II Rozdział 10. 'Najlepszy seks w moim życiu'

9.7K 647 39
                                    

- Z tobą to ja będę uprawiał najlepszy seks w moim życiu.
Czy ktoś odciął dopływ powietrza?
Najwyraźniej
Czy on właśnie powiedział, że to będzie najlepszy seks w jego życiu?
Jak?!
Nie wie tego!
Ja sama tego nie wiem!
- J-ja... co?- skrzywiłam się lekko i przechyliłam głowę w prawo.
Rozbawiła go moje reakcja.
- Nawet nie wiesz, ile na to czekam- powiedział niskim głosem.
Skurcz jajników!
- A jak sobie wyobrażę...
- Nie zaczynaj- syknęłam, uciszając go gestem dłoni i przymknęłam powieki.
Uśmiechnął się zagryzając wargę.
Kurwa
- Malik, bo wyjdę i będziesz jadł sam- warknęłam i wypuściłam spięty oddech.
- Aż tak na ciebie działam?- uniósł brew i uśmiechnął się zwycięsko.
- Dziwisz się?- prychnęłam i w myślach dałam sobie w twarz.
Przyznałam właśnie, że... no, że go kurwa chcę!
Poczułam jak na moje policzki wpływa gorąco, które z pewnością skaże je dogodną czerwienią.
Spuściłam wzrok speszona i odwróciłam głowę w drugą stronę.
Zaśmiał się.
Perfidnie się ze mnie śmiał!
- Pięknie się pani rumieni, panno Grande, jestem pełen podziwu- powiedział zachrypniętym głosem i skinął głową.
No ja go walnę!
- Uhh- jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach. Potrząsnęłam lekko głową i wzięłam kilka wdechów, żeby ochłonąć.
Guzik to dało, rzecz jasna.
Zamrugałam kilka razy i odetchnęłam głęboko.
Opanuj się, bo wyjdziesz na napaloną idiotkę.
Za późno.
Spojrzałam na mulata, który czekał chyba, aż się odezwę.
- No co tak patrzysz?- uniosłam brew.
- Podziwiam- odparł i potarł kciukiem podbródek.
Oj
- A mogę wiedzieć co?
- Piękną kobietę, która siedzi naprzeciw mnie- powiedział i uśmiechnął się... czarująco.
Tak
Mogę to tak nazwać. Jeszcze nigdy nie widziałam u niego tego uśmiechu, było taki... inny.
- Chcesz mnie poderwać?- prychnęłam śmiechem.
- Dopiero teraz zdałaś sobie z tego sprawę?- uśmiechnął się szerzej.
Zapatrzyłam się w ten uśmiech.
Piękny jest.
On jest piękny!
Mam ochotę go pocałować.
Yhym... co?
- Na co tak patrzysz?
- Uśmiechasz się- wyszczerzyłam się jak idiotka.
- I co w związku z tym?
- Jesteś biznesmenem. Powiedziałeś, że oni się nie uśmiechają. A ty się do mnie cieszysz, Malik- błysnęłam uzębieniem.
- Robię wyjątek od normy.
Znowu się uśmiechnął!
A jego ślepa były takie jasne i... i jasne!
- Ja...
- Czy zechcą państwo złożyć zamówienie?
Nosz kurwa jego zjebana mać!
W jego tęczówkach momentalnie zagościła czerń i dystans.
Oboje spojrzeliśmy na chłopaka, który uśmiechał się i bardzo się starał, żeby nie wyszedł z tego kpiący grymas.
Ale ja już za dużo takich widziałam, przede mną tego skubany nie ukryje.
O nie.
Ja na wściekłego prezesa patrzeć nie będę.
- Zamówi pan dla mnie, panie Malik?- zapytałam z małym uśmiechem i wstałam, chwytając kopertówkę.
Potrzeba wzywa... no, powiedzmy.
- Naturalnie- odparł rzeczowym tonem, a w jego oczach coś lekko błysnęło.
- Wracam za chwilę- uśmiechnęłam się słodko i spojrzałam na kelnera, który przygryzł wargę i chamsko obczaił mnie od góry do dołu.
Przeszłam przez salę i zeszłam na dół, gdzie w jednym z korytarzy pokrytych w całości lustrami znalazłam toaletę do gości.
Stanęłam przed lustrem i stwierdzam, że wyglądam dobrze.
Twarz może jeszcze trochę wychudzona, ale nie jest najgorzej.
Przetarłam chusteczką dolne powieki, na których tusz do rzęs lekko się rozmazał i wyciągnęłam szminkę, żeby poprawić kontur ust.
Matowa, to jest to.
Ogarnęłam się i wyszłam z toalety. Spojrzałam na odbicie w lustrzanej ścianie i wygładziłam sukienkę, potem poprawiłam ramiączka biustonosza, pod nią.
- No no, proszę- dobiegł mnie głos, na co podniosłam głowę i szybko spojrzałam w lustro.
Wiedziałam.
- Zebrał już pan zamówienia?- zapytałam jak gdyby nigdy nic i dalej poprawiłam sukienkę na ramionach i celowo w biuście.
A co!
Podszedł bliżej i odwrócił się, zapewne sprawdzając, czy jesteśmy sami.
- Teraz czas na moje zamówienie- zatrzymałam dłoń na prawym ramiączku sukienki, kiedy poczułam jego ręce na swojej talii.
- Nie bardzo rozumiem- udałam głupią i zaczęłam poprawiać włosy, nachylając się w kierunku lustra, a co za tym idzie wypinając tyłek w jego stronę. Przybliżył się jeszcze bardziej i zjechał dłońmi niżej, na moje biodra.
Udawałam, że mnie również nie rusza i nawet na niego nie spojrzałam, ale... ruszyło mnie to. Bardzo.
- Co powiesz na...
- Przeszliśmy na 'ty'?- uniosłam brew i poprawiłam wsuwkę.
- Proszę, wybaczyć- mruknął tuż przy mojej szyi, poczułam jego oddech na skórze.
Przyszedł mnie niemiły dreszcz.
- Ma pani ochotę na coś mocniejszego niż zwykłe drinki i rozmowy w towarzystwie tego... tego...
- A pan?- przerwałam mu szybko, słodkim głosem.
Nie będzie mi się o Maliku wysławiał!
- Ja? Mam ochotę na coś o wiele bardziej intensywnego- zaczął podwijać moją sukienkę.
No chyba kurwa nie.
Koniec zabawy.
Odwróciłam się w sekundzie i chwytając go za biodra, żeby się nie odsunął, kopnęłam w krocze.
Upadł na ziemię jęcząc płaczliwie i skulił się na posadzce. Spojrzał na mnie morderczo i już chciał coś powiedzieć, ale byłam szybsza.
- Czy było wystarczająco intensywnie?- uśmiechnęłam się słodko i zatrzepotałam rzęsami.
- Ty...
- Tak? Cieszę się- wyprostowałam się i ruszyłam korytarzem w stronę głównej sali.
- Jeszcze cię dorwę, dziw...
- Powodzenia- odwróciłam się na chwilę- i pamiętaj. Czekam na kolację- mrugnęłam z kpiącym uśmiechem. Weszłam na salę, oczywiście zwracając uwagę kilku osób, schodami skierowałam się na górę i wróciłam do stolika.
Malik siedział i czekał.
- Jestem już- uśmiechnęłam się, a on spojrzał na mnie i zmarszczył lekko brwi.
- Długo cię nie było- powiedział wypalając we mnie dziurę spojrzeniem.
- Kolejka- wyjaśniłam krótko.
Nie chcę go denerwować.
- Wina?- zmienił temat, wskazując na butelkę stojącą na stole.
- Chętnie- uśmiechnęłam się szczerze.
Czemu ja nigdy przy nim nie odmawiam?
Wstał i napełnił mój kieliszek, sam nadal sobie wody. Uniosłam szkło do ust i upiłam łyk krwistego alkoholu.
- Znowu trafiłeś- powiedziałam i odstawiłam kieliszek, a on tylko wzruszył ramieniem.
Co jest?
Prze resztę czasu się nie odzywał. Czekaliśmy w ciszy na dania, jakieś piętnaście cholernie długich minut.
Jak zobaczyłam tego chłopaka, który szedł w naszą stroną z dwoma dużymi talerzami i za wszelką cenę próbował iść normalnie, myślałam, że ryknę śmiechem na całe gardło.
Ale z drugiej strony poczułam wściekłość.
No bo... no!
Chłopak podszedł do nas z kamiennym wyrazem twarzy, która nadal była lekko czerwona. Malik spojrzał na niego groźnie, a po chwili zmarszczył lekko brwi. Chłopak położył przed nim talerz, a po chwili podszedł do mnie.
- Bardzo dziękuję- uśmiechnęłam się promiennie, a on spojrzał na mnie twardo.
- Do usług- wysyczał spiętym głosem i skinął głową, aby następnie odwrócić się i powoli odejść do naszego stolika. Kiedy tylko to zrobił wściekła odoprowadziłam go wzrokiem do samych schodów.
- Albo mi się wydaje, albo on szedł, jakby...
- Jakby dostał z kolana w jaja? Nie, nie wydaje ci się- warknęłam ostro, wciąż patrząc w kierunku schodów i znowu zaczęłam się bawić bransoletką.
- Co?
Ten głos.
Sprawił, że zacisnęłam powieki i skuliłam się na krześle.
Gdyby mógł zabijać, nie byłoby co zbierać.
- Ellayna?- traci cierpliwość.
*
- Kim jesteś?
- Przestań.
Chwycił za włosy i podniósł do góry.
- Zadałem pytanie! Odpowiadaj!
- N-nie...
Uderzenie w twarz.
- Kim. Jesteś.
- Nie, nie powiem!
Kolejne uderzenie.
*
Podniosłam powoli wzrok.
Przeraziłam się.
Miał zaciśniętą szczękę, oddychał szybciej niż zazwyczaj, dłoń zacisnął w pięść na stole.
Oczy miał przepełnione gniewem, biła od nich rządza rozwalenia wszystkiego naokoło.
Moja dolna warga zadrżała.
- J-ja... ja...
Wstał natychmiast i podszedł do mnie, na co mocniej wbiłam się w krzesło i wstrzymałam oddech.
- Co on ci zrobił?- zapytał cicho i już spokojniej, pochylając twarz ku mojej i chwycił w dłonie moje policzki.
Nie odpowiedziałam. Nie patrzyłam na niego.
- Layna...
Uniósł moją twarz i moje szkliste oczy spotkały jego.
- Nic. Próbował tylko...
- Zajebię go- wyprostował się natychmiast i zacisnął dłonie w pięści.
- Nie- również wstałam i położyłam mu dłonie płasko na torsie. Spojrzał na nie, potem na moją twarz.
Był wściekły!
- Layna, nie pozwolę, żeby...
- To nie pozwalaj, ale nie załatwiaj tego teraz. Później. On już tu nie przyjdzie. Proszę, nic nie rób- szepnęłam błagalnie drżącym głosem i lekko zacisnęłam dłonie na jego marynarce.
Nie chcę, żeby się awanturował, albo co gorsza, pobił na środku restauracji. Westchnął cicho i powili objął mnie ramionami przyciągając do siebie.
Wow.
Byliśmy w miejscu publicznym, co prawda nikt nas nie widział, ale zawsze.
Przycisnęłam policzek do jego klatki piersiowej i odetchnęłam
- Głodna jestem- mruknęłam w jego koszulę, a on cicho się zaśmiał.
- Jak ty to robisz, że w sekundzie wraca mi humor?- odsunął się ode mnie, nadal trzymając za ramiona. Uniósł brew z małym uśmiechem i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze.
Zadrżałam
- Nie wiem- wzruszyłam ramieniem.
Spojrzałam na swój talerz.
Cielęcina nadziewana mango w sosie czosnkowo ziołowym z grzankami.
Tak. Zdecydowanie jestem głodna.
*
- Dlaczego jak gdzieś z tobą jestem, zawsze muszę się upić?- zapytałam cicho, kiedy wychodziliśmy z restauracji.
- Przecież nie jesteś pijana- powiedział i otworzył przede mną drzwi do Astona Martina.
Chwyciłam jego dłoń i usiadłam, ciesząc się, że jadę do domu.
Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden wieczór.
- Dokąd jedziemy? Do mnie, czy do ciebie?- zapytał, kiedy usiadł obok.
- Obojętnie. Byleby już zdjąć te buty- mruknęłam i oparłam głowę o szybę.
- Czyli do mnie- skinął głową i ruszył z parkingu.
- Włączysz radio?- zapytałam, kiedy żadne z nas się nie odzywało. - Jasne- powiedział od razu i zrobił to, o co prosiłam, ale jego dłoń nie wróciła na kierownicę, tylko na moje udo.
A co tam, niech ma.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz