Nie kontrolowałam tego, że zabrałam dłoń i odsunęłam się od niego. Wczoraj chciał mnie potraktować jak jedną ze swoich byłych uległych? Albo obecnych? Nie wiem, czy coś mu nie odwali i nie pojedzie sobie na chłostę, tak dla zabawy. Czułam jak mi serce wali, oddech mi przyspieszył, nic nie mogłam poradzić na to, że chciałam się od niego odsunąć.
Zayn był dominantem?
Poprawka, wczoraj chciał nim być? Jest dominantem?
Na kogo ja trafiłam?!
Patrzył na mnie z widocznym strachem, a jego oczy były zamglone, bił z nich dystans i... obawa przed odrzuceniem?
- Ty... chciałeś wydawać mi komendy? Jak psu?- zapytałam przestraszona i chwyciłam kołdrę, dociekając ją do piersi.
- Nie- schował twarz w dłoniach i pokręcił głową- nigdy w życiu- spojrzał na mnie z obawą.
- Przed chwilą powiedziałeś, że byłeś kimś w rodzaju domonanta i wczoraj chciałeś nim być.
- Ale nie mogłem. Miałem takie uczucie, chciałem nad tobą panować- odwrócił wzrok- ale nie mogłem. Nie mogłem się podnieść, jak cię zobaczyłem wbiło mnie w fotel.
Co?
- Nie chcę ci zrobić krzywdy- powiedział i chciał złapać mnie za dłoń, ale ją odsunęłam. Spojrzał na mnie z żalem- przepraszam...
- Chciałbyś, żebym miała cię za pana?- zapytałam może zbyt podniesionym tonem.
- Nie- pokręcił głową- nie chcę, nie mógłbym- pokręcił głową.
- Więc co? Bo nie wiem czego mam się spodziewać, w każdej chwili coś może ci odwalić...
- Nie. Nie zrobię ci krzywdy- powiedział desperacko i tym razem złapał mnie za dłoń. Spięłam się na jego dotyk- obiecuję, że...
- Nic nie możesz mi obiecać...
- Mogę- wyprostował się natychmiast- nigdy, nigdy w życiu nie mógłbym cię uderzyć- powiedział z porażającą powagą.
- A potraktować jak uległą?-zapytałam, a on zacisnął szczękę.
- Nie- powiedział twardo.
Co z tobą. Przecież go kochasz...
- Boję się tego. Boję się, że nie będę umiał nad tym zapanować. A wszystko dlatego, bo za bardzo cię pragnę. Bardziej niż bym chciał. I to mnie przeraża. Żadnej innej kobiety nigdy nie pożądałem. Żadnej. Chciałem tylko się zaspokoić, nie myślałem o niczym innym. A ty... ciebie to ja wielbić zacznę...
Rozluźniłam zaciśnięte pięści i przysunęłam się do niego. Jedną ręką objęłam go za szyję, drugą w pasie i przytuliłam policzek do jego piersi. Spiął się niemiłosiernie.
Ale po chwili objął mnie ramionami i przycisnął do siebie.
- Zayn...- odetchnęłam głęboko- jeśli uważasz, że nie zrobisz mi krzywdy, to ja ci wierzę. Bardziej niż wczoraj to ci nie zaufam- potarłam jego plecy.
- Nie... nie boisz się? Jeśli stracę nad sobą panowanie...
- Nie stracisz- przerwałam mu szybko- czemu ty mi o tym powiedziałeś, co?- mruknęłam cicho i oparłam brodę o jego tors, patrząc na niego z dołu.
- Nie wiem. Nie pytaj mnie o to, bo nie wiem- spojrzał na mnie bezradnie- nie chcę cię okłamywać- przyznał.
Zrobiło mi się ciepło.
- Wiesz, wczoraj przyznaję, zauważyłam, że... zwracasz się do mnie w dziwny sposób, ale... nie przeszkadzało mi to. No, chyba, że wtedy jak się bawiłeś i nie chciałeś pozwolić mi dojść- uniosłam wymownie brew.
- Przepraszam, kochanie- westchnął- ja...
- Nie, nie rozumiesz- uśmiechnęłam się nieśmiało- ja lubię, kiedy jesteś taki. Kiedy się ządzisz jeśli o mnie chodzi, mi się to podoba- przyznałam- a-ale nie chcę, żebyś mnie bił...
- Nigdy cię nie uderzę- przerwał mi- obiecuję ci to.
- Wierzę ci, Zayn- szepnęłam- ale... ja nigdy n-nie... nie wezmę do ust...
- Nie kończ- przerwał mi oburzony odsuwając się ode mnie na długość ramion- nigdy ci tego nie zaproponuję. Nigdy, rozumiesz?
- Ale... ty to robisz. To znaczy... nie masz problemu z...
- Bo twoje ciało to dla mnie jak idealna perfekcja i będę je ubóstwał w każdy możliwy sposób- chwycił mój podbródek- a twoje usta są stworzone, by je całować i wielbić- przejechał kciukiem po mojej wardze- nie, żeby zaciskały się na fiucie- powiedział poważnie.
- A gdybym zaproponowała to sama? Odmówiłbyś?- zapytałam, a on pokręcił głową.
- Pewnie nie- westchnął cicho- ale... nie chcę cię tak traktować. Jesteś moją kobietą. Nie nic nie wartą szmatą, która jest tylko po to, żebym wytrzeć w nią kutasa. Jesteś dla mnie ważna. Nie chcę, żebyś się mnie bała, Layna.
- Nie boję się- powiedziałam cicho- wiem, że nic mi nie zrobisz- uśmiechnęłam się lekko i przyciągnęłam do siebie jego twarz- a teraz mnie pocałuj, Malik- powiedziałam wyzywająco, a on uniósł lewy kącik ust jak zawsze i powoli połączył nasze usta. I zaznaczam, za cały czas trzymał mój podbródek.
Popchnęłam go w tyl, napierając na niego swoimi ustami i usiadłam na nim okrakiem.
Naga byłam!
Cholera!
Wsunął język w moje wnętrze i przyciągnął bliżej siebie, leżałam na nim po prostu.
- Ja dla ciebie wariuję- szepnął cicho i połączył nasze czoła- nigdy tego nie robiłem.
- Czego?
- Liczysz się dla mnie, Layna- powiedział- chcę widzieć jak zalewa cię rozkosz przeze mnie. I tylko przeze mnie- i znów mnie pocałował.
Koliberki się odezwały... rychło w czas.
Położyłam się na nim całkowicie i miałam gdzieś to, że jeden ruch i we mnie wejdzie. Chuj z tym. Ja mam jego, a on mnie.
- Nie wstawajmy, co?- spojrzał na mnie jasnymi oczami- chcę być z tobą w łóżku cały dzień. Mogę spać, leżeć, całować cię, gdzie chcę- uśmiechnął się pod nosem i na dowód tego, pocałował moją szyję.
- Więc nigdzie się nie ruszaj- przytuliłam ie do niego mocno- nigdzie nie idź i bądź tu tak jak teraz- pocałowałam jego klatkę piersiową. Nagle przewrócił nas tak, że leżałam pod nim, oczywiście.
- Powtórka na wczoraj?- uniosłam brwi.
- A chcesz?- spojrzał na mnie.
- Jakbyś nie wiedział- prychnęłam i powoli uniosłam biodra ku górze.
- Moja panna Grande jest chętna na zabawę?- uśmiechnął się szelmowsko i przejechał dłonią po moim brzuchu, cały czas sunąc w dół- jak mógłbym ci odmówić...
Przejechał palcami po mojej wilgotnej już kobiecości, a ja zassałam powietrze, patrząc mu w oczy. Rany moje boskie! Jego dłoń zsunęła się na moje biodro i pośladek, który dość mocno ścisnął, wywołując mój jęk i jeszcze większe drgania mojej biednej macicy. Owinął moją prawą nogę wokół swoich bioder i przylgnął do mnie całym ciałem. Chwilę później poczułam jak wsuwa się we mnie. Jęknął gardłowo i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Jesteś taka ciepła- szepnął i zaczął się we mnie poruszać- uwielbiam w tobie to ciepło...
On też był ciepły. Zawsze jest ciepły. Teraz będąc z nim nie czuję zimna.
- Zayn- wyjęczałam głośno, zaciskając paznokcie na jego łopatkach.
- Chcesz spróbować?- zapytał nagle i spojrzał mi w oczy.
Ale, że co?
- Co?- zmarszczyłam brwi, czując jak wszystko się we mnie miesza. Nagle przekręcił nas tak, że leżał pode mną!
Kurwa, co się dzieje!
- Teraz wyglądasz jeszcze lepiej- podniósł się do siadu i objął w talii. Przejechał językiem od dolinki między moimi piersiami, po szyję i linię szczęki, rozprowadzając przyjmie dreszcze.
Kurwa, ale wpadłam.
Dotarł do moich ust, ale mnie nie pocałował. Odsunął się i powoli położył z powrotem, zostawiając mnie samą. Spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem.
- Z-zayn... ja nigdy wcześniej n-nie...
- To nawet lepiej- uśmiechnął się, a ja poczułam jego główkę ponownie przy swoim wejściu- odetchnij- polecił, a ja wzięłam głębszy wdech i w tej samej chwili wszedł we mnie, a raczej to ja opadłam na jego kutasa.
Jedno słowo:
K U R W A
Nigdy w życiu nie czułam się tak... wypełnioną jak w tej chwili!
Otworzyłam szeroko usta i zacisnęłam powieki, bo tu uczucie dosłownie mnie rozsadzało.
- Spójrz na mnie, skarbie.
Otworzyłam powoli oczy i jedyne ci widziałam, to jego czarne jak węgiel tęczówki. Uśmiechnął się i położył dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie do przodu.
Zawyłam!
A potem do tyłu.
I znowu zawyłam!
- O m-mój... kurwa- syknęłam.
- Nie wysławiaj się- zmarszczył brwi.
- J-ja nigdy nie...
- Nie byłaś na górze- powiedział ze śmiechem, a ja cała czerwona odwróciłam wzrok.
- Nic trudnego, kochanie- powiedział, a ja wróciłam do jego oczu- wszystkiego cię nauczę.
Świetnie, dominujący nauczciel!
- Po prostu ruszaj biodrami- powiedział cicho, a ja przesunęłam się do przodu i do tyłu- brawo.
Dzięki.
- Robisz to dla mnie, prawda?- zapytał niskim głosem.
- Tylko dla ciebie- jęknęłam i zataczając koła na jego biodrach.
Matko, ale mi dobrze!
- A teraz w górę i w dół...
Jak się podniosłam, okey, wygiąło mną. Ale jak opadłam z powrotem na cala jego długość, pisnęłam. Dosłownie!
- Nie takie trudne, prawda?- uniósł brwi, a ja zaczęłam się poruszać tak jak mi najlepiej wychodziło- świetnie, maleńka- pochylił mnie, a ja uśmiechnęłam się i pochyliłam, całując jego spodnie usta.
I się zaczęło. W górę i w dół i kółeczko!
No niesamowite co on ze mnie zrobił!
- Lubisz rządzić, kochanie?- wysapał, a ja pokiwałam głową- daj nam to, czego chcemy.
Łatwo powiedzieć!
Przyspieszyłam i naprawdę czułam, jak mi sił brakuje, ale ciepło gromadzące się w moim brzuchu było silniejsze.
- Kurwa, tak...- warknął, chwytając mnie za biodra i jeszcze bardziej przyspieszył.
- Nie wysławiaj się- spojrzałam na niego, a on jedynie uśmiechnął się, przymykając powieki.
I w tej chwili wygiąło mną do tyłu, wydarłam się na całe gardło, bo ogarnęło mnie coś niewyobrażalnie wielkiego. W tym samym czasie poczułam jak jego soki dosłownie mnie zalewają. O Boże.
Zmęczona, spocona i ledwo oddychająca podłam cyckami na jego klatkę piersiową. Objął mnie ramionami, a ja przycisnęłam policzek do jego szyi. Czułam jego oddech przy uchu, jego dłonie na plecach. Zaczął mnie miziać. Aww.
Położyłam się obok, przerzucając nogę przez jego ciało i wtuliłam się w jego bok. Przysunął mnie bliżej, otaczając ramieniem i odetchnął.
- Jesteś dla mnie jedyna- powiedział cicho i potarł moje biodro.
- Ty dla mnie też- powiedziałam z zamkniętymi oczami i nic nie mogłam poradzić na to, że ziewnęłam.
- Zmęczona, maleńka?- zapytał cicho i przykrył nas kołdrą.
Skinęłam głową.
- Przy mnie zawsze będziesz zmęczona- uśmiechnął się, a ja uchyliłam powieki i zamrugałam- jak się czujesz?- potarł mój policzek.
- Jakbym nie spała przez tydzień- wymamrotałam patrząc w jego jasne tęczówki- najchętniej nigdzie bym się stąd nie ruszała. Nigdzie. Poszłabym spać- ziewnęłam ponownie- a o 12:00 będą wyniki komisji i muszę być pod apartamentowcem- zamknęłam oczy i przejechałam dłonią po jego brzuchu i klatce piersiowej.
Spiął się.
- Lubię, kiedy to robisz- odezwał się, a ja podniosłam się na łokciu i zmarszczyłam brwi.
- Robię co?
- Dotykasz mnie- powiedział- jesteś ciepła i twój dotyk jest ciepły. A ja uwielbiam w tobie to ciepło- patrzył mi w oczy, z których przebijała dziwna powaga- robisz to machimalnie, naturalnie.
- Bo lubię- przyznałam, a on uniósł brew- nie patrz tak, uwielbiam twoje ciało.
Teraz jego mina warta jest Oscara.
- Zdjęcie ci zrobię zaraz- zaśmiałam się cicho- nie dziw się, masz dwadzieścia sześć lat, budowę jak jakiś heros, tatuaże, które uwielbiam, a ten szczególnie- przejechałam opuszkami palców po czerwonych ustach wytatuowanych na jego torsie- i twarz jak model z okładki Vogue. I jesteś mój, wiesz?- uśmiechnęłam się, nadal widząc szok w jego oczach.
- Wiesz... bylem na okładce Vogue- powiedział, a ja prychnęłam śmiechem.
- Widzisz? A ja nie. No, więc się nie dziw, że sobie pomacam co moje- pocałowałam go w policzek i położyłam głowę na jego piersi. Ale mu serce wali.
- Tylko twoje- szepnął cicho i sięgnął po telefon, leżący na szafce przy łóżku. Chwilę później wydobył się z niego kobiecy głos.
- Co byś chciał?- zapytała Ana- bo nie powiesz mi, że tęsknisz- prychnęła.
- Jasne, że tak, nie ma mi kto zrzędzić z samego rana.
- I kto to mówi?!- uniosła się- to ty wiecznie narzekasz! Ja nie wiem jak Ellayna z tobą wytrzymuje...
- Daje radę- spojrzał na mnie z uśmiechem- nie narzekasz, prawda, skarbie?- zapytał.
- Zaraz... czy wy jesteście w łóżku?! Zayn, czysty zrobiłeś to co myślę, że zrobiłeś?!
Oj tak...
- Zależy, co myślisz, że zrobiłem- prychnął.
- Tak, tak, zrobił- wcięłam się szybko.
- Nie wierzę- wydusiła oniemiała- no to teraz się go nie pozbędziesz...
Nie mam zamiaru.
- Życie- westchnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu. Miło mi.
- Ana, dasz radę przesunąć te dwie wideokonferencje na inny termin?- zapytał, a ja znowu podnoszę się za zmarszczką między brwiami.
- Jasne- prychnęła- może być przyszły tydzień?
- Tak- powiedział- i jeszcze jedno, był rano Niall?
Jeszcze bardziej zmarszczyłam brwi.
- Był, zabrał co miał zabrać i sobie poszedł.
- Świetnie. Tyle chciałem. Miłej pracy.
- Ta, mi milej pracy, a wy będziecie się pieprzyć przez cały dzień- prychnęła- do zobaczenia- zakończyła połączenie.
- Zamknij buzię, skarbie- uniósł palec pod moje brodę i zamknął moje usta.
Co to było?
- Czemu odwołałeś...
- Bo chcę zostać z tobą. Obojętnie co będę robił- powiedział.
- O rany, a która godzina?- spięłam się.
- 9:04.
- To mogę iść spać- ziewnęłam jeszcze raz i położyłam na nim jak na poduszce.~*~
ZDAŁAM!!!!!!!!!!!!!!!
Tak więc, informuję was, iż w ten weekend będzie maraton kończący Save Me. Wszystko zależy od waszych komentarzy i głosów :)
PS ktoś chętny na koszulkę??
❤❤❤
POLSAT
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...