- Cześć kochanie - powiedział Benicio otwierając drzwi do pokoju swojej dziewczyny i wchodząc do środka.
Chciał zrobić jej niespodziankę przychodząc bez zapowiedzi i spędzić razem miło czas. Jednak chyba wybrał zły moment...
W pokoju Ambar panował delikatnie mówiąc bałagan. Dziewczyna stała po środku i rzucała kolejnymi poduszkami.
- Ej, ej kochanie co jest ? - Spytał Benicio podszedł do niej i przytulił ją mocno.
Blondynka z westchnieniem wtuliła się w niego pozwalając by kilka łez spłynęło po jej policzkach. W jego ramionach czuła się tak bezpiecznie. Nie obchodziło ją teraz to że może nie wygląda najlepiej albo pozwala uczuciom przejąć na nią kontrolę. To co się stało za bardzo ją bolało by się tym przejmować.
- Skarbie, proszę powiedz mi co się stało - powiedział Benicio głaszcząc ją po włosach.
- Wszystko co widziałam w co wierzyłam to kłamstwo - powiedziała Ambar - Całe moje życie to kłamstwo.
- Jak to ? - Spytał nic nie rozumiejąc Benicio.
- Przypadkiem dowiedziałam się czegoś... Dowiedziałam się kim są moi rodzice...
- To przecież dobrze - odparł Benicio.
- Nie - pokręciła głową - Bo moi rodzice to Sharon i Rey.
- Co takiego ? - spojrzał na nią jeszcze bardziej zaskoczony.
- Tak nie przesłyszałeś się - Westchnęła - Całe życie myślałam, że Sharon adoptowała mnie i wychowała jak własną córkę ale okazało się że naprawdę nią jestem. A Rey był tylko jej asystentem, czasem z nim rozmawiałam, czasem przechodziliśmy obok siebie bez słowa... A to mój tata... Jak mogli mi to zrobić i dlaczego ? Dlaczego ona ukrywała to, że jest moją matką... Wstydzi się mnie ? Albo mnie nienawidzi ? - Blondynka zdenerwowana chodziła po pokoju mówiąc dalej - A on ? Od kiedy widział że jestem jest córką ? Nic nie zrobił, nie interesował się mną, pozwolił jej by mnie oszukiwała... Całe życie byłam oszukiwana i żyłam w kłamstwie...
- Spokojnie - Benicio podszedł do niej, złapał ją za ramiona i spojrzał jej w oczy - Nie znoszę gdy jesteś taka smutna. To co się stało na pewno jest trudna i rozumiem jak możesz się czuć. To skomplikowane ale z czasem będzie lepiej, może znajdziesz odpowiedzi, pogodzisz się z tym...
- Nie da się pogodzić z tym, że własną rodzinę tak mnie potraktowała, jak obca osobę, oszukiwali mnie... To nawet nie jest moja rodzina, jestem sama. Nie mam nikogo. Nie mam żadnej rodziny.
- Ambi - pogłaskał ją po policzku, nadal patrząc w jej błękitne oczy - Masz mnie. Jesteś moją dziewczyną i bardzo Cię kocham. Przecież wiesz, że zawsze jestem po Twojej stronie i zawszę Cię wspieram.
- Wiem i cieszę się, że mam chociaż Ciebie - powiedziała Ambar uśmiechając się delikatnie.
- Ja mogę być Twoja rodziną - powiedział Chłopak - Możesz się przeprowadzić do mnie. Obiecuję, że będę o Ciebie dbał.
- Naprawdę tego chcesz ? - spytała lekko zaskoczona Smith.
- Najbardziej na świecie - uśmiechnął się Benicio i musnął jej usta.
- Dziękuję - powiedziała Ambar i przytuliła go.
- To znaczy, że się zgadzasz ? - spytał Benicio przytulają ją mocno.
- Tak... - odpowiedziała.
To był bardzo trudny moment w życiu Dziewczyny. Zawiedli ją wszyscy którym ufała, ale na szczęście moja jeszcze liczyć na swojego chłopaka. Miała chociaż jego i on jednak ją kochał i chciał bym częścią jej życia, jej rodzina. Bo miłość jest silniejsza niż wszystko inne.
CZYTASZ
One Shot - Soy Luna ✔
FanfictionOne Shoty z serialu Soy Luna Start: 13 marca 2017 Koniec: 30 września 2019