III Rozdział 29. 'Zayn zostaje'

5.5K 604 144
                                    

Zayn
Niall stwierdził, że nigdzie nie jedzie. Powiedział jej jasno, że zostaje w Los Angeles, a wszystko załatwi przez pośredników. Musiał też zapewnić, że ona nic mu nie zepsuła i że nie jest niczemu winną, bo dostała napadów depresji i za wszystko się obwiliała.
- Poważnie, mam już tego dość- westchnął do telefonu- skończy się na tym, że rzucę to w cholerę.
- Przestań pieprzyć bez sensu- powiedziałem, skręcając w ulicę, prowadzącą do jego willi- jedziesz już?
- Tak, za tobą jestem. Nie włączyłeś kierunkowskazu.
- Przepraszam, mamo- prychnęłam- czekam przed domem- rozłączyłem się.
Jest niedziela, a ja od wczoraj siedziałem w biurze. Nie pojechałem do apartamentu wieczorem. Wiedziałem, że oka nie zmróżę, a po tym jak potraktowałem Anę... Szkoda gadać. Poszła do domu zaraz po tym.
Zatrzymałem samochód i otworzyłem drzwi, wychodząc. Na zegarku miałem dokładnie 16:00, a że nie jadłem od... No wczoraj nie jadłem, to chyba w piątek.
- Cześć- powiedział, gdy wysiadł z somochodu- dzięki, że poczekałeś, nie wiadomo jak dzisiaj zareaguje.
Dzwonił mi wczoraj, że miała jakiś napad lęków. Bała się go. To dobiło go najbardziej.
- Nie mów o niej jakby była psem- zwróciłem mu uwagę. Rozumiem, że się o nią martwi, ale powiedział to dziwnie. Przynajmniej dla nie.
Spojrzał na mnie i westchnął. Chyba nie spał w nocy. Chyba napewno.
- Nie mam siły czasami. A nie chcę powtarzać tego co kiedyś. Mam nadzieję, że nie będę musiał.
Weszliśmy po schodach na duży taras, a Horan otworzył drzwi.
- Sweety!- zawołał, kiedy tylko weszliśmy do salonu- Sweety, już jestem!
Ja też tu jestem... Jakby ktoś pytał.
Nie było jej w salonie. I już widziałem, że wzięły go nerwy. Weszliśmy do kuchni, może jakaś kartka na lodówce, czy coś w ten deseń.
Spojrzałem na podłogę za wyspą.
Kurwa.
- Niall- złapałem go za ramię, nieprzerwanie patrząc na...
- Kurwa- zbladł natychmiast- SWEETY!- jęknął biały jak ściana, patrząc na nóż leżący na podłodze w kałuży krwi.
Nogi mi się trzęsą.
- Wiedziałem, że mam jej nie zostawiać samej, wiedziałem...- mamrotał chaotycznie- ja nie...
- Już jesteś?
Odwróciliśmy się w momencie.
Jest.
Stoi o własnych siłach.
Ma nogi na miejscu.
I ręce.
- Przepraszam, nie słyszałam jak weszliście, byłam na górze...
- Mój Boże, nic ci nie jest!- jęknął i podszedł do niej, przyciągając do siebie. Spojrzała na mnie znad jego ramienia i zmarszczyła brwi.
Usiadłem na wysokim krześle, luzując krawat.
- To nie na moje nerwy- odetchnąłem głęboko i oparłem łokcie o blat za mną.
- Niall, dlaczego miałoby mi coś być?- zapytała cicho, odsuwając się od niego.
- Co w kuchni na podłodze robi krew? I nóż? Co się stało?!- chwycił ją za ramiona.
- Jaka krew, jaki... a...- mruknęła.
- Co 'a'?
- To nie krew, tylko sok malinowy- powiedziała, a ja prychnąłem śmiechem.
- Sok malinowy- powtórzył blady- to ja wracam do domu i dostaję zawału i palpitacji serca, bo...
- Bo chciałam otworzyć butelkę, ale korek nie chciał puścić, chciałam otworzyć nożem i... No spadła mi, bo skaleczyłam się w...
- W co?!- natychmiast złapał ją za rękę i zaczął oglądać, szukając rany.
- W palec, nie przesadzaj- westchnęła, odsuwając go od siebie i wyciągnęła dłoń. Na opuszku serdecznego palca miała mały plaster- nic sobie nie zrobiłam. Obiecałam ci rano-powiedziała bardzo cicho i spuściła głowę- obiecałam.
Była jak dziecko, które zmienia nastrój co pół minuty.
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj- odezwałem się, więc podniosła wzrok i spojrzała mi w oczy- nie masz za co- uśmiechnąłem się, ale ona tylko odwróciła wzrok.
- Zrobiłam obiad- powiedziała- zjesz?- zwróciła się do mnie.
Jestem głodny.
Więc czemu masz zamiar odmówić?
- Ni...
- Zje- przerwał mi Niall- nic dzisiaj pewnie nie jadł, więc zje- spokrzla na mnie karcąco- a ty co dzisiaj jadłaś?
Zrobiła krok w tył i spojrzała na swoje dłonie.
- Rano zjadłam kanapkę z dżemem, a po jedenastej jabłko- wymamrotała i podniosła wzrok jakby się bała tego co powie.
- Sweety...
- Nie gniewaj się- poprosiła, a jej głos był tak płaczliwy, że ścisnęło mnie w żołądku. I sercu.
Co się z nią dzieje...
- Ja się cieszę, że zjadłaś- ostrożnie złapał ją za policzki- nic się nie dzieje. Zjesz obiad?
- Zjem- powiedziała cicho.
W głowie się nie mieści. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że ona może być tak... potulna.
- Zrobiłam kurczaka w sosie paprykowym.
O marzenie...
Niall zdjął marynarkę tak jak ja i usiadł naprzeciw. Po chwili dostałem swój talerz, który wyglądał obłędnie. Ona zawsze wszystko robi od początku do końca idealne.
Zledlismy w ciszy, którą chyba dla żadnego z nas nie była przyjemna. Była okropna. Ale nikt jej nie przerwał. Byłoby tylko gorzej.
- Posprzątam to- powiedziała cicho i wstała z krzesła.
- Dziękuję- powiedziałem, kiedy odbierała ode mnie talerz. Podniosła wzrok i... Uśmiechnęła się minimalnie.
- Nie ma za co.
Jest.
Odwróciła się i zaczęła zmywać. A kiedy ja gadałem z Niallem, poszła do salonu i usiadła przed szklaną ścianą. W międzyczasie Louis wrócił.
- Coś jest nie tak- powiedział blondyn obracając w dłoni smukłą szklankę z wodą.
- To znaczy?- uniosłem brew.
- Z Ellayną- mruknął cicho.
- Niall, jak ma być w porządku, przecież on...
- Wiem- przerwał mi napiętym głosem- wiem co jej zrobił- zacisnął pięść- ale... ona nie była aż tak...
uległa.
- Zwyczajnie się boi- odezwał się Tomlinson- Niall, dla niej to było najgorsze z możliwych. Nie dziw się...
- Powiedział, że jestem dziwką.
Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę.
Cały czas siedziała na podłodze w rogu, oparta plecami o ścianę i patrzyła na ocean.
Nawet nie wiem, kiedy wstałem z krzesła i powoli do niej podszedłem.
Usiadłem naprzeciwko niej. Ale tak, żeby się nie bała.
- Co jeszcze ci powiedział?- zapytałem cicho.
- Zayn...- warknął za mną, ale tylko machnąłem ręką.
Była spięta.
Patrzyła pusto na falującą wodę, jakby nie mogła znaleźć myśli w głowie.
- Było ciemno- powiedziała w końcu- tam na korytarzu. I jak otworzył drzwi też.
Jej ciało się trzęsło.
Ja to widziałem.
- Powiedział, że jestem jak każda inna, bo każda jest taka sama... Kazał mi klęczeć na podłodze, j-ja nie chciałam- pokręciła szybko głową i spojrzała na mnie, tak jakby chciała się przede mną tłumaczyć. Jej głos się łamał- nie chciałam- dodała ciszej.
- Wiem- skinąłem głową- powiesz coś jeszcze?
- Zdjął spodnie... Ja mówiłam, że nie chcę, naprawdę- zapewniła ze łzami w oczach.
- Zayn, przestań- syknął Horan.
- Zamknij się- mruknąłem, nie przestając patrzeć w jej oczy.
- Kazał mi wziąć go do ust. Nie chciałam- pokręciła głową i spuściła wzrok- A-ale i tak to zrobił.
Szybko otarła z policzka łzę, nie chciała, żeby ktoś ją zobaczył.
- Potem powiedział, że jestem niegrzeczna. U-uderzył mnie.
Zacisnąłem pięści.
- Zapalił światło i kazał mi wstać, ale nie miałam siły. Podwinął moją sukienkę... Powiedział, że takie jak ja rżnie się na podłodze- załkała cicho, pięści miała zaciśnięte, a jej dłonie się trzęsły- t-to bolało...
I schowała twarz w dłoniach. Widziałem, że stara się opanować, pokazać, że panuje nad swoim ciałem i emocjami.
- P-potem rzucił mnie na łóżko i-i d-dalej... a-ale powiedział, że robi to, żeby było mu wygodnie, b-bo miejsce szmaty jest na ziemi... Powtarzał cały czas... Cały czas...
- Co powtarzał?- zapytałem, równocześnie przyswajać się bliżej.
- Dziwka. Że robi to, bo jestem dziwką. Że taka kolej rzeczy. Że to normalne. I że zawsze tak będzie. B-bo jestem tylko dziwką...
I podniosła głowę, spojrzała mi w oczy.
- Ja tak bardzo nie chciałam, Zayn- pokręciła głową bez życia- uwierz mi, ja nie chciałam.
Znów spuściła wzrok.
- Zapytał kim jestem.
- Posłuchaj mniej- powoli złapałem ją za dłoń.
Nie zabrała jej.
- I popatrz na mnie- poprosiłem łagodnie. Podniosła wzrok i zamrugała dwa razy- to co ci zrobił nie jest normalnie- powiedziałem powoli- nie miał prawa cię dotknąć, rozumiesz? Nie miał prawa. Ty nie zrobiłaś nic złego, to nie była twoja wina...
- Odsuń się od niej.
Zdezorientowany spojrzałem w stronę wściekłego Mayera. Stał przy ujściu do salonu, jak zwykle ubrany na czarno i patrzył na mnie jakbym mu zabił żonę.
- Dave...
- Powiedziałem coś- warknął, przerywając Niallowi i zaczął się kierować w moją stronę.
Westchnąłem cicho i wstałem. Ona dalej siedziała na podłodze, więc wyciągnąłem do niej dłoń. Spojrzała na nią, potem na mnie i powoli ją chwyciła, wstając.
- Dziękuję- wyszeptała cicho, a w tej chwili Mayer stanął między nią, a mną, zasłaniając ją swoim ciałem.
- Zejdź mi z oczu- syknął.
Ona tylko spuściła wzrok.
Odwróciłem się i podszedłem w wyspy kuchennej, gdzie leżała moja marynarka. Wyjąłem z wewnętrznej kieszeni paczkę papierosów i poszedłem na taras. Oparłem się plecaki i ścianę tuż przy drzwiach. Słyszałem wszystko.
- Czemu na to pozwalasz? Ma się do niej nie zbliżać!
- Dave, ja...
- Jesteś za nią odpowiedzialny- powiedział- i nie powinieneś pozwalać na to, żeby taki... taki...
- No kto?- zpautl Louis, a ja uniosłem brwi.
- O co się czepiasz człowieku? Z całym szacunkiem, ale Zayn nie robi nic złego- powiedział twardo.
- Nie, spoko- wszedłem do środka z rękami w kieszeniach- przecież i tak jestem chujem- wzruszyłem ramieniem.
- Wyjdź- powiedział Mayer.
Spojrzałem na Nialla i chwyciłem marynarkę, kierując się do drzwi.
- On zostaje.
Gdyby nie to, że słyszałem jej głos na własne uszy, za Chiny bym nie uwierzył. Odwróciłem się w jej stronę i słowo daję, patrzyłem na nią w takim samym szoku jak Mayer.
- Nie- powiedział- nie chcę...
- Zayn zostaje- powiedziała dobitnie, patrząc na niego surowo. Pokręcił głową niedowierzając- zagaduję, że już wiesz- skrzyżowała ręce pod biustem, prostując się przy tym. Już nie była roztrzęsiona. Przyjęła pozycję obronną.
W tej chwili do salonu wpadł Ashton, Brian, Matt, Nickodem, Lucas, Oliver, William, Arthur, Richard i Thomas.
- Ja nic nie powiedziałem- mruknął natychmiast Ash.
- Wiem, że nie, sam się dowiedział- powiedziała, nieprzerwane patrząc w oczy Mayera- porozmawiamy na górze.
I odwróciła się, idąc w stronę schodów, a on spojrzał na mnie jak na ostatnie gówno i ruszył za nią.
- To wszystko twoja wina- Brian wskazał palcem na Nialla- gdyby nie ty...
- Co 'gdyby nie ja'?- uniósł się- o co ci chodzi, co?
- O co mi chodzi? Jeszcze kurwa pytasz?- warknął- to ty go tu zaprosiłeś. Pozwoliłem mu tu być! Jak mogłeś być tak ślepy i nie zauważyć czegokolwiek?!
- Gdybym wiedział...
- W dupie mam co byś robił, nie zrobiłeś nic! Nic, rozumiesz?!
- Skąd miałem wiedzieć, że on...
- Blake by do tego nie dopuścił- podsumował z pogardą.
W tej chwili przez tęczówki Nialla przeszło coś na kształt złamania. Spuścił głowę i patrzył pusto w podłogę.
- Przestań- odezwałem się w końcu- to nie jest jego wina.
- Bronisz go, bo...
- Bo to mój przyjaciel- warknąłem dobitnie- tak jak i wasz. Ostatnie czego wam teraz trzeba to kłótnie. Nic już nie zmienicie. Macie być teraz dla niej i razem, a nie przeciwko sobie, tak jej nie pomożecie. Myślisz, że chciałaby widzieć jak skaczecie sobie do gardeł? Nikt nie wiedział, że posunie się do czegoś takiego. Z wyjątkiem mnie.
Niall spojrzał na mnie w szoku.
- Jeśli ktoś tu ma być za to odpowiedzialny, to tylko i wyłącznie ja.
- O czym ty pieprzysz?- zapytał.
- Znam go od innej strony niż ty- powiedziałem- ona nie jest jedyną, którą wykorzystał w ten sposób.
- Nie bierz tego na siebie. Jestem za nią odpowiedzialny...
- Nie. Ona sama ma być za siebie odpowiedzialna. Tak samo jak wy wszyscy za nią. Nie możecie zamykać jej na całe zło świata, bo nigdy się na nie nie uodporni. Coś o tym wiem.
Brian spuścił głowę jakby ze wstydem. Potem wyszedł na taras, a Matt zaraz za nim. A za nimi Niall.
- Masz gadane- westchnął Lucas.
- Zdarza się- mruknąłem- powinienem już iść.
- Nie idź. Skoro chciała żebyś został to coś od ciebie jeszcze chce- powiedział Oliver.
Po dziesięciu minutach chłopaki zwrócili, a Dave zszedł na dół.
- Chce cię widzieć- powiedział tylko i skierował się do drzwi- a dotknij jej tylko- warknął cicho, łapiąc mnie za ramię, kiedy przechodził obok. Nie patrząc na niego wyrwałem rękę i poszedłem na górę.
Co ten facet do mnie ma, do cholery, przecież nic mu nie zrobiłem, nie znam go.
Wszedłem do sypialni.
Siedziała na łóżku.
Czemu teraz chce ze mną rozmawiać. Nie chciała mnie widzieć na oczy.
- Dlaczego... Dlaczego ty się nie odsunąłeś?
Zadała to pytanie patrząc na swoje dłonie. Zmarszczyłem brwi.
- Nie chcę się od ciebie odsuwać- powiedziałem cicho- nigdy tego nie chciałem.
- Odsunąłeś się...
- Nie zdradziłem cię- przerwałem jej.
Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
- Nigdy nie chciałem cię krzywdzić, Layna. Nawet nie wiesz jak bardzo nienawidzę siebie że to, czego byłaś świadkiem.
- Dlaczego?
- Bo...
- Zayn, telefon- powiedział za mną Niall.
Kurwa.

PYTANIE:
Co Zayn zrobi?
A. Załamie się.
B. Wścieknie się.
C. Będzie chciał wyjechać.
D. Powie jej prawdę.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz