Matteo postanowił zrobić niespodziankę swojej dziewczynie i przyszedł do niej bez zapowiedzi. Miał wolny wieczór i chciał go spędzić ze sobą ukochaną.
Gosposia wpuściła do do domu, a sam już trafił do pokoju. Był przecież tu już bardzo wiele razy. Zapukała do drzwi z otworzył je i wszedł do środka.
- Cześć kochanie... - powiedział lecz gdy zobaczył Ambar jest uśmiech od razu zszedł z twarzy.
Blondynka siedziała na brzegu łóżka. W prawie ręce trzymała żyletkę, a z lewego nadgarstka sączyła się powoli świeża, czerwona krew.
- Matteo... - spojrzała na niego zaskoczona.
Nie powinien tego widzieć. Nie chciała by to widział.
- Coś Ty zrobiła ?!
Brunet na raz był wściekły na Ambar, że to zrobiła, na siebie, że o tym nie wiedział. Zły, smutny, wystraszony.
Na szczęście wiedział gdzie wszystko jest i pobiegł do łazienki po apteczne. Wrócił ukucną przy niej i zaczął przebywać jej ranę.
- Nie musisz tego robić - powiedziała Ambar.
- Przestań - odparł Balsano - Lepiej wyjaśnił dlaczego to zrobiłaś. Jak mogłaś ? Wiesz jakie to niebezpieczne ? Co ja bym zrobił gdybyś coś Ci się stało.
Matteo przemył jej ranę i zaczął zakładać bandaż.
- Wiem, ale jest mi bardzo ciężko... Spróbuj mnie zrozumieć. Całe życie jestem sama, nie mam rodziców. Ciotka nie okazuje mi uczuć, ignoruję mnie. Jedynie wciąż wymaga ode mnie coraz więcej i więcej. Wciąż się kłócimy... Każdego dnia muszę być idealna i najlepsza i już mnie to przytłacza... A ostatnio najgorsze, że jest Luna. Mieszka w tym domu, chodzi do ten samej szkoły co my, jeździ w Rollerze i strasznie mnie irytuje... Ale najgorsze jest to, że wciąż widzę Was razem. Ona Cię podrywa, a Tobie to nie przeszkadza. To mnie boli i jestem zazdrosna... Strasznie się boję, że mi Ciebie zabierze, a jestem wszystkim co mam. Nie dam sobie rady bez Ciebie... Nie mam nikogo innego.
Na chwilę nastała między nimi cisza. Ambar wyznała na głos to z czym od dawna sobie nie radziła, co dusiła w środku i ukrywała.
Matteo zrozumiał jak wiele nie zauważał. Wiedział jaka jest jej sytuacja rodzinna, ale nie wspierał jej wystarczająco... Nie zauważał jak bardzo ją rani rozmawiając z Luna. Zrozumiał jak bardzo Ambar cierpi i że to trochę jego wina.
- Przepraszam - odezwał się Matteo i złapała ją za dłoń - Nie wiedziałam i nie zauważałem jak się czujesz. Zawiodłem Cię i zraniłem. Naprawdę strasznie Cię przepraszam. Przykro mi, że musiałaś zrobić sobie krzywdę bym to zrozumiał... Ale teraz będzie lepiej. Zawsze będę przy Tobie, będę Cię wspierał. Możesz na mnie liczyć i mówić mi o wszystkim. Kocham Cię całym moim sercem Ambar. Tylko Ciebie.
- Też Cię kocham - powiedziała wzruszona Ambar patrząc mu w oczy.
- Obiecaj mi, że więcej tego nie zrobisz - pogłaskał ją po dłoni.
- Dobrze, obiecuję...
- Dziękuję - pocałował jej dłoń - A ja obiecuję, że będę bardziej o Ciebie dbał i że nie będę tak dużo czasu spędzał z Luna.
Brunet przytulił do siebie dziewczynę mocno. Myśl że mógłby ją stracili zmieniła wszystko. Jego sposób myślenia i to jak postrzegał świat. Teraz był pewny, że kocha ją i tylko ją. Że zawsze będzie ją kochał i nie chce nikogo innego. Musiał teraz tylko bardziej o nią dbać i bardziej jej to okazywać.
Bo miłość to piękny kwiat, ale by żyła trzeba ją troski i okazywania uczuć.
CZYTASZ
One Shot - Soy Luna ✔
FanficOne Shoty z serialu Soy Luna Start: 13 marca 2017 Koniec: 30 września 2019