Jego usta wykrzywiły się w dumnym uśmiechu, a przez oczy przemknął nieznany mi wcześniej blask.
Widziałam to, pomimo tego, że jego tęczówki zlały się ze źrenicami. Ą
Były czarne!
Nagle poczułam się dziwnie mała. Patrzył na mnie z góry, nie ważne, że miałam szpilki i tak był wyższy.
Skręciło mnie w środku.
- Pragniesz mnie- stwierdził, ale w jego głębokim głosie słychać było lekkie zdumienie.
- J-ja... no tak- przygryzłam wargę i spojrzałam w sufit- poczułam lekkie zawiedzenie, kiedy nie przyparłeś mnie do ściany, jak przyjechałeś- zmarszczyłam nos i wróciłam spojrzeniem do jego ciemnych oczu.
Ewidentnie jestem pijana...
Patrzył na mnie rozbawiony tym co usłyszał i mocniej mnie do siebie przyciągnął, owijając ramionami w talii.
- Nic straconego. Seks przy ścianie jest całkiem niezły.
- Czyli... czyli, że chcesz mnie teraz pieprzyć przy ścianie?- zapytałam i nic nie poradzę, że zrobiło mi się słabo na samo myśli o tym- j-ja...
- Dzisiaj chcę położyć się obok ciebie i iść spać. Nie mam ochoty na seks- powiedział i musnął nosem mój policzek.
Odsunęłam się od niego jak oparzona.
- Nie chcesz mnie już?- zapytałam drżącym głosem.
- Skąd ci to przyszło do głowy, oczywiście, że chcę- chwycił moje policzki i lekko potarł- pragnę cię o każdej porze dnia, nawet w pracy, a w nocy siedzisz w mojej głowie. Ale chcę, żebyś była w pełni świadoma tego co się dzieje i niczego nie żałowała- uśmiechnął się lekko i przyciągnął do swojego nagiego torsu.
Przylgnęłam policzkiem do jego prawej piersi i zaciągnęłam się słodkim zapachem jego ciała.
- Ośmieszyłam się, prawda?- jęknęłam i spojrzałam na niego, opierając brodę o jego tors.
- Nie- pokręcił głową- po prostu jesteś zmęczona- pokiwałam głową na jego słowa.
- I pijana- dodałam.
- Może troszeczkę.
- Odepniesz mi sukienkę?- zapytałam, a on uśmiechnął się szeroko.
- Z największą przyjemnością, panno Grande- zachichotałam krótko i odwróciłam się do niego tyłem.
Chwycił zamek bordowej sukienki i przytrzymując materiał u góry, powoli go rozsunął. Poczułam jego ciepłe dłonie na ramionach, pod materiałem sukienki, który następnie opadł na podłogę.
Zimno!
Szybko objęłam ciało ramionami i spuściłam wzrok.
Stoję przed nim w samej bieliźnie i szpilkach. I mam pieprzone pończochy!
A on nadal ma na sobie cały dół!
Podszedł do mnie i stanął naprzeciw.
Nie podniosłam wzroku, dopiero kiedy chwycił mój podbródek i uniósł, spojrzałam mu w oczy.
- Co ty mi robisz kobieto?- pokręcił głową- wyglądasz lepiej niż w moich fantazjach.
- Wyglądam normalnie- bąknęłam cicho- tak... zwyczajnie.
- W tej bieliźnie?- uniósł brew i spojrzał na mój dekolt- na pewno nie zwyczajnie, Layna.
- Dziękuję?- przykucnęłam i podniosłam z podłogi sukienkę. Kiedy wstawałam zachwiałam się lekko i pocałowałabym panele, gdyby nie on. Wpadłam prosto na jego rozgrzany tors.
Koordynacja równa minus jeden.
- P-przepraszam- wyjąkałam i odsunęłam się od niego, ale podniósł mnie o posadził na łóżku. Przyklęknął i powoli ściągnął buty z moich stóp, odkładając je gdzieś na bok. Odetchnęłam mogąc wreszcie poruszać palcami u nóg.
Malik wstał i spojrzał na mnie przechylając głowę. Utkwił spojrzenie w moich nogach, na co zacisnęłam je lekko.
- Co?- poczułam się skrępowana.
Dosłownie naga.
Już widział cię nago.
- Piękna kobieta, w mojej sypialni, w moim łóżku, w samej bieliźnie. I zero seksu. To nierealne, aż dziwne- powiedział i pochylił twarz na wysokość mojej, opierając się dłońmi o łóżko- ale wiesz co?- uniósł brew.
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Jakoś mi to nie przeszkadza- uśmiechnął się pod nosem, a ja cóż...
Też się uśmiechnęłam.
Tak mi się jakoś ciepło zrobiło.
Wyprostował się i chwycił swoje ubrania, a następnie zniknął w garderobie.
A ja siedziałam na łóżku w majtkach i staniku.
I pończochach...
Świetnie
Wyszedł z garderoby po paru minutach w samych spodniach dresowych.
- Um, mogę wziąć prysznic?- zapytałam cicho i podniosłam wzrok.
- Oczywiście, że tak, nie musisz o to pytać- zmarszczył brwi- cały dom jest do twojej dyspozycji.
Uśmiechnęłam się i wstałam, a następnie weszłam do łazienki. Zaświeciłam światło, co okazało się być kiepskim pomysłem. W sypialni panował mrok, teraz jest jasno, moje oczy głupieją. Zamrugałam kilka razy i weszłam w głąb pomieszczenia.
- Wszystko schowałem do szuflady- podskoczyłam, kiedy odezwał się tuż za mną. Spojrzałam w lustro i odetchnęłam.
- Nerwowa jesteś- stwierdził i objął mnie od tyłu jedną ręką, przyciągając do swojej klatki piersiowej, drugą otworzył wspomnianą szufladę, gdzie była kosmetyczka i bielizna.
- Dziękuję- przytuliłam policzek do jego szyi i odwróciłam się do niego- teraz pozwolisz mi się wykompać?
- Zawsze możemy wziąć kąpiel razem. Będzie oszczędniej i na pewno przyjemniej- uśmiechnął się znacząco i poruszył brwiami.
Przełknęłam ślinę.
- Może jednak nie? Wolę sama- uśmiechnęłam się słodko i chwytając go za ramiona odwróciłam i zaczęłam dosłownie pchać do drzwi.
- Znowu mnie wrzucasz z łazienki.
- I jak się z tym czujesz?- zapytałam, kiedy stanął w drzwiach przodem do mnie.
- Dziwnie- stwierdził.
- Trudno- wyszczerzyłam się szeroko i zamknęłam drzwi.
- Jeszcze będziesz błagać, żebym cię wziął pod prysznicem!- krzyknął z sypialni.
- To kiedy indziej!- odparłam i skierowałam się do wanny. Odkręciłam wodę i zaczęłam rozplątywać włosy. W końcu wyjęłam wszystkie wsuwki, ściągnęłam biżuterię i schowałam do kosmetyczki. Rozebrałam się i weszłam do wody.
O jak dobrze!
I jest piana!
W cholerę dużo!
Odetchnęłam i nabrałam trochę na ręce, a potem dmuchnęłam w nią jak dziecko.
Ale czad! To lata! I robi bańki!
- Chcesz wina?!- dobiegł mnie głos zza drzwi.
Poważnie? Teraz? Jak ja bańki robię?!
- Pytasz o to teraz? Siedzę w wannie!
- I co z tego?! Pytam czy chcesz!
- Jasne, że chcę!
Jak już mam być pijana, to tak porządnie.
- Ale, że teraz?!- zapytałam.
- Jak otworzysz drzwi, to nawet w tej chwili!
- Ni...!
O Kuuuurwa.
Nie zamknęłam drzwi z zamek.
- Layna?
- Jestem, jestem- powiedziałam szybko- wino może poczekać!
- Coś się stało?- zapytał zaniepokojony.
- Nie, tylko sobie coś uświadomiłam- bąknęłam i zaczęłam się myć. Zamoczyłam włosy i przetarłam twarz dłońmi, żeby pozbyć się wody, kiedy...
- Co sobie uświadomiłaś?- otworzyłam oczy przerażona.
Kurwa!
Stał oparty ramieniem o futrynę, w dłoniach trzymał dwie lampki wina.
Kurwa po raz drugi!
- To, że nie zamknęłaś drzwi?- jego spojrzenie pociemniało, a ja byłam zbyt sparaliżowana, żeby choćby zasłonić biust.
Dobrze, że chociaż była piana!
Podszedł do mnie powoli i wysunął dłoń z kieliszkiem.
Przełknęłam ślinę i powili chwyciłam szkło, uważając, żeby nie rozbić.
Miałam mokre dłonie.
- D-dziękuję.
- Wstydzisz się mnie?- zapytał i przysiadł na brzegu wanny.
- Trochę- przyznałam szczerze- a-ale już nie tak bardzo- spojrzałam na niego cała czerwona.
- A gdybym do ciebie dołączył?- uśmiechnął się.
- Zapewne dostałbyś w twarz i skończył jak ten kelner- powiedziałam poważnie.
- To może innym razem- stwierdził, a ja upiłam łyk wina.
- To znowu jest to samo wino- uśmiechnęłam się do niego- moje ulubione.
- Dlatego je kupiłem- wzruszył ramieniem.
I nie żeby coś, ale miałam się myć.
- Dasz mi się umyć?- zapytałam w końcu.
- Ależ proszę, nie przeszkadzaj sobie- pokręcił szybko głową i obrócił się w moją stronę.
No pewnie.
- Sama- zaśpiewałam i zamrugałam dwa razy.
- Zabijasz mnie- westchnął i skierował się do wyjścia.
- Nie podglądaj!
Zamknął drzwi.
*
Wyszłam z łazienki w czarnej koronkowej bieliźnie, którą mi kupił, jak tu byłam pierwszy raz i z kieliszkiem wina w dłoni. Mokre włosy już lekko pokręcone, opadły na plecy, przez co było mi zimno.
Gdzie ta koszula!
Wyszłam z sypialni na ciemny korytarz.
Koszuli nie ma, Malika nie ma.
Może chociaż to drugie znajdę.
Zeszłam powoli schodami na dół i zawitałam do salonu.
Pusto
Minęłam regał z książkami, do których bardzo chciałam zajrzeć, bo ciekawi mnie, co czyta, ale powstrzymałam się.
Przeszłam długim korytarzem na zadaszony taras i... omal nie wypuściłam kieliszka na płytki.
Tu jest.
W basenie.
On pływał w basenie!
Zignorowałam ciarki u dołu pleców, zeszłam po małych schodach i podeszłam do jednego z podtrzymujących dach filarów, o który się oparłam. Rzecz jasna tak, żeby mnie nie widział.
Przepłynął następną długość i oparł się tyłem o brzeg. Chwycił kieliszek stojący na płytkach, obok ręczników i jego spodni i upił łyk.
Stała tam też butelka.
Po co przyniósł tu butelkę wina?
- Nie lubię pić wina samemu- odezwał się, a ja bardziej schowałam się za filar.
- Wiem, że tam jesteś- powiedział, a ja dałam sobie w twarz. Mentalnie. Znowu.
Skąd niby to wie?!
Spojrzałam przed siebie.
Jasne.
Szklana ściana.
Objęłam się ramionami i trzymając w dłoni kieliszek wina, wyszłam.
Uśmiechał się w ten swój sposób, ale nagle uśmiech zniknął. Oczy przybrały ciemniejszy odcień brązu, brwi powędrowały w górę. Usta lekko rozchylone wciągnęły powietrze szybciej niż zwykle.
Stanęłam po przeciwnej stronie basenu i zanurzyłam usta w alkoholu.
- Chodź do mnie- wymruczał nisko i skinął dłonią.
Pokręciłam przecząco głową, uśmiechnęłam się i usiadłam, zanurzając nogi w wodzie.
Westchnął cicho i podszedł do mnie w tej wodzie, ale i tak wyglądał zbyt seksownie.
Stanął przede mną i postawił kieliszek na płytki. Powili rozszerzył moje nogi, na co wstrzymałam oddech i stanął pomiędzy nimi.
- Jesteś uparta- powiedział zachrypniętym głosem i objął moje biodra zimnymi dłońmi.
Znowu przeszły mnie dreszcze, tym razem z zimna.
Nie lubię takich. Nienawidzę.
- Wiesz, że koronka pobudza fantazje mężczyzny?- zapytał cicho, a ja poczułam jak jego mokre dłonie zataczają małe kółeczka na... pośladkach właśnie.
- Ty, stojący w basenie, ociekający wodą, też pobudzasz moje fantazje i jakoś się nie chwalę- uniosłam brew.
Nie. Masz rację, wcale się nie chwalisz.
- Schlebiasz mi, skarbie.
- To dobrze?
- Bardzo dobrze- powiedział i po prostu wciągnął mnie do wody. Spanikowana objęłam jego głowę i przytuliłam do siebie.
Teraz to dopiero było mi zimno.
I mokro!
Wszędzie mokro.
- Twoje piersi bardzo mi się podobają i są piekielnie idealnie, Layna, ale dusz mnie- wymruczał tuż przy mojej skórze.
O cholera!
Ja przycisnęłam jego twarz do... kurwa!
- Przepraszam- odsunęłam się, ale nadal obejmowałem go ramionami za szyję.
- Przecież cię nie puszczę- zaśmiał się, kiedy oplątałam go nogami w pasie- boisz się wody?
- Nie- prychnęłam- nie lubię niespodzianek, pamiętasz?
- Dlaczego?
- W moim przypadku nie są zbyt miłe- powiedziałam i wzruszyłam ramieniem- miałeś mi coś powiedzieć- przypomniałam, a jego uśmiech trochę zmalał.
- Już myślałem, że zapomniałaś- wymamrotał niewyraźne i ze mną na rękach przeszedł do schodów. Wyszedł z wody i położył mnie na miękkim leżaku, a sam przyniósł butelkę wina i uzupełnił nasze kieliszki. Podał mi mój, usiadł i wskazał na swoje kolana.
Czemu nie.
Wstałam i usiadłam na nim okrakiem. Zaznaczam, był w bokserkach tylko!
Oparł się o leżak i położył dłoń na moim udzie.
- Naprawdę chcesz o tym słuchać?- spojrzał na mnie wyraźnie przybity.
Takiego go jeszcze nie widziałam.
- Jeśli chcesz mi powiedzieć.
Westchnął i spuścił wzrok.
- Odkąd pamiętam, zawsze w domu była mama. Zawsze. Ojciec... pracował. Wracał do domu wieczorem i wspólnie wszyscy jedliśmy kolację. To była okazja do rozmowy o wszystkim i o niczym. Jak byłem mały, opowiadałem mu przy stole co robiłem przez cały dzień, a on słuchał. Z czasem zauważyłem, że przestał słuchać, ignorował to co do niego mówiłem. Kiwał głową bez przekonania i zaczynał rozmowy przez telefon, nawet sprawdzał maile czy papiery. Matka nic nie robiła, nie wiem czy nie chciała, czy uważała, że wszystko jest w porządku, czy po prostu tak go kochała, że nie potrafiła się z nim nie zgodzić. Z czasem kolacja stała się okazją do wysłuchania tego co robię źle i stawiania coraz to wyższych wymagań. Nie sprzeciwiłem się. Zawsze powtarzał, że jak chcę do czegoś w życiu dojść, muszę wiele poświęcić. Myślałem, że to jest właśnie to poświęcenie, że muszę odpuścić sobie ckliwe gadanie o rzeczach zbędnych i zająć się poważnymi sprawami.
- Ile miałeś lat?
- Czternaście- powiedział bezbarwnym głosem.
Nie patrzył na mnie.
- Zacząłem się uczyć bardziej niż zwykle. Starałem się, robiłem to po to, żeby wreszcie ktoś to docenił, ale on tego nie widział. W końcu przestałem się angażować. Zaczęło się picie, imprezy, wagary. Miałem siedemnaście lat, kiedy pobiłem chłopaka ze szkoły. Walihya, moja siostra miała wtedy jedenaście lat. Przyszła z mamą do mojej szkoły, bo matka została wezwana przez dyrektora. Miałem naganę. Matka rozmawiała, a Wal poszła mnie szukać. Natrafiła na Dylana przez przypadek. Nienawidziliśmy się. Rozpoznał ją i zaczął straszyć. Mała była taka jak ja, nie dała się i coś mu odpyskowała, nie pamiętam co. Wiem, że to go ośmieszyło, bo korytarz ryknął śmiechem. Chwycił ją za gardło i przycisnął do ściany- zacisnął pięści- nie było mnie tam. Usłyszałem tylko jak mnie wola. Ten głos- pokręcił głową z pustym wzrokiem- do dziś siedzi mi w głowie. Jak go zobaczyłem i ją taką zapłakałą, poczułem w sobie po prostu rządzę mordu. Nic więcej. Rzuciłem się na niego. Gdyby nie Dominick chyba bym go zabił.
- Dominick? Ten kelner?
Skinął głową.
Nadal na mnie nie patrzył!
- Kiedy nas rozdzielili przyszedł dyrektor, a z nim moja matka. Dylan był nieprzytomny, zabrała go karetka. Nie było z tego afery, bo ludzie ze szkoły powiedzieli co i jak. Oczywiście mnie wyrzucili, ale sprawa nie trafiła na policję, bo Dylan powiedział jak było. Przyszedł nawet do nas do domu i stanął przed moim ojcem. Nie uwierzył mu. Stwierdził, że go zastraszyłem. Że mu groziłem. Nie uwierzył też Wal. Powiedział, że pobiłem go, bo miałem taki kaprys- zacisnął usta w wąską linię- nie próbował wpłynąć na dyrektora szkoły, żeby mnie tylko zawiesił. Zgodził się z chęcią, żeby mnie wywalił. Matka też mi nie uwierzyła. Albo uwierzyła, ale nie chciała tego przyznać, bo zdanie ojca było najważniejsze. W końcu się wkurzyłem i powiedziałem mu, że jestem jego synem, a on traktuje mnie jakbym mu w czymś przeszkadzał. Powiedziałem, że nie chcę mieć takiego ojca.
- I... i co zrobił?- zapytałam niepewnie.
- Uderzył mnie...~*~
Co myślicie?
Czekam na wasze opinie, miśki!!!
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!
❤❤❤
PATIX
CZYTASZ
SAVE ME | Zayn Malik
FanfictionPozorne szczęście i złudne poczucie bezpieczeństwa uleci z jedną chwilą, ustępując miejsca nieuniknionej tęsknocie... Strach przed poznaniem przesłoni racjonalny sposób patrzenia na świat... Egzystencja skupi się nieświadomie na ciągłej tułaczce po...