Luna i Matteo - Iluzja

1.1K 59 12
                                    

- Cześć Królu Pawiu - Brunetka podeszła do Chłopaka i na powitanie pocałowała go lekko w policzek uśmiechając się przy tym.

- Hej Kelnereczko - powiedział Matteo spoglądając na swoją dziewczynę - Co tam ?

- Wszystko w porządku - odpowiedziała radośnie - A u Ciebie ?

- Dobrze - odpowiedział, a Meksykanka uśmiechnęła się do niego - Jakie masz plany na dziś ?

- No wiesz... nauka - powiedziała lekko wywracając przy tym oczami - Muszę skończyć swoją pracę do Blake.

- Pomóc Ci ? - zaoferował - Wiesz, że jestem najlepszym uczniem.

- Oczywiście jesteś najlepszy, najmądrzejszy i w ogóle - zaśmiała się - Nie, dziękuję Matteo. Umówiłam się już z Niną, że będziemy się razem uczyć.

- Dobrze, w takim razie spotkamy się później - powiedział Chłopak.

- Jasne, zadzwonię jak skończę - powiedziała i go przytuliła, a on odwzajemnił uścisk.

- To do zobaczenia Kelnereczko - posła jej uśmiech.

- Cześć - uśmiechnęła się do niego i odeszła.


***

Luna spotykała się z Matteo dość krótko, ale była z nim bardzo szczęśliwa. Od początku nie była pewna co do niego czuję. Czasem był irytujący, zarozumiały. Byli jak dwie zupełnie inne planety, nic wspólnego, mnóstwo różnić, a połączenie wydawało się niemożliwe i bez sensowne. Nie chciała słuchać ani myśleć, że ona i Włoch kiedykolwiek mogliby być razem. Ale mimo, że dość dziecinnie nie chciała zmierzyć się z tym co czuje, co chwila zmieniała zdanie, naprawdę dobrze czuła się w jego towarzystwie. Lubiła z nim jeździć i rozmawiać. Z czasem zauważyła, że nie jest aż taki zły jak na początku myślała. Zauważyła w nim kilka zalet. I jakoś przestała walczyć i po pocałunku zupełnie zmieniła taktykę. Zamiast jak do tej pory być niepewną, zagubioną, zamiast zmieniać zdanie, ranić i uciekać, przyznała się przed samą sobą i przed nim do swoich uczuć. Jakby ten pocałunek jej uzmysłowił prawdę. Zakochała się w nim. Nie rozumiała tego. Nie chciała. Ale zakochała się w nim. I gdy już to zrozumiała nie chciała tego ukrywać, nie chciała się poddać. Chciała być z nim. I się udało. Z początku to było nieco dziwne. Mimo wszystko tak wiele ich dzieli. Wiek, sposób patrzenia na świat, styl życia, charakter... właśnie są zupełnie inni. Jak ogień i woda, jak wenus i mars, jak niebo i ziemia. Jedyne co ich łączy to małe drobne, nieistotne sprawy. Jak to, że oboje chodzą do Blake South Collage, że jeżdżą w Rollerze i uwielbiała śpiew i jazdę na wrotkach. Ale mimo tych różnic Luna chciała wierzyć, że im się uda. Że dla niej Matteo się zmieni. Będzie taki jak ona by chciała by on był. Będzie jej wersją siebie. Nie pewnym siebie, zarozumiałym królem, ale zabawnym królem pawiem. Była w nim zakochana i była tego raczej pewna, chciała z nim być. By był taki jak w tych kilku pięknych chwilach gdy byli razem i liczyła, że będzie to trwało długo...


***

Luna szła właśnie do szatni i już miała wejść, gdy usłyszała znajomy głos. To Ambar i jej przyjaciółki rozmawiały w środku. Normalnie by się tym nie przejęła, ale usłyszała swoje imię. Mimo, że doskonale wiedziała, że nie powinna tego robić, zatrzymała się tak by zostać niezauważoną i zamierzała podsłuchać ich rozmowę.

- Naprawdę nie przeszkadza Ci, że Twój były jest z Luną ? - spytała Delfi - To może zaszkodzić Twojemu wizerunkowi.

One Shot - Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz