Ambar, Simon, Benicio - She's perfect

211 13 13
                                    

Ambar:

Weszłam do szatni w Rollerze by wyjąć kilka rzeczy z mojej szafki, jednak jak się okazało nie byłam tam sama. Zaledwie parę kroków ode mnie, przy swojej szafce stał Simon. Ostatnio nasze relacje nie były dobre. Nie uwierzył mi, zostawił samą, a potem mijaliśmy się nie wiedząc co zrobić.

Chłopak spojrzał na mnie, więc szybko odwróciłam od niego wzrok. 

- Cześć Ambar - powiedział jakby niepewnie - Co u Ciebie ?

- Wszystko dobrze - posłałam mu idealnie wyćwiczony sztuczny uśmiech.

- Dlaczego jesteś taka ? - zapytał.

- Jaka ? - odpowiedziałam pytaniem i spojrzałam na niego - Co znowu Ci się we mnie nie podoba ?

- To wszystko - spojrzał na mnie - Ten nowy styl, nowe znajomości, to nie jesteś Ty...

Simon miał rację w tym, że trochę się zmieniłam. Porzuciłam słodki, różowy styl na rzecz bardziej rockowego, mrocznego, czarnego. Straciłam wszystkich przyjaciół. Luna odebrała mi nawet Delfi i Jazmin, więc znalazłam nowych. Emilię, Benicio i Ramiro. Moją drużyną Red Sharks, która naprawdę mnie wspiera. Zmieniłam się bo nie miałam innego wyboru. Luna ukradła mi wszystko. Najpierw Matteo, pozycje, przyjaciół, a nawet dziadka, dom, rodzinę i Simona. Sharon zniknęła zostawiając mnie samą, Simon zamiast być po mojej stronie jak obiecywał także mnie zostawił. Ale ja nie mogłam się poddawać.

- To jestem ja - powiedziałam  - Prawdziwa ja i jeśli coś Ci się nie podoba to twój problem.

- Jak możesz tak mówić, jak możesz robić to wszystko ? - spojrzał na mnie Chłopak - Zawsze widziałem w Tobie dobro, a ty robisz wszystko co się da by inni widzieli w Tobie samo zło.

- Nie, Simon - odparłam - Gdybyś widział we mnie dobro nie zostawiłbyś mnie. Sam powiedziałeś, że jestem zła, że jestem przepełniona nienawiścią i nie umiem kochać... To Twoja słowa, pamiętasz ? To inni w tym Ty sprawili, że jestem taka jaka jestem.

Nie łatwo było o tym mówić. Jak zawsze zgrywałam silną, ale mówienie o tym jak ktoś mnie zranił, wracanie do strasznej rozmowy z Simonem nie było miłe.


Benicio:

Wszedłem do szatni i od razu zauważyłem Ambar. Dziewczyna stała do mnie tyłem i już chciałam do niej podejść, ale usłyszałam inny głos, co świadczyło o tym, że dziewczyna nie jest sama. Postanowiłem poczekać chwilę i posłuchać rozmowy.

- Wierzyłem, że jesteś dobra tylko zagubiona - mówił drugi głos, który po chwili rozpoznałem, że jest to Simon - Ale Ty jesteś zła, ranisz wszystkich, nawet mnie. Zachowujesz się jakby nic Cię nie obchodziło.

Widocznie Simon znowu miał jakiś problem. Nie rozumem go ani nie lubię. Wiem, że coś tam było między nim i Ambar, ale chyba nie było to nic poważnego skoro nawet nie byli parą. Nic dziwnego, że się w niej zakochał. Ambar jest przecież piękna, wyjątkowa, niesamowita... Ale przecież dziewczyna taka jak ona, nie mogłaby być z kimś takim jak Simon. Widać teraz go to boli bo robi jej jakieś bezsensowne wyrzuty.

 - Nie obchodzi mnie już Twoje zdanie - powiedziała Ambar - Kiedyś byłeś dla mnie ważny, ale zostawiłeś mnie i straciłeś tą szansę. Przestań więc mnie krytykować i oceniać moje  życie skoro nic nie wiesz.

- Mylisz się Ambar, wiem dużo - powiedział Simon - Wiem, że jeśli dalej będziesz się tak zachowywać to wszystko stracisz i zostaniesz sama.

- Za późno ! To już się stało - powiedziała Ambar.

- To tylko Twoja wina Ambar - powiedział Simon.

Nie mogłem tego słuchać. Nie tylko dlatego,  że nie lubiłem Simona i to co mówił uważałem za kompletne bzdury. Ale troszczyłem się też o Ambar. Ostatnio bardzo się zbliżyliśmy, dużo rozmawialiśmy i wiem, że jej życie nie jest wcale kolorowe. Właściwie ja i ona jesteśmy do siebie podobni. A co więcej, zakochałem się w niej i nie mogłem pozwolić by ktoś, a zwłaszcza Simon tak ją traktował.

- Wyluzuj Simon - powiedziałem podchodząc do nich.

Stanąłem blisko Ambar i położyłem rękę na jej tali. Jednocześnie posłałem pewne siebie spojrzenie rywalowi. Moja obecność go zaskoczyła  i na pewno nie był z tego zadowolony.

- Nie wtrącaj się Benicio - powiedział Simon.

- A właśnie, że będę - powiedziałem - Nie masz prawa tak mówić do Ambar. Ona nie jest zła i nic z tego co się stało nie jest jej winą. Ambar jest wyjątkowa, idealna, niesamowita... - uśmiechnąłem się lekko do Blondynki i z powrotem spojrzałem na Simona - Nie każdy może ją zrozumieć. Widać Ty nie umiesz pojąć tego jak jest wyjątkowa, być przy niej czy jej pomóc. Pogódź się z tym, że nie masz u niej szans i przestań wygadywać bzdury.

- Benicio idź stąd - powiedział Simon   - Przeszkadzasz nam w rozmowie.

- Właściwie to... - odezwała się Ambar - Ta rozmowa jest już skończona, więc to Ty Simon możesz stąd iść.

Uśmiechnąłem się. Ambar widocznie też miała go dość co było mi bardzo na rękę. Nie uważałam go za rywala, bo nie miał ze mną szans, ale dobrze, że i Ambar teraz to widzi.

- Chcesz zostać z nim ? - spytał Simon.

- Tak - odpowiedziała Ambar - W przeciwieństwie do Ciebie Benicio mnie rozumie i zależy mu na mnie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - odparłem i pocałowałem ją w policzek.

Simon popatrzył na nas i widocznie niezadowolony z obrotu spaw wyszedł z szatni.

- Dzięki za pomoc, ale poradziłabym sobie sama - powiedziała Dziewczyna, gdy zostaliśmy już sami.

- Nie wątpię w to ślicznotko, ale nie mogłem słuchać jak gada takie bzdury i nic nie zrobić - odpowiedziałem.

Ambar uśmiechnęła się lekko. Lubiłem ten widok. Zwykle nie dostrzegałam takich rzeczy, ale jeszcze nigdy nie byłem tak naprawdę zakochany, aż do teraz.

- Może na poprawę humoru dasz się zaprosić na koktajl ? - Zaproponowałem - A potem odprowadzę Cię do domu.

- Dobry pomysł - powiedziała Blondynka.

Wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z szatni.

One Shot - Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz