Mambar - Dance

83 9 2
                                    

Alfredo, dziadek Luny i Ambar wprost uwielbiał przyjęcia. Mimo swojego wieku nadal kochał muzykę, dobrą zabawę, jedzenie i imprezy. Dlatego nic nie mogło go odwieść od urządzenia przyjęcia na urodziny Luny. Mimo zapewnień, że to będzie coś małego, salon w rezydencji był pełen gości w eleganckich strojach, na stołach było pełno jedzenia i napojów, do tego dekoracje i zespół, który grał muzykę na żywo. Oj tak, Alfredo był bardzo uparty i czasem przesadzał, ale nigdy nie miał złych zamiarów. Chciał tylko dobrze się bawić na urodzinach wnuczki, pochwalić się nią.

Goście tańczyli, bawili się i rozmawiali. Przyszło wiele znajomych ze szkoły Blake South Collage i z Rollera, wielu przyjaciół Luny jak i Ambar. Ale Valente nie miała dla nich zbyt duża czasu, bo dziadek wciąż chciał by poznała jakiś jego znajomych.

Nie wszyscy jednak byli zachwyceni.  Ambar nie czuła się tu dobrze. Przyjęcie w jej domu na cześć Luny. Odkąd Sharon zniknęła, a wszyscy dowiedzieli się, że Luna jest Sol Benson, prawdziwą wnuczką Alfredo i właścicielką rezydencji, Smith czuła się niepotrzebna, porzucona, spychana w cień. Że to właśnie Luna która odkąd się pojawiła wchodziła z butami w jej życie musiała zyskać wszystko jej kosztem. Dom, rodzinę, pieniądze, przyjaciół, a wcześniej jej chłopaka..

Co prawda Luna już nie spotyka się z Matteo, nie mogli się dogadać i się rozstali, ale byli w sobie zakochani. Smith nie była pewna czy im przeszło, jej na pewno nie. Choć minęło dużo czasu odkąd ona i Matteo zerwali, Ambar nadal go kochała i nie wiedziała jak mogłaby przestać.

- Zatańczymy ?

Nagle obok Blondynki pojawił się ten sam chłopak, o którym myślała. Z zaskoczeniem przyjrzała się Matteo. Od zerwania nie byli blisko, żadnych szczerych rozmów, bliskości. Nic. Odkąd pojawiła się Luna między tą dwójką wyrósł jakby mur. I to było straszne, bo prócz Matteo Ambar nie miała nikogo. Zwłaszcza teraz gdy straciła także kontakt z Sharon.

- Myślałam, że będziesz wolał tańczyć z Luną - odparła Ambar.

- Jest zajęta, poza tym nie jesteśmy parą - odrzekł Balsano - A więc jak, zatańczysz ze mną ?

- W porządku - odpowiedziała uśmiechając się lekko.

Brunet wziął ją za rękę i przeszli w stronę parkietu gdzie zaczęli tańczyć. Ambar wciąż zastanawiała się czy Matteo nadal jest zakochany w Lunie czy może już mu przeszło. Bała się, że nigdy o niej nie zapomni, tak samo jak ona nie umie zapomnieć o niej.

A jednak gdy tańczyli było tak inaczej, jak kiedyś. Patrzyli sobie w oczy, uśmiechali się, ich kroki były dokładnie dopasowane do siebie. Tak samo jak kiedyś na wrotkach, uzupełniali się i razem wszystko wychodziło im świetnie. Teraz mimo wszystkiego co się wydarzyło czuli się tak swobodnie i dobrze w swoim towarzystwie.

Oboje to poczuli, przez jeden taniec coś znowu między nimi zaiskrzyło.

I oboje myśleli o tym przez resztę wieczoru, całą noc i kolejne dni. Nie mogli wyrzuć siebie nawzajem z głowy. Tego tańca, bliskości, uśmiechu, spojrzeń. Coś się obudziło i nie byli pewni co z tym zrobić.

Aż zdecydowali się na rozmowę, właściwie to Matteo o nią poprosił i spotkali się w parku. W wyjątkowym miejscu dla nich, ale teraz nie o to chodziło.

- O czym chciałaś rozmawiać ? - spytała Ambar, choć znała odpowiedź.

Sama myślała wciąż o tym samym, nie była jednak pewna jego uczuć. Może to co czuł do Luny było silniejsze...

- O nas, o tamtym tańcu - odrzekł Matteo - To było... Sam nie wiem, jakby coś zaiskrzyło.

- Też to czułam - przyznała niepewnie Smith.

Bała się. Pewna siebie idealna Ambar Smith, bała się miłości. A konkretniej odrzucenia, tego, że on znowu wybierze Lunę, że znowu złamie jej serce i zostawi samą. Nie zniosłaby tego po raz drugi.

- Nie wiem co to znaczy... Nie wiem co czuje - odparł zakłopotany Matteo.

- A więc spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz - odrzekła Ambar.

Ktoś tu musiał być odważny, ktoś musiał wykonać pierwszy krok i zaryzykować. A ryzyko było duże, obawiała się tego jaką usłyszy odpowiedź, ale miała nadzieję i musiała wiedzieć jak wygląda sytuacja.

Brunet spojrzał jej w oczy i przygryzł dolną wargę. To wcale nie było proste.

- Nie mogę... - powiedział Matteo - Nie mogę bo to byłoby kłamstwo... W czasie tego tańca zrozumiałem, że nadal Cię kocham.

I w tej samej chwili Ambar przypomniała sobie jak wygląda szczęście. Jakby słońce wyłaniało się zza chmur, z serca spadał kamień, topił się lód. Wystarczyło te trzy słowa " nadal cię kocham " by ta chwila okazała się jedną z najlepszych.

- Też Cię nadal kocham - powiedziała Blondynka patrząc na niego - Nigdy nie przestałam.

I po raz drugi zaryzykowała. Nie mogła przegapić takiej okazji. Zbliżyła się do chłopaka i pocałowała go. Najpierw delikatnie, wciąż niepewna, ale gdy odwzajemnił pocałunek i włożył rękę w jej włosy, całowała go już namiętniej. Z wszystkimi uczuciami jakie ukrywała od dawna. Tęsknotą i miłością.

Nadal go kochała, a on nadal kochał ją. 

Widać prawda może wyjść na jaw i zmienić wszystko poprzez jeden taniec.

One Shot - Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz