Luna i Simon - Rozłąka

892 40 22
                                    

- Nigdy o mnie nie zapomnij - powiedział Simon patrząc w oczy swojej przyjaciółce.

- Nie zapomnę - obiecała ze smutkiem w oczach - Codziennie będę dzwonić.

- Będę tęsknił - przytulił dziewczynę.

- Ja jeszcze bardziej - Brunetka wtuliła się w niego mocno.

Oboje nie chcieli się rozstawać. Luna i Simon byli najlepszymi przyjaciółmi niemal od zawsze. Wszystko robili razem. Pracowali, jeździli na wrotkach, spędzali ze sobą niemal każdą chwilę i wiedzieli o sobie wszystko. Była to prawdziwa przyjaźń na całe życie. Mogli sobie wszystko powiedzieć i na siebie liczyć w każde sytuacji. Ale zawsze w życiu dzieje się coś, co wszystko komplikuje. Rodzice Luny dostali nową, świetną ofertę pracy w Buenos Aires i tak właśnie miała wyjechać Luna, podczas gdy Simon miał zostać w Cancun.

- Muszę już iść - powiedziała po chwili Dziewczyna.

- Wiem - powiedział ze smutkiem - Jestem pewien, że wszystko Ci się tam ułoży.

***

Wyjechała. Luna razem z rodzicami wyjechała do Buenos Aires, a Simon został, jednak nie było chwili gdy nie myślał o swojej przyjaciółce. Czy to w pracy czy w jakimkolwiek innym miejscu, wszędzie gdzie patrzył widział ich wspólne chwile. Tablica z menu przed restauracją w której pracował przypominała mu ten raz gdy Luna spóźniona przyjechała do pracy i przewróciła właśnie tą tablice. Rozwożąc jedzenie przypominał sobie jak fajnie i przyjemnie było jeździć po całym mieście razem z nią. Jak się ścigali kto będzie pierwszy. Jak się wspierali w pracy. Gdy " dyrygentka " po raz kolejny zwracała mu uwagę, że coś nie jest tak jak być powinno, wspominał jak razem z Luną śmiali się z niej. Nie mógł o niej zapomnieć. Nie chciał. Była jego najlepszą przyjaciółką. Mógł jej powiedzieć wszystko i całkowicie jej ufał. Była jego słońcem. Zawsze miała dobry humor i zarażała tym wszystkich dookoła. Przy tym była taka zwariowana, beztroska i szalona. Nie myślała co robi, po prostu to robiła. Tak jak wtedy gdy poszli na imprezę, ale zgubili  się gdzieś w środku miasta. Luna zawsze miała szalone pomysły i goniła marzenia. Z nią nie dało się nudzić. Chłopak nie mógł przyzwyczaić się do tego, że teraz jedyny kontakt jaki im pozostał to rozmowy i wiadomości przez telefon. Chciał przychodzić po nią rano by iść do pracy, spędzać z nią cały dzień, rozmawiać, śmiać się, jeździć na wrotkach, śpiewać jej nowe piosenki i słuchać kolejnych opowieści o jej snach. Chciał mieć ją blisko siebie, bo gdy ona była obok niego wszystko wydawało się być lepsze.


*** 

Luna czuła się zagubiona w nowym, obcym kraju. Tak na prawdę nigdy nie chciała się przeprowadzać. Była przywiązana do swojego miasta, domu, pracy i przyjaciół,  a szczególnie jednego, najważniejszego przyjaciela. Jednak starała się nieco zrozumieć,  że tak być musi. Próbowała nie gniewać się na rodziców i znaleźć w tym jakieś plusy. Pójdzie do lepszej szkoły. Właściwie nie zależało jej na szkole i ocenach, ale nie chciała rozczarować rodziców. Zamiast na nauce wolała skupiać się na wrotkach na pracy i na spędzaniu czasu z przyjaciółmi. Wystarczyło jej to by zdać, ale szkoła do której ma iść jest podobno jedną z najlepszych w kraju, a to znaczy, że jest też bardzo trudna. Brunetka czuła się obco i samotnie w nowym wielkim domu. Wszystko było nowe. Nowy dom, szkoła, znajomi. Wszystko musiała robić całkiem sama. A gdyby był tu Simon byłoby łatwiej. Wszystko robili by razem jak za dawnych czasów, polegali by na sobie, śmiali się i razem jakoś dali radę. Ale nie było go tu. Mogła do niego zadzwonić i napisać, co oczywiście robiła non stop. Mogła mu opowiedzieć o swoim dniu, a on o tym co sam robił, ale to nie to samo co zobaczyć kogoś na żywo, móc przytulić...

One Shot - Soy Luna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz