odwróciła tyłem, obejmując się ramionami.
- Wkurwia mnie to, że z taką łatwością ze mnie czytacz- mruknęła i spojrzała na jego z nieukrywaną irytacją.
- Co poradzę- westchnął wzruszając ramieniem- tak już mam. Oczywiście Alex...
- Alex to Alex- przerwała mu szybko- a ty to ty. Nie porównuj się do niego.
- Bo nie mam szans, co?- prychnął kpiąco unosząc wyżej podbródek- bo wolisz jego, a on już z tobą nigdy nie zatańczy...
- Przestań- odezwała się.
- No nie możesz wybaczyć mu tego że cię zostawił...
Nie mówi szczerze. Prowokuje ją.
- Powiedziałam przestań- odezwała się głośniej, a jej ciało zaczęło się trząść- nie mów o nim...
- Zostawił cię- powiedział i uśmiechnął się kpiąco- obiecał, że będzie przy tobie zawsze i do końca, a zostawił cię samą...
- Zamknij się!- krzyknęła na niego zaciskając pięści.
- Sama prawda- wzruszył ramionami i założył ręce na torsie- bo bez niego jesteś słaba- powiedział powoli, a ona spuściła wzrok. Jej ciało się trzęsło.
- Nie prawda- szepnęła cicho i przysięgam jej podbródek drżał- to n-nie prawda- spojrzała na niego szklącymi się oczami.
Kurwa.
- Dosyć- wstałem i podszedłem do niej- przestań, nie widzisz w jekim jest w stanie?- zapytałem, a ona...
Spojrzała na mnie i... przytuliła się do mnie.
- Powiedz mu, że to nie prawda, Zayn, nie prawda- pokręciła głową kurczowo zaciskając dłonie na mojej koszuli- j-ja nie jestem dziwką...
Kurwa.
- O czym ty mówisz- zamknąłem oczy pocierając jej plecy- nic się nie dzieje, spokojnie.
- A-ale...
- Nic nie mów. Uspokuj się. Nikogo tu nie ma, jesteś tylko ty...
- Ty też jesteś- odezwała się patrząc na mnie z dołu.
- To nie ważne.
- Ważne. Tylko szkoda, że taki chuj z ciebie, wiesz?- otarła policzek i odsunęła się.
No niestety wiem...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz