- Bardzo przepraszam, panie - wyjąkał - Nie chciałem, naprawdę.
- Już w porządku. - westchnął, przeczesując jego włosy z czoła - Spokojnie.
- Przepraszam. - wyszeptał - Co mogę dla ciebie zrobić?
- Nic, chciałem porozmawiać, ale smacznie spałeś. - zachichotał.
- Przepraszam, ale zasnąłem. Nie chciałem..
- Nic się nie stało. Może opowiesz mi coś o sobie, hmm?
- No to mam na imię Michael. Mam siedemnaście lat. Mieszkam z Calumem w Glasgow. Lubię czasem pośpiewać, albo coś upiec, ale niestety bardzo rzadko mam okazję.
- Tutaj gotowanie nie będzie ci potrzebne. - uśmiechnął się - Dlaczego mieszkasz z Calumem?
- Lubię z nim mieszkać - wzruszył ramionami - To.. trudny dla mnie temat.
- Wiem, Calum wspominał o jakimś wypadku. Opowiesz mi o nim? - uniósł jego podbródek.
- Calum? - zapytał cicho - Moi rodzice mieli wypadek. Mój tata i ja przeżyliśmy, ale moja mama nie miała tyle szczęścia..
- Więc mieszkasz z ojcem, tak? - zapytał, próbując to sobie wytłumaczyć.
- Nie. - pokręcił głową - Jestem sierotą. - jego oczy się zaszkliły - Ojciec oddał mnie do domu dziecka. Nigdy mnie nie kochał. Byłem ich jedynym synem, na dodatek jeszcze omegą. Wstydził się mnie.
- Tak mi przykro, maluchu. - westchnął, bardzo współczując chłopcu trudnego dzieciństwa.
- Już się z tym pogodziłem. - przetarł łzy - Nie powinienem płakać. Przepraszam.
- Płacz nie jest zły. To nie słabość. Każdy ma uczucia.
- Mhm. - pokiwał głową - Rozumiem, jeżeli każesz mi wrócić do Glasgow. Nie każdy chce znać sieroty.
- Bycie sierotą nie oznacza bycia od kogoś gorszym, wręcz przeciwnie. Przeszedłeś więcej niż ktoś normalny. Jesteś silny. Nie każdy by sobie z tym poradził. To oznaka odwagi i siły.
- Mhm. - ponownie pokiwał głową i ziewnął - Przepraszam.
- Nie ma za co. Jutro porozmawiamy. - uśmiechnął się - Dobranoc.
- Dobranoc. - wymamrotał i momentalnie zasnął.
Ten uśmiechnął się jeszcze i wyszedł z Ashton'em z Komnaty - Biedny chłopak. - westchnął Ashton - Jaki musi ojciec żeby oddać własne dziecko. To nie do pomyślenia.
- Był chujem. Gdybym go dorwał to by tego pożałował. Zresztą to, że jest omegą nie znaczy, że jest gorszy, prawda?
- Jasne, że nie. Moja siostra jest przecież omegą i nigdy bym nie pomyślał, że może być gorsza.
- Szkoda mi go. I tego mulata również. W końcu też jest sierotą.
- Zakładam, że szybko poznasz jego historie. - zaśmiał się - Idziemy się napić?
- Muszę rano pojawić się na lekcji manier. Dlatego ja spasuję.
- Eh, balowanie samemu to nie to samo. - westchnął.
- To zrób sobie przerwę. Serio chcesz wziąć tego Caluma jutro do siebie?
- Tak. Raczej tak, ale najpierw go poznam. - uśmiechnął się - Jest śliczną omegą.
- Jest uroczy. Ale bardzo nieśmiały.
- Może to tylko chwilowe. - wzruszył ramionami
- Za to ja gdzieś wokół tych omeg wyczułem cudowny zapach. Taki zwykły, ale zachęcający
- Na pewno znajdziesz swoją piękną nieznajomą.
- Też mam taką nadzieję. Pójdę do siebie, Ashton. Do jutra!
- Dobranoc, książę. - zaśmiał się jeszcze, kłaniając mu się nisko, na co tamten mu zawtórował.
Następnego ranka wszyscy spotkali się na śniadaniu - poza Michaelem, który niestety znów zaspał.
- Widzę, że nie ma wszystkich. - odezwał się Luke, patrząc ze swojego miejsca na stół, przy którym siedziały wszystkie omegi.
- Głupi. - sarknęła jedna - Ja bym go odesłała do domu.
- Mówiłaś coś? - spojrzał na nią surowo - Tak więc kontynuując, kogo nie ma? - od razu zauważył, że miejsce obok Hooda jest puste - Calum?
- Michaela, panie - powiedział cicho - Iść po niego?
- Nie, siedź. Jeśli go nie ma, zaczniemy bez niego, nie marnujmy czasu. A więc, chce wam tylko powiedzieć, że liczę, że wszyscy będziecie uczciwi. Wszystkie inne zasady przedstawię wam na specjalnym spotkaniu, na którym chciałbym, abyście się przygotowali.
- Tak, panie. - odpowiedzieli chórem.
- Możecie iść do swoich komnat, a Calum, każ się stawić Michaelowi w moim gabinecie, muszę z nim porozmawiać. - powiedział Luke.
- Tak, oczywiście. - odpowiedział i poszedł do pokoju przyjaciela.
Gdy tylko tam wszedł, usłyszał łomotanie w drzwi łazienki i szarpanie za klamkę. Gdy podszedł bliżej okazało się, że ktoś musiał podstawić krzesło, aby ta osoba nie mogła wyjść.
- Michael? - wszedł do pokoju i odsunął krzesło - Co ty robisz? Co się stało?
- Pomocy. - krzyknął z łazienki - Wypuść mnie!
- Już. - otworzył drzwi - Co się stało?
- Która godzina?! Spóźniłem się prawda? Chciałem wziąć rano szybki prysznic, ale chyba drzwi się zacięły i nie mogłem wyjść
- Ktoś przystawił pod nie krzesło. Chyba się przewróciło. - podrapał się po głowie - Ubieraj się szybko. Chyba masz kłopoty. - przyznał zmartwiony
- Czemu? - zapytał cicho, poprawiając swoją bluzkę - Nic takiego chyba nie zrobiłem.
- Nie przyszedłeś. Naraziłeś się księciu. Czemu ty zawsze musisz coś odwalić. - usiadł na łóżku ukrywając twarz w dłoniach - Nie chce żeby nas rozdzielili.
- Ja też nie chcę. - wymamrotał - Jak to naraziłem?
- Nie przyszedłeś. Byli tam wszyscy, a on mówił ważne rzeczy. Chyba nie był zadowolony, że cię nie ma. Kazał ci przyjść do jego Komnaty.
- To idę. - westchnął - Może nie będzie aż tak źle?
- Jak coś to postaram ci się pomoc. - powiedział, po czym poszedł do swojego pokoju.
Michael zaś wyszedł z pokoju i poszedł korytarzem licząc, że trafi do pokoju księcia. Wszystkie drzwi były takie same i przez dziesięć minut nie udało mu się znaleźć właściwej Komnaty.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!Trochę dawno nie było tu nexta ale nadrabiam!
Piszcie co u was i gdzie chcecie rozdział dzisiaj na noc!
Ps. Jak będzie dużo komów i gwiazdeczek to dodam w obu książkach ❤️💚💙
CZYTASZ
Pink Slice /Muke/
FanfictionMichael i Calum to omegi z nieciekawą przeszłością. Los nie szczędzi im wrażeń (niekoniecznie pozytywnych) i rzuca kłody pod nogi Co jednak się stanie jeżeli obydwoje dostaną się do pałacu z polecenia samego księcia?